Z rozmyślań Polaka/4
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Z rozmyślań Polaka |
Rozdział | 4. Głupie zwierzęta |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Jan Świętoński i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Agitatorowi wiecowemu znudziła się agitacja wśród ludzi, więc poszedł do zwierząt.
— Słuchajcie, bobry — rzekł. — Nie bądźcie głupie. Jaknajmniejszy wysiłek, a jaknajwiększy lon. Słuchajcie, co wam powiem.
A bobry na to:
— Odejdź! Nie mamy czasu! Budujemy tamę, ażeby woda nas nie zalała.
Agitator zwrócił się do pszczół:
— Hej, wy, pszczoły! Woszczarki i miodziarki. Zejdźcie się na wiec. Czy wyście powarjowały, że tak bez przerwy pracujecie? Chodźcie-no, ja wam coś powiem o umowach zbiorowych.
A pszczoły na to:
— Odejdź! Nie mamy czasu. Tworzymy wosk, ażeby wyrobić nowe plastry.
Agitator udał się do wiewiórek:
— Wiewióreczki! Przestańcie krzątać się po gałęziach. Dalej, do mnie! Kto to widział, ażeby orać i orać bezustanku? Ja wam objaśnię, co praca, co kapitał.
A wiewiórki na to:
— Odejdź! Nie mamy czasu! Musimy zbierać orzechy na zimę, inaczej pomrzemy z głodu.
Agitator machnął ręką, uśmiechnął się pogardliwie i rzekł:
— Głupie zwierzęta. Nie rozumieją prądów nowoczesnych. Wracam do ludzi. Ci potrafią ocenić moje ideje.