Zapalają latarnie
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Zapalają latarnie |
Pochodzenie | Moja Warszawa. Obrazki z niedawnych lat |
Wydawca | „Księgarnia Polska“ Tow. Polskiej Macierzy Szkolnej. |
Data wyd. | 1929 |
Druk | J. Rajski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Indeks stron |
ZAPALAJĄ LATARNIE.
Zapalają latarnie...
Mrze dzień,
Blednie zachód czerwony i złoty,
Niewidzialnie pełznie w miasto cień
Z przedwieczornej nokturnem tęsknoty.
Cichnie gwarna ulica, czar snów
Tęczę marzeń wyskrzydla motylą...
Czegoś brak ci... czy uczuć, czy słów...
Zapalają latarnie...
Stój, chwilo!..
Nieznajomy. Niewiadomo skąd
Jak duch idzie i jak duch odchodzi,
Chwilkę miga jego złoty lont,
A gdzie stąpnie, tam się światłość rodzi.
Jakąś dziwną niesie z sobą moc,
Zawsze obcy i zawsze daleki, —
A sam wsiąka w najczarniejszą noc —
I tak, jakby odpływał na wieki.
W takiej chwili, gdybyś tylko mógł,
Tobyś piersi naoścież otworzył,
Zebrał ciernie z wszystkich ludzkich dróg
I na sercu je własnem położył.
I przebaczył ludziom wszystko zło,
Którem — może wbrew sobie — żyć muszą
I nie klątwą świat żegnał, lecz łzą...
Zapalają latarnie...
Śnij, duszo!...