Zmartwychwstanie (Tołstoj, 1900)/Część trzecia/XV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zmartwychwstanie |
Podtytuł | Powieść |
Wydawca | Biblioteka Dzieł Wyborowych |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Biblioteka Dzieł Wyborowych |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Gustaw Doliński |
Tytuł orygin. | Воскресение |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Chociaż Nowodworowa szanowali wszyscy polityczni przestępcy, chociaż posiadał dużo wiedzy i uchodził za bardzo rozumnego, Niechludow zaliczał go do rzędu tych działaczy, których moralne zalety nie dosięgały średniego poziomu, stał zatem o wiele niżej, niż ten poziom przeciętny wymaga. Umysł ten nie był z sobą w zgodzie; nie można było odnaleźć w nim należytego zrównoważenia. Brało górę nad wiedzą istotną zbyt wysokie rozumienie o sobie.
Był to człowiek zupełnie odmiennego duchowego ustroju, niż Simonson. Simonson był jednym z tych ludzi (o przeważającym męzkim charakteru), których czyny wypływają z działalności ich myśli, pracą własnej myśli są postanawiane.
Nowodworow należał zaś do rzędu ludzi o przeważającym kobiecym duchowym ustroju, u których działalność myśli jest skierowana w części ku celom przez uczucie wytkniętym, w części dąży do usprawiedliwienia czynów, wywołanych uczuciem.
Cała działalność Nowodworowa, chociaż ją umiał wymownie tłómaczyć, wydawała się Niechludowowi opartą na próżności i na chęci górowania nad innymi. Z początku, ponieważ posiadał zdolność przyswajania sobie pięknych myśli i wypowiadania ich dokładnie, w szkołach, gdzie zdolność ta wysoce jest cenną (gimnazya, uniwersytet, stopień magistra), zdobywał laury pierwszeństwa i czuł się zadowolonym. Po otrzymaniu dyplomu, gdy przestał się uczyć i skończyło się pierwszeństwo, Nowodworow odrazu, w celu zdobycia popularności w innej sferze, odstąpił od swych przekonań i z postępowego został czerwonym. A że charakter jego był nacechowany zupełnym brakiem zasad moralnych i estetycznych, wywołujących wątpliwości i wahania, zajął wkrótce stanowisko wodza partyi. Stanowisko takie dogadzało jego miłości własnej. Gdy raz obrał kierunek, nie wątpił i nie wahał się nigdy. Miał przekonanie, że jest nieomylnym. Dla niego wszystko było proste, jasne, niewątpliwe. Zważywszy ciasnotę i jednostronność jego poglądów, rzeczywiście było wszystko proste i jasne. Trzeba było tylko, jak mówił, być logicznym. Jego zarozumiałość była tak wielką, że mogła tylko albo odpychać od niego ludzi, lub ich pokonywać, a że działał w kółku ludzi bardzo młodych, którzy w jego zarozumiałości widzieli mądrość i głębokość myśli, większość mu ulegała i Nowodworow cieszył się wielkiem powodzeniem.
Towarzysze szanowali go za śmiałość i stanowczość, ale go nie kochali. On też nikogo nie kochał. Każda wybitna osobistość była dla niego współzawodnikiem. Obdarłby z rozumu i ze zdolności wszystkich innych ludzi, byle oni nie przeszkadzali jego osobistym pragnieniom przodownictwa.
Uprzejmym bywał dla tych jedynie, co się przed nim korzyli. Dlatego był uprzejmym w drodze dla Kondratiewa, dla Klary Efremowny i dla ładnej Grabiec, bo obie się w nim kochały. Dla zasady był zwolennikiem kwestyi kobiecej, w głębi swej duszy uważał wszystkie kobiety za głupie i marne. Wyjątek stanowiły te tylko, w których się często sentymentalnie kochał, jak teraz w Grabcownej; wtedy były to kobiety niepospolite, których zalety on jeden potrafił ocenić.
Kwestya stosunku jednej płci do drugiej wydawała mu się równie prostą, jak każda inna, prostą i jasną, najzupełniej rozwiązaną uznaniem wolnej miłości.
Miał jedną żonę fikcyjną, drugą rzeczywistą, którą opuścił, przekonawszy się, że niema między nimi prawdziwej miłości, i teraz zamierzał wstąpić w związki wolnego małżeństwa z Grabiec.
Niechludowym pogardzał, bo, jak mówił, postępowanie Niechlndowa z Masłową było pozą, głównie zaś zato, że ośmielał się Niechludow sądzić istniejący porządek i środki polepszenia go, nie ściśle według Nowodworowa, lecz nawet jakoś po swojemu, po książęcemu, a tem samem głupio.
Niechludow wiedział o tych uczuciach Nowodworowa dla siebie i czuł, ku wielkiemu swemu zmartwieniu, że pomimo uczuciowego nastroju, w którym się znajdował podczas podróży, płacił pięknem za nadobne Nowodworowi i nie był w stanie pokonać silnej niechęci do tego niesympatycznego człowieka.