[263]CXXI.
Zmiany humoru.
Uśmiészek na ustach, na czole pogoda,
W rozmowie powaga i statek,
Wesołość w spojrzeniu, a w ruchach swoboda,
To cechy przykładnych są dziatek.
Najgorzéj, gdy malec z zmienionym humorem,
Poddając się fochom bezwiednie,
Nie takim jest rano, jakim był wieczorem,
Nie takim o zmroku, jak we dnie.
Że księżyc na niebie odmienia swą postać,
To stało się nawet przysłowiem,
Lecz trudno uwierzyć, by chłopczyk mógł zostać,
Raz pełnią, raz kwadrą, raz nowiem;
A jednak tak bywa — spójrz tylko do koła,
I zobacz co się tu wciąż dzieje:
Tam marsik, tam grymas, tam chmurka wśród czoła,
Tam oczko co gorszkie łzy leje.
Henryczek bez troski wstał sobie od rana,
Myśl czysta promieni mu lica,
Twarz jego jest jasna, wesoła, rumiana:
Czyliż to nie pełnia księżyca?
Za chwilę chce kawy, podają mu mléczko,
Chce szaléć, trza uczyć się wiersza,
I zaraz mu w owal przedłuża się liczko,
Czyliż to nie kwadra jest piérwsza?
A potém z swą Nianią postąpił nie pięknie,
Aż poszła poskarżyć się sługa:
Ot patrzcie, jak jemu twarzyczka wciąż cienknie,
Czyliż to nie kwadra jest druga?
[264]
Więc idą wymysły i różne zachcenia,
Grymasy... już jakie, nie powiem,
A chłopczyk wnet całą swą postać przemienia
I z pełni i z kwadry jest nowiem.
Mars osiadł na czole, uśmieszek znikł z liczek,
Oczęta ze złości się mrużą,
Spojrzyjcie o dziatki — już mały Henryczek
Czerwony jak księżyc przed burzą;
Nakoniec niezdolny rozerwać się niczém,
Przybiera postawę ponurą;
Wlazł w kącik i siedzi z posępném obliczem,
Jak księżyc co okrył się chmurą.
Że starsza osoba czasami się skrzywi,
Że humor jéj nie jest wciąż złoty,
Nikt w świecie się temu bynajmniéj nie dziwi,
Gdyż starość ma różne kłopoty;
Lecz jeźli kto takim jest w wieku swym młodym,
Ten grzeszy przed ludźmi i Bogiem,
Bo zmiany księżyca natury są chodem,
A zmiany humoru — nałogiem.