[203]LXXXVI.
Ślizgawka.
Ah! jak to jest ładnie,
Gdy w Saskim ogrodzie,
Młódź raźna gromadnie,
Ślizga się po lodzie!
Muzyka najęta
Gra polki i walce,
A chłopcy, dziewczęta,
Dmuchając wciąż w palce
Ze śmiéchem wesołym,
Zacięcie i żwawo
Puszczają się społem,
To w lewo, to w prawo.
Ten leci jak strzała,
Ów kołem wiruje,
Tu panna nieśmiała,
Swych kroków próbuje;
Tam znowu brat z siostrą
Złączyli dłoń z dłonią
I gracko, a ostro
We dwoje tłum gonią.
[204]
Ot jeden z młodzieży,
Do figlów snadź gotów,
Wśród skrętów i zwrotów,
Jak długi już leży!
Eh! co tam... powstanie!
Otrząśnie się z śniegu,
A pany i panie,
Stojący na brzegu
Przy stawie w ogrodzie,
Wybuchną wnet śmiéchem,
Bo, że ktoś na lodzie
Padł — jestże to grzéchem?...
Héj naprzód! héj daléj!
Ochoczo, wesoło,
I wielcy i mali,
Ślizgajcie się w koło;
W rozkosznéj zabawie,
Niech każdy pomyka,
Dopóki przy stawie,
Nie zmilknie muzyka,
Aż w końcu nareszcie,
Gdy zapał przeminie,
Za książki się weźcie
W wieczornéj godzinie,
Bo szaléć nie sztuka,
Wszakże to tak łatwo?
Lecz trudy, nauka,
Konieczne wam dziatwo.
Więc daléj, więc społem,
Użyjcie ślizgawki,
A potém za stołem
Siądziecie na ławki.
[205]
Niech skronie wam zwieńczy,
Zasługa i praca,
Gdyż bieg lat młodzieńczy,
Już nigdy nie wraca;
Kto zaś się tą chwilką
Przelotną wciąż łudzi,
Pogarda go tylko
Spotyka u ludzi.