<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Niemojowski
Tytuł Śmierć lalki
Pochodzenie Trójlistek
Wydawca Józef Unger
Data wyd. 1881
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
CXXV.
Śmierć lalki.

O! posłuchajcie chłopcy, dziewczęta,
Jak to rozkosze przechodzą z chwilą:
Każdy z was pewnie dobrze pamięta,
Że miałam lalkę dużą... ot tylą!
Codziennie rano zaledwie wstałam,
Budziłam ze snu moją laleczkę,
I zawsze sama ją ubierałam,
Kładąc buciki i sukieneczkę;
Zwijałam loki, czesałam głowę,
Strojąc w czepeczek, wstążki, korale,
A gdy już wszystko było gotowe,
Niosłam panienkę moją na salę.


„Ah, jaka śliczna!” wołali społem
Goście, domowi i braciszkowie,
Kiedy z nią wszedłszy siadłam za stołem,
Słuchając pilnie co każdy powie.
„Ah, jak aż śliczna!” szeptano z cicha,
W błogim zachwycie — „jaki wdzięk ciała:
I tak się lubo do nas uśmiécha,
I suknia na niéj taka wspaniała!”
Ja dumną byłam z mojéj pieszczotki,
Bo nie wiedziałam że wkrótce potém,
W smutek się zmieni ów sen tak słodki...
Ot, łzy mam w oczach, gdy myślę o tém!

Razu pewnego w spóźnionéj porze,
Kiedy już słońce znikło za borem,
Siedziałam sobie z lalką na dworze,
Ciesząc się cudnym wiosny wieczorem;
Wsparłszy swą główkę na mojéj dłoni,
Zdała się słuchać pilnie i bacznie
Wszystko, co z cicha szeptałam do niéj,
I tak mijały chwile nieznacznie.
Słyszę głos Mamy: woła, ja zaraz
Wstaję, chcąc szybko pobiedz w tę stronę,
A ona spada z kolan na taras:
Trzask! pękła główka — wszystko stracone!
Straszny to widok! rozbite usta,
Długie ku ziemi zwisły warkocze;
Macam — tam dziura głęboka, pusta,
I pod palcami coś mi chrobocze!
Podjęłam martwą. Z spuszczoném czołem
Idę do domu: Mama coś gada

O mojéj lekcyi... siadłam za stołem,
A łza za łezką na książkę spada!
Co w książce nie wiem, nie widzę zgłosek,
Wszystkie syllaby w oczach się dwoją,
Tylko ten biédny, rozbity nosek,
Ta dziura w głowie w myśli mi stoją!
Bije dziesiąta, idę do łóżka,
Bo Mama mówi, że już spać pora...
Spać? czyż podobna! twarda poduszka,
Nie, ona miękka — jam tylko chora.
Chora, tak chora: ból piersi tłoczy,
I coś jak kamień na serce padło;
Myślę i myślę, a przed me oczy
Staje strzaskanéj lalki widziadło.

Tam — w ciemnym kącie, kędy kotara
Zwiesza swe fałdy, jest pudło z desek:
W niém niegdyś Ojciec chował cygara,
W niém sypiał późniéj Ciotuni piesek;
Dziś ono puste... Z miną żałosną,
Kładę tam lalkę, zbijam deseczki,
A wykopawszy dołek pod sosną,
Przykrywam ziemią szczątki laleczki.

Taki był koniec... Wróciłam sama:
W oczach mych łezki, smutek na czole..
„Cóż ci to, córko?” pyta mnie Mama:
„Co? — lalki nie mam!” „Gdzież ona?” „W dole!”
„Stratę swą czujesz widać ogromnie,
Lecz gdy dam inną, żal przejdzie z chwilką.”
„Ah, Mamo droga, nie mów tak do mnie,
Ja nie chcę innéj — tę kocham tylko!”



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Niemojowski.