[89]TEATR
[92]
Tworzę Teatr nowy.
Idę, by walić młotem.
Wyzwolenie.
[93]Ktokolwiek żyjesz w polskiej ziemi,
i smucisz się i czoło kryjesz,
z rękoma w krzyż załamanemi
biadasz, — przybywaj tu, — odżyjesz!
W przestrzeń rzucimy wielkie słowa,
tragiczną je ubierzem maską.
Ktokolwiek wiesz, co znaczy polska mowa,
przybywaj tu, — odżyjesz słowa łaską.
Wyzwolin doczekacie się dnia,
przybywamy tu z zapowiedzią;
tragiczną będzie nasza gra,
wyrzutem będzie i spowiedzią.
Uderzymy górne, wysokie tony,
jak z wieżyc bijące dzwony.
Przybywamy tu z zapowiedzią;
tragiczną będzie nasza gra,
skarżeniem, chłostą i spowiedzią.
Wyzwolin ten doczeka się dnia,
kto własną wolą wyzwolony!!
Wyzwolenie.
[94]...Mamy wielką scenę.
Dwadzieścia kroków wszerz i wzdłuż,
przecież to miejsce dość obszerne,
by w niem myśl polską zamknąć już,
by się te iskry ducho-żerne,
co u rozstajnych siedzą dróg,
zeszły tu wszystkie za nasz próg
w światło kinkietów — zacząć ruch.
Wyzwolenie.
Strójcie-mi, strójcie narodową scenę,
niechajże ujrzę, jak dusza wam płonie,
niechaj zobaczę dziś bogactwo całe
i ogień rzucę ten, co pali w łonie
i waszą zwołam sławę!
Teatr, świątynia sztuki — o, duszo, przybywaj!
Hej! Tu stawcie kolumny te, tutaj posągi.
Dalej, przynieście ścianę — ty mi śpiewaj
hymnus tryumfu, a ty pieśń żałoby.
Dalej! Ustawić bohaterów groby,
pomniki: Boratyński — rycerz, rycerz — Kmita.
Umocujcie je silnie, poprzystawiać drągi,
przyśrubować — ha, Sołtyk! — a tutaj część sali,
jakby sala sejmowa — stół do kart, gra w kości...
Stroić, prędzej się stroić; dom stawiam piękności!
Wyzwolenie.
[95]Teatr narodu, sztuka, polska sztuka!
Chcemy go stroić, chcemy go malować,
chcemy w teatrze tym Polskę budować!
Żupany bierzcie, delije, kontusze;
znoście mi lite pasy, krzywce, karabele,
chłopskie gunie, sukmany, trzosy! Tłum w kościele!
Niech w oczy biją kolory jaskrawe,
niechaj rażą, jak słońce! Wstąg, wstążek, okrasy!
Niechaj ich ujrzę razem, jakby w złote czasy!
Razem, razem wy wszyscy, magnat, chłop i miasto.
Siermiężni, wy przystańcie około pasyjki!
Dalej wy, husarya — wy z hrabią Henrykiem
na czele, niedobitki — sztandar ten z Maryjką!
Szaraczki, wy artyści, fantazyusze, mnichy,
wy wszyscy! Strójcie, strójcie się w ornaty,
w ornamenta, złotogłów, we świąteczne szaty
i zacznijcie bój myśli i szermierkę słowa —
a ty im, Muzo, podaj ton...
.....
Oto ich widzę! Stoją około mnie żywi
i kunsztem sztuki pozwani do życia.
Grajcie — a z pełnej duszy! Dobądźcie z ukrycia,
Co w was tajne, nie kryjcie!
Wyzwolenie.
[96]Nie na scenie nieudolnego teatru, lecz w jego garderobie..... Szekspir widywał BOHATERÓW ŻYWYCH i życie to, jakie mieli za sceną, a jakiego nie mieli na scenie, chciał im na scenie dać. I prawdę tę ruchów, jakiej nie mieli na scenie, a mieli za sceną, chciał im na scenie dać. I bieg ten rozmów naturalny i giętki i szybki i dowolny, bo przez nikogo w rym nie ujmowany niedołężnego, ale z samowoli płynący — którego nie mieli na scenie, a który mieli za sceną, chciał im na scenie dać.
Hamlet.