Życia Zacnych Mężów z Plutarcha/Tytus Flaminiusz
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Tytus Flaminiusz | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Posągi dotąd trwające Flaminiusza, oznaczają surowość w postaci jego : jakoż był do gniewu skłonnym, ale ta porywczość nie długo trwała, umiał zaś ją sowicie nagradzać. Wspaniałego i wyniosłego był umysłu, żądał więc gorliwie sławy, ale takiej, która sprawiedliwa, co z własnych chwalebnych czynów wzrasta.
Na wzór innej młodzieży rzymskiej pierwiastki wieku rzemiosłu wojskowemu poświęcił. W wojnie przeciw Annibalowi wiódł półk pod konsulem Marcellem : gdy ten zginął, jemu w rząd dano świeżo odzyskane krainy. Dalej był kommissarzem do założenia osad w Narnji i Kossie; że zaś w powierzonych sobie urzędach sprawiał się nienagannie, tak sobie lud pozyskał, iż śmiał, pominąwszy niższe stopnie, starać się o konsulat; przywiódł więc z sobą te które ustanowił osady, i stawił się w licznym wielce orszaku na miejscu obrania. Ale sprzeciwili się tak porywczemu żądaniu trybunowie Fulwiusz i Manliusz, mieniąc być rzeczą nadzwyczajną, aby się ten darł do stopniów najwyższych, który przez niższe nie przeszedł. Senat zdał rzecz na lud; ten powszechnemi głosy Flaminiusza jeszcze nie trzydziestoletniego wraz z Sextem Eliuszem mianował.
Gdy przyszło ciągnąć losy, wypadła na Flaminiusza wyprawa przeciw Filipowi królowi Macedonji, i na dobre to wyszło Rzeczypospolitej; takiego albowiem naówczas potrzeba było wodza, któryby nie wstępnym bojem, ale łagodniejszemi sposoby rzecz sprawiał. Dość miał z siebie sposobności Filip do dania odporu Rzymianom, ale największa jego moc była w Grecyi, skąd brał wsparcie w gotowiźnie, żywności, rynsztunkach, i mógł zwłóczyć wojnę; trzeba więc było odwieść Greków od niego, a dopiero łatwoby go pokonać przyszło.
Nieprzywykli byli jeszcze naówczas Grecy do Rzymian, i dopiero zaczynali ich poznawać; gdyby więc wódz, którego słali, nie był uprzejmym, łagodnym, powabnym, i oraz wymownym, nie przezwyciężyliby wstrętu raz powziętego przeciw cudzoziemcom, a zatem nie zrzuciliby jarzma, do którego już ich był Filip przyzwyczaił, i nie daliby się uswoić pod cudze.
Ci, którzy go byli poprzedzili w tej wyprawie, wodzowie Sulpicyusz i Publiusz, ku jesiennej porze dopiero wychodzili w pole, szła więc rzecz opieszale, i żadnego zysku stąd Rzym nie odnosił, łożąc wielkie wydatki. Postanowił więc jak najwcześniej wojowanie rozpocząć, i skoro tylko odebrał władzę, zyskawszy namiestnikiem brata swego Lucyusza, zaraz czynił zaciągi, z półków zaś, będących na pogotowiu, te wybrał, które pod Scypionem nad Azdrubalem i nad Annibalem w Afryce odniosły zwycięztwo : do trzech tysięcy jeszcze tych doświadczonych żołnierzy było, i z nimi udał się do Epiru. Tam znalazł poprzednika swego Publiusza, który już był wszystkie ślaki i przejścia obronne nad rzeką Apsus opanował, i ludem swoim osadził. Udał się zatem Publiusz do Rzymu, on nad całem wojskiem rządy objął, i od tego zaczął, aby w przód obejrzał wszystkie miejsca i położenia, którędy miał z wojskiem dalej postępować.
Kraj był górzysty, środkiem dolin płynęła rzeka : ta gdzieniegdzie ściśniona nadbrzeżnemi skałami, czyniła przeprawy wielce przykre i niebezpieczne, tak zaś wązkie, iż prawie niepodobna rzecz była przez nie wojsku licznemu przechodzić.
Wielu było zdanie, aby takowe miejsca okrążyć i minąć; lubo albowiem zabrałoby to więcej czasu, przechód, któryby się wówczas nadarzył przez krainę Dassaretydy otworzysty, dogodniejszym byłby wojsku. Ale Flaminiusz nie chciał oddalać się od brzegów morza, i zapuszczać w kraj nieurodzajny, gdzieby mu na żywnościach zapewne brakło, gdyby Filip, tak jak był zwykł, majaczył tylko i zwłóczył, a natenczas musiałby znowu wracać się ku morzu dla zasilenia ludzi swoich.
Puścił się więc górami : tych wierzchołki że był osadził Filip, dokuczał z obustron idącym doliną, ponad rzeką; wiele zatem utarczek było z równą obu stron stratą. Gdy się to działo, pasterze, co trzody po górach owych paśli, przyszli tajemnie do Flaminiusza, i obiecali naprowadzić go na ścieżkę, której Macedończyki strzegli, wiodła zaś na gór wierzchołek, i dostać się tam we trzech dniach można było. Na dowód rzetelności swojej dali w zakład Charopsa obywatela Epiru, który bojąc się przemocy Filipowej, tajemnie Rzymianom sprzyjał.
Przestał na takowej rękojmi Flaminiusz, jednakże ku większemu zapewnieniu jednego z pasterzów zatrzymał w obozie, z drugimi zaś posłał namiestnika dając mu cztery tysiące żołnierzy. Przez dzień kryli się w zaroślach i pieczarach, których tam było pełno, a że szczęściem xiężyc świecił naówczas w pełni, szli nocą za jego blaskiem. Przez ten cały czas nie ruszał się z miejsca Flaminiusz, wyprawiał tylko niekiedy lekkie podjazdy dla majaczenia. Trzeciego dnia z rana gdy się już spodziewał ujrzyć swoich na wierzchołkach, równo ze świtaniem wyprowadził wojsko z obozu, i podzieliwszy je na trzy części, sam w średniej części będąc, szedł po nad rzeką ową drożyną między górami, z których ustawicznie pociskami miotali Macedończykowie : zastępowali drudzy po drodze, gdy się przez nie przedzierał : zeszło słońce, i ukazały się dymy na górach, niewidziane dotąd, bo ich mgła ranna nie dała rozeznawać. Że w tyle były Macedończyków, postrzedz ich nie mogli. Wzmógł takowy widok Rzymiany, rzucili się z wielką natarczywością na nieprzyjaciela, odezwali się na ich odgłos ci, co stali na górach, a gdy to postrzegli Macedończykowie, widząc się ze wszech stron obskoczonemi poszli w rozsypkę; niezginęło ich przecież więcej nad dwa tysiące w tej porażce; szczupłość albowiem miejsca nie dozwalała ścigać, obóz dostał się Rzymianom, i wiele w nim znaleziono żywności, rynsztunków i bogactw.
ułatwionej przeszkodzie szli Rzymianie przez kraj Epirotów żadnej im przykrości nie czyniąc. Filip zaś cofając się przez Tessalią, a mając w podejrzeniu tamtejszych mieszkańców, iż Rzymianom sprzyjali, pustoczył ich kraj, i jakie tylko mógł, czynił szkody. Takowe zdzierstwa pomocne były Rzymianom : rozdrażnieni albowiem Tessalczycy skłonili się ku nim, i miasta ich przedniejsze wysłały posłów z oświadczeniem przyjaźni i wzywaniem do siebie. Toż samo uczynili Grecy, za Termopylami mający swoje osady : Achejczykowie zaś nie tylko przymierze zerwali z Filipem, ale nowe przeciw niemu z Rzymianami zawarli : zgoła i dawniej sprzymierzeni utwierdzili się w przyjaźni, i nowi przystępowali z ochotą. Powiadają, iż sławny Pirrhus przypatrując się Rzymianom rzekł : « Porządek wojska dzikiego i narodu tego, wcale nie dziki : » Podobnie natenczas Grecy, którzy pierwszy raz widzieli Rzymiany w polu, nie mogli się wydziwić wyborowi ludzi, zręczności i umiarkowaniu, a zapatrując się na wodza, łączącego z powagą wiadomość rzeczy i obyczajność, pozbywali uprzedzenia, które byli przeciw temu narodowi powzięli.
Widząc Filip niepomyślne wojny pierwiastki, żądał zgody a zatem rozmowy z Flaminiuszem. Zjechali się, i trwała przez trzy dni. Zezwolił Flaminiusz na ugodę z tym warunkiem, iż Filip z Grecyi ustąpi, i wojska wyprowadzi, a ta odtąd używać będzie dawnej swobody i własnemi się prawami rządzić. Gdy nie chciał na tem Filip przestać, rozpoczęła się wojna; i wojska rzymskie zbliżały się ku jego państwu. Gdy do Teb przyszły, za złe mieli obywatele, iż nieopowiednie się to stało; dali się jednak użyć łagodnością Flaminiusza, i na wzór innych Greków i oni także zawarli przymierze.
Jeszcze był nie stracił nadziei Filip otrzymania pokoju z mniejszą swoją szkodą słał więc posły do Rzymu; wyprawił i Flaminiusz obstawając przy tem co uczynił, prosił także senatu, iżby go albo uwolniono od urzędu, albo jeżeli miała dalej trwać wojna, był mu czas urzędowania przedłużony : jeżliby zaś miało zajść przymierze, aby takie dane mu były przepisy, któreby były i z honorem i użytkiem dla Rzymu.
Gdy przyszła rzecz do senatu, przemogli przyjaciele Flaminiusza, prośby Filipa zostały odrzucone, jemu przeciągniony czas urzędowania. Ucieszony takową wiadomością szukał wszelkich sposobów, iżby przyszło ku bitwie, i chociaż jej nieprzyjaciel unikał, zeszły się nakoniec wojska nie daleko miasta Skotuzy.
Pełni zaufania w dawnej sławie Macedończycy stawili się z ochotą, Rzymianie chcieli swoje rozpostrzeć zwycięztwem nowem : a że pierwszy raz potykać im się przychodziło z tak znamienitym narodem, Flaminiusz tym dzielniej zapalał wspaniałą ich ochotę, stawiając im przed oczy wielkość tryumfu, gdy tych pokonają, którzy pod Alexandrem na świat wkładali jarzmo. Przyszło do bitwy, i tam się pokazało, co może wkorzeniona wiekami odwaga, wsparta na pamięci sławnych przodków : ów półk zawołany Filipa i Alexandra, gdy wszystkie inne i swoich i sprzymierzeńców sromotnie pierzchnęły, sam wśród pobojowiska niewzruszony stał trwale, i wystarczał potędze rzymskiej. Czego jednak odwaga i natarczywość nie mogła dokazać, zdziałało miejsce. Brał moc ze ścisłego szyku : wspołem złączeni żołnierze z tarcz czynili mur świetny, a najeżone proporce broniły przystępu. Powtarzane Rzymian napadania przymuszały Macedonów do wzruszenia, a zatem odmiany miejsca; to że było nierówne, nie mogli ściśle, jak się należało, szyku razwraz zachować, zwłaszcza kilkogodzinnym bojem znużeni : gdy więc coraz żwawiej bez odetchnienia uderzały na nich rzymskie półki, przedarli owę tarcz ścisłość, przyszło tedy zamieszanym już potykać się Macedończykom, i wówczas dopiero waleczność rzymska przemogła.
Ośm tysięcy z wojska Filipa zostało na placu, pięć w niewolą wziętych liczono, on sam ledwo uciekł, o co winowano Etolczyków, iż go z rąk upuścili, gdy się zastanowili nad rabunkiem obozowych sprzętów.
Skutek zwycięztwa takowego był pokój, który Filip wyżebrał. Zostawiono mu królestwo, kazano z Grecyi ustąpić, za koszta wojenne tysiąc talentów zapłacić; stracił nadto wszystkie okręty, i syna Demetryusza dać musiał do Rzymu w rękojmią.
Pokój z Filipem zawarły wielce był dla Rzymian dogodnym, właśnie albowiem udał się był wówczas zwyciężony Annibal do Antyocha króla Syryi, i namawiał go przeciw nim na wojnę. Przeczuwali, iż pewnie nastąpi, a nie chcąc mieć razem dwóch potężnych nieprzyjaciół, przyśpieszyli z Filipem pokój, aby się przeciw nim z Antyochem nie złączył.
Nadjechali w tenże czas wysłani z Rzymu posłowie, było ich dziesięciu: ci objawili wolą narodu, iżby wszystkie miasta i osady greckie do dawnych praw i swobód Flaminiusz imieniem ludu rzymskiego przywrócił, oprócz Koryntu, Chalcydy i Demetryady, które żołnierzem miały być osadzone. Wielce takowy dodatek obraził : Etolczykowie obruszyli się najbardziej mówiąc, iż takowe wśród Grecyi straże nie zgadzały się z darem wolności, zwali więc przyszłą pozorną odmianę nie zdjęciem kajdan, ale przełożeniem z rąk, gdzie przedtem były, na karki.
Skargi takowe gdy doszły do wiadomości Flaminiusza, przyłożył natychmiast starania, iżby i Rzym zrzekł się tych miejsc, które ku dzierżeniu obrał; jakoż tak się stało, a Flaminiusz łając wspaniałe zamysły Rzymian, udał się na igrzyska, które niedaleko Koryntu na cześć Neptuna z wielką uroczystością obchodzono.
Ze wszystkich części Grecyi nieprzeliczony lud się zgromadził, a gdy tam przybył Flaminiusz, z wielką czcią był przyjęty i prowadzony. Zasiadł miejsce, i natychmiast z rozkazu jego woźny wystąpił, i takowy wyrok ogłosił : « Senat rzymski i wódz wojska prokonsul Flaminiusz, zwyciężca Filipa Macedonji króla, od wszystkich ciężarów i podatków niegdyś nałożonych uwalnia, Koryntyany, Lokry, Focensy, Eubejczyki, Achejczyki, Etyoty, Magnezyą, Tessalią, Perrheby, których wszystkich ogólnie wolnemi ogłasza, i chce aby zachowywały dawne prawa i przywileje swoje. »
Zrazu nie śmieli wierzyć Grecy swojemu słuchowi, musiał więc woźny powtórzyć wyrok, a dopiero wzniósł się niezmierny odgłos powszechnej radości i uwielbienia. Powiadają, iż był tak ogromny i dzielny, że ptastwo przelatujące zgłuszył, i niektóre z nich wśród ludu zgromadzonego padły.
Nim igrzyska skończone były, wymknął się z tłoku Flaminiusz oszczędzając skromności swojej na zbyt czułe rozrzewnionych Greków dzięki i uwielbienia.
Wspaniały ten Rzymu postępek ujął wszystkie narody, które, nad ich spodziewanie, największą szczęśliwością obdarzył. Wydziwić się nie mogli i słusznie takowej wśród zwycięztw wstrzymałości, iż gdy mogli wielkie zyski odnieść, przestali na sławie dobrze czynienia. Przypominali dzieła własnych bohatyrów, i nie znajdowali nic takowego, coby się z temi, które widzieli, równać mogło.
Nie na samej Grecyi przestała rzymska dobroczynność : wystany był do Azyi od Flaminiusza namiestnik jego Lentulus, aby podobnyż wyrok Bargillanom ogłosił, drugi Tytillius do Tracyi, aby z miast tamtejszych żołnierzy Filipa wyprowadził. Publiusz Wiliusz słany był do Antyocha domagając się o uwolnienie Greków, którzy byli pod jego jarzmem, sam zaś Flaminiusz wyprawiwszy się do Chalcydyi i Magnezyi, uwolnił je od przemocy i jarzma Macedonów.
Gdy powrócił do Argos, trafił na igrzyska Namejskie; temi rozrządzał z powszechnem wszystkich ukontentowaniem : gdy się zaś skończyły, objeżdżał nowo oswobodzone miasta, wszędzie ślady łagodności, sprawiedliwości i dobroczynności swojej zostawując, szczęśliwszy jak sam uznawał, gdy do jednania prowadził rozróżnionych, niż gdy słał sobie drogę do tryumfów.
Powiadają o Xenokracie filozofie, iż będąc od Likurga mówcy wykupionym z więzienia, gdzie za niewypłacone podatki siedział, gdy potem syna jego spotkał, rzekł : « Wypłacam się twemu ojcu, ponieważ go wszędzie z przyczyny mej chwalą. » Równie wypłacili się Rzymianom Grecy. Więcej zyskali wówczas dobrocią, niż przeszłemi zwycięztwy, a czyniąc szczęśliwych usłali sobie drogę do tej wielkości, której nakoniec doszli.
Nie był obojętnym w tak chlubnej porze Flaminiusz, i żeby wieczną czułości swojej pamiątkę zostawił, na lupach zdobytych, które słał do Delfów, takowy napis położył : « Mężne bliźniaki, płodzie Jowisza, Tyndarydy, rządcę Sparty, Flaminiusz Eneadczyk, wróciwszy Grekom wolność, te wam ofiary poświęca. »
Przedsięwziął potem Flaminiusz wojnę przeciw Kalusowi tyranowi Lacedemonji, ale jej nie dokonał, w czem zdał się niejaki uszczerbek czynić własnej sławie, którejby nic nie było brakło, gdyby z tego walecznego narodu jarzmo zrzucił. Twierdzą jednak niektórzy, iż to się stało dla jego przywołania do Rzymu, gdzie gdy się wybierał, czuli Grekowie najmilszy uczynili mu podarunek, gdy w ręce jego oddali rzymskich jeńców, które był Annibal w niewolą zaprzedał, było zaś ich tysiąc dwieście. Przyjął godny siebie upominek z wielką radością, i gdy powróciwszy do Rzymu odprawiał tryumf, oni największą jego byli ozdobą.
Twierdzą pisarze tamtych wieków, iż skarby zdobyte wynosiły złota w sztabach grzywien trzy tysiące siedmset trzynaście : srebra czterdzieści trzy tysiące dwieście siedmdziesiąt : w monecie i złocie summy niezmierne, oprócz jeszcze tysiąca talentów, które Filip za koszta wojenne miał wyliczyć.
Wkrótce wszczęła się wojna z Antyochem. Wyprawa ta zdana była konsulowi Acyliuszowi, namiestnikiem zaś jego był Flaminiusz. Skoro się w Grecyi ukazał, natychmiast utwierdził zachwianych nieco w wierności ku Rzymianom : jedni tylko Etolczykowie nie dali się wzruszyć i nakłonić; skoro więc pod Termopilami Antyoch zwyciężonym został, na nich się moc rzymska obróciła, i byliby zniszczeni do szczętu, gdyby się za nimi Flaminiusz nie wstawił; toż samo Chalcydejczykom wyświadczył, którzy dopomagali przez wdzięczność Antyochowi, za to iż z ich miasta małżonkę pojął, i już zwyciężonego do siebie przyjęli.
Sprawował wróciwszy do ojczyzny z wielkiem swojem zaleceniem urząd cenzora, miał zaś wspólnikiem Marcella, syna owego bohatyra, który wojując przeciw Annibalowi poległ.
W życiu Katona uczyniła się wzmianka o zajściu jego i nieprzyjaźni z Flaminiuszem za to, iż będąc cenzorem brata jego Luciusza z liczby senatorów wymazał. Złączył się więc z nienawistnymi jemu Scipionami, i będąc sam cenzorem, gdy przyszło mianować pierwszego z senatu, pominąwszy Katona, Scypionowi Afrykańskiemu ten zaszczyt przyznał.
Wysłany w poselstwie do Pruzyasza króla Bitynji, znalazł tam Annibala, który obawiając się zapalczywego Antyocha tam się był schronił. Niewiadomo, czyli uwiedziony nieprzyzwoitą charakterowi swemu zemstą, czyli mając na to rozkaz od zwierzchności, śmiał się z tem oświadczyć, iż żądają Rzymianie, aby im Annibal był wydany.
Wzbraniał się tak szkaradnego postępku Pruzyasz, i przekładał Flamiuiuszowi hańbę, którejby podpadł, gdyby nieszczęśliwego przychodnia, wygnańca z własnej ojczyzny, męża nakoniec tak zawołanego mimo przyrzeczenie i słowo swoje królewskie, nieprzyjaciołom jego na pewną zgubę wydał. Trwały przez długi czas takowe spory : widząc naostatek król ów słaby, nieprzełamany upór rzymskiego posła, a najbardziej przestraszony własnej zguby pogróżką, pozwolił nakoniec na wszystko czego po nim żądano.
Znajdował się naówczas Annibal niedaleko stolicy Pruzyasza, w miejscu zwanem Labissa. Zasłyszawszy tam, co o nim zamyślają, siedm wycieczek zrządził z domu, w którym przemieszkiwał, tak zaś to było zdziałano, iż łatwo się można było niemi wydostać, choćby dóm był wkoło opasany. Gdy go wieść doszła o danem już słowie od Pruzyasza, chciał się przez którą z nich wynieść, ale gdy je znalazł wszystkie żołnierzami osadzone, wrócił się nazad, i wziąwszy przygotowaną truciznę, nią życia dokonał. Nim zaś to uczynił, powiadają, iż te wyrzekł słowa : « Czas już uwolnić Rzymiany z bojaźni, w której ich dotąd trzymałem. Życie zgrzybiałego starca jeszcze ich tak straszy, iż wszelkiemi i sposobami pragną je skrócić. Niegodne i Rzymu i siebie zwycięztwo w takim sposobie ku mnie użytym, Flaminiusz znajdzie. Nie tak czynili przodkowie jego, gdy ostrzegli Pyrra, iż zdrajca na jego życie czuwał. »
Gdy o śmierci Annibalowej przyszła wiadomość do Rzymu, nie podobał się wielu postępek takowy Flaminiusza, tym bardziej, iż świeża jeszcze była pamięć, jak się z nim Scypion obszedł, wtenczas gdy zwróconego do Afryki pokonał. Gdy bowiem Rzymianie zawierali z Kartagińcami wówczas przymierze, wielokrotnie widywali się z sobą, a w każdem posiedzeniu umiał czcić Scypion męża, godnego nie tylko względów, ale i uszanowania.
O dalszych czynach Flaminiusza żadnej w rzymskich dziejach nie masz wzmianki : znać iż powróciwszy i Azyi resztę wieku w spokojności przepędził.