Życia Zacnych Mężów z Plutarcha/Filopemen
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Filopemen | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Ojciec Filopemena Krausis zasługami i dostatkiem znamienity Megalopolu obywatel, zyskał był przyjaźń cnotliwago Kassandra : ten z Mantynei ojczyzny swojej podejściem nieprzyjaciół gdy musiał ostąpić, schronił się w dóm Krausa, i tam do jego śmierci przebywał; a że umierając syna mu poruczył, przyjął z ochotą na siebie takowy obowiązek Kassander, i dał mu należyte wychowanie. Gdy przebył wiek niemowlęcy, oddał go w dozór mistrzom w nauce biegłym i obyczajnym, jeden z nich zwał się Ekdem, drugi Demofanes : ci prawi filozofowie, nie tem się tylko zatrudniali, co pod zmysły podpada, lub dowcip ostrzy, ale dawali przepisy użyteczne społeczeństwu ludzkiemu, jak rządzić i jak rządom podlegać należy. Przyłożyli się do uwolnienia z tyranji ojczyzny, i za ich sprawą Arystodem z władzy i życia wyzutym został; dopomogli Aratowi do podobnegoż dzieła względem Nikoklesa, na prośbę Cyrenejezyków, zjechali tam i uspokoili zamięszania, wprowadzili rząd dobry ustanawiając prawa dogodne ich stanowi, a przez to i do wykonania łatwe i użyteczne. Ci zacni mężowie widząc w oddanym sobie młodzieńcu przymioty niepospolite, jęli się ku ich wydoskonaleniu, przewidując, iż mógł wynijść na takowego męża, który wsparcie i zaszczyt krajowi swojemu uczyni. Spełniły się ich nadzieje, a Grecya już blizka upadku, ten jakoby ostatni płód starości swojej oglądając cieszyła się nim z chlubą.
Z postaci mniej był udatnym : stąd gdy już się był wsławił, a wiódł wojsko przez Megarę, gospodyni, w której domu miał obiadować, skrzętnie się starała, iżby wszystko w porządku zastał; tymczasem innych uprzedził i wszedł do wyznaczonego sobie stanowiska. Gospodyni nie znając go prosiła, iżby nim nadejdzie Filopemen, czerpał wodę ze studni : to gdy czynił, nadeszli towarzysze, i gdy się dziwili widząc go w takowej pracy, rzekł śmiejąc się : « Płacę podatek niezgrabnej postaci. » Umysł miał wspaniały, ale trudno było przeprzeć upor jego; i lubo był nieużytym w tej mierze i odwieść go ciężko było od tego, co raz przedsięwziął, nie miał jednak za złe, gdy mu się sprzeciwiano. W pierwiastkach działań swoich stawił sobie Epaminondę za cel ku naśladowaniu : stąd poszło, iż mając roztropność za istotne ku sprawowaniu wszech rzeczy prawidło, nim co przedsięwziął pilnie wprzód wszystkie okoliczności roztrząsał : gdy zaś przyszło wykonywać to, co uczynić raz postanowi, wszystkich sił i starania używał, iżby rzecz do skutku przyszła. W tem jednak różnił się od Epaminondy, iż będąc z przyrodzenia porywczym, nie zawsze się mógł wstrzymać w mniej bacznych czasem zapędach swoich. Zdawało się, iż był urodzonym do wojny, najbardziej też obcował z rycerskimi ludźmi, i w rozmowach ich wielce się kochał.
Skoro wyszedł z pod straży mistrzów, udał się do żołdu wojskowego, pierwszy raz stawając w wyprawie Megalopolitanów przeciw Spartanom : nie zawiódł powziętej o sobie nadziei, dając znamienite dowody waleczności swojej.
Powróciwszy do domu, nie trawił czasu na próżnowaniu, a sposobiąc się coraz bardziej do powziętego rzemiosła, takich zabaw używał, które służą ku nabraniu mocy i zręczności żartkiej, jakoto jeżdżenie na koniu, wyścigi, zapasy, pływania, i szermierstwo; najbardziej zaś myślistwo, które to wszystko w sobie zawiera, i wielce zdatne jest ku przyzwyczajeniu i ciała do pracy, i oka do upatrywania miejsc dalekich i rozmaitych położeń.
Szedł częstokroć z robotnikami swoimi do winnic, i dopomagał im w pracy, albo też ująwszy się pługa wraz z rolnikami uprawiał ziemię. To czyniąc siły wzmagał, zdrowie krzepił, majątek zwiększał, a doglądając gospodarstwa i ucząc się go, czynił powinność prawego obywatela. Przekonany był albowiem o tem, iż kto swoje ochrania, cudzego nie pragnie.
Z ochotą przysłuchiwał się rozmowom uczonych ludzi, zwłaszcza gdy zmierzały ku obyczajności : takoweż pisma rad czytał, i ku pożytkowi swojemu obracał; stąd pochodziło, iż xięgi które wzmagają ducha rycerskiego, jakie są Homerowe, w wielkiem miał poważeniu.
Reguły wiedzenia i szykowania wojska, których wiadomość miał z dziejów dawnych, i powieści doświadczonych wodzów, przyprowadzał do skutku nie tylko w potrzebie, ale w czasie pokoju, gdy ćwiczył żołnierzy swoich; uważał wówczas pilnie, jakie były miejsc położenia, jak w przechodach ustrzedz się zasadzek, lub je czynić; jak korzystać z miejsc, i w nich się wzmacniać, omijać złe przeprawy, lub zmniejszać w ich przebywaniu niebezpieczeństwo. Zgoła to wszystko działał, cokolwiek służyć mogło do sztuki wojowniczej, do której czuł wrodzoną skłonność.
Miał natenczas lat trzydzieści, gdy Kleomen król Sparty ubiegł Megalopol, i rozpędziwszy straże, opanował rynek, i tam rozstawił wojsko swoje. Działo się to w nocy, a przeto tym większe było zamięszanie, i lud strwożony nie wiedział, co miał począć. Wypadł na odgłos wszczętego tumultu z domu swego Filopemen, i zebrawszy naprędce tych, których spotykał, obywatelów, tak żwawo natarł na Spartany, iż dał czas gromadzić się innym ku wspólnej obronie, z którymi złączywszy się, widząc nierównie większą liczbę nieprzyjaciół, wyszedł z miasta. Ostatni opuścił bramy, dając innym czas i sposobność do wyjścia, a że się na jawne niebezpieczeństwa narażał, stracił konia w bitwie, i na drugim ranionym, sam przecież bez szwanku, ledwo się z rąk nieprzyjaciół wydobył.
Szedł więc do Micen wraz z towarzyszami swemi, i gdy tam stanęli, wyprawił do nich posły Kleomen oświadczając się, iż opuści miasto, byleby się wrócili. Przestali na takowej obietnicy towarzysze, ale oparł się ich żądaniu, sądząc iż takowe wezwanie było zdradliwe, i ku temu zmierzało, iżby dostawszy miasta, mógł mieć w mocy swojej mieszkańców, a przez to ubezpieczyć panowanie w Megalopolu. Pokazał skutek, jak sprawiedliwe było podejrzenie nieufającego Filopemena. Kleomen nie mogąc zwabić obywatelów, z miasta ustąpił, ci zaś dowiedziawszy się o tem, natychmiast wrócili się do swojego siedliska.
W kilka miesięcy potem Antygon król wojnę Lacedemończykom wypowiedział, i wiódł przeciw nim wojsko znaczne : był w niem Filopemen na czele posiłkujących Megalopolitanow, i stawiono go na odwodzie. Ody przyszło do bitwy, a postrzegł, iż nieprzyjaciel brał górę, mimo zdanie starszych, rzucił się z półkiem swoim na przemagające Spartany, i złamawszy szyki przymusił do ucieczki, a chcąc do reszty pokonać, szedł w pogoń za nimi, i wparł między wąwozy; gdzie lubo i jego ludzie do szyku przyjść nie mogli, i obie nogi razem mu pocisk przeszył, wyrwał tkwiejące z rany drzewce, i mimo ból nieznośny, który mu dokuczał; rzucił się wśród uciekających, i poty z placu nie zszedł, póki ich pomiędzy góry pobliższe nie rozegnał.
Po skończonej bitwie wdzięczny Antygon, dzięki czynił Filopemenowi, i jemu po większej części wygraną przypisywał : a gdy Alexander wódz jazdy Macedońskiej obwiniał go o to, iż pomimo wolą starszyzny szedł na nieprzyjaciela, a przeto i inni za nim iść musieli, rzekł Antygon : « Młody ten żołnierz działał jak wódz, wy jak żołnierze. »
Dzień ten początkiem był sławy Filopemena, Antygon go wielce poważać zaczął, i wszelkiemi sposobami wabił do swojej służby, ale nie chciał mąż wolny służyć monarsze.
Spokojność która po tej wyprawie nastąpiła, przykrą zdawała się młodemu bohatyrowi, i pragnął pory takowej, gdzieby mógł okazać waleczność swoję. Zdarzyła się wkrótce na wyśpie Kreteńskiej : tam się udał, i przez niejaki czas uczył się między walecznym ludem rozmaitych sposobów wojowania, a że wielokrotnie dawał dowody równie męztwa, jako i przemysłu, wielce się sława jego zwiększyła; gdy więc do ojczyzny powrócił, sprzymierzone Achai narody uczyniły go wodzem swoim. Zostając na tym urzędzie, starał się powierzone sobie wojsko opatrzyć w rynsztunki przyzwoite, przyuczał żołnierzy ustawicznem ćwiczeniem do zachowania szyku, ścigania rzezkiego, zręczności w mustrze, porządku czyli to w chodzie, czy w stawaniu, zgoła najmniejszej rzeczy nie opuszczał, któraby mogła być zdatną w potrzebie. Karność i posłuszeństwo zalecał, jako najistotniejsze dobrego żołnierza obowiązki. Tym sposobem poczynając, nadarzył krajowi bitne, nieprzyjaciołom groźne wojsko, ażeby zaś odwagę zdobiła świetność, kształcił półki swoje okazałą powierzchownością, najbardziej zaś do tego służyło ochędóztwo, i broń jak najczyściej trzymana.
Zgromadzenie rozmaitych osad Achai, między któremi znajdowali się Megalopolitanie, w mocy wspólnej dzielne było. Pierwszy Aratus to sprzymierzenie zdziałał. Wziąwszy po nim następstwo Filopemen, uczynił go nierównie mocniejszem. Wszczęli byli wojnę z Achejczykami Etolianie i Eleeńczycy, narody między sobą od dawnych czasów sprzymierzone; i gdy zeszły się wojska przy rzece Laryssie, i przyszło do potyczki, wódz strony przeciwnej Damofant upatrzywszy Filopemena, na niego natarł : dał mężny odpór, i z konia zwaliwszy przeciwnika, strwożone półki rozegnał. Zaszczyt zwycięztwa został przy Filopemenie, a potęga Achai na wzór małych strumyków ze słabych pierwiastków wzrastała; na wieść albowiem nowego zwycięztwa wiele się osad greckich do nich udawało, żądając wspólnego przymierza. Z ochotą przyjmowano garnących się, i przyszło nakoniec do tego, iż zyskali wziętość powszechną, i poprzestali obawiać się mocnych sąsiadów, jakowemi byli naówczas Alexandra następcy królowie macedońscy, i Sparta dotąd straszna przemożnością swoją.
Żeby jednak i ta moc Achai, sprzymierzeńcami powiększona, zasilona zwycięztwy była trwałą, poprawił Filopemen błędy poprzedników, których dotąd jeszcze z gruntu wykorzenić nie mógł. Broń więc, jakiej dotąd używali żołnierze, odmienił : zamiast puklerzów lekkich i małych, jakie dotąd mieli, dał im ważniejsze i dostatnie, aby się lepiej niemi okrywali. Pociski zbyt krótkie przedłużył, gdyż takiemi dzielniej władać można było. Uczynił odmiany w szyku i mustrze; zbytki wszelkiego rodzaju wiodące ku gnuśności i rozpieszczeniu zniósł, karność jeszcze surowiej, niż była dotąd, obostrzył.
Skutek usprawiedliwił takowe zamiary i rozrządzenia : sami żołnierze poznali, iż lubo przykre z początku zdawało się im wprawianie w rzeczy dla nich dotąd niezwykłe, gdy się raz pierwszy wstręt przezwyciężył, stało się łatwem, co mniemali być niepodobnem do wykonania.
Nastąpiła wojnaz Machonidą, który był Spartę opanował : chciał on całą Peloponezu krainę osiągnąć, mniemając, iż gdy posiadł Spartę, mały odpór gdzieindziej znajdzie; ale mu się to nie nadarzyło z Achejczykami. Stawił się na czele ich Filopemen; niedaleko Mantynei spotkały się wojska. Tyran Sparty uderzył na prawe skrzydło, gdzie byli Tarentyni, i przełamał je; ale nie umiejąc z tak dobrej pory korzystać, zamiast tego, iżby się zwrócił na odkryte półki Achejczyków, szedł w pogoń za zbiegłymi. Postrzegł błąd Filopemen, i wzajem rzucił się na opuszczone od wojska Lacedemończyki, i wpadłszy na nie z prawego boku odkryte, szyki łatwo zmieszał jazdą swoją, a wówczas wielką stratę ponieśli, tak iż do czterech tysięcy zabitych liczono. Powrócił tymczasem zbyt zmęczony popędliwością Machonidas, i gdy to oba wodzowie postrzegli, z równym impetem zwarli się z sobą, aże ich rów przedzielał, a Machonidas wspiął ostrogami konia, aby go przeskoczył : w samym tym razie z boku go wskroś pociskiem Filopemen przeszył. Padł tyran w rów, a wojsko jego widząc śmierć wodza, rozbiegło się w zawody, ścigane ze wszystkich stron niezmierną poniosło klęskę.
Nagłos zawołanego zwycięztwa zdziwił narody sąsiędzkie : wdzięczni Achejczykowie zwyciezkiemu wodzowi postawili posąg wydając z miedzi postać jego. Gdy zatem przybył na Nemejskie gonitwy, gdzie się z całej Grecyi lud zgromadzał, przyjęty był z radością i uwielbieniem; wszyscy sprzymierzeńcy powtórnie odgłosili go wodzem. Szedł zatem na teatrum z przybraną okazale młodzieżą swoją, a że właśnie naówczas śpiewano :
Ten stroi w wieńce
Nasze młodzieńce,
przypadkowe zdarzenie wzbudziło odgłosy czułego ludu : pomnożyły się pełne pochwał wielbienia zwyciężcy i raźnej młodzieży, którą zaprawiał na obronę wspólnej ojczyzny.
Po Machonidzie objął rządy Sparty Nabis. Podejściem opanował Messenę : skoro ta wieść się rozniosła, czuły i ubolewający wielce nad losem nieszczęśliwym mieszkańców tego miasta Filopemen, namawiał następcę swego, wodza w tym roku Achejczyków Lizyppa, aby im dał pomoc. Gdy się zbraniał to uczynić, zgromadził swoich współziomków, i z nimi szedł miastu na odsiecz. Dowiedział się o takowym kroku tyran, i opuścił zdobycz swoję, a sama wieść przybycia takowego wybawiciela uwolniła Messenę z jarzma. Szedł polem na pomoc Gortynianom do wyspy Krety, i objąwszy rządy wojska, wszystko według ich żądania sprawił.
Korzystał z oddalenia jego Nabis, wszedł w kraj Megalopolitanów, a pustosząc okolice, tak strwoży! mieszkańców, iż się zamknęli w murach czekając rychłoli szturm przypuści. W takowym gdy byli stanie, narzekali na nieczułość Filopemena, iż szedł szukać sławy za granicą, gdy ją mógł pomnażać w obronie własnej ojczyzny, i już gotowali wyrok, aby go z kraju wywołać; ale inni sprzymierzeńcy odwiedli ich od tak gwałtownego postępku. Skoro się o tem dowiedział Filopemen, obrażonym był wielce na swoich, zwłaszcza iż nie on, lecz kto inszy wówczas urząd wodza sprawował, i choć go wzywano, nie powrócił do kraju, ale dokonywał przedsięwziętej wyprawy. Zakończył ją z wielkim Gortynianów użytkiem, i wrócił do swoich właśnie wtenczas, gdy Tytus Flaminiusz zniósł wojsko Filipa Macedonji, i złączywszy się z Achejczykami wiodł wojnę przeciw Nabisowi. Za powrotem obrany wodzem sprzymierzeńców, gdy puścił się na morze z flotą, tegoż losu doznał, co niegdyś Epaminondas; mniej albowiem tego rodzaju, wojowania świadomy, bitwę na morzu przegrał, przez co znaczny uszczerbek sława jego poniosła. Że zaś był na okręcie, starością swoją mniej zdatnym, ledwo sam nie utonął, a z nim wybor młodzieży Megalopolitańskiej, którą zawsze wiódł z sobą w wojennych wyprawach. Zostawił z siebie przykład, jak własnym siłom zbyt ufać nie należy, i jak niebaczne było to mniemanie, gdy rozumiał, iż choć bez doświadczenia, własnym przemysłem nowemu rzemiosłu wydoła. Zemścił się jednak tej porażki wkrótce; gdy albowiem wzniesieni zwycięztwem Spartanie miasto Cythium obiegli, a gardząc zwyciężonym, niemieli się na ostrożności, on z resztą rozproszonych okrętów zszedł ich niespodzianie, i z wielką klęską do ucieczki przymusił, obóz zabrał, i miasto z oblężenia uwolnił.
Powiększyło mu to względy nieco nadwerężone u swoich, ale nie u Flaminiusza, który jako wódz rzymski i wybawiciel Grecyi, pierwszeństwa żądał. Zawarł więc z Nabisem przymierze : ten zaś gdy wkrótce zdradą Etolczyków życia dokonał, szedł do Sparty z wojskiem Filopemen, i przywiódł obywatelów, iż do powszechnego przymierza Achejczyków i oni weszli.
Przysługa, którą uczynił powszechności, wciągając Spartanów w przymierze, zmocniła siły Greków; zwiększyła wdzięczność ku sprawcy tak pożądanego dzieła. Uwolnieni z jarzma Spartanie wielbili wybawiciela swego, i tym ścisłej łączyli się z nim, im bardziej czuli słodycz wolności, którą im odzyskał. Żeby zaś dali dowód szacunku swojego, ofiarowali z pozostałego majątku Nabisa talentów dwadzieścia, i słali do niego posły, aby mu do rąk takowa kwota pieniężna oddana była; ale znając umysł wspaniały Filopemena żaden z nich na takowe poselstwo ośmielić się nie chciał, oddali więc pieniądze niejakiemu Tymolausowi, który wówczas u nich gościł, Ten przybywszy do Megalopolu szedł sprawiać poselstwo; zważając jednak na pierwszym wstępie osoby wziętość, postać jakowąś nadzwyczajną powagą tchnącą, skromność domu, rozmowy sposób, zdań wyborność, był przerażony, i nie śmiał o darze, który niosł, wzmianki uczynić : wrócił się więc do Sparty. Wysłany powtórnie, zrazu przezwyciężyć się nie mógł, nakoniec wstręt przełamał, i opowiedział za trzecim razem, po co i z czem do niego przybył. Wysłuchał mówiącego cierpliwie Filopemen, i zamiast odpowiedzi udał się do Sparty : tam stanąwszy, dziękując za wzgląd dla siebie okazany, rzekł : « Nie potrzeba Spartanie kusić przyjaciół skarbami : zachowajcie je naówczas, gdy wam będzie potrzeba kupować w jakowym kraju niepoczciwych, a zatem przedajnych zdrajców. »
Znajdowali się takowi między Spartanami, którzy poniewolnie prawie wnijść w przymierze Achejczyków mniemali być zbyt wielkiem narodu, dotąd innym rozkazującego, upokorzeniem; mieli sprzymierzeni baczność na nie, i gdy było podejrzenie zdradliwego podejścia, a o istocie też jego zdawał się być przeświadczonym Dyofanes wódz tegoroczny Achejczyków; chcąc zawczasu złemu zabieżeć, gotował już przeciw nim wyprawę. Oparł się takowym zamysłom Filopemen, a to z tej przyczyny, iż czas nie był potemu, gdy wpośród Grecyi Rzymianie z Antyochem wojnę prowadzili : Nasza rzecz (mówił), jak najściślej się raczej między sobą łączyć i trzymać razem, żebyśmy rozdwojeni zostając, w niezgodzie tym snadniej na łup zwyciężcom nie poszli. Jeźli wykroczyli Spartanie, lepiej błąd przebaczyć, łagodnie napomnieć, i na dobrą drogę naprowadzić, niżli srożyć się niewcześnie, i ich i siebie podawać w niebezpieczeństwo. Gdy zaś widział, iż nie można było przeprzeć uporczywego Dyofana, powstał przeciw niemu, i udawszy się do Spartanów tak ich wzmógł, iż Achejczykowie choć z Rzymianami przeciw nim złączeni, musieli od swego przedsięwzięcia odstąpić.
Obrany wodzem przymierza postrzegł nowe w Sparcie spiski i oburzenia, i lubo dla zaszłych okoliczności sprzeciwił się był ukaraniu pierwszych, tą razą za rzecz potrzebną osądził inaczej z nimi postąpić. Przymusił ich zatem do zwrócenia nazad obywatelów, których byli skazali na wygnanie, buntu hersztów śmiercią ukarał, twierdze, które byli zmocnili, zniósł, i znaczną część ich ziemi do Megalopolu przyłączył; tych, których w kraju poosadzali tyrani, wypędził; nad wolą swoję pozostałych w kraju, w niewolą zaprzedać kazał, a z pieniędzy, które stąd zebrano, wystawił wspaniały przysionek w Megalopolu na wieczną pamiątkę Spartanów kary. Zbyt się nakoniec uwiódł popędliwością, gdy śmiał znieść haniebnym wyrokiem wiekami nietknięte ustawy Likurga. Cios to był najsroższy zgnębionej Sparcie, i wytrzymać go musiała dotąd, póki względni Rzymianie nie przywrócili im dawnej swobody.
Kiedy się była wszczęła wojna między Antyochem i Rzymianami. Filopemen wówczas żadnego urzędu nie sprawował : widząc jednak, iż ów król zamiast przygotowania się na bój, czas trawił na ucztach, i mimo wiek podeszły brał młodą żonę, powtarzał często, iż zazdrościł Rzymianom łatwego zwycięztwa. Jakoż uiściło się przewidzenie jego, a Rzymianie pokonawszy tak znakomitego przeciwnika, obrócili moc na Greki i znękali je snadno.
Widział, na co się zanosiło Filopemen, a przeto jak czuły a przezorny sternik opierał się, ile mógł, nawałom i burzy, ażeby przynajmniej za jego czasów łódź choć słaba i skołatana, na dno nie poszła.
Trafiło się razu jednego, iż niejaki Arystenes ziomek Filopemena, wniósł to na radzie, aby nie sprzeciwiać się Rzymianom i przestawać na ich żądaniu, szło zaś o powrócenie wygnańców do Sparty : przytoczył na poparcie zdania swojego, iżby inaczej czyniąc okazali niewdzięczność za ich względy. Nie mógł znieść takowej podłości przytomny tam Filopemen, i zwracając się ku niemu zawołał : « Ach! przyjacielu, pocóż się tak ze zgubą Grecyi kwapisz? »
Już miał lat siedmdziesiąt i ośm, gdy mu jeszcze oddana była władza nad wojskiem : w takowych się to zdarzyło okolicznościach, gdzie wiele potrzeba było zabiegów i utrudzenia podejmować; bez względu jednak na siły osłabione wiekiem, przyjął ten ciężar, a w takowym razie zdawało się, iż chciał los upokorzyć zbyteczne jego w dzielności własnej zaufanie.
Tylko co był zaczął urzędowanie, gdy przyszła wiadomość, iż Messeńczycy wyłączyli się z pospolitego przymierza, i nie dość na tem mając opanowali twierdzę zwaną Kolonis. Chory był, gdy się o tem dowiedział : dodała mu sił zapalczywość, i wyszedłszy z Megalopolu, tegoż dnia jeszcze stanął pod ową zdobytą osadą. Ciągnął dalej z półkiem dobranej swojej młodzieży ku Messenie. Gdy był na połowie drogi nie daleko wzgórku, który Ewandrowym zwano, spotkał idącego z Messeńczykami naprzeciw sobie Dynokrata, i natychmiast tak żwawo ze szczupłą swoich garstką na niego natarł, iż z placu ustępować musiał, ale gdy mu pięćset konnych na pomoc przyszło, zwrócił się z ucieczki, i wojsko swoje rozstawił na wzgórkach pobliższych. Czuły o bezpieczeństwo swoich Filopemen, widząc nierówne siły, zwracał się pomału dawając odpór nacierającym; że zaś czyniąc to, czasem na czele, czasem zaś przy odwodzie stawać musiał, nie postrzegł, iż w takowym zapale zbyt się był od swoich oddalił, a w tem go ze wszystkich stron Messeńczykowie obskoczyli. Nie śmieli zrazu na niego natrzeć, zdaleka jednak rzucając pociski, zagnali go w parów opoczysty, z którego wydobyć się, mimo największe usiłowanie wspinając konia ostrogami nie mógł : padł nakoniec koń w przepaść, a takowym spadkiem skaleczony bez zmysłów legł. Przypadli natychmiast nieprzyjaciele, i zastawszy go w takowym sianie, skrępowali mu w tył ręce i wpółżywego do miasta wiedli.
Wieść zdobyczy takowej napełniła Messenę niezmierną radością : ale gdy przywleczonego ze sromotą wśród siebie ujrzeli, czułość, która ich rozrzewniła, przemogła zemstę, wdzięczność stawiała im, w oczach wielkiego męża publiczną usługą spracowanego, znamienitego obywatela, sławnego zwycięztwy wodza, wybawiciela Grecyi; nakoniec widok sam tak srodze zmiennego losu miękczył serca patrzących; ale znalezli się i tacy, u których tak słuszne względy nie miały miejsca, wraz z przywódcą swoim domagali się u ludu, aby jako najszkodliwszy nieprzyjaciel skazanym był na śmierć.
Zaprowadzono go zatem do ciemnej katuszy, i przystawiono wartę ku straży.
Gdy się to działo, młodzież Megalopolitańska, która była odbiegła wodza, nie widząc go między sobą; w ostatniej zostawała rozpaczy. Zwrócili się natychmiast szukając go, ale widząc daremne usiłowania, wrócili do domu ogłaszając wzięcie wodza.
Zgromadziła się natychmiast rada publiczna, i wysłano poselstwo do Messeńczyków domagając się i prosząc, aby był wydany Filopemen, a tymczasem uzbrajali się wszyscy, jeżeliby oddanym nie był.
Nim to jednak przyszło do skutku, przyspieszyli sąd Messeńczycy, i tejże samej nocy wysłali do katuszy oprawcę z trucizną. Postrzegłszy niosącego śmiertelną czaszę Filopemen, pytał go, co się stało z młodzieżą, którą miał z sobą? a gdy się dowiedział, iż ocaleli, rzekł : « dobrąś mi przyniósł nowinę, nie wszyscyśmy nieszczęśliwi; wypił zatem jadowity trunek, i życia dokonał. »
Wieść śmierci jego gdy rozeszła się po Grecyi, powstały wszystkie jej narody przeciw Messeńczykom i pokonały ich łatwo. Dynokrat dobrowolną śmiercią sprawiedliwej zemsty uszedł. Obchód wspaniały uczyniono zwłokom wielkiego męża, i wśród rynku Megalopolitańskiego postawiono mu nagrobek.
Po wielu miejscach stawiano posągi Filopemena, znajdował się z nich jeden w Koryncie : ten gdy konsul Mummius opanował, a znalazł się taki potwarca, który chciał, aby go skruszyć, nie zezwolił na to Mummiusz, i wówczas dali znamienity dowód cnoty swojej Rzymianie, gdy ją uczcili w nieprzyjacielu.