Ad astra/XXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ad astra |
Podtytuł | Dwugłos |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1904 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Więc i w twej myśli powstało zapytanie: czy droga, na której masz życie przeżyć, jest prawdziwą!
Czy obchodzą mię zwierzenia twoje?
Gdziekolwiek jestem i cokolwiek czynię...
Widzę cię «w górskim szalecie», gdy szczegół wyjęty z systematu swych ścisłych wniosków, oglądasz niestrudzenie, a nieufnie...»
Zaczynam dowiadywać się, jak przeraża i jak boli zachwianie się ufności w stałość gruntu, na którym opierają się stopy.
Widzę cię, gdy samotny, z widmem dumnej myśli: «zapuszczasz się w zmierzch parowów, drzesz się przez haszcze cierniste...»
Nie! tak nie powinno być, aby ludzie chadzali po zmierzchach i haszczach, sami jedni! Nie powinno być, bo bywają momenty życia, w których samotność a zguba, to jedno.
Masz słuszność. Zranione Atlasy, aby nie zginąć, potrzebują przewiązek z powoju. I nie tylko one. Każdemu sercu życie winno przepaskę z kwiatów i gdy nie wywiąże się z tego długu, serce swojego spłacać życiu nie ma siły...
Na język codzienny tak się to tłómaczy: człowiek jest takiem stworzeniem, które potrzebuje koniecznie, aby mu do napoju życia wlaną była kropla miodu, bo inaczej otruć się może tym napojem. Słabe, śmieszne stworzenie! Śmieszne, bo przecież wie o tem, że to jest tylko chwilka, tu, na ziemi, jedna krótka chwilka, która przeleci, jak dmuchnięcie wiatru. A przecież i na tę chwilkę krótką, marną... śmieszne stworzenie! I jakże słabe — nawet wtedy, kiedy mniema, że jest silne, może najwięcej wtedy.
Wszystko to jest bezładne, niejasne, dla mnie samej niejasne, a razem wzięte, prowadzi do zapytania, którego chciej wysłuchać uważnie i odpowiedzieć na nie koniecznie, do takiego zapytania: co uczułbyś i uczynił, gdyby cię doszła wieść, że dobre i piękne dziecko z Giessbach dotąd jeszcze nie zapomniało o tobie i według słów twych: «roni wiele ze swej życiowej energii na jałowe emanacye duszy, zwane wspomnieniem?» Co uczułbyś i uczynił na wieść, że ta dusza kobieca jest stokroć jeszcze czystszą, głębszą, podnioślejszą, niż przez krótki moment wpatrywania się w nią poznać mogłeś, i że w tej duszy obraz wyniesiony z Giessbach nie pobladł, nie zamarł, lecz wbrew szronom rozłączenia kwitnie na podobieństwo róży, codziennie skrapianej żywemi perłami żalu?
Nie składaj tego pytania na szali rzeczy drobnych i nieważnych. Wniknij w nie i w samego siebie i odpowiedz rychło... rychło. Czekam!