Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Jan Czeczot
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jan Czeczot |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1901 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom pierwszy |
Indeks stron |
Ignacy Domejko, cioteczny brat Maryli Wereszczakówny, w obszernym liście o młodości Mickiewicza, pisanym z Sant-Jago dnia 16 października 1869 r. do Bohdana Zaleskiego, tak pisze o Czeczocie: «Prawdziwy kolega szkolny Mickiewicza z kolegium O.O. Dominikanów nowogródzkich, jedyny, coby dokładnie mógł był opisać jego lata szkolne, był Jan Czeczot. Oba tegoż samego wieku, w jednym czasie ukończyli szkoły i pojechali na uniwersytet wileński. Rodzice Czeczota mieszkali w Nowogródku, czy też jego okolicach, a Jan był od dzieciństwa poetą, jak Mickiewicz. Jednakże choć związani jakby jedną duszą, znacznie różnili się z powierzchowności, w charakterze i, jak to u nas mówią, w temperamencie. Mickiewicz nie ukrywał odrazy do ludzi nienaturalnych, fałszywych lub skłonnych do uniżenia się przed siłą lub majątkiem, był nielitościwym biczem na przechwałków, nie był zbyt łagodnego i słodkiego ujęcia.
«Towarzysz od czubów szkolnych, Czeczot, jedyny może, któremu wolno było gderać, przestrzegać i napominać Mickiewicza, był nawet z powierzchowności dziwnie łagodnego, utulnego charakteru. Nizki, okrągłej twarzy, zarówno pobłażający dla wszystkich, jak surowy dla siebie i dla Mickiewicza, był prawdziwie uosobioną czułością i miłością bliźniego, Z otwartem sercem dla wszystkich, był też pospolicie weselszym od Mickiewicza i garnął ku sobie i do niego tych nawet, których z razu wyższość i genialność poety nie ośmielały zbliżać się do niego z całą poufałością.
«Owóż dwaj nasi studenci szkoły Nowogródzkiej, od najrańszych lat znali dobrze lud litewski, polubili jego pieśni, przejęli się jego duchem i poezyą; ku czemu zapewne przyczyniło się i to, że małe miasteczko Nowogródek niewiele się różniło od wsi, dworów i zaściank6w naszych.
Życie szkolne było raczej wiejskie, miasteczkowe, niż miejskie. Przypatrywali się kiermaszom, targom i odpustom, bywali na weselach chłopskich, dożynkach i pogrzebach, Stąd też za szkolnego jeszcze życia uboga strzecha i pieśń gminna roznieciły w obu pierwszy ogień poetycki. Mickiewicz prędko wzniósł się do wyższej sfery swoich cudownych utworów; Jan aż do śmierci pozostał wiernym poezyi ludowej: pisał, zbierał i śpiewał wioskowe pieśni i wydawał potem ich zbiory i tłómaczenia.
«Obaj studenci na święta i wakacye wyjeżdżali często do rozmaitych obywatelskich dworów, gdzie zarówno, jak we własnych rodzicielskich domach, przejęli się owem szlacheckiem życiem i obyczajami, które tak żywo odbiły się w «Panu Tadeuszu».
Inni znajomi i współcześni Jana Czeczota opowiadali o nim, że był wątłej budowy, żywy, tkliwy, łatwo się dawał powodować chwilowemu uczuciu i łatwo przechodził z oburzenia w rozczulenie, z wesołości w zadumę. Była to dusza czuła, wylana dla innych, skutkiem zbytku wraźliwości z trudem utrzymująca się w równowadze i rzadko też zażywająca spokoju wewnętrznego. Gotowy do zacnych usług i poświęceń, lubił roztaczać opiekę nad kolegami, mianowicie młodszymi, i nadawać im kierunek moralny. Ale im bardziej kogo kochał, tem więcej doskonałości od niego wymagał i tem silniej raziły go w osobie ukochanej najmniejsze usterki, skutkiem czego gderał często na tych, których kochał najserdeczniej, a stąd gderał i na samego Mickiewicza.
Jan Czeczot urodził się w r. 1794, a jak inni podają w 1797, we wsi Rzepichowie w powiecie Nowogródzkim, był więc nieco starszy od Mickiewicza i tem się poniekąd tłómaczy, dlaczego na ławie szkolnej wolno mu było zrzędzić i przestrzegać Mickiewicza. Na uniwersytet wileński, być może, iż Czeczot wyjechał rokiem pierwej, a lubo uczęszczał na wykłady wydziału nauk moralnych i politycznych, sercem lgnął do poezyi, zwłaszcza ludowej, i w jej nastroju tworzył pieśni studenckie, z kt6rych dwie: jedną w narzeczu białoruskiem, drugą polską, przechował Ignacy Domejko i podał w pracy swojej «Filareci i Filomaci» (r. 1872). Razem z Zanem i Jeżowskim był założycielem towarzystwa filomatycznego w uniwersytecie wileńskim i wogóle brał nader czynny udział w ówczesnem życiu społecznem.
W r. 1824 Czeczot wyjechał do Orenhurbra, potem do Tweru, gdzie do roku 1833 przebywał, utrzymując serdeczne listowne stosunki z kolegami, a mianowicie z Mickiewiczem. Bawiąc w Ufie, przetłómaczył na język polski angielskie dzieło Waszyngtona: «Rysy moralności i literatury anglików i amerykan6w», które wyszło w 2-ch tomach w Wilnie r. 1830. Z Tweru był przysłany na sekretarza biura inżynierskiego przy Berezyńskim kanale w Leplu w gub. Witebskiej.
Za powrotem do Nowogródka, otrzymał posadę bibliotekarza w Szczorsach u Adama Chreptowicza, Wówczas to zajął się gorliwie zbieraniem pieśni ludu i tłómaczeniem ich z narzecza białoruskiego na język polski, Najprzód wyszły u Zawadzkiego w Wilnie: Piosnki wieśniacze z nad Niemna, w dwóch częściach. Część I w r. 1837 i część II p. n..... z nad Niemna i Dźwiny w r. 1839. Trzecia książeczka tych piosnek wytłoczoną została r. 1840. W r. 1844 ukazał się czwarty tomik ze wstępem, w którym Czeczot podał bibliografię dzieł o poddanych (t. j. włościanach) w Polsce. W roku następnym wyszły Piosnki wieśniacze z nad Niemna, Dniepru i Dniestru, a w r. 1846 ukazały się aż trzy prace Czeczota, mianowicie: Pieśni ziemianina (poczet pieśni historycznych), dalej tomik pieśni z nad Niemna i Dźwiny, a także niektóre przysłowia i idyotyzmy w mowie słowiano-krewickiej ze spostrzeżeniami nad nią uczynionemi. We wstępie znajdujemy rys gramatyczno-historyczny dyalektu krewickiego i o podobieństwie języka słowiańskiego do Sanskrytu. Trzecią wreszcie pracą były: «Niektóre uwagi, szczególniej pod względem stylu nad pieśnią trzecią Anafielas: Witoldowe boje, utworem J. Ig. Kraszewskiego», Jest to surowa ocena tego poematu, pierwotnie drukowana ze zmianami w «Tygodniku petersburskim». Polskie przekłady pieśni ludowych odznaczają się prostotą i wiernością. W utworach oryginalnych, jakiemi są «Pieśni ziemianina», Czeczot nie okazał wyższego talentu poetyckiego. Uderza w nich, wszakże wdzięk słowa, szlachetność uczuć i prawość charakteru, które stanowiły wybitne cechy duszy autora. Chwilami rwał się Czeczot i do powieści, a nawet do powieści humorystycznej. Mieliśmy w ręku podobny jego utw6r rękopiśmienny p. n. «Litwa i Żmudź w karykaturze», ale niedokończony. Rzecz dzieje się w Królewcu około r. 1829, a przedmiotem jest życie hulaszcze kilku przybyłych tam bałagułów nadniemeńskich.
Czeczot należał do ludzi bardzo pracowitych. Mamy pod ręką rodzaj Silva rerum w postaci książki rękopiśmiennej, zatytułowanej: «Wypisy z książek czytanych wiadomością o nich, Notatki do historyi narodu polskiego». W zbiorze tym znajdujemy moc notatek z pamiętników francuskich, historyi polskiej dotyczących, z dawnych dzieł niemieckich, zawierających wzmianki o rzeczach polskich, z kronik i dawniejszych poetów polskich, oraz rękopisów biblioteki Chreptowiczowskiej. A wszystko to wypisane starannie, gęstem i drobnem, czytelnem pismem, z wielką oszczędnością papieru, na stronicach numerowanych, a w końcu opatrzone «Spisem rzeczy, zawartych w tej książce», z której widać, że wszystko, co dotyczyło dziejów, obyczajów, statystyki krajowej, rolnictwa, ludu wiejskiego, języka, filantropii, poezyi i muzyki, obchodziło zarówno i było blizkiem serca zacnego nowogrodzianina.
Obok zajęć obowiązkowych bibliotekarza wielkiej książnicy w Szczorsach (położonych nad Niemnem w powiecie Nowogródzkim), i obok prac literackich, a głównie zbierania i tłómaczenia pieśni ludu, pan Jan zajmował się serdecznie ludzką niedolą, mianowicie zaś Towarzystwem dobroczynności w Nowogródku. Z listu jego, pisanego ze Szczors w r. 1841, a zaczynającego się od słów: «Kochany panie Pietrze», dowiadujemy się, że posiadał własną bryczkę, którą na rzecz biednych sprzedać polecił, ubolewając przytem, że do kompletu w Towarzystwie nowogródzkiem brakuje jeszcze siedmiu członków. Wzmiankuje przytem o sobie, że opiekuje się biednymi, sam najuboższy.
Po śmierci Adama Chreptowicza Czeczot osiadł u przyjaciela swego, obywatela Rafała Śliźnia we wsi Wolnej. Tu zachorowawszy, udał się na kuracyę do Druskienik, gdzie po ciężkich i długich cierpieniach szlachetny swój żywot w d. 11 sierpnia 1847 r., a 53 wieku swojego zakończył. Bawiący podówczas w Druskienikach R. Wilczyński na kilkanaście dni przed jego zgonem (d. 27 lipca) wykonał akwarellę, przedstawiającą druha Mickiewiczowego na łożu boleści, z której podobiznę przy niniejszym życiorysie dołączamy[1].
Obecnym był wówczas u wód Druskienickich i Józef Ignacy Kraszewski, a lubo czuł się boleśnie zadraśniętym przez Czeczota wydrukowaną w roku poprzednim przez tegoż surową oceną «Witoldowych bojów», to jednak dał dowód prawdziwej podniosłości ducha, pisząc nad niezastygłemi jeszcze zwłokami (w dniu 11 sierpnia) rzewny wiersz «Na śmierć Jana Czeczota»:
W ubogiej chatce, na prostym tapczanie
Trup leży martwy, z powieką zapadłą,
A boleść ciężka i długie konanie
Uśmiechem wieńczą twarz wybladłą.
Pusto; troje ich tylko nad ciałem zostało:
Ta, co go strzegła do życia ostatka,
Której skonanie jego resztę łez zabrało,
Obca mu, ale razem siostra, żona, matka,
I biedna jakaś stara! co umarłych strzeże,
Zimnemi wargi martwe szepcąca pacierze...
I żebrak wpół zdrzemany z gałęzią zieloną,
Jako palma zwycięstwa nad zmarłym zwieszoną.
Pusto... ledwie ktoś zajrzy i do bladej twarzy
Wzrokiem się przelęknionym przybliżyć odważy.
My stańmy, na zwycięzcę popatrzeć zdaleka,
Zapłakać nad poetą, westchnąć za człowieka!
W tej skroni bladej, w której myśl jaśniała,
W snem spojonych powiekach, w ustach uśmiechnionych,
Jak się odbija przeszłość jego cała!
Ile w obliczu martwem wiary i miłości!
Uczmy się żywi — bo żaden z nas nie ma
W licu tego spokoju, w obliczu świętości;
Żaden żywemi nie powie oczyma,
Co ten trup niemy i co ta twarz blada
Milcząc o swojej przeszłości powiada.
W ubogiej chatce klęknij na modlitwie!
...........................
A kto umierał z licem tak pogodnem,
Ten umarł pewien, że za znanym światem,
Zadatek pracy żniwem wróci się bogatem.
Śmiertelne szczątki Jana Czeczota pochowane zostały na wiejskim parafialnym cmentarzu przy kościołku w Rotnicy o pół mili od Druskienik (w powiecie Trockim). W kilka lat później postawiono na jego grobie dotąd istniejący krzyż żelazny i wyryto na nagrobku piękny wiersz Odyńca, napisany w dziesięć lat po zgonie Czeczota:
Młodość poświęcił pracy dla nauk i cnoty,
Wiek męski przetrwał mężnie w próbach i cierpieniu;
Miłość Boga i braci — treść jego istoty,
Cały ciąg życia jego — droga ku zbawieniu.
Imię jego w ojczyźnie jest wiecznie związanem
Z Adamem Mickiewiczem i Tomaszem Zanem.
Kto wiesz, czem oni byli — schyl skroił przeli tym głazem!
Pomyśl, westchnij módl się — za wszystkich trzech razem!..[2]