Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Julian Titius
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Julian Titius |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1903 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom drugi |
Indeks stron |
Geniusze są chlubą narodów, które ich wydały; ich imiona złotemi głoskami zapisują w dziejach i ze czcią i uwielbieniem powtarzają pokolenia.
Dla społeczeństwa atoli stokroć donioślejsze znaczenie mają ludzie, których imiona nie stają się zabytkiem historyi, których cicha i skromna praca nie jest znana szerszemu ogółowi, ale praca ta i samo nawet istnienie tych ludzi są niezbędne dla życia i rozwoju narodów. Do takich postaci należał zmarły niedawno Dr. Julian Titius, jeden z ostatnich wychowańców akademii medyko-chirurgicznej Wileńskiej. Nie wsławił imienia swego żadnym czynem bohaterskim, żadnym wynalazkiem, żadnem wiekopomnem dziełem literackiem lub muzycznem, pomimo to jednak Wilno ze czcią zmarłego wspomina, gdyż całe długie życie jego oddane było na usługi cierpiących i nieszczęśliwych, sam on zaś był żywym wzorem cnót obywatelskich.
Dr. Julian Titius pochodzi ze szlacheckiego rodu saskiego, który liczył kilku sławnych mężów. Szczególnie wsławili się przez swe prace naukowe rektor gimnazyum gdańskiego, Jan Piotr Titius, za czasów Jana Sobieskiego i rektor Uniwersytetu w Lipsku w XVII wieku. Gotlieb Gerhard Titius. Przodkowie Titiusa za panowania Augusta III zamieszkali w Polsce, dziad zaś jego, Fryderyk, w końcu XVII stulecia przeniósł się na Litwę i tu kupił majątek.
Ojciec jego na początku XIX stulecia przybył do Wilna ze znanym wydawcą i księgarzem, Józefem Zawadzkim, i założył tu pierwszorzędną restauracyę. Juljan urodził się w Wilnie w r. 1820.
Mickiewicz bywał częstym gościem u Titiusów i lubił małego Julianka.
Początkowe wychowanie odebrał Titius w słynnej szkole powiatowej OO. Bazyljanów. Jak wiadomo, zakon ten oddał znakomite usługi cywilizacyi Litwy i w szkołach ściśle się trzymał programu komisyi edukacyjnej. Julian był celującym uczniem i w każdej klasie otrzymywał w nagrodę książki «za pilność i dobre obyczaje». Mając lat 15 ukończył szkołę i w r. 1835 zapisał się jako student do Akademii medyko-chirurgicznej, otwartej na miejsce Uniwersytetu. Właściwie Uniwersytet, raczej jego wydział lekarski zmienił tylko nazwę, ponieważ i profesorowie pozostali ci sami, i w wykładach trzymano się programu uniwersyteckiego, i nie zmieniono również i podręczników. Profesorowie byli wówczas następujący: Jedrzej Sniadecki, Adam Bielkiewicz, Feliks Rymkiewicz, Józef Mianowski, Konstanty Porcyanko, Józef Korzeniewski, Mikołaj Mianowski, Adolf Abrecht, Edward Eichwald, Fonberg, St. Górski i Woelk.
Wszyscy ci profesorowie byli znani w świecie uczonym przez swe liczne prace i zasługi na polu nauki, to też młodzież, opuszczając akademię, wynosiła z niej wiedzę gruntowną i rozbudzone poczucie obowiązku względem nauki i społeczeństwa.
Titius gorliwie pracował i był widziany jako wybitny student. Na 3 i 4-ym kursach otrzymał w nagrodę «za postępy w naukach i wzorowe sprawowanie» cenne dzieła lekarskie. Przez kolegów był lubiany, ponieważ już wtedy uwydatniały się główne cechy jego charakteru: prawość, skromność i uczynność. W r. 1840, mając lat 20, świetnie złożył egzamina i otrzymał dyplom lekarza 1-ej klasy. Nie zadowolnił się jednak wiedzą, zdobytą w Akademii, lecz postanowił uzupełnić ją przez podróże naukowe, tembardziej iż będąc zamożnym, nie potrzebował zajmować się praktyką lekarską lub szukać posady rządowej. W r. 1842 wyjechał zagranicę razem z profesorem Rymkiewiczem, który mając obszerne stosunki z profesorami uniwersytetów zagranicznych, ułatwiał swemu młodemu towarzyszowi podróży wstęp na wykłady i do klinik. Najpierw tedy pracował w Berlinie u sławnego Schönleina. Ztąd udał się do Londynu do znanego Totta, profesora medycyny praktycznej. Następnie zwiedził Pragę i tu słuchał wykładów Oppolzera, oraz Wiedeń. W tem mieście zabawił do zimy i był gorliwym uczniem Skody i Rokitanskiego. Na zimę udał się do Włoch. Niebo, klimat i natura włoska, pomniki starożytności, poezya i artyzm, któremi tchnął każdy zakątek, każdy niemal głaz, wszystko to przeniosło Titiusa w świat zupełnie inny i niepodobny do tego, w którym się dotąd obracał. Rozbudziło się w nim poczucie piękna, to też zaniechał studyów lekarskich, zapoznał się z artystami i całe dnie spędzał na zwiedzaniu muzeów, miejscowości historycznych i zwalisk.
Jednocześnie pracował nad archeologią, wolne zaś chwile poświęcał literaturze. Zima spędzona we Włoszech wywarła wpływ poważny na młodzieńca i rozwinęła w nim zamiłowanie i rozumienie przyrody i sztuk pięknych. Trafny sąd o muzyce, grze artystów, dziełach pędzla lub dłuta nieraz później podziwiali w Titiusie znawcy. Podróż ta zajęła dwa lata. Wrócił do Wilna i w prędkim czasie zasłynął jako wybitny lekarz. Rymkiewicz wyrobił mu posadę ordynatora w szpitalu Sawica, gdzie, sam był lekarzem naczelnym. Mając często do czynienia z chorymi chirurgicznymi, postanowił Titius wydoskonalić się i w tej gałęzi sztuki lekarskiej. W tym celu udał się do Petersburga, gdzie przez zimę roku 1851-52 uczył się u sławnego Pirogowa, z którym się zaprzyjaźnił. Po powrocie do Wilna został ordynatorem oddziału chorób zewnętrznych w Szpitalu Ś-go Jakóba, lecz wkrótce porzucił służbę.
Wspomnienia odbytej podróży, oraz nadwątlone zdrowie i chęć uzupełnienia wiedzy sprawiły, iż w r. 1857 wyjechał do Paryża. Całe dnie spędzał w klinikach i szpitalach, gorliwie zajmując się szczególnie medycyną wewnętrzną. Jako kierowników miał sławnego chirurga Nélatona, Riccorda oraz Trousseau. Z ostatnim z nich zawiązał stosunek serdeczny, nie zerwany nawet po wyjeździe Titiusa z Paryża.
Trzecią podróż odbył w r. 1861 do Heidelberga i tu spotkał starego znajomego Pirogowa, który serdecznie Titiusa powitał i nieraz całe wieczory z nim spędzał na gawędce o Wilnie, jego uniwersytecie i profesorach. W parę lat potem zwiedził Titius kliniki w Niemczech, Paryżu i Londynie i nakoniec w r. 1876 odbył ostatnią wycieczkę naukową do Wiednia. Podczas tych podróży poznał wielu wybitnych uczonych i działaczy społecznych, lecz szczególnie zaprzyjaźnił się z Frerichsem, Bambergerem i Palackim. Podróże i wiedza, którą czerpał u źródeł, sprawiły, iż z Titiusa wyrobił się gruntownie wykształcony, doskonały lekarz praktyk, to też w prędkim czasie dał się poznać nietylko Wilnu, lecz i szerszym okolicom. Miał obszerną praktykę we wszystkich warstwach ludności, począwszy od pałaców magnatów a kończąc na lepiankach nędzarzy. Najwięcej atoli ukochał tych ostatnich i był przez całe życie lekarzem i opiekunem ubogich i nieszczęśliwych. Nietylko z poradą lekarską spieszył do najbiedniejszych, lecz otaczał opieką, wspierał, wynajdywał pracę i wstawiał się za nimi do możnych. Obszernej praktyce, wszechstronnemu wykształceniu i obejściu światowca zawdzięczał liczne stosunki z ludźmi bogatymi oraz stojącymi u steru administracyi. Ze stosunków tych nieraz korzystał nie dla siebie, bo sam niczego nie potrzebował, lecz dla swych licznych protegowanych. To też nie jedna rodzina zawdzięcza Titusowi dobrobyt, dźwignięcie z nędzy i upadku, poratowanie w nieszczęściu.
Pragnąc szerzej rozwinąć działalność filantropijną, Titius w r. 1847 podał się na członka Towarzystwa Dobroczynności.
Przy Towarzystwie utworzyło się prywatne kółko, mające na celu okazywanie już to materyalnej już to lekarskiej pomocy potrzebującym takowej, również jak podtrzymanie w chwilach krytycznych pracowników przez wyszukanie pracy. W oddziale 3-im od chwili jego utworzenia stale i gorliwie pracowali lekarze. Lecz chyba nikt nie położył więcej zasług na tem polu nad Titiusa, który postawił sobie za cel życia ocieranie łez i niesienie pomocy i pociechy nieszczęśliwym. Jako lekarz praktyk miał sposobność częściej od innych spotykać się z nędzą, ponieważ nie było w mieście suteren i poddaszy, do którychby nie zajrzał ten mąż wielkiego i litościwego serca, nie było wdowy i sieroty, łez którychby nie otarł. Lecz szczególnie szerokie pole znalazł do działalności filantropijnej, gdy od roku 1861 został wiceprezesem, w roku zaś 1881 prezesem oddziału drugiego. Zadaniem tego oddziału jest niesienie pomocy osobom potrzebującym jej po za ścianami przytułku, otaczanie opieką sierot, oraz dostarczanie stosownego zajęcia zubożałym wskutek nieszczęśliwych okoliczności rzemieślnikom i wyrobnikom. Titius dobrze rozumiał, jak pięknem jest to zadanie i jak wiele dobrego można tu zdziałać, to też nie spoczął, aż szeroko rozwinął czynność tego oddziału. Urządzał koncerta i przedstawienia amatorskie, zbierał składki, kołatał do bogatych i możnych, korzystając z licznych znajomości, a nikt nie odmawiał zacnemu i powszechnie szanowanemu doktorowi, tem bardziej, że nigdy nikogo o nic dla siebie nie prosił.
Jak powszechnie był czczony i kochany Titius, świadczą: jubileusz jego półwiekowej pracy lekarskiej w r. 1895 i... pogrzeb w r. 1898.
W dzień jubileuszu hołd uznania i liczne upominki składali mu przedstawiciele wszystkich warstw społecznych Wilna, zaś Towarzystwo lekarskie obrało go na dożywotniego prezesa honorowego, zaszczyt, który przedtem nikogo nie spotkał. Dziękując kolegom, sędziwy jubilat zakończył przemową, słowami, w których zaznaczył zasady, jakiemi się w życiu kierował i które przekazywał młodszym kolegom:
«Uczciwość względem nauki, kolegów, publiczności, zaś przedewszystkiem miłość bliźniego. Najwyższą dla nas nagrodą niech będzie łza wdzięczności ubogiego!»
Nagła śmierć (d. 20 Marca r. 1898) tego zacnego człowieka była prawdziwym ciosem dla ubogich wileńskich, którzy tracili opiekuna i orędownika. Całe Wilno wzięło udział w pogrzebie, liczne wieńce pokryły trumnę, płacz i jęki rozlegały się wśród tłumów nawiedzających zmarłego. Lekarze na barkach odnieśli trumnę ze zwłokami swego prezesa honorowego na cmentarz ewangielicki, gdzie został pogrzebiony obok ojca.
Titius był wszechstronnie wykształcony, lecz szczególne zamiłowanie miał do historyi i archeologii. Nieraz z wielkim mozołem odszukiwał i gromadził pamiątki przeszłości naszej i wileńskie muzeum, utworzone przez hr. Eustachego Tyszkiewicza, zawdzięcza mu liczne zabytki, się gające nieraz czasów przedchrześciańskich. Własne mieszkanie Titiusa stanowiło małe muzeum pamiątek historycznych.
Titius był żywą kroniką ostatnich lat 70 Litwy i Wilna, których dzieje znał doskonale i lubił dzielić się wspomnieniami o minionych czasach i ludziach. A znajomości miał liczne i mógł się niemi pochwalić.
Syrokomla, wyleczony przez Titiusa i D-ra Juliana Moszyńskiego od zapalenia płuc, napisał do nich:
«Co sercem bratniem, ręką łaskawą
«Piersiom Łazarza daliście zdrowie,
«Do mego życia wy macie prawo,
«Cni Julianowie!»
Lelewel z Belgii często pisywał do Titiusa, skarżył się przed nim na ciężkie czasy, dawał mu różne zlecenia i przysyłał swe prace. Pirogow, sławny chirurg i jeszcze sławniejszy pedagog, również pisywał do Titiusa. Z prof. Trousseau Titius przez długi czas podtrzymywał korespondencyę naukową.
Znając doskonale przeszłość Litwy, Titius pomagał niektórym badaczom i literatom w zbieraniu materyalów, tak np. dopomagał Winc. Korotyńskiemu w zgromadzeniu wierszy i przyczynków do 10-tomowego wydania poezyi L. Kondratowicza. Jednemu z żyjących literatów posłał ciekawą pracę o strojach uniwersyteckich w Wilnie, innemu znanemu literatowi i kolekcyoniście pamiątek przesłał liczne szczegóły o osobach z epoki Juliusza Słowackiego, innemu znów wspomnienia o Mickiewiczu i osobach jemu blizkich. Wogóle nie skąpił pomocy literackiej.
Teatr wileński, za swych świetnych czasów wiele zawdzięczał Titiusowi, który go otaczał opieką, wspierał i nieraz nim kierował. W miejscowej gazecie stale umieszczał recenzye o przedstawieniach teatralnych. Imienia swego w literaturze nie wsławił, ponieważ wrodzona skromność nie pozwalała mu szukać rozgłosu, o które nie dbał, mając za hasło w życiu: «Starać się być użytecznem społeczeństwu, którego był synem». Należał do kilku kół literackich, pisywał do gazet i dzienników, lecz nigdy się własnem imieniem nie podpisywał. Nawet znany na Litwie przewodnik po Wilnie Kirkora, zawierający wiele ciekawych szczegółów historycznych o grodzie Giedyminowym i jego pamiątkach, w znacznej części był ułożony przez Titiusa i wydany jego nakladem. Z zagranicy pisywał liczne korespondencye, które drukował Kuryer Wileński.
W ostatnich latach życia wyrzekł się praktyki i zachował sobie tylko ubogich pacyentów; szczególną opieką otaczał ślepych, bo i sam utracił wzrok na jedno oko z powodu zaćmy.
W Towarzystwie lekarskiem wygłaszał zajmujące odczyty, z zagranicy zaś przysyłał ciekawe opisy klinik, wykładów i nowych metod badania i leczenia.