Anna Karenina (Tołstoj, 1898)/Część ósma/X

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Tołstoj
Tytuł Anna Karenina
Wydawca Spółka Wydawnicza Polska
Data wyd. 1898-1900
Druk Drukarnia »Czasu« Fr. Kluczyckiego i Spółki
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz J. Wołowski
Tytuł orygin. Анна Каренина
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


X.

Myśląc o tem, czem jest i po co żyje, Lewin nie mógł dać sobie odpowiedzi, co doprowadzało go do rozpaczy; gdy jednak przestawał stawiać sobie to pytanie, wtedy zdawał się wiedzieć i czem jest i po co żyje, a to dlatego, że szedł przez życie drogą prostą i pewną.
Po powrocie w początkach miesiąca czerwca na wieś, zabrał się energicznie do swych poprzednich zajęć. Cały czas zajmowało mu gospodarstwo, stosunki z sąsiadami i chłopami, tudzież interesy siostry i brata, którymi zajmował się gorliwie, rozmowy z żoną i krewnymi, myślenie o dziecku i pszczelnictwo.
Zajmował się tem wszystkiem nie dlatego, aby uznawał to za konieczne dla siebie lub dla celów ogólnych, jak to czynił dawniej; owszem, rozczarowawszy się z jednej strony niepowodzeniami poprzednich swych zamiarów, które miały na celu ogólny pożytek, z drugiej zaś zanadto zajęty swemi myślami i ilością spraw, które ze wszystkich stron sypały się na niego, Lewin przestał teraz zupełnie myśleć o sprawach społecznych i sprawy te zajmowały go tylko dlatego, że zdawało mu się, iż musi postępować tak, jak postępuje, nie może inaczej.
Dawniej (a zaczęło się to jeszcze za lat dziecinnych i wzrastało wciąż do męskiego wieku), gdy starał się zdziałać coś takiego, co mogłoby przynieść pożytek całemu społeczeństwu, Rosyi, wiosce rodzinnej, zauważył, że myśl o działalności była przyjemną, lecz sama działalność zawsze była niepewną, gdyż nigdy nie był zupełnie przekonanym, że praca jego jest pożyteczną i niezbędną. Zakres działalności, wydając się z początku bardziej rozległym, zmniejszał się wciąż i wszystkie projekty kończyły się wreszcie na niczem; teraz, po ożenieniu się, ograniczając się w coraz ciaśniejszem kole, Lewin, chociaż myśl o pracy i sama praca nie sprawiała mu żadnej przyjemności, był jednak przeświadczonym, że praca jego jest konieczną i przekonywał się, że idzie mu ona lepiej i jest bardziej owocną.
Teraz, również pomimowoli, wrzynał się coraz głębiej i głębiej w ziemię, na podobieństwo pługa, tak że nie mógł się już od niej inaczej oderwać, jak tylko odwalając całą skibę.
Rodzina musiała koniecznie żyć tak, jak przywykli żyć ojcowie i dziadowie, to jest na pewnej stopie dobrobytu, i tak samo wychowywać dzieci; rzecz ta nie nastręczała żadnych wątpliwości. Nie można się było obejść bez tego, jak i bez jedzenia, gdy się jest głodnym, a dlatego należało prowadzić gospodarską maszynę w Pokrowskiem w ten sposób, aby przynosiła dochód. Należało również bezwarunkowo płacić długi, utrzymać się przy pozostawionym po ojcu majątku, aby syn, gdy otrzyma go w spadku, również był wdzięczny swemu ojcu, że dobrze i zapobiegliwie gospodarował, jak Lewin był wdzięcznym swemu. Chcąc osiągnąć ten cel, nie można oddawać ziemi w dzierżawę, lecz trzeba gospodarować samemu, zajmować się hodowlą bydła, nawozić pola, sadzić lasy i t. p. Niesposób również nie zajmować się interesami Siergieja Iwanowicza i siostry, oraz wszystkich chłopów, którzy już przyzwyczaili się przychodzić do niego po radę; nie uczyniłby tego za nic w świecie, tak samo, jak nie rzuciłby dziecka, trzymanego na ręku; należy myśleć o wygodach Dolly, zaproszonej wraz z dziećmi na lato, o wygodach żony i syna, i nie można nie spędzać z niemi przynajmniej kilku chwil codziennie.
I to wszystko razem, w połączeniu z polowaniem i pszczelnictwem, zapełniało całe życie Lewina, które zdawało mu się zupełnie bezcelowem.
Nie dość tego, że Lewin wiedział bardzo dobrze co mu należy czynić, wiedział również, jak powinien robić i wiedział, które sprawy są ważniejsze, a które mniej ważne.Wiedział, że robotników trzeba najmować o ile można najtaniej, ale wyzyskiwać ich, dając im z góry zadatki i płacąc potem taniej, nie można, chociaż postępowanie tego rodzaju jest korzystnem. Gdy brak paszy, można chłopom sprzedawać słomę, chociaż szkoda pozbywać się jej; ale należy bezwarunkowo skasować karczmę, bez względu na dochód, jaki ona przynosi. Za wycinanie drzew w lesie należy ściągać kary z całą surowością, ale nie można ich nakładać za puszczanie bydła w szkodę. Piotrowi, płacącemu lichwiarzowi dziesiąty procent miesięcznie, należy pożyczyć pieniędzy na spłacenie długu, ale nie można zwolnić od czynszu chłopów, którzy nie chcą płacić. Nie można puścić płazem ekonomowi, że nie kazał skosić łączki, ale nie można kosić na ośmdziesięciu dziesięcinach, na których został zasadzonym młody las.
Lewin wiedział również, że po powrocie do domu należy przedewszystkiem zobaczyć się z niezupełnie zdrową żoną, a chłopi, którzy już od trzech godzin czekają na niego, mogą jeszcze trochę zaczekać; nie wiedział jednak w ogóle czy postępuje dobrze czy też źle, i nie dość, że nie usiłował usprawiedliwiać swego postępowania, lecz unikał nawet rozmów o tym przedmiocie i nie zastanawiał się nigdy nad tem.
Rozmyślania doprowadzały go do zwątpienia i przeszkadzały mu zdawać sobie dokładnie sprawę, co i jak powinien robić. Gdy nie myślał, a pracował tylko, nie przestawał na chwilę odczuwać w swej duszy obecności niewidzialnego sędziego. Sędzia ten wydawał wyrok, jak należy postępować i Lewin za każdym razem, gdy postępował nie tak jak należało, natychmiast czuł to; pędził życie machinalnie, nic nie wiedząc i nie widząc możebności dowiedzenia się, czem jest i po co żyje na świecie, a ta niemożebność wiedzenia dręczyła go do tego stopnia, iż obawiał się samobójstwa; pomimo to zakreślił sobie własną drogę życiową, z której zamierzał na krok nie zbaczać.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Tołstoj i tłumacza: J. Wołowski.