[10]ANTYFONA
[12]
❀
Dziewięćdziesiąt dziewięcioro
Pieśni — strof po ośmnaścioro
Niech się zlecą, niech się zbiorą!
Jedne, jak żałobne kiry;
A inne, jak śmiech satyry;
A inne, jak dźwięczne liry.
Proste, szczere i dwójznaczne;
Najwzorowsze i dziwaczne,
I przewrotne, i opaczne.
Jedna z piosnek tych wydarta,
Zda się, z pamiętników czarta;
W drugiej się anielskość warta.
Zatrute miłosnym jadem;
Migocą skier miriadem —
Oto je przed wami kładę.
Sarkał w nich autor, szyderca;
Wiązał ironiczne scherz‘a,
Lecz i płakał w głębiach serca.
[14]
I.
Precz pęta z nóg i rąk!
W godowy stańmy krąg!
Zadzwonił szczęścia gong!
Hej na rozstajny trakt!
Zawrzyjmy z czartem pakt!
A bogi w kąt — do akt!
Człek rodzi się, by zmarł.
Hej w tan! Szukajmy par!
Niech kipi życia war!
Dość umartwienia, dość!
Hejże w rozkoszy włość!
Rzucona losu kość.
Trącił o struny smyk.
Cień wątpliwości znikł.
Hej, marsz w taneczny szyk!
Dziewoję ujmuj w pas!
Do taktu: raz, dwa, raz,
Gra wiolin, wtórzy bas.
[15]
II.
Dość pokut, żalów, skruch!
Puść koło życia w ruch
I kręć je, kręć za dwuch!
Wżeraj się w szczęścia kloc,
Jak robak, w dzień, i w noc:
To cała twórcza moc!
Życiowej miazgi biel,
Jak czerw, na próchno miel:
To cały twórczy cel!
Do knajp uczęszczaj, w tłok:
Gdy cię rozmarzy grog,
Biermädchen w usta — cmok!
Wdziej frak i śpiesz na bal!
Do dam cholewki smal!
A resztę — licho pal!
Co? Nie chcesz? Więc, monchère,
Addio! Skręcam ster
W l‘infini de la chair.
[16]
III.
Nieskończoności chciej
Dociekać w pięknej płci:
To szczęście, mówię ci.
W zapachu żeńskich stad
Masz używania szmat:
Jak bratu, mówię brat.
Która piękniejszą płeć
Wydaje ci się mieć,
Imaj ją w sztuki sieć.
I takbyś rzec jej mógł:
Płeć piękną stworzył Bóg,
By była sztuką sztuk.
Ach, moją sztuką tyś,
Na moich ustach wiś,
Wszak żyjem tylko dziś!
Do zaświatowych met,
Gdy umrzem, zdążym wnet,
A dzisiaj — tête à tête!
[17]
IV.
Ty się w ułudach kąp;
Ja wolę — do stu bomb! —
Ciała kobiecą głąb.
Ty się z abstrakcyą czul.
Dla mnie — do kroćset kul! —
Wszelka abstrakcya — nul.
Wżeraj się w idej świat:
Jam się w realność wjadł.
No, kto z nas większy chwat?
Tyś objął czczość, ja — biust.
Mar szukasz, a ja — ust.
No, kto ma lepszy gust?
Tyś chory, a mnie nic.
Ty schniesz, jam zdrów, jak rydz.
No, powiedz, kto z nas fryc?
Tyś już się duchem stał.
Ja żyję, jak sto ciał.
No, czyjże lepszy dział?
[18]
V.
Ogródek. Gra wiolonczela.
Zdrój wódek. Szampan gdzieś strzela.
Używa ludek wesela.
Z wiela kojczyków‑przegródek
Wydziela dżum się zaródek.
W oskrzela wsiąka dym, smródek.
Lecz w tłumie życia wre jubel.
Szumię, jazgoczę, jak wróbel.
Do stu mnie dyabłów ton nobel?
Pod skóbel zawrzeć się? w trumnie?
Gdy rubel toczy się ku mnie?
Dubelt się żyje, mój kumie.
Ma się przy ciele bliziutko
Madmuazelę ładniutką.
To cel nad cele, jagódko.
Smutkom, piołunom w udziele
Tyś dał wszyściutko, aniele:
Ja — piję z wódką to ziele.