Antygona (tłum. Kaszewski)/Epejsodyon IV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Antygona |
Wydawca | Feliks West |
Data wyd. | 1902 |
Miejsce wyd. | Brody |
Tłumacz | Kazimierz Kaszewski |
Tytuł orygin. | Ἀντιγόνη |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Antygona.
Tebańska drużyno bratnia!
Otóż ma podróż ostatnia,
Otóż na słońca promienie
Ostatnie rzucam wejrzenie.
Żywą mnie Hades zabierze 5
Na Acheronu[2] wybrzeże.
Nie dla mnie ślubne już stroje,
Godowe chóry — nie moje;
Tam, tam, Acheron z daleka.
Narzeczony mój, mnie czeka. 10
Oj! przyjmie cię dobrze tam otchłań bezdenna,
Boś głośna z swych czynów, a chlubą promienna.
I ni to choroby zniszczyły twe ciało,
Ni ostrze miecz owe się nad niem znęcało;
Lecz młoda, swobodna, we wdzięków rozkwicie, 15
Nie dbając na ludzi, opuścisz to życie.
(Antystrofa 1).
Słyszałam kiedyś o córze[3]
Tantala, która stąd słynie,
Że we Frygijskiej krainie,
Na Sypilowej tam górze, 20
W zwojach niby bluszczu, cała
Stoi w głazie zamartwiała,
I czoło jej wieść powiada,
Wieczystym śniegiem pokryte,
A z oczu w krople obfite 25
Łza po łzie na piersi spada.
Tak i mnie dłoń Przeznaczenia
Uśpi w powłoce z kamienia.
Lecz ona od bogów wszak ród swój wywodzi,
Nas zasię śmiertelnych śmiertelna krew rodzi; 30
Więc tobie wyroki snać chluby przyczynią,
Gdy masz się choć w skonie porównać z boginią.
(Strofa 2).
Przebóg! szydzi ze mnie lud.
Cóż tak wcześnie mnie szarpiecie?
Toć ja jeszcze żyję przecie; 35
Czekajcie, niech umrę wprzód.
O rodzinne miasto moje!
Cni mężowie! Dyrki zdroje!
O tebańskie święte gaje!
Ja na świadki wzywam was, 40
Jaką gorycz mi zadaje
Lud mój w ciężki dla mnie czas:
Gdy okropne prawo mnie
W grób kamienny żywą śle.
O jakie ja nieszczęśliwa! 45
Ni to zmarła, ni to żywa;
Ni mnie z ludźmi dziś na ziemi,
Ni z duchami podziemnemi.
Na prawo się targnąć ważyła twa buta!
Oj, córko! to pewnie za ojca pokuta. 50
(Antystrofa 2).
Oj, najkrwawszą serca ranę
Ty rozdzierasz temi słowy,
Wspominając los ojcowy
I Labdaków klęski znane.
Nieszczęsny-ż ślub! Matko miła, 55
Czemuś syna poślubiła;
Bym ja, sprosnych związków dziecię,
Tak cierpiała na tym świecie!...
Nie dla mnie rozkosz małżeństwa,
Ja, ciążącego przekleństwa 60
Na was dźwigając dziś brzemię,
Zstępuję do was, pod ziemię.
Twoja śmierć, mój bracie miły,
Twe-to śluby mnie zabiły![4]
Cześć zmarłym, zaprawdę, rzecz piękna; lecz biada 65
Chcieć tego rozkazom urągać, kto włada:
A tyś się zbyt gniewem uniosła, o! luba,
Więc z własnej twej woli wynikła twa zguba.
Bez pociechy, sama jedna
W drogę śmierci idę biedna. 70
Słońca już oczami memi
Świętych blasków nie obaczę;
Ni mnie wspomni kto na ziemi,
Ni z litości druh zapłacze!
Wszak wiecie, że końcaby nie miały te żale, 75
Lubo na śmierć sądzonych nie obronią wcale.
Czemuście nie sprzątnęli jej z tych miejsc odrazu,
Jakbyście nie słyszeli mojego rozkazu?
Zakmnąć mi ją natychmiast: żywcem pogrzebiona
Na dnie czarnej jaskini niech życia dokona. 80
Przez to kraj od występnej uwolni się przecie
I ona też przestanie bruździć na tym świecie.
O zimne grobowisko! podziemna tajnico!
O ślubne łoże! wieczna, więzienna strażnico!
Gdzie ja mam się połączyć z moich krewnych gronem 85
Których liczba największa Persefony[5] plonem!
Ja umieram ostatnia, nędzna męczennica,
Wprzód, nim mnie Przeznaczenia wskazała prawica.
Lecz, ojcze! — matko! — bracie! to przynajmniej tuszę,
Że wam przybyciem mojem rozraduję duszę! 90
Bom ja mą własną ręką myła wasze ciała,
Ja-m też czystą obiatę na wasz grób wylała;
A teraz mnie tak sroga nagroda spotyka,
Żem ze czcią pogrzebała brata Polinika,
Każdy mędrzec słusznymi nazwie moje kroki. 95
Ja gdybym miała męża, gdybym miała dziecię,
To pogrzebać ich nigdy nie śmiałabym przecie,
Gdyby mi tego władców wzbraniały wyroki.
Dziś pochowałam brata: dlaczego spytacie?
Mąż?... Znalazłby się drugi po jednego stracie; 100
Gdybym straciła syna, innyby się zrodził
Z innego męża, coby boleść mą osłodził:
Lecz gdy rodzice moi zeszli z tego świata,
Toć już przecie nie mogę spodziewać się brata[6].
A żem cię, miły bracie, pochowała godnie, 105
Więc mnie Kreon oskarżył o okropną zbrodnię,
Samowolnym rozkazem skazał na katusze;
I mnie z pośrodku ziomków gwałtem pochwycono,
I ja w dziewiczej szacie zejść ze świata muszę,
Nie znając, co za rozkosz być matką i żoną. 110
Opuszczona od wszystkich, sama, nieszczęśliwa,
Do jaskini umarłych wloką mnie za żywa.
W czem ja wam przewiniłam, nieśmiertelne bogi!
Lecz i do was ja próżno wznoszę okrzyk trwogi,
Gdy mnie za czyn pobożny, tu, pod waszem okiem 115
Karzą, jak bezbożnicę, śmiertelnym wyrokiem!
Ha! jeżeli bogowie uznają mą winę,
Więc dobrze: niech się spełni moich cierpień miara;
Lecz jeśli ja niewinnie z rąk mych katów ginę,
To życzę, by ich sroższa nie dotknęła kara. 120
W jej piersi ciągle tchnie duch ten sam.
Lecz... biada wam!
Ona w więzieniu winna być już.
Och! za twem słowem śmierć idzie tuż!
Nie myśl, by los twój zmienić się miał, 125
Spełni się wyrok, jaki król dał.
Rodzinna ziemio, o Teby moje!
Bogi ojczyste! tebańscy woje[7]!
Patrzcie, zaświadczcie, jak ginę marnie,
Na co mi wyszła troskliwość bratnia, 130
Od jakich ludzi znoszę męczarnie,
Ja, waszych królów córa ostatnia!
- ↑ Piękny ten Kommos w przekładzie Asnyka brzmi, jak następuje:
Antyg.Obywatele mej ziemi ojczystej,
Spojrzyjcie na mnie, co idę tą drogą
Po raz ostatni!
Spojrzyjcie na mnie, która promienistej
Heliosa twarzy widzę światłość błogą
Po raz ostatni!
Mnie uprowadza Hades, co wszystko pochłania,
Do posępnego mieszkania
Nad Acheronu brzegami,
Zanim mnie ślubnym ucieszono wieńcem
I weselnymi hymnami.
Acharen tylko będzie moim oblubieńcem.Wszakże okryta chwałą i wielbiona
Zstępujesz w ciemne umarłych przepaści;
Ani chorobą ciężką nie zgryziona,
Ani od miecza padając napaści,
Lecz dobrowolnie w pełnej życia mocy
Z tryumfem schodzisz do Hadesu nocy.W dalekiej Frygii słychać o córce Tantala,
Jak śmierć straszliwą na Sypilu szczycie
Poniosła, w głazu ujęta spowicie
Który ją całą okala
Jako bluszcz swymi splotami.
Z lic jej, płynących deszczami,
Jako wieść głosi,Nigdy nie schodzą śniegi, ani mgły, co wiszą...
I wiecznie z rzęs kamiennych głaz ten łzami rosi.
Tak samo mnie na zawsze złe losy uciszą.Ona się boskiem szczyci pochodzeniem,
My zaś śmiertelni z naturą człowieczą,
Więc dla znikomych wspaniałą jest rzeczą
Dorównać bóstwu swojem przeznaczeniem.Szydzicie ze mnie ?... O! na ojców bogi,
Czyż wy możecie w sposób tak złowrogi
Nad potępioną znęcać się niewiastą?
O ludu, o moje miasto,
O znakomici mężowie narodu,
Przed wami nieszczęsna staję, —
Dirkejskie źródła i wy święte gaje,
Tego wozami1) wsławionego grodu,
Na świadki was powołuję,
Że nieżegnana łzami przyjaznemi,
Z mocy praw srogich zstępuję
Do piętrzącego się grobu podziemi,
Ja nieszczęśliwa!
Co w istniejących gronie się nie mieszczę,
Ani w orszaku cieni, co spoczywa,
Żywym i zmarłym równie obca jeszczeNa strome stopnie prawa tyżeś przecie
Na nic nie bacząc, wdzierała się śmiało
Więc w grób się stamtąd stoczyłaś, o dziecię!
I winę przodków okupujesz całą.1) Domyśla się: wojennymi, gdyż Teby nimi słynęły.
- ↑ „Acheron“ —— jedna z rzek podziemia.
- ↑ „Słyszałam kiedyś o córze“ — Niobie w posągu kamiennym. Autor widzi ten posąg, jakoby wykuty w grocie kamiennej, której ściany obramieniają go niby gałęzie bluszczu. W prastarych czasach na płaskowzgórzu sypilskiem między Lidyą a Frygią w Azyi panował Tantal, syn Zeusa, ulubieniec bogów. Dziećmi jego byli Pelops i Niobe, zrodzeni z Dyony. Niobe została szczęśliwą małżonką Amfiona, króla tebańskiego. I ona poufaliła się z bogami, mianowicie z Latoną. lecz raz uzuchwaliła się do przechwałki, iż gdy ta bogini miała tylko dwoje dzieci (Apollina i Artemidę), ona miała ich dwanaścioro (sześciu synów i sześć córek). Dosięgła ją za to kara, gdyż jej dzieci z rąk dzieci Latony śmierć poniosły, jak to opowiada Iliada (w ks. 2, ww. 602-617 w przekładzie A. Szmurły):
Wszak o posiłku myślała i pięknokędziorna Nioba,
Gdy dwanaścioro jej dzieci pomarło w wysokich komnatach,
Córek aż sześć ukochanych i tylu też synów kwitnących.
Tych zdalacelny Apollo uśmiercił był z łuku srebrnego,
W gniewie zawziętym, a tamte ochotna pociskom Artemis,
Gdyż z pięknowłosą Latoną równała się nieraz Nioba,
Mówiąc: jam wiele zrodziła, bogini zaś dwoje jedynie!
Przeto też tamci we dwoje zgładzili jej całe potomstwo.Dziewięć tam dni przeleżały te trupy, a nikt się nie znalazł,
Żeby pochować, gdyż lud w kamienie przemienił Kronion;
Pogrzeb im dnia dziesiątego sprawili bogowie.
Teraz pomiędzy skałami, na górach samotnie sterczących
Tam na Sypilu, gdzie mają mieć miejsce spoczynku niebianki,
Nimfy, gdy wzdłuż Acheloju wyskaczą się w pląsach chórowych:
Tam, choć to kamień, odczuwa zesłane przez bogów cierpienia.- Podróżnicy objaśniają podanie o skamieniałej a łzy lejącej Niobie w ten sposób, iż na górze Sypilu jest skała podobna z daleka do nachylonej i płaczącej kobiety, a że w pobliżu znajduje się kilka źródeł, więc wciąż krople po tej skale spływają. — Grupa Niobidów, dzieło rzeźby starożytnej, mieści się obecnie w osobnej sali pałacu degli Uffizi we Florencyi.
- ↑ „twoja śmierć, mój bracie miły“ itd. Polinik pojął podobno za żonę córkę Adrasta, który uderzył na Teby jako sprzymierzeniec zięcia.
- ↑ Persefona, małżonka Plutona, boga podziemia.
- ↑ Wiersze te uważają niektórzy krytycy za nie-autentyczne, lecz wtrącone później przez jakiegoś mędrkującego poetę. Rozumowanie w nich zawarte znajduje się w „Dziejach“ Herodota (ks. III. ustęp 119), gdzie Daryusz pozwolił żonie Intefernesa wybrać jednego z Krewnych, skazanych na śmierć, a ona wybrała brata, te właśnie powody przytaczając, jakie Antygona podaje, K. Morawski w przekładzie swoim opuścił ten ustęp. Jest on rzeczywiście chłodny.
- ↑ „woje“ = wojownicy „Bogami ojczystymi“, plemiennymi, dla Antygony byli: Ares i Afrodyta, rodzice Harmonii, która została żoną Kadmosa.