Azais (Temat do filmu)/Rozdział VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Lange
Tytuł Azais (Temat do filmu)
Pochodzenie Nowy Tarzan.
Opowiadania wesołe i niewesołe
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1925
Druk Zakłady Graficzne Straszewiczów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Całe opowiadanie
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział VII.
POLSKA HRABINA.

Azaïs pochodził z emigrantów francuskich i wcale nie jest rzeczą wykluczoną, że był z tej samej rodziny, co mój Piotr Hiacynt Azaïs, zwłaszcza, że i sam miał na imię Piotr.
Widziałem jego portret. Był to typ korsarza, konkwistadora; typ awanturnika w nowym gatunku. Umiał on nietylko w stepach ścigać bawoły i dzikie konie; był nietylko myśliwcem i sportsmenem pierwszorzędnym, ale razem był to zdobywca kobiet i zdobywca dolarów. Zarówno Jane, jak Sita wyrobiły się w Ameryce na osoby, rozumiejące business i umiały mi świetnie wytłumaczyć, jak to Azaïs za pieniądze, które otrzymał, spekulował cukrem, herbatą, wełną, skórami, miedzią i t. d., i jak jego majątek ciągle olbrzymiał. Fakt, że zmieniał żony jak rękawiczki, wcale ich nie oburzał; gdyż żony te już mają nowych mężów, więc żadna im się krzywda nie stała. On zaś musi swój majątek powiększyć, więc ożenił się teraz znowu, i to z białą kobietą, z hrabiną polską, ale teraz wziął ślub bezpowrotny — tak jak to się robi w Europie.
Byłem ciekawy nazwiska tej hrabiny. Nazwisko to znajdowało się na karcie, donoszącej o ślubie — w kościele Saint Honoré w Paryżu — pani Jadwigi Ciecierskiej z panem Piotrem Azaïsem.
W tymże liście była fotografja pani Jadwigi oraz, rzecz osobliwa, mapka Besarabji (część pewna zakreślona czerwonym atramentem), wreszcie objaśnienie tajemnicy tego małżeństwa.
Ciecierska była w Ameryce chwilowo, bawiąc u dalekich krewnych, raczej u przyjaciół.
Była to bardzo piękna szatynka z tych, jakie się rodzą na granicy Bukowiny i ziemi huculskiej: typ półsłowiański, półrzymski, być może trochę krwi ormiańskiej. Ciecierscy byli zamożni, ale posag panny Jadwigi był dla Piotra błahostką (50.000 guldenów). Pani Jadwiga miała natomiast wielką sperandę i walka o tę sperandę nadawała specjalny urok w oczach Piotra temu małżeństwu. Mianowicie prapradziad Jadwigi, Stanisław Ciecierski, odznaczył się bardzo podczas odsieczy wiedeńskiej. Z tego powodu król Jan Sobieski nadał Ciecierskiemu obszerne posiadłości, wynoszące 200.000 hektarów w Besarabji. I Ciecierscy siedzieli w tych dominjach aż do czasu, gdy Turcy zabrali ten kraj zpowrotem pod swoje panowanie. W roku 1878 Besarabja dostała się pod berło rosyjskie: ponieważ zaś monarchowie rosyjscy przyjęli na siebie zobowiązania królów polskich, przeto gdyby potomkowie Ciecierskich wystąpili z odpowiednio umotywowaną pretensją, to powinni odzyskać swoje prawa do tych posiadłości. Przedstawiały one wartość 60 miljonów rubli. Azaïs poznał się z Jadwigą u jej krewnych, z którymi prowadził interesa. Jako kobieta bardzo mu się podobała, miała ona w sobie coś egzotycznego, a jednak była mu bliższa, niż wszystkie jego dotychczasowe kolorowe żony. On zaś robił na niej wrażenie człowieka wielkiej siły woli, nie licząc, że zachował piękny typ Francuza z XVIII wieku.
Kiedy zaś opowiedziała mu historję majątków besarabskich, poczuł w sobie energję bajecznych Argonautów — zwłaszcza, że Jadwiga była ostatnią i jedyną przedstawicielką imienia Ciecierskich: on musi zdobyć te majątki.
Jadwiga próbowała zająć się tą sprawą; były nawet w Warszawie i Petersburgu konferencje adwokatów, ale na samo poruszenie tej sprawy trzeba było paru miljonów rubli i adwokaci nie mogli się zdecydować na takie ryzyko.
Azaïs postanowił na tę grę rzucić wszystkie kości. Naprzód ożenił się z Jadwigą — i pojechał z nią do Warszawy, a potem zwiedziwszy swe dominja w Besarabji, udał się do Petersburga. Tu zawiązał stosunki z pierwszorzędnymi adwokatami, nie zaniedbując wpływowych osób na dworze.
Zgórą rok czasu już prowadził tę sprawę — i zapowiada, że niedługo ją ukończy.
Taka była treść jego ostatniego listu. Panie te bardzo mało co wiedziały o Polsce, o Besarabji, o Janie Sobieskim i t. d., i musiałem im to wszystko tłumaczyć.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.