Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych/12
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych |
Podtytuł | Z 112 wizerunkami i rysunkami |
Wydawca | Wydawnictwo „Myśli Niepodległej“ |
Data wyd. | 1909 |
Druk | L. Biliński i W. Maślankiewicz |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
„Jeśli są gadki o Słowie, Imionach i Zakonie waszym, sami tego patrzcie; ja nie chcę być tego sędzią”, zawołał Gallion do żydów, gdy mu przywiedli Pawła na sąd. „I odegnał je od stolice”.
Owe IMIONA są jedną z orjentacyjnych nici dla każdego, kto wchodzi do labiryntu legend i mitów Starożytnego Wschodu.
Na wstępie zaznaczyć wypada, iż wielojęzyczna ludzkość jest skłonna do przemieniania różnego rodzaju imion na imiona własne przy przenoszeniu ich z jednych języków do drugich.
W ten sposób imię greckie „istmos”, czyli „przesmyk” lub „międzymorze”, uczyniono imieniem własnem „Istmos”, imię greckie „peraia”, czyli „z drugiej strony leżące”, w szczególności „zawodzie” (ziemia leżąca za wodą) przemieniono w innych językach na imię własne „Perea”, babilońskie imię „bel”, czyli „pan”, zrobiono imieniem własnem „Bel”. Powiadamy, że Turcy mają SWEGO Allaha, co brzmi zupełnie tak samo, jak gdybyśmy powiedzieli, że Niemcy mają swego „Herrgotta”, i co rzeczywiście zostało wyrażone przez Polaków w wierszyku: „Herrgott wlazł na płot, i przyszedł polski Bóg i wziął batog i wygnał Herrgotta z plota”. Nietylko jednak prostactwo polskie w stosunku do Niemców takie popełnia hypostazy, ale również uczeni niemieccy w stosunku np. do Słowian. Nieraz czytałem: „Die Slaven ehren ihren Boh”, „Bielboh”, „Tschernoboh”, „Triglaf” i t. p.
Po wiekach i tysiącoleciach zatraca się potem całkowicie „imię” a zostaje niezrozumiałe „imię własne“. A więc „tor”, czyli „góra”, stanie się imieniem własnem „Tor” i będzie się zwała „Dżebel et Tor”, czyli „Góra, która się zwie Górą”. Imię „nun”, czyli „ryba”, stanie się imieniem własnem „Nun” i w ten sposób Jozue otrzyma ojca „nazwiskiem” Nun. Imię egipskie „ihw”, „ptak“ czyli „duch”, stanie się imieniem własnem „IHVH”, lub dawniejszem „IHV”, i z niego powstanie imię własne JEHOWA. Imię „kriszna”, czyli „czarny”, stanie się imieniem własnem „Kriszna“. Imię „christos“, czyli „pomazany“ stanie się imieniem własnem CHRYSTUS i t. p. i t. p.
Orjentowanie się później w tym materjale jest niesłychanie trudne. Nie można wniosków wysnuwać, opierając się jedynie na metodzie jakiejś jednej nauki, np. lingwistyki. Konieczne jest tu współdziałanie wszystkich nauk, zatem lingwistyki, mitologji porównawczej, archeologji etc. etc. etc. Zwłaszcza wszelkiego rodzaju wizerunki są ważne, gdyż pouczają nas o stosunku wyobrażeń słownych do plastycznych.
Niekiedy IMIONA były tak święte i cudotwórcze, że niewolno ich było nawet wymawiać nadaremno. Żydom niewolno było wymawiać imienia Jahwy a Essejczykom także imion Aniołów. Innym razem dokładano znowu starań, aby znajomość tych imion właśnie szerzyć. Dowiódł tego baron Baudissin, który zbadał kilka tysięcy gem greckich, za pomocą których szerzono nadzwyczajnie imiona trzech patryarchów żydowskich, dodając przy nich czarodziejskie słowo „abraxas”. Na dźwięk IMIENIA Jezus „klęka każde kolano”, czytamy w pomnikach piśmiennictwa polskiego. Imiona „Jezus, Marja, Józef” ratują człowieka w największem niebezpieczeństwie.
Cudowność niektórych imion wywarła nawet wpływ na gieografję. W ten sposób powstało MIASTO ZBAWICIELA, znane pod nazwą NAZARET.
Źródła historyczne pierwszego i drugiego wieku naszej ery nie znają miejscowości, która zwałaby się Nazaret. Wymieniają zbyt wiele miat, miasteczek i wsi, abyśmy na nich polegać nie mieli. Nie wymienia takiej miejscowości ani Józef Flawjusz, ani Talmud, ani Apokrypy. Nie zna takiej miejscowości Stary Testament. Józef Flawjusz, zazwyczaj bardzo dokładny, który przy każdym prawie bohaterze swoim, choćby najniepokaźniejszego znaczenia towarzysko-społecznego, zawsze dodaje, z jakiego miasta lub wsi pochodził, miałby do tego doskonałą sposobność, wymieniając w „Starożytnościach” (XIX, VI, 1) sektę „Nazarejczyków”, których nakazał postrzygać cieszący się względami cezara Klaudjusza król Agrypa. Przy takiej okoliczności Józef Flawjusz wymienia zazwyczaj miasto lub miasta, gdzie znajduje się główne gniazdo owej sekty, lub też gdzie się ona wylęgła, jak to naprzykład uczynił z Sykaryjczykami, wywodząc ich z Jerozolimy (Dzieje wojny II, XII, 3), albo wreszcie jak zaznacza o Essejczykach: „Nie żyją w jakiemś osobnem mieście, ale w kaźdem jest ich sporo“ (tamże II, VIII, 4). Skoro już „Nazarejczyków” wymienił, więc ich milczeniem nie pominął, byłby niezawodnie ze zwykłą lubością zastanawiania się nad wszelkiemi osobliwościami coś nam powiedział o szczególnej zbieżności nazwy sekty z nazwą miasta, w którem mężczyźni nosili długie włosy i gdzie pewnego dnia odbyły się postrzyżyny wszystkich obywateli z rozkazu króla Agrypy, który musiałby to miasto najść nietylko z licznym zastępem fryzjerów, ale ze znaczniejszym jeszcze zastępem żołnierzy do trzymania wyrywających się fryzjerom sekciarzy. Wiemy z jego opisów, jak Essejczycy woleli od Rzymian znosić najsroższe tortury, niż odstąpić od swego obyczaju, a „uśmiechając się śród męczarń, szydzili ze swych oprawców i oddawali ducha przekonani, że go niebawem znowu odzyskają“. Raczej tak należy rozumieć relację Józefa Flawjusza, iż Agrypa kazał łowić rozproszonych po kraju Nazarejczyków i złowionych postrzygać. Gustaw Boettger, który ułożył bardzo szczegółowy leksykon topograficzno-historyczny do dzieł tego dziejopisa, żadnego Nazaretu w tych dziełach nie znalazł. Benedykt Niese, twórca Indeksu do najnowszego wydania pomnikowego dzieł Flawjusza, dokonanego wraz z Destinonem, również w tym Indeksie żadniego Nazaretu nie wymienia.
Odkrywcą Nazaretu w Talmudzie jest Neubauer (La Géographie du Talmud), który w traktacie Megilla (70 a) w wyrazie „zerijeh“ upatrzył to miasto sądząc, iż opuszczono literę „n“. Graetz, nie wymieniając Neubauera, wygłosił to samo, dodając jednak, iż galilejskie Betleem zwało się Nazaret i ze zwykłą pewnością siebie, jak powiada Smith, pisząc: „Zerijeh, CZYTAJ Nezerijeh“. Cheyne był pierwszym, który istnienie miasta Nazaretu w tych czasach fikcją nazwał. Sprawę tę roztrząsa nader szczegółowo i umiejętnie W. B. Smith w „Der vorchristliche Jesus“. Pierwsza wzmianka o Nazarecie znajduje się u Euzebjusza w „Historji kościoła“ (I, 7), przytaczającego długi list, pisany do Arystydesa przez Sextusa Juliusa Africanusa, który Nazaret nazywa „wsią“ i to w JUDEI. Africanus żył w wieku trzecim, Euzebjusz w czwartym. Redaktor ewangielji „wedle Mateusza“ postępuje jak prawdziwy Syn Legendy, pisząc: „A przyszedłszy, mieszkał w mieście, które zowią Nazaret, ABY się wypełniło, co rzeczone jest przez proroki: Iż Nazarejskim będzie nazwany“. Tendencja oczywista, ale zarazem oczywisty brak jakichkolwiek wątków tradycji mimo powoływania się na nią. Dzisiejsza nazwa Nazaretu brzmi „en-Nasira“. Na całym Wschodzie chrześcijanie nazywają się „Nasara“, chrześcijanin „Nusrani“. W dwóch najcenniejszych tekstach Ewangielji Nazaret dwa razy zwie się „Nazara“. Istnienie przedchrześcijańskiej Sekty Nazarejczyków jest faktem historycznym, nie ulegającym żadnej wątpliwości.
William Benjamin Smith całkiem racjonalnie tłomaczy, iż ów wspomniany w Ewangielji Jana (XIX, 19) na krzyżu nad głową Jezusa napis: „Jezus Nazareński Król Żydowski“ należy rozumieć w sensie wyznaniowym a nie gieograficznym. Malvert w późniejszych czterech literach I. N. R. I. widzi tekst formuły: IGNE NATURA RENOVATUR INTEGRA (czystą natura przez ogień się odnawia), co po raz pierwszy pojawia się na mozajce Bibljoteki Watykańskiej z VIII-go wieku i odpowiada formułce „Jam jest światłość świata”, która przed wynalezieniem krucyfiksu widniała na Ewangielji i na którą Chrystus palcem wskazywał. Łączy się to z dziejami swastyki.
Wyraz „Nazarejczyk“ jak wykazał dawniej Hochart a obecnie Smith, pochodzi od słowa hebrajskiego „nazir“, wielokrotnie figurującego w Biblji, a wedle Smitha także pod rozmaitą postacią swego pnia N-S-R w klinach babilońskich. Nawet nasz Wujek tłomaczy: „I na ciemieniu Nazarejczyka (nazir) między bracią twoją” (Gen. XLIX, 26), gdy Cylkow miast Nazarejczyka pisze „wybraniec”. Wujek w Deuteronomium (XXXIII, 16) pisze „Nazareusz” (nazir), Cylkow po dawnemu „wybraniec”. W Numeri (VI, 2) Wujek wyrazu „nazir” wcale nie tłomaczy, a Cylkow oddaje go przez „wstrzemięźliwość”, przyczem takie robi uwagi: „Nazyrat, czyli ślub wstrzemięźliwości, niema nic wspólnego z ascetyzmem lub celibatem”, „Włosy nazwane wprost nazyratem (Num. VI, 8, 18 uwaga do wersetu 5) uważane były za wykwit ożywiającej człowieka siły, i musiał je dlatego człowiek, który wszystkie siły Bogu poświęcił, w naturalnym stanie zachować. Podobne śluby znane były u Egipcjan, Greków i Rzymian”. W księgach „Sędziów” (XIII, 5 etc.) słowa „Nazir Elohim” oznaczają „Poświęcony Bogu”, co Wujek oddaje przez „Nazarejczyk Boży”. Gesenius, który w swym słowniku hebrajskim nie zna żadnego miasta Nazaret, pod wyrażeniem „nazir” zapisuje takie znaczenia: „Ten, który poświęca się Jahwie, uprawiający wstrzemięźliwość co do różnych rzeczy”, „Książe”, „Poświęcony Bogu” etc. W Kodeksie Hammurabiego Smith odnalazł siedm razy to wyrażenie pod rozmaitemi formami i zawsze znaczenie jego jest „strzec”, „pilnować”; mniema też, że grecka forma „Nazaria” jest skrótem hebrajskiego NSRJH = Nasir-Jah, Stróż Jahwy. Wszystko to razem daje: Wybraniec, Pomazaniec, Wstrzemięźliwiec, Stróż, Opiekun, Pośrednik (tak zwie Chrystusa Paweł w liście do Żydów IX, 15, „mesites” Nowego Zakonu). Epifanjusz opisując sektę „Nazaraioi” powiada, iż „wedle nich nie jest zgodne z Zakonem składanie ofiary ze zwierząt”, co znajduje ciekawe potwierdzenie w Liście do Żydów, gdzie jest mowa przeciw pokrapianiu krwią „cielców i kozłów” (IX, 19)na rzecz kropienia „krwią Chrystusową” (IX, 13 — 14).
A więc wyraz „Nazarejczyk” ma wyższe, szlachetniejsze znaczenie. Byli to Pomazańcy, Wybrańcy, Stróże Idei. Znamy z historji „Stróżki Świętego Ognia”, „Stróżów Świętego Gralu”, a i dziś nawet różne „Straże Najświętszej Marji Panny”. Jezus Nazareński oznacza Jezus Wybraniec, Jezus Pomazaniec, Jezus Stróż, Jezus Opiekun, gdy zresztą wciąż w Listach czytamy, iż te właśnie przymioty „odradzające człowieka” są ideałem ewangielicznym. Moglibyśmy niemal wyrazić to po polsku: JEZUS ODRODZENIEC. Gdy do tych przydomków dochodzi jeszcze Jezus Zbawca (Soter), postrzegamy szczególne podobieństwo tych zestawień z przydomkami: Zeus Soter, Zeus Xenios, Zeus Polieus, Zeus Alastor, Jupiter Fulminator, Jupiter Tonitrualis, Jupiter Pluvius, Jupiter Lucetius, Diespiter i t. p.
Do dnia dzisiejszego EPITETON ORNANS Jezusa „Zbawiciel” zastępuje w wielu wypadkach wprost jego imię.
Pominiemy tu różne teorje co do istnienia Ziemi Nazarejskiej, stosunku do niej nazwy Jeziora Genezaretańskiego (jako Gen-Nezar, Gennezar, Kinneret) i t. p., gdyż to zaprowadziłoby nas tu za daleko, a może nas zainteresować dopiero przy rozpatrywaniu systemu astralnego Łukasza. A zatem upada cała legenda o istnieniu jakiegoś miasta Nazaret, ale upada wraz z wszystkiemi konsekwencjami, co należy sobie dobrze uprzytomnić.
Nie upada jednak kwest ja Nazaretu w ewangieljach. Tam ono pozostaje, a rzeczą krytyki jest zbadać, czem właściwie było. Wiemy bowiem, że mistycy znali nietylko ziemskie Jeruzalem, ale także Górne Jeruzalem, Nowe Jeruzalem, Niebieskie Jeruzalem. Już Dupuis wiedział, że żydzi porównywali Jeruzalem z wszechświatem, a specjalnie z zodjakiem. Dr. Eryk Bischoff przytacza zdanie rebego Lewi z Talmudu: „Jeruzalem leży w Sebul” (t. j. w czwartem z siedmiu niebios). Podaje on cały szereg cytat, wedle których istnienie astralnego Jeruzalem w pojęciach żydów jest faktem niezaprzeczonym. Zupełnie tak samo rzecz się ma z Nazaretem.
Wiemy jednak, że teksty ewangielji były wielokrotnie przerabiane, uzupełniane, harmonizowane. Wedle A. Pott’a np. w ewangielji Łukasza pierwotnej nie było wcale rodowodu Jezusa (III, 23 etc.); dziś on różni się niezmiernie od rodowodu Mateusza, istnieje jednak tekst przedkanoniczny, w którym różnice są znacznie mniejsze. O ile tedy u Mateusza wydaje mi się Nazaret na swojem miejscu właściwem, o tyle u Łukasza w wersecie I, 26 słowa „do miasta galilejskiego, któremu imię Nazaret”, wydają mi się wstawką dla zharmonizowania z wersetem II, 4: „szedł też i Józef od Galilei, z miasta Nazaret”. Będę się nad tą kwestją zastanawiał później, gdy przejdę do systemu astralnego Łukasza.
Imię Betleem, w oryginale greckim po hebrajsku Bet-Lahem, znaczy dosłownie Dom Chleba. Istniały dwie miejscowości tej nazwy, jedno znajdowało się na ziemiach pokolenia Juda, drugie na ziemiach pokolenia Sebulon. Tradycja opromieniła blaskiem pierwsze, gdyż z niego miał pochodzić Dawid. Ale istniało jeszcze trzecie Bet-Lahem, lecz nie na ziemi, metaforyczne Bet-Lahem. Był to astralny Dom Chleba, Dom Zboża, ściślej mówiąc Dom Kłosa, czyli konstelacja Panny, którą rysunkowo wyobrażano jako dziewicę z kłosem w ręku. Gwiazda główna tej konstelacji zwie się Kłos (Spica).
W ewangieljach co do Betleemu i Nazaretu panuje pewien chaos. U Mateusza Józef i Marja mieszkają stale w Betleem, gdy u Łukasza w Nazaret i tylko wędrują do Betleem. Jest to rażąca sprzeczność. Aby ją usunąć, musimy sobie stawić i rozwiązać następujące pytania: 1) Dlaczego Jezus rodzi się musowo w Betleem? 2) Dlaczego Jezus mieszka musowo w Nazaret? 3) Dlaczego Marja i Józef musowo wędrują u Łukasza z Nazaretu do Betleem? Ewangielje mówią, że dlatego, aby się spełniło proroctwo. Współczesnemu historykowi nie wystarcza jednak taka odpowiedź i będzie on tem skwapliwiej innej szukał, że podobne proroctwa wyraźnie nam szukanie to nakazują. Ale wchodzi to już w zakres rozdziału o systemie astralnym Łukasza i dlatego tam będę się dalej zajmował tem zagadnieniem.
Kult imienia JEZUS nie jest, jak się to często mniema, późniejszym wytworem dewocji chrześcijańskiej. Już Euzebjusz wspomina, że IMIĘ jezus było nadzwyczaj czczone. W „Dziejach Apostolskich“ czytamy, iż różni magowie używali „imienia” Jezus do zaklęć (XIX, 13), a Ewangiełja wedle Łukasza świadczy, iż tem „imieniem” wypędzali czarty (IX, 49). Podana w „Dziejach Apostolskich” formuła magów Scewitów: „Poprzysięgam was przez Jezusa” (Orkico hymas ton Jesun) odpowiada formule, widniejącej w wydanym przez C. Wessely’ego paryskim Papyrusie Czarnoksięzkim: „Zaklinam cię na Boga Hebrajczyków Jezusa” (Orkico se kata tu teu ton Hebraion Jesu). W „Dziejach Apostolskich” Akwila „przypomina IMIĘ Pana Jezusowe, namawiając Żydy i Greki” (XVIII, 4). W pierwszym Liście Jana (III, 23) czytamy, iż należy „wierzyć w IMIĘ syna jego (Boga) Jezusa Chrystusa”. Imię Jezus w hebrajskim odpowiedniku brzmi: Jehoszua. Było to imię święte bohaterów narodowych. Jozue zwał się pierwotnie Hoszea (Pomoc), ale Mojżesz przezwał go uroczyście Jehoszea, Jehoszua (Boża Pomoc), co się poprostu wykłada: Mąż Opatrznościowy. Takie same imię ma ów arcykapłan, ścięty przez Nebukadnecara, wskrzesiciel kultu żydowskiego, również Mąż Opatrznościowy. Imię to zdobi również cały szereg innych „zbawców” narodowych, tych PATRES PATRIAE. Gesenius twierdzi, że po powrocie z niewoli babilońskiej następuje skrót tego imienia z Jehoszua na Ieszua i że od tej formy pochodzi greckie brzmienie Jesus, a Graetz, Smith i inni, że od skrótu Jeszu. Ważne jest, na co Gesenius zwraca uwagę, że forma Joszua oznacza nietylko Pomoc, Zbawienie, Bożą Pomoc, ale nawet SAMEGO BOGA (Psalm LXII, 3, 7; LXXXIX, 27 etc. Izajasz XL, 8 etc.). Wedle ewangielji Mateusza imię Jezus znaczy „zbawca”, tyle co „Emanuel”, „Bóg z nami”. Epifanjusz pisze, że Jezus po hebrajsku znaczy tyle, co „terapeutes”, lekarz, zbawca. Mniema, że Nazarejczycy, nim stali się chrześcijanami, zwani byli „Jessaioi” i przypuszcza, że nazwa ta pochodziła albo od imienia własnego „Jesse”, albo „Jezus”, właśnie ze względu na powyższe znaczenie. Rzucałoby to pewne światło na nazwę przedchrześcijańskich „Terapeutów”, „Lekarzy”. Zatem w Nazarejczykach moglibyśmy widzieć pierwszych „Jezuistów”, czy „Jezuitów”, którzy jednak szlachetniejsze po sobie zostawili wspomnienie, niż późniejsi Jezuici Loyoli. Smith słusznie całkiem twierdzi, że TERMINI Jezus i Nazarejczyk są właściwie zupełnie równoznaczne. Nie są to, biorąc rzeczy ściśle, imiona własne, imiona osób, ale tytuły, przydomki, epitety, lub, jakby powiedział Mickiewicz: imioniska. Należą do kategorji imion pojęciowych. Jak Bóg, Bagha, znaczy właściwie Fatum, Dolę, Los (Karłowicz), jak Jahwe, albo Ihw znaczy Ptak, Duch (Duch jako Bóg, Wielki Duch, Duch kat exochen), tak Jezus znaczyło Zbawca, Zbawiciel, Odkupiciel, Zbawca Boży, Bóg Zbawiciel, Bóg Odkupiciel. Pojęcie to znajduje się już w Starym Testamencie. A więc w samym judaizmie tkwi ów zarodek. Nietylko w przeszłości Starożytnego Wschodu i Południa widzimy takie kiełkowanie, wyrastanie i przerastanie się wzajemne Imion Pojęciowych, ale nawet w czasach naszych, gdy zestawimy ze sobą Matkę Boską Częstochowską, Ostrobramską, Nieustającej Pomocy i t. p. Gdy w Polsce księża katoliccy więcej się oddają kultowi Częstochowskiej, późniejsi marjawiccy zaś więcej o Nieustającej Pomocy myślą, wielce wiarogodną wydać się może zapiska w „Dziejach Apostolskich”, iż synowie arcykapłana Scewy, więc wyznawcy Boga Jahwy, będąc z prawa kapłanami, przy egzorcyzmach uciekali się do Boga Jezusa (XIX, 13 — 14). Są i tacy, którzy przypuszczają, że Jahve, Jovis i Jezus są trzema liśćmi, z jednego pnia wyrosłemi, co ostatecznie jest możliwe, gdy Herodot np. różnych babilońskich i egipskich bogów odpowiedniemi nazwami greckiemi obdarza, a tak czynią i inni autorowie starożytni.
CHRISTOS, CHREISTOS, a jak prawdopodobnie brzmiało gwarowo CHRESTOS, ma dzięki komentatorom całą historję. Między innemi i bodaj głównie tłomaczono, że jest to tylko grecki odpowiednik hebrajskiego wyrazu Meszyjach, Mesjasz. O ile lingwistycznie szukanie wspólnoty jakiejś pomiędzy wyrazem CHRYSTUS a KRYSZNA niema uzasadnienia, jak to próbowali czynić fantastycznie Jacoillot a gołosłownie C. Renooz i inni, o tyle mitologicznie, a raczej teozoficznie ślady zbliżenia pojęciowego można odnaleść. W czwartej księdze „Bhagavad-Gita” czytamy o Krysznie: „Wciąż i wciąż, gdy cnota upada, a niecnota wyrasta, stwarzam sam siebie. Dla ochrony dobrych, dla zniszczenia złych, dla umocnienia cnoty rodzę się na ziemi”. Jest on wcielonym Bogiem Wisznu, drugą osobą indyjskiej Trójcy Świętej, jako Bóg z żoną swoją Lakszmi jeździ na ptaku cudownym Garudzie. Po wcieleniu w Krysznę uchodzić musi przed mordem powszechnym. Ostatniem jego wcieleniem ma być Kalki. Greckie znaczenie wyrazu CHRYSTUS jest właściwie dwojakie: „christos“ pomazaniec i „chrestos” dobry.
Imię MESJASZ znaczy Pomazaniec. Treść tego słowa zmienia się jednak w literaturze biblijnej. Pierwotnie Pomazańcem tym jest Król ziemski (1 Sam. 11, 10, 35; XXIV, 7, 11; XXVI, 9, 11; 2 Sam. XXIII, 1), a u Izajasza Cyrus (XLX, 1), u Daniela zaś inny władca, prawdopodobnie Seleukus IV, ten tytuł zaszczytny otrzymuje. Ale zwolna znaczenie ulega zmianie. Już we wtórych Księgach Samuelowych (VII, 14) Jahwe ma być mu niejako ojcem, a on synem. U Daniela jest zjawa w obłokach znowu „jako“ Syna Człowieczego, który od Starodawnego otrzymuje władzę wieczystą. A zatem pojęcie Mesjasza jako Syna Bożego, króla mistycznego, wytworzyło się znacznie wcześniej, niż chrześcijaństwo. W ewangielji Mateusza magowie pytają o „króla” żydowskiego, który się miał narodzić. Tu w greckiem słowie „basileus” jest ta myśl wyrażona, iż królowi ziemskiemu, panującemu nad żydami, przeciwstawiony będzie król inny, król niebieski. Wyraźne orzeczenie, że Mesjasz i Chrystus znaczy jedno i to samo, znajduje się w ewangielji Jana 1, 41 i IV, 25. Drews słusznie całkiem twierdzi, że te dwa pojęcia zlały się w jedno z pojęciem trzeciem, przez Filona Aleksandryjskiego wytworzonem, o Pośredniku, Słowie wcielonem, skutkiem czego mielibyśmy cztery warstwy w pojęciu Mesjasza: Pomazaniec, Władca, Król; Syn Boży; Syn Człowieczy; Pośrednik (Słowo) między Stworzycielem a stworzeniem.
Hebrajskie imię MARJA, Miriam, podobnie jak imię Jezus, jest religijno-narodowe. Tak zwie się siostra Mojżesza i Arona, po wyjściu z ziemi egipskiej śpiewająca na czele niewiast, prorokini. Autor Koranu (III, 30 — 33) nazywa Marję, matkę Jezusa, siostrą Mojżesza. Mówiono, jak już wspomniałem, o „nieuctwie” Mahometa, ale raczej należałoby mówić o jego „tradycji”, lub „mitologji”. W greczyźnie Nowego Testamentu miesza się Mariam i Maria. To częstsze „Marja” jest lokalizacją imienia greckiego „Maja”, bogini, matki Hermesa, wysłańca bogów, następnie staroitalskiej bogini wiosny „Maja”, albo „Majesta“, której na pierwszego maja składano ofiary. Również imię „Maja” posiada bogini indyjska, matka Boga Ognia, „Agni”. Imię to, przeniesione na grunt obcy, musiało się najbardziej religijnie-narodowo upodobnić. Pojęciowo rzecz tłomaczy się dość jasno. Łączy się to jednak z CIEŚLĄ JÓZEFEM. W indyjskiej mitologji Twasti (Cieśla) uchodzi za twórcę Swastyki (Krzyża), narzędzia do dobywania ognia za pomocą wiercenia. W otworze na skrzyżowaniu, który się zwie „matką”, „macicą”, „Mają”, mieszka bogini „Maja”. Gdy za pomocą wiercenia świdrem „Pramanta” dobywa się ogień, „Maja” rodzi Boga „Agni”, którego ojcem niebieskim jest Bóg Savitri a ziemskim Cieśla (Twasti). Te analogję, dawno zresztą znane, w stosunku do Jezusa i Marji tak długo nasuwały jednak wątpliwości, dopóki wierzono w człowieczeństwo postaci jednej i drugiej, a nawet trzeciej, bo również Józefa. Obecnie, gdy widzimy, że mamy do czynienia z Osobami Pojęciowemi, wszystko to nowej nabiera wartości.
Malvert twierdzi, iż nastąpiło pomięszanie wyrazów „Agni” (ogień) i „Agnus“ (baranek). Bóg Agni stał się AGNUS DEI z DEUS AGNI. Lingwistycznie sprawa byłaby może przegrana, gdy wizerunkowo ma ona na swe poparcie niezbite dokumenty historyczne. W OGNIWIU Krzyża zjawia się baranek z symbolami kultu ognia.
Mówiąc o IMIENIU JÓZEF, należałoby właściwie mówić o CIEŚLI. I on otrzymał imię narodowo-religijne, które, jak powiada Gesenius, wraz z imieniem Jakób starczy za cały naród (Psalm LXXVII, 16 etc.). Ciesielstwo jego, tak silnie akcentowane w Nowym Testamencie i w Apokryfach, jest właściwie jego imieniem rodowem. Iskrę Bożą dobył z Krzyża. Ludzkość, która dobroczynnego ognia nie znała, temu Wielkiemu Cieśli zawdzięcza podniesienie się do wyższego stanu kulturalnego. Stary Testament „imię” Józef tak tłomaczy: „Odjął Bóg zelżywość moję” (Gen. XXX, 23).
Imię ANNY, matki Marji, jest czysto astralnego pochodzenia, jak to już wykazał Dupuis. Rzymianie czcili boginię zmian noworocznych ANNA PERANNA. Zresztą w ewangieljach wcale nawet niema mowy o rodzicach Marji, a dopiero w drugiem stuleciu zaczyna się wytwarzać legenda z imionami jej rodziców. Przypuszczam, że Łukaszowa Anna Prorokini, babilońska gwiazda SIB-ZI-ANNA, czyli 7 Bliźniąt, i Anna jako matka Marji stanowią postać jedną.
Imię PIOTR, Kef, Skała, zjawia się w ewangieljach jako przydomek Szymona, a w Listach wygląda na tytuł starszego sekty Jerozolimskiej. Ten Piotr, którego znał Paweł, nie był Szymonem. „Petros”, „Petrogenes”, „Saxigenus” jest nazwą doskonale nam znaną w mitologji porównawczej. Jest to bóstwo. Drews zwrócił uwagę na fakt uderzający w Dziejach Apostolskich, że właściwie historja Piotra jest treściwą repetycją historji Jezusa. Czyni cuda, jak Jezus, leczy chorych (Dzieje Apost. III, 6 — 7), wskrzesza (IX, 40), zostaje pojmany w dniach „Paschy“ (XII, 3), by był zdany, jak Jezus, na łaskę ludu (XII, 4), lecz z grobu więziennego zbawia go Anioł w blaskach przybywający (XII, 7), zjawia się jak Jezus niespodzianie śród apostołów (XII, 16) etc. Sprawa jest jednak zbyt skomplikowana i będę musiał zająć się nią w rozdziale, Piotrowi poświęconym.
Imię JANA CHRZCICIELA jest tak splecione z zagadnieniami historycznemi i archeologicznemi, że traktowanie tej sprawy także przenieść muszę do osobnego rozdziału, poświęconego tej Postaci Pojęciowej.
Z pomiędzy imion otoczą Jezusowego wymienię Zebedeusza, ojca Jana i Jakóba. Winckler wyjaśnił, że imię Zebedeusz odpowiada babilońskiemu Zalbatanu; jest to nazwa Jowisza w starym wykazie babilońskim. Toteż synowie jego zwą się w ewangielji „synami gromu”.
Jakób, syn Alfeusza, jest wedle Wincklera synem alpu= guttu, byka Marduka (Jowisza).
Tomasz znaczy po babilońsku wprost „bliźniak”. Jest to zatem jak gdyby postać astralna z konstelacji Bliźniąt.
Nie posiadamy jeszcze dostatecznego materjału, aby w ten sposób wyjaśnić imiona wszystkich dwunastu apostołów, którzy byli prawdopodobnie, jak słusznie zauważono, ZDEPLASOWANYMI bogami. Zanosi się na to w nauce, że i patryarchowie żydowscy także tylko będą bogami zdeplasowanymi. Gunkel, może najostrożniejszy z ostrożnych, podziela to ostatnie mniemanie, wszelako ze stanowiska ściśle naukowego powiada, że jest to dopiero hypotezą, wielce prawdopodobna, że gdyby jednak zamieniła się w pewnik, to również będzie pewnikiem, że Izrael historyczny już sobie patryarchów wyobrażał jako ludzi, a nie jako bogów. To samo da się powiedzieć o apostołach; posiadamy bardzo ważne wskazówki, iż byli zdeplasowanymi bogami, ale historyczne chrześcijaństwo zawsze widziało już w nich ludzi, a nie bogów.
I również to samo da się powiedzieć o Jezusie na podstawie najstarszych tekstów ewangielicznych. Jezus przedchrześcijański jest Bogiem. Jezus starochrześcijański cielesnym synem Józefa, Jezus chrześcijański wychowańcem Józefa a synem Ducha Świętego i t. d.
Imię Duch Święty, hebrajskie Szechina, przechodzi również przez cały szereg ewolucji. Totemem jego jest gołębica, zawsze samica, nie samiec. Totemem Isztary jest również gołębica, a nawet posiadamy materjał wizerunkowy, który przedstawia nam formy przejściowe. W tym wypadku Syn Ducha Świętego zejdzie się z synem gołębicy Isztary.
Imię Syn Wybrany, po sumeryjsku Duzu, jest odpowiednikiem imienia własnego Tammuz, więc Adonisa, Adona, czyli Pana, stąd też i Jezusa.
Rozpatrzywszy to, przyznać musimy słuszność prokonsulowi Achai Gallionowi, iż tłumowi żydów, który go obiegł, wiodąc z wrzaskiem Pawła do niego na sąd, odrzekł krótko: „Jeśli są gadki o Słowie, Imionach i Zakonie waszym, sami tego patrzcie: ja nie chcę być tego sędzią”.