Bolesne strony erotycznego życia kobiety/Pielęgniarka
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bolesne strony erotycznego życia kobiety |
Podtytuł | Bolesne strony płciowego życia kobiety |
Wydawca | Ars Medica |
Data wyd. | 1930 |
Druk | Drukarnia Vernaya Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Leżałem w silnej gorączce z powodu zakażonej rany. Zachodzące słońce wlewało do mego pokoju swe ostatnie purpurowe blaski, które tworzyły na białej ścianie dziwne plamy. Wzrok mój uporczywie wpatrywał się w nie a wyobraźnia mego biednego, gorączką i bólem skołatanego mózgu, tworzyła z nich różne plastyczne tła i postacie. Jedne z nich swym ogromem i strasznym wyglądem wzbudzały we mnie strach, drugie swą karykaturalną originalnością wesołość, inne znów swym smutnym wyglądem współczucie. Wyrażać to musiałem słowami i gestami, bo nachylona nademną pielęgnująca mnie siostra starała się uspokajać mnie łagodnemi słowy. Gdy odwracałem wzrok od owych miraży, to spotykałem zawsze dobre, spokojne, litosne i jasne oczy mej opiekunki — wtedy umysł mój przytomniał, zdawałem sobie sprawę, że przed chwilą majaczyłem.
Gdy cierpienie minęło, dziwiłem się, skąd w tak ciężkiej chorobie, którą przebyłem, miałem tyle energji, wytrzymałości i siły, by znieść te ogromne tylotygodniowe cierpienia?
Lecz teraz jest mi to jasne — to jej anielska tkliwość, dobre serce i poświęcenie dodawało mi ciągle otuchy i krzepiło upadające siły. Byłem w chorobie niejako biednem małem dzieckiem, a ona dla mnie troskliwą i poświęcającą się matką. Słuchałem jej też jak dziecko, a wola jej była dla mnie wszystkiem, była zarazem moją wolą. Jej łagodne i słodkie słowa pociechy, łagodziły lepiej me cierpienia jak wszystkie narkotyki. Gdy wyszła z pokoju, brak jej dawał mi się zaraz gorzej odczuć, jak wszystkie inne dolegliwości.
Odwiedzało mnie wiele osób, nawet z mojej rodziny. Wszyscy starali się być dla mnie dobrzy, troskliwi, serdeczni, przynosili mi różne delikatesy, a jednak zawsze czułem, że między nimi a mną jest jakaś trudność, jakaś przegroda, która nie dozwala nam zetknąć się ze sobą ściśle i bezpośrednio.
Nieraz najtroskliwsze ich pytania męczyły mnie i gniewały.
Ona nigdy mnie się nie pytała, lecz przeczuwała zawsze me życzenia i stąd wszystko, co czyniła, wydawało mi się naturalnem i koniecznem. Nawet wtedy, gdy po wizycie lekarzy, kładąc swą rękę na mem rozpalonem czole oświadczyła, że ponowna operacja jest konieczną, przyjąłem to z uśmiechem na ustach, byłem spokojny, bo wiedziałem, że ona nadal nademną czuwać będzie. Leżąc na stole operacyjnym trzymałem ją za rękę, a gdy mi położono maskę na twarz, czując jej tkliwą obecność zasnąłem spokojnie. Obudziłem się z powrotem, w łóżku i pierwsze, martwe jeszcze spojrzenie padło znowu na jej anielską, pełną dobroci i współczucia twarzyczkę. Przychodziłem do zdrowia, lecz spędzałem jeszcze nieraz bezsenne noce, a wtedy ona zawsze siedziała przy mnie, gotowa na każde skinienie spełnić me nieme życzenie. Raz w nocy, gdy bóle się wzmogły, wzięła mnie za rękę i głaszcząc ją swoją, rzekła słowami słodkiej pieszczoty:
— Mój ty biedaku, cierpisz bardzo, ale to zaraz przejdzie, leż spokojnie.
A gdy po chwili rzeczywiście bóle się zmniejszyły, zobaczyłem cudny uśmiech na jej twarzyczce i po raz pierwszy dostrzegłem, że jest młodą i bardzo ładną kobietą. Wtedy sam zacząłem ją głaskać po jej rączce, a gdy się nachyliła, by zmienić mi kompres na głowie nie mogłem się oprzeć pokusie by lekko rozpalonemi wargami nie musnąć jej białej szyi, szepcąc przytem: moje ty drogie kochanie...
Lecz ona na to dziwnie się jakoś zmieniła i rzekła tonem, którzy miał w sobie coś z wyrzutu: niech pan nie psuje we mnie tego uczucia, które dotąd miałam dla pana. Dotąd był pan dla mnie biednym nieszczęśliwym chorym i nie chcę, żeby pan zwichnął we mnie to uczucie i stał mi się naraz obcym. Nie mogłabym się już poświęcać całym sercem!
Na to ja rzekłem:
— Siostro, czyż siostra nie jest kobietą, czyż nie przyzwyczaiła się też siostra do mnie, czyż poza swym szlachetnym zawodem i obowiązkiem nie czuje siostra serca w sobie i nie widzi, jak mi jest drogą, jak się do niej przywiązałem?
A ona zaczęła mi głaskać twarz z jakąś dziwną macierzyńską tkliwością i rzekła:
— Widać stan pana jest już dobry, bo zbudził się w panu znowu mężczyzna, który w kobiecie nie może widzieć nic innego, jak tylko spełnienie swych marzeń zmysłowych. Ja przeszłam w życiu bardzo dużo, poznałam rozkosz wielkiej miłości a jeszcze większą głębię boleści i zawodów. Serce moje już wygasło i nie wierzę, by mężczyzna mógł kiedy mieć to szczere prawdziwe i głębokie uczucie do kobiety, jakie ona nieraz ma do niego. Postanowiłam poświęcić się pielęgnacji chorych. Wtedy czuję, że mężczyźni mają dla mnie szacunek i są mi wdzięczni, bo wiedzą, że właściwie dla nich nie jestem kobietą. Wy bowiem wszyscy kochacie kobiety, lecz dla nich nie macie szacunku!
Pochyliłem głowę upokorzony, a podniósłszy jej rączkę do ust, szepnąłem wzruszony:
— Masz rację, szlachetny aniele, gdyż tylko to miano mogę ci nadać w tej chwili!