Byronizm i skottyzm w „Konradzie Wallenrodzie“/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Byronizm i skottyzm w „Konradzie Wallenrodzie“ |
Wydawca | Krakowska Spółka Wydawnicza |
Data wyd. | 1923 |
Druk | Drukarnia „Czasu“ |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Zależność Wallenroda od Byrona spostrzeżono bardzo dawno. Już w parę miesięcy po ukazaniu się poematu pisał Andrzej Koźmian do generała Morawskiego, że „jest (Wallenrod) naśladowaniem Korsarza Byrona, ale dalekiem od wzoru“[1]. Wiadomo też, że nie uszedł ten fakt uwagi rosyjskich wielbicieli Mickiewicza, że Eugenjusz Boratyński w znanym, entuzjastycznym wierszu, wygłoszonym do autora Wallenroda na uczcie pożegnalnej w Moskwie, zaklinał go, żeby, sam bogiem będąc, cudzym bogom hołdować przestał i Byrona nie naśladował. Mochnacki w swej rozprawie O literaturze polskiej w XIX wieku nie dotknął tej kwestji zupełnie. Gromił tylko Konrada za jego sentymentalność, a cały poemat za zły układ. Nie umknął jednak wpływ Byrona oka obu przyszłych wielkich poetów: Słowackiego i Krasińskiego. Krasiński wprawdzie w artykule p. t. Konrad Wallenrod, w październiku 1830 r. w Bibliothèque Universelle genewskiej drukowanym, nic o tem nie wspomina, ale zato wcześniej już, bo w lutym tegoż roku, pisząc do tejże Bibljoteki swój List o stanie obecnym literatury polskiej, nazywa obie powieści Mickiewicza — nietylko Wallenroda ale i Grażynę — „poematami historycznemi w rodzaju Byrona“. Słowacki zaś w przypisie do Mindowego (1832) pierwszy nawet wyszedł poza ogólniki, stwierdzając, że „opisanie charakteru Wallenroda jest opisaniem Lary lub Korsarza, z tą różnicą, że Korsarz w napojach gorących ulgi nie szukał; że nareszcie, przystępując do drobniejszych szczegółów, krzyk Aldony umierającej w Wallenrodzie jest krzykiem ostatnim i przeraźliwym Pariziny“. Wreszcie Goszczyński w Nowej epoce poezji polskiej — chociaż wyraźnie byronizmu nie zarzuca, mówiąc tylko ogólnie o „powleczeniu całego dzieła takim pokostem XIX wieku“, że to „narusza najistotniejszą posadę poezji narodowej, barwę wieku, miejsca, osób, jednem słowem prawdę“, – przez to samo jednak, że omawia poemat pod nagłówkiem: Angielszczyzna i niemczyzna, wskazuje, że wpływ angielski dostrzegał.
Opinję najświatlejszych czytelników spółczesnych potwierdzili późniejsi historycy literatury jednozgodnie. Jedni silniejszy, inni słabszy na byronizm Wallenroda kładą nacisk, – nie kwestjonuje go nikt. Należy jednak zaznaczyć, że aż do najnowszych czasów nikt tej sprawy nie badał szczegółowo. Nawet dzieła, czy rozprawy, które z samego tytułu swego pozwalają się spodziewać gruntowniejszego jej omówienia, jak Byron i jego wiek Zdziechowskiego, lub Spasowicza Kilka słów o bajronizmie Mickiewicza – ograniczają się do ogólnego stwierdzenia podobieństwa między Konradem a bohaterami Byrona, podkreślając przytem głównie tylko cechy zewnętrzne. Podobieństwa wewnętrznych dopatrywał się Nehring, bardziej jednak jeszcze gołosłownie, niż inni[2]. Jeśli się nie mylę, to pierwszy prof. Kallenbach zadał sobie trud dokładniejszego zestawienia Wallenroda z Korsarzem i podał w swej znanej powszechnie monografji (1897) dość obfite tego zestawienia wyniki. Pomnożył je później dopiero, w r. 1914, najbardziej u nas lubujący – się w tego rodzaju studjach prof. Windakiewicz, który nadto do listy „zapożyczeń“ z Korsarza dorzucił jeszcze po jednem z Childe-Harolda i Narzeczonej z Abydos[3].
Prof. Bruchnalski w swem najnowszem wydaniu Wallenroda zlekceważył te zestawienia szczegółowe, nawet w objaśnieniach wydawcy, tak niezmiernie obfitych, tak dokładnie oglądających ze wszystkich stron każde niemal mickiewiczowskie słowo. Tylko przy zakończeniu: „Taka pieśń moja o Aldony losach…“ i t. d. zanotował niebardzo przekonywające spostrzeżenie Gallego, że przypomina ono zakończenie Giaura: „Tyle zostało o Giaurze podania…“ i t. d., i przyznał słuszność tym, którym krzyk końcowy Aldony przypomina „krzyk dziki, nie znośny... i t. d. Paryzyny w chwili wykonania wyroku śmierci na jej kochanku Hugonie“. Nadto od siebie dodał ex re słów Halbana, wypowiedzianych do Wallenroda w godzinie jego zgonu, uwagę, że słowa te trafiają jakby w myśl Byrona w Giaurze, że „kto z was w boju żywota dokona, / Wliczy swe imię pomiędzy imiona, / Na których zmiankę...“ i t. d.
We wstępie do wydania wspomina prof. Bruchnalski z pewną jakby niechęcią o tem, że odkąd „klasycy przez usta A. Koźmiana uznali, że Wallenrod jest naśladowaniem Korsarza Byrona, a Słowacki orzekł, że jego charakter „jest opisaniem charakteru Lary lub Korsarza“, od tego czasu mówi się i rozprawia o rysach bajrońskich bohatera mickiewiczowskiego. Oczywiście – mówi prof. Bruchnalski – niepodobna zaprzeczyć, żeby Wallenrod nie przypominał różnych postaci, pierwszorzędną rolą odgrywających w utworach Byrona, – niepodobna zaprzeczyć, żeby wizerunek jego nie narzucał myśli „ponurego“, „o sercu zakrwawionem“ Hassana, czy upiornego, toczącego dziką walkę uczuć Kalajora z Giaura, – albo dziką trapionego myślą, nieuchwytną a głęboką, Dżjaffira z Narzeczonej, – albo ze znamionami przeszłych, burzliwych namiętności Lary, – albo wreszcie – a najbardziej ze wszystkich – Korsarza, który z Medorą stanowi nawet parę kochanków tragicznych, niby pendant do Konrada i Aldony, – ale mimo to wszystko, mimo wyraźne analogje, szczególnie w rysach zewnętrznych, któremi obaj poeci charakteryzują swoje postacie, Wallenrod za bohatera bajrońskiego w rezultacie ostatecznym uważany być nie może, choćby, pomijając wiele szczegółów, ze względu na swój stosunek do ojczyzny, do sumienia, do ukochanej kobiety“.
Otóż tutaj naprzód wypadnie zauważyć, że w żywem odczuciu wszystkiego, co Konrada od bohaterów Byrona różni, nie jest prof. Bruchnalski bynajmniej odosobniony. Odczuwał tę różnicę równie mocno Spasowicz, odczuwał Kallenbach, a nawet Windakiewicz, który w przypuszczeniu naśladownictwa Korsarza dochodzi aż do wniosku „że Mickiewicz zrobił sobie na kartce wyciąg charakterystycznych rysów byronowskiego Konrada... i potem to, co brał z Byrona, powtórzył w jednym ustępie“, – nawet prof. Windakiewicz nie wątpi, że „utwór Mickiewicza pod względem pomysłu, natchnienia i wykonania jest bez porównania wyższy od utworu Byrona“[4]. Atoli właśnie dlatego, żeby tę wyższość, czy tylko różność, dokładniej i ściślej móc określić, tam zwłaszcza, gdzie z drugiej strony analogje jakieś są jednak wyraźne i wrażenie zależności jednego poety od drugiego jest niemal powszechne, – trzeba wprzód równie ściśle zbadać fundamenta, na których się takie wrażenie opiera, zestawić owe analogje możliwie wyczerpująco, scharakteryzować ich rodzaj, i wyróżnić te (jeżeli są takie), które sięgają w samą głąb pomysłu, od tych, które osiadły tylko przypadkowo jakby na jego powierzchni. Lekceważyć zresztą całkowicie nie należy nawet tych ostatnich. Bo choć najzupełniejszą słuszność ma Słowacki, kiedy, wymieniając analogje między Wallenrodem a utworami Byrona, dodaje: „a jednak pewny jestem, że autor zbliżenia obrazów nigdy nie dostrzegł i takie przystosowania, również jak błędy przez drukarza popełnione, prędzej w oko czytelnika niż w oko autora wpadać mogą“, – to przecież trzeba pamiętać, że podświadoma część procesu twórczego jest dla badacza twórczości artystycznej nie mniej interesująca niż część świadoma, nie mówiąc już o tem, że kwestja filjacyj literackich, zarówno w treści jak w formie i we frazeologji nawet, jest jednym z najistotniejszych przedmiotów historji literatury.
- ↑ Siemieński, Portrety literackie, Poznań 1868. Tom III, str. 374. List z 5 kwietnia 1828 r.
- ↑ Studja literackie, Poznań 1884 (Grażyna i Konrad Wallenrod, str. 261: „Że charakter Konrada jest byronowski, o tem zapewne nikt nie wątpi: gwałtowny, namiętny, bluźnierca ustaw boskich i ludzkich (?), z których się wyłamuje, bałwochwalca siły niszczącej (?) z przewodniej myśli podobien do Korsarza Byrona (?), jest on tylko w jednej rzeczy mięki, jak wszyscy bohaterowie byronowscy, to jest w miłości”).
- ↑ W. Scott i Lord Byron. Kraków 1914.
- ↑ l. c. str. 158.