[162]LX.
Duża i mała.
Niektóre na pensyi panny,
Gdy tylko wzrost im posłuży,
Mają ten zwyczaj naganny,
Że każda rolę gra dużéj;
Z mniejszą bez żadnéj przyczyny,
Choćby ta prym w klasie miała,
Zawsze jakieś stroją miny,
Mówiąc: „Ona taka mała!”
Że kto większy na trzy cale,
I jeszcze na korkach chodzi,
Nie jest wywyższeniem wcale,
I rozumu nie dowodzi.
Rozum w książkach się znajduje:
Kto zadania spełnia składnie,
Nie marudzi, nie próżnuje,
Tego małym zwać nie ładnie.
A ja nawet powiem szczérze,
I powtórzę to po prostu,
Że mnie ochota nie bierze,
Celować wielkością wzrostu,
Bo od dorosłéj panienki,
Profesor więcéj wymaga,
A choć ma długie sukienki,
To jéj wiele nie pomaga;
Owszem, tym mniéj jeszcze w klasie
Podobne wybiegi służą,
Gdyż wołają w każdym czasie:
„Ucz się więcéj kiedyś dużą.”
[163]
Liczę jedynastą wiosnę,
Jestem właśnie w drugiéj klasie,
Miną lata — to wyrosnę,
Bo to przyjdzie w swoim czasie;
Nieźle mi idą początki,
Z nauk kontenta jest Madame:
Mam trzy czwórki, cztéry piątki,
A ćwiczenia sama składam.
Czasem duża przyjdzie do mnie,
Rozkłada kajet na stole,
I prosi tak ładnie, skromnie,
By wyręczyć ją w mozole,
Ja wyręczam, mówiąc sobie:
(Lecz tak żeby nie słyszała),
„Patrzcie, co ja czynię tobie,
Choć ty duża a ja mała!”
Tym sposobem jam z swéj doli
Zawsze rada i kontenta,
Czasem wprawdzie to i boli,
Lecz się o tém nie pamięta;
Alem sobie dała słowo,
Choćbym po niejakim czasie
Przerość miała wszystkie głową,
Być dla każdéj dobrą w klasie,
Znając jak to nieprzyjemnie,
Będę równo je kochała:
Żadna nie dozna odemnie
Przykrości, za to, że mała.