[159]LIX.
Pierścionek.
Często się zdarza, że na tym świecie
Los w dziwny sposób prąd zdarzeń miecie,
[160]
Małe szczegóły, drobne wypadki,
Stawają jako natrętne świadki,
A rzecz co sama z siebie wypływa,
Przestrogą bywa.
Pewnemu panu w formie nowalii,
Przysłano spore pudło bakalii,
On zaś na gwiazdkę córeczce małéj
Za otrzymane z nauk pochwały
I dowód szczeréj w pracy ochoty,
Dał pierścień złoty.
„Słuchaj,” rzekł Tata: „idziem wraz z Mamą
Społem do miasta, zostaniesz samą;
Sprawiaj się grzecznie i przyzwoicie,
Ale przestrzegam cię moje dziécię,
Niechcij zaglądać co w pudle na dnie,
Bo to nie ładnie.
Nie wiem zaprawdę co się tam działo,
Gdy dziéwczę samo w domu zostało,
To tylko powiem, że pudło duże,
Widniało zdala na półce w górze,
A zaś panienka, wzór niewiniątek,
Myk w ciemny kątek.
„Córeczko,” rzecze Matka do panny,
„Czy czasem jaki nałóg naganny,
Nie sprawił, że twój mały paluszek,
Sięgnął do zbioru suszonych gruszek?”
„Nie, wszakże pudło, ” rzecze nieśmiało,
„Stoi jak stało.”
Nazajutrz w domu gwałt, zamięszanie,
Krzyk, hałas, lament, szepty, bieganie,
[161]
Kręcą się sługi w lewo i w prawo,
Zajęte jakąś niezwykłą sprawą:
Pierścień, co dziéwczę dostało wczora,
Znikł jak kamfora.
Struchlała służba, zmarszczył się Tata,
Bo w własnym domu najmniejsza strata,
Może być często sądzoną mylnie,
Lecz chociaż wszyscy szukają pilnie,
Pośród szczupłego rodziny gronka,
Niéma pierścionka!
Czyż warto próżne żale zawodzić?
Ot lepiéj swoją biédę osłodzić,
Daléj do pudła... Przebóg to cuda!
Lub téż mamiąca zmysły ułuda:
Wśród fig i smacznych rodzynków gronek,
Błyszczy pierścionek.
I wnet się owa sprawka wydala:
Panna skosztować łakoci chciała,
Niepomna przestróg. Mały paluszek
Plądrował pośród daktylów, gruszek,
A gdy szperała w bakaliach rączka,
Spadła obrączka.
A więc widzicie kochane dziatki,
Że jeśli źle jest niesłuchać Matki,
To stokroć gorzéj, gdy jakie dziécię,
Sądzi iż błąd swój utai skrycie,
Często się bowiem odkryją winy,
Z drobnéj przyczyny.