Dusza Zaczarowana/II/Część druga/14
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dusza Zaczarowana |
Podtytuł | II. Lato |
Część | druga |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Drukarnia Concordia |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Franciszek Mirandola |
Tytuł orygin. | L’Âme enchantée |
Podtytuł oryginalny | II. L’Été |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część druga Cała księga II |
Indeks stron |
Reakcja przeciw obłędowi serca! Anetka wiedziała, że ją zwodzi, zdawała sobie sprawę z tego, co chciały zmysły i rozum. Postanowiła wziąć serce, niby ślepego za rękę, i pójść drogą, wprost przeciwną miłości, poświęceniu i dobroci.
Mody uczucia w życiu osobniczem, jak i społecznem następują po sobie, stwarzając odmiany zgoła niepodobne, co jest zresztą ich prawem naczelnem. Przez czas trwania danej mody każdy ją obserwuje z powagą i drwi z przemienionej. Anetka przybrała teraz modę zatwardziałości serca.
Ale bez względu na odzież, człowiek zostaje sobą i nie może się obejść bez innych. Najdumniejszemu trzeba uczucia i w miarę odsuwania się od ludzi, myśl zdradziecka coraz to bardziej ku nim wabi.
Anetka czuła się teraz silną doświadczeniem, inteligencją i miała pewność, że żyć będzie wedle własnej woli, coprawda pracując, ale pracowała też z własnej woli. Nie zachodziła obawa, by jej zbrakło, nie potrzebowała też niczyjej pomocy i nie zwracała uwagi, czyli się komuś podoba to, co robi, czy też nie.
Teraz musiała walczyć z innym rodzajem współzawodników, mianowicie z mężczyznami, Przygotowywała chłopców do egzaminów licealnych i wiodło jej się doskonale, lecz wraz z tem rosła coraz to bardziej zawiść tych, których ubiec zdołała. Uznali się za okradzionych i rzucili w kąt całą galanterję, najbrutalniejsi zaś byli żonaci, bo ich podżegiwały połowice. Miotano na Anetkę oszczerstwa, insynuując jej haniebne metody w uzyskiwaniu najlepszych posad, ona zaś, uśmiechnięta zatwardziale i pociągająco jednocześnie kroczyła własną drogą i gardziła opinją.
W gruncie rzeczy jednak zaczynały już występować niedostrzegalne dotąd oznaki wyczerpania tą wieloletnią, nieubłaganą pracą. Zbliżała się czterdziestka, życie minęło niepostrzeżenie, a w duszy podniósł głowę bunt głuchy. Upomniało się o prawo życie bez miłości, czynu, dostatku i wielkich radości... wszystko, czego jej brakło, a do czego była stworzona!...
— Niema co myśleć o tem nawet! pomyślała. — Już za późno... za późno...