Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897)/XLVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi |
Data wyd. | 1897 |
Druk | Józef Sikorski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Vingt mille lieues sous les mers |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Zakończenie.
Tu był koniec naszej podróży podmorskiej. Co się działo z nami tej nocy, jakim sposobem czółno nasze wydobyło się ze strasznego wiru Melstroma, jak ja, Ned i Conseil wyszliśmy cało z tej otchłani, nie umiem opowiedzieć. Gdym przyszedł do zmysłów, leżałem w chacie rybaka na jednej z wysp Loffoden; moi dwaj towarzysze cali i zdrowi byli przy mnie i trzymali mi ręce. Uściskaliśmy się serdecznie.
Nie było co myśleć o natychmiastowym powrocie do Francyi, bo komunikacye między północnemi stronami Norwegii a południem Europy, bardzo były rzadkie. Trzeba było czekać na statek parowy, który co pół miesiąca nawiedza tamte strony.
Tam więc, w pośród zacnych ludzi, którzy nas przygarnęli, przeglądam moje notaty. Są one bardzo wiernie spisane; nie brakuje ani jednego faktu, ani jeden szczegół nie jest przesadzony. Jestto wierne opowiadanie tej nieprawdopodobnej wyprawy w głębię wód niedostępną człowiekowi, którą postęp uprzystępni kiedyś dla wszystkich.
Czy mi kto uwierzy? nie wiem — zresztą, mało mnie to obchodzi. Dosyć mi na tem, że mam prawo mówić o morzach pod któremi w niespełna dziesięć miesięcy przebiegłem dwadzieścia tysięcy mil, odbyłem podmorską na około świata podróż, i obejrzałem podczas niej cuda oceanu Spokojnego, Indyjskiego, mórz: Czerwonego i Śródziemnego, Atlantyku, oraz mórz podbiegunowych na południu i na północy.
Co się stało z Nautilusem? czy oparł się gwałtownym Melstromu uściskom? czy kapitan Nemo żyje, czy dopełnia jeszcze po morzach straszliwego swego odwetu, lub też poprzestał na ostatnich ofiarach? Być może, że fale morskie wyrzucą kiedyś rękopis, w którym złożył historję swego życia; może się świat dowie o prawdziwem nazwisku tego człowieka, a narodowość zaginionego statku może nam odkryje narodowość kapitana Nemo.
Spodziewam się, że tak będzie. Mam nadzieję, że potężny Nautilus zwyciężył morze w najstraszniejszej jego otchłani, że przetrwał to, czego żaden okręt przetrwać nie zdoła. Jeśli tak jest, jeśli kapitan Nemo żegluje jeszcze po morzach, które mu są przybraną ojczyzną, to oby uczucie zemsty wygasło w dzikiem jego sercu! Oby ją wygoniło z jego myśli rozglądanie się w tylu cudach! Wykonawca sprawiedliwości niech ustąpi miejsca uczonemu, dokonywającemu spokojnych poszukiwań podmorskich. Jeśli los jego jest niezwykły, to i wspaniały zarazem. Sam to osobiście pojąłem podczas dziesięciomiesięcznego, nadnaturalnego prawie mego istnienia.
Tak więc, na pytanie zadane przed sześciu tysiącami lat przez eklezjastę Pańskiego: „Kto kiedy zbadał głębokości morza“? dwaj z pomiędzy wszystkich ludzi odpowiedzieć mogą: kapitan Nemo i ja.