Dzieje wypraw krzyżowych/Siódma i ósma wyprawa krzyżowa/Tatarzy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dzieje wypraw krzyżowych |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1905 |
Druk | M. Arct |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Tatarzy. Nowy, niespodziewany wróg ludzkości runął teraz ze stepów Azyi głębokiej na świat muzułmański i chrześcijański zarazem — Tatarzy. — Lud to pokrewny Turkom, dziki i okrutny, najezdniczy i grabieżczy. Wodzem ich był Dżengiz-chan; chanem zwali swego króla. Właściwie nosili miano Mongołów, ale europejczycy nazwali ich Tartarami, tak starożytni oznaczali piekło.
Istotnie Europa wierzyła, że to wysłańcy piekła. I pozostała im ta nazwa Tartarów albo Tatarów. Mieli oni swoją pogańską religię — i nie uznawali ani Chrystusa, ani Mahometa.
Pierwsze państwa na które napadli, idąc od granicy Chin, z Mongolii, były to kraje muzułmańskie: Mezopotamia, kraj, gdzie niegdyś były znane z Pisma Świętego miasta Babilon i Niniwa; dalej Persya, a potem Syrya i mała Azya. Wszędzie tu rozsiewali Tatarzy zniszczenie, postrach, rzeź, pożary.
Niedość im było Azyi: ruszyli na Europę; napadli Ruś, dzisiejszą Rosyę Wschodnią ze stolicą Moskwą i ziemię tę podbili tak, że księstwo moskiewskie było 200 lat pod panowaniem tatarskiem. Ruszyli dalej na Ukrainę, na Litwę, na Polskę, a zagony ich szły na Ślązk, Czechy, na Węgry.
Tu — jak wszędzie — szerzyli zniszczenie i tysiące młodzieńców i dziewic porywali do niewoli (jassyr).
Było to w roku 1240. To znaczy w tym samym czasie kiedy skończył się pokój dziesięcioletni w Palestynie i kiedy książę Teobald szampański walczył nieszczęśliwie na stepie Gazy.
Nic o tych zagonach tatarskich nie wiedzieli rycerze francuscy, choć już widać było ślady ich najazdów. Między innemi Tatarzy wygnali z Persyi lud Charyzmów, który pozbawiony swej ziemi, zaczął teraz koczować nad brzegami morza Kaspijskiego — i pustoszyć Małą Azyę i Ziemię Świętą.
Sułtan egipski, który był wtedy w wojnie z innemi książętami muzułmańskiemi, wezwał do siebie na służbę tych dzikich Charyzmów.
Muzułmanie — przeciwnicy sułtana egipskiego — połączyli się z chrześcijanami, ale zostali zwyciężeni. Charyzmowie to na stepie Gazy rozbili wojsko Teobalda. I oni też, ostatecznie, w r. 1244 zdobyli Jerozolimę, która od tego czasu na zawsze dla chrześcijan stracona, aż do dni dzisiejszych zostaje pod władzą muzułmanów; odtąd panem tu jest sułtan turecki.
Kiedy wieść o najeździe nowych pogan na Europę doszła do Rzymu, papież nakazał modły powszechne o wyzwolenie świata od „synów piekła“, a zarazem posłał do nich zakonników, a mianowicie Dominikanów i Franciszkanów, aby ci nauczyli mongołów prawd wiary chrześcijańskiej.
Pierwszy to raz papieże tego sposobu krucyat użyli. Mongołowie niby słuchali misyonarzy, ale ani myśleli przyjąć chrześcijaństwa.
W r. 1245 — t. j. po ostatecznej utracie Jerozolimy — zwołany był sobór w mieście Lyonie, we Francyi, by radzić nad tem, co czynić wypada. Na tym soborze poraz pierwszy kardynałowie (t. j. po papieżu najwyżsi urzędnicy kościoła) przybrali szaty czerwone, jakie do dziś noszą, a to na znak krwi chrześcijańskiej, przelanej za wiarę i tej krwi, którą chrześcijanie jeszcze przelać gotowi.