Dziennik Serafiny/Dnia 7. Listopada
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik Serafiny |
Rozdział | Dnia 7. Listopada |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1876 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ojciec przyszedł do mnie z twarzą uroczyście wyjaśnioną, i oświadczył mi, że Baron mu otwarcie wyznał miłość swą dla mnie, prosząc, ażeby wyrozumiał, czy przyjętym być może.
Zmieszało mnie to i rozgniewało, padłam na krzesło, niemówiąc słowa.
— Ale, kochany Ojcze, rzekłam — jam po kilkakrotnie powtarzała, że za mąż iść nie chcę.
— Propos de jeune veuve! odparł Ojciec. Zawsze się tak mówi.
— Znasz moje położenie... Wychodząc za mąż, stracę pewnie pensję pana Radcy, która coś dla nas stanowi.
— Nie sądzę, rzekł Ojciec... ale o to możemy z nim mówić i traktować. Zdaje mi się, że byłabyś straciła dożywocie na Herburtowie — ale pensji — nie...
— Baron nie jest młody — odezwałam się.
— Ale bardzo miły i przystojny, jest w tym wieku przyzwoitym, który nie rychło już się zmieni... a ma za sobą doświadczenie, takt, położenie. Będziesz natychmiast prezentowaną u dworu... a ja...
Uśmiechnęłam się — Ojciec się obraził.
— Masz mnie za egoistę, rzekł, ale ja tylko twojego szczęścia pragnę... Nie rozumiesz mnie, nie umiesz ocenić...
Nalegał, abym dała odpowiedź baronowi — ledwiem uprosiła, aby zwlókł ją, oświadczając, że chce upatrzyć chwilę sposobną dla mówienia o tem ze mną...
Jestem poruszona, gniewam się — głowa mnie boli — nie wiem co począć...
Nie kocham go, ale o to mniejsza — mamże moją swobodę poświęcić dla ambicji... Pomimo uroku, jaki ma ten człowiek, niezmiernie zręczny, prawie się lękam tej jego nadzwyczajnej tajemniczości, milczenia, zapieczętowania. Ani Ojciec, ani ja nie znamy jego przeszłości, i podobno nikt jej nie zna... familii nie ma, sam o tem mówił... Nazwisko i tytuł nic nie powiada... Zaślubić taką zagadkę? dla czego?
Ojciec powrócił wieczorem, myśląc, żem może rozważyła już i na coś się zdecydowała... Tak dawno nie byłam w Sulimowie, chciałabym pojechać i rozmówić się z Matką. Wprawdzie na jej radzie teraz nie wiele mogę polegać, ale znajdę tam Ciotkę, która właśnie pojechała... może też ona coś wie, może Rotmistrz, który jej towarzyszy... Zresztą przynajmniej się to odwlecze... Jutro więc kazałam pocztę zamówić na rano. Ojciec prawie się gniewa na mnie.