Frytjof (Tegnér, tłum. Wiernikowski)/Pieśń XX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Esaias Tegnér
Tytuł Frytjof
Wydawca nakład tłumacza
Data wyd. 1861
Druk Jozafat Ohryzko
Miejsce wyd. Petersburg
Tłumacz Jan Wiernikowski
Tytuł orygin. Frithiofs saga
Źródło skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
PIEŚŃ XX.
Zgon Rynga.
Treść.
(Dzień naznaczony przez Rynga dla spełnienia obrzędu śmierci Odynowej. — Przybycie Frytjofa. — Skarga jego pożegnalna. — Szlachetna odpowiedź Rynga. — Obrząd samobójstwa. — Toast ku chwale Północy. — Skonanie.)



Koń złotogrzywy
Szynfaks,[1] wywodzi
Z łona wód słońce, świetniejsze niż wprzód;
Blask porankowy
Wesoło wchodzi
Do sali Rynga — ktoś puka u wrót.

Frytjof-to smutny
Wkracza na salę,
Gdzie z Ingeborgą siedzi blady król.
W łonie królowej
Wrą jakieś fale —
Gość drżącym głosem tak swój nóci ból:

«Konia, latawca[2]
Morskiego, kusi
Ku swoim głębiom niezmożony prąd;
I gość na oddal
Pędzić z nim musi,
Rzucić kochankę i ojczysty ląd!


Znów tę manelę
Przyjmij, królowo!
Pamiątki drogie są ukryte w niej!
Frytjof przebaczył —
Chroń ją na nowo!
Już się na ziemi nie spotkamy tej!

Nie dla mnie biją
Dymy Północy!
Tu człek niewolnik! tu go z czarnych klub
Norny nie pusczą! —
Morze! w twej mocy
Składam mą przyszłość! tyś — mój kraj, mój grób!

Ryngu, przy cichym,
Jasnym gwiazd blasku,
Nie chodź ku brzegom z młodą żoną swą!
Może przypadkiem
Ujrzeć na piasku
Kości wygnańca — niechodź, niechodź z nią!« —

Ryng odpowiada:
»Źle, gdy, jak dziewa
Płaczliwa, jęczy i narzeka mąż!
I mnie swą piosnkę
W uchu wciąż śpiewa
Śmierć: Umrzeć musi kto żył — śpiewa wciąż!

Skargi więc próżne!
Nikt męztwem srogiej
Norny nie zwalczy — z nią daremny bój!
Ot’ weź królowę,
I w ziemi drogiej
Panuj — nim wzrośnie sczep kochany mój.

I ja pokoju
Płody lubiłem,

Lubiłem z druhy spełniać słodki róg;
Przecież w dolinach
Tarcze kruszyłem;
Bladym mnie nigdy nie oglądał wróg.

Więc nie na słomie,
Ale w dzirycie
Śmierć swoją znajdzie Ryng, Normandzki król.
Umrzeć — rzecz błaha!
Nie niniejszy Życie,
Jak Zgon, sprawuje człowiekowi ból!« —

Rzekł — dziryt bierze,
Runy wycina
Na łonie, ręku, jak chce nieba głos.
A piękne runy,
Ku czci Odyna
Sączą się, kraszą srebrny piersi włos!

»Puhar mi dajcie!
Za twoję wznoszę
Chwałę Północy! ten spieniony róg! —
Sczerze kochałem
Miru roskosze,
Ceniłem mądrość, szanowałem pług!

Tylko od dzikich,
Krwi chciwych króli
Miru nie miałem — mir stronił od złych.
Dziś więc go ujrzę! —
Wszechojciec tuli
To dziecię grobu na kolanach swych!....

Witam was Asy,
Syny Walhalli!

Ha, ziemia znika! — Róg Hejmdala[3] gra,
Zowie na ucztę!
I lśni w oddali
Złoty hełm, co mię opromienić ma!« —

Tu ścisnął rękę
U żony, syna,
U przyjaciela czule ścisnął dłoń.
Zamknął wzrok, westchnął —
I do Odyna
Wzniósł się duch króla jak ofiarna woń.








  1. Szynfaks (Skinfaxe, jasnogrzywy), jest to rumak ciągnący rydwan Dnia, jak Hrymfaks (zmarzłogrzywy) Nocy. Dzień według wyobrażeń Skandynawskich, był synem Delinga, jednego z Asów, i Nocy z pokolenia olbrzymów.
  2. W języku Skaldów wojenne okręta, czyli smoki, miały jescze inne poetyckie nazwy, jako to: morskich rumaków, czarnych łabędzi i koni skrzydlatych.
  3. O bogu Hejmdalu czytamy w Eddzie Semundowej co następuje: Jest jescze jeden As imieniem Hejmdal, mianowany także i Białym Asem; jest on święty i potężny. Dziewięć panien, rodzonych sióstr, wydało go na świat. Nazywa się jescze Złotozębym, że ma zęby ze złota. Jego miecz zowie się Hofud, wierzchowiec — Guldtopp (złotoczuby), pałac — Himingbiorg (twierdza niebieska). Pałac ten leży tuż podle Bifrostu (mostu tęczowego, którym się Niebo z Ziemią łączy). Hejmdal jest strażnikiem niebios. Siedząc na granicy nieba, czuwa on, aby olbrzymi gór nie opanowali mostu. Mniej spi od ptaka, a wzrok ma również ostry w nocy jak we dnie. Widzi on wszystkie przedmioty o sto mil odlegle; słyszy jak rośnie trawa na ziemi a wełna na owcach.... Posiada trąbę w kształcie rogu Giallarem zwaną. Kiedy Hejmdal w ten róg uderza, głos jego rozlega się po wszystkich światach.“ — Do tego dodajmy, że Hejmdal dźwiękiem swojego rogu nietylko ostrzega bogów o zbliżeniu się nieprzyjaznych olbrzymów, ale też zwiastuje im o przybyciu do Walhalli nowego znakomitego gościa. Najstraszliwiej zaś zagrzmi on przed skończeniem świata, kiedy zapieją trzy nieśmiertelne koguty i wystąpi przeciw bogom i Enherjom Surtur, władca Muspelhemu, z legjonami ogniów i olbrzymów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Esaias Tegnér i tłumacza: Jan Wiernikowski.