Frytjof (Tegnér, tłum. Wiernikowski)/Pieśń XX
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Frytjof | |
Wydawca | nakład tłumacza | |
Data wyd. | 1861 | |
Druk | Jozafat Ohryzko | |
Miejsce wyd. | Petersburg | |
Tłumacz | Jan Wiernikowski | |
Tytuł orygin. | Frithiofs saga | |
Źródło | skany na commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Koń złotogrzywy
Szynfaks,[1] wywodzi
Z łona wód słońce, świetniejsze niż wprzód;
Blask porankowy
Wesoło wchodzi
Do sali Rynga — ktoś puka u wrót.
Frytjof-to smutny
Wkracza na salę,
Gdzie z Ingeborgą siedzi blady król.
W łonie królowej
Wrą jakieś fale —
Gość drżącym głosem tak swój nóci ból:
«Konia, latawca[2]
Morskiego, kusi
Ku swoim głębiom niezmożony prąd;
I gość na oddal
Pędzić z nim musi,
Rzucić kochankę i ojczysty ląd!
Znów tę manelę
Przyjmij, królowo!
Pamiątki drogie są ukryte w niej!
Frytjof przebaczył —
Chroń ją na nowo!
Już się na ziemi nie spotkamy tej!
Nie dla mnie biją
Dymy Północy!
Tu człek niewolnik! tu go z czarnych klub
Norny nie pusczą! —
Morze! w twej mocy
Składam mą przyszłość! tyś — mój kraj, mój grób!
Ryngu, przy cichym,
Jasnym gwiazd blasku,
Nie chodź ku brzegom z młodą żoną swą!
Może przypadkiem
Ujrzeć na piasku
Kości wygnańca — niechodź, niechodź z nią!« —
Ryng odpowiada:
»Źle, gdy, jak dziewa
Płaczliwa, jęczy i narzeka mąż!
I mnie swą piosnkę
W uchu wciąż śpiewa
Śmierć: Umrzeć musi kto żył — śpiewa wciąż!
Skargi więc próżne!
Nikt męztwem srogiej
Norny nie zwalczy — z nią daremny bój!
Ot’ weź królowę,
I w ziemi drogiej
Panuj — nim wzrośnie sczep kochany mój.
I ja pokoju
Płody lubiłem,
Lubiłem z druhy spełniać słodki róg;
Przecież w dolinach
Tarcze kruszyłem;
Bladym mnie nigdy nie oglądał wróg.
Więc nie na słomie,
Ale w dzirycie
Śmierć swoją znajdzie Ryng, Normandzki król.
Umrzeć — rzecz błaha!
Nie niniejszy Życie,
Jak Zgon, sprawuje człowiekowi ból!« —
Rzekł — dziryt bierze,
Runy wycina
Na łonie, ręku, jak chce nieba głos.
A piękne runy,
Ku czci Odyna
Sączą się, kraszą srebrny piersi włos!
»Puhar mi dajcie!
Za twoję wznoszę
Chwałę Północy! ten spieniony róg! —
Sczerze kochałem
Miru roskosze,
Ceniłem mądrość, szanowałem pług!
Tylko od dzikich,
Krwi chciwych króli
Miru nie miałem — mir stronił od złych.
Dziś więc go ujrzę! —
Wszechojciec tuli
To dziecię grobu na kolanach swych!....
Witam was Asy,
Syny Walhalli!
Ha, ziemia znika! — Róg Hejmdala[3] gra,
Zowie na ucztę!
I lśni w oddali
Złoty hełm, co mię opromienić ma!« —
Tu ścisnął rękę
U żony, syna,
U przyjaciela czule ścisnął dłoń.
Zamknął wzrok, westchnął —
I do Odyna
Wzniósł się duch króla jak ofiarna woń.
- ↑ Szynfaks (Skinfaxe, jasnogrzywy), jest to rumak ciągnący rydwan Dnia, jak Hrymfaks (zmarzłogrzywy) Nocy. Dzień według wyobrażeń Skandynawskich, był synem Delinga, jednego z Asów, i Nocy z pokolenia olbrzymów.
- ↑ W języku Skaldów wojenne okręta, czyli smoki, miały jescze inne poetyckie nazwy, jako to: morskich rumaków, czarnych łabędzi i koni skrzydlatych.
- ↑ O bogu Hejmdalu czytamy w Eddzie Semundowej co następuje: Jest jescze jeden As imieniem Hejmdal, mianowany także i Białym Asem; jest on święty i potężny. Dziewięć panien, rodzonych sióstr, wydało go na świat. Nazywa się jescze Złotozębym, że ma zęby ze złota. Jego miecz zowie się Hofud, wierzchowiec — Guldtopp (złotoczuby), pałac — Himingbiorg (twierdza niebieska). Pałac ten leży tuż podle Bifrostu (mostu tęczowego, którym się Niebo z Ziemią łączy). Hejmdal jest strażnikiem niebios. Siedząc na granicy nieba, czuwa on, aby olbrzymi gór nie opanowali mostu. Mniej spi od ptaka, a wzrok ma również ostry w nocy jak we dnie. Widzi on wszystkie przedmioty o sto mil odlegle; słyszy jak rośnie trawa na ziemi a wełna na owcach.... Posiada trąbę w kształcie rogu Giallarem zwaną. Kiedy Hejmdal w ten róg uderza, głos jego rozlega się po wszystkich światach.“ — Do tego dodajmy, że Hejmdal dźwiękiem swojego rogu nietylko ostrzega bogów o zbliżeniu się nieprzyjaznych olbrzymów, ale też zwiastuje im o przybyciu do Walhalli nowego znakomitego gościa. Najstraszliwiej zaś zagrzmi on przed skończeniem świata, kiedy zapieją trzy nieśmiertelne koguty i wystąpi przeciw bogom i Enherjom Surtur, władca Muspelhemu, z legjonami ogniów i olbrzymów.