Historya o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim/Część trzecia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historya o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim |
Redaktor | Stanisław Windakiewicz |
Wydawca | Wydawnictwa Akademii Umiejętności w Krakowie |
Data wyd. | 1893 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wejcie! Coś ondzie pięknego,
Jakoby śnieg bieluczkiego?
350
O Dio! Cóż mi się dzieje?
Serce mi jakoś truchleje!
Uram gazda! Rata! Przebóg!
Jużci lecę, nie czuję nóg!
Strach, przebóg, strach mię zejmuje.
355
Hej, biżeżcie! Cóż się wżdy dzieje?
Wody, przebóg, wody, mdleję.
Gosponie, jużci martwieję.
Pro Boha, cóż wżdy działamy,
By na gwałcie, tak wołamy?
360
Jeden przebóg, drugi rata
Woła, jakby ginął z świata.
Jeden powiada, iż mdleję,
Drugi, iż w poły martwieję.
Sromotać to nasza będzie,
365
Jedno się dowiedzą ludzie.
Rycerzom tak sławnym krzyczeć,
By zmarłym na ziemi leżeć?
Co rychlej, przebóg, wstawajcie,
A broń zaraz pozbierajcie.
370
Wos ist dos, majn herr Pilaxie,
Czemu go wy tak wołacie?
Abo go Krystus zmartwychwstał?
Toćby go nam dyabli dał!
Powiedzcie go mi prawdziwie,
375
Spatrzawszy go pierwej w grobie.
Wczas, panowie, po harabie.
A Kristusa już nie w grobie.
Bo, bo, bo, panowie, poszedł,
Ba i prześcieradła odszedł.
380
Nie pomogło zamykanie
Grobu, ni pieczętowanie.
Wstał, pieczęci nie ruszając.
Ni kamienia odwalając.
A cóż my sobie poczniemy,
385
Gdy miedzy ludźmi będziemy?
Jako będziemy powiadać,
Gdy nas będą o to pytać?
Próżno powiadać inaczej,
Jedno tak, jako jest w rzeczy.
390
Zaraz do biskupów pódźmy
A jak się rzecz ma, powiedzmy.
Służba, księża miłościwi,
Biskupi, zacni, ućciwi.
Za służbę pieniądze dajcie,
395
A nowiny posłuchajcie.
Nowinę tę wiedzcie pewną:
Pan zmartwychwstał mocą własną,
Kamienia nie odwalając
Ani pieczęci ruszając,
400
W nocy, dzisiejszej niedziele.
Toć wam powiadamy śmiele.
Ba, i mamy czym dowodzić,
Byście jedno chcieli wierzyć,
Tam w grobie prześcieradłami
405
I też dwiema aniołami,
Któreśmy właśnie widzieli,
Jak najaśniejszy śnieg, w bieli.
Panowie, a błaznujecie,
Czy tak z nami żartujecie?
410
Złaby to nowina była,
Jeśliby sie tak ziściła.
Jeślićby Krystus zmartwychwstał,
Dopieroćby swój błąd rozsiał.
Jużby sie osławił wszędy
415
I zniszczył nasze obrzędy.
Co inszego powiadajcie,
A tym żartom pokój dajcie.
Nie żart, miłościwi księża,
Nie inaczej, tak się rzecz ma.
420
Nieradzi my błaznujemy
Ani z ludźmi żartujemy.
Takie to tam było drżenie
Ziemie, tak straszne trzęsienie,
Żechmy jako drwa martwieli
425
Jak glina na ziemię lecieli.
Panowie, mało potrwajcie,
Na stronę trochę ustąpcie,
Iż sie do rady schylimy,
Wnet was zasię zawołamy.
430
Przebóg, panowie hajducy,
Prosimy was barzo wszytcy,
Byście tego nie sławili,
Coście nam to powiedzieli.
I owszeją ogradzajcie
435
A przed ludźmi powiadajcie,
Mówiąc: Kiedychmy posnęli,
Zwolennicy w nocy przyszli
I ukradli go nam w grobie
Prawie o północnej dobie.
440
Panowie, tak udziałajcie
A nas sobie zachowajcie.
Nadarzymy was pieniędzy,
Nie będziecie nigdy w nędzy.
A to je zarazem macie
445
I więcej sie spodziewajcie,
Byście jedno tak czynili,
Jakochmy was nauczyli.
Bale, księża miłościwi,
Wszytko tu ludzie uczciwi,
450
Nie godzi sie tak powiadać,
Z szczerej prawdy fałszu działać.
Ale o starostę idzie,
Jeśli to do niego przydzie,
By nas za niesławne nie miał,
455
Abo gardł naszych nie pobrał.
Starostę my namówimy,
Jako żywnie sami chcemy,
Iż będziecie przespiecznymi
I jako przedtym sławnymi.
460
Dobrze, pieniądze bierzemy
A wszytko obiecujemy,
Tak jako każecie mówić
I też miedzy ludźmi sławić.
Wstałci z martwych, nie ruszył kamienia, ni pieczęci żadnego znamienia. Stróże zemdleli, jako zmarli na ziemię padali.