Historya o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Historya o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim | |
Redaktor | Stanisław Windakiewicz | |
Wydawca | Wydawnictwa Akademii Umiejętności w Krakowie | |
Data wyd. | 1893 | |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego | |
Miejsce wyd. | Kraków | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron | ||
Artykuł w Wikipedii |
WYDAWNICTWA AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI W KRAKOWIE
BIBLIOTEKA PISARZÓW POLSKICH.
MIKOŁAJA Z WILKOWIECKA
HISTORYA
O CHWALEBNYM ZMARTYWCHWSTANIU
PAŃSKIM.
WYDAŁ
Dr. Stanisław Windakiewicz.
KRAKÓW.
NAKŁADEM AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI.
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI SPÓŁKI WYDAWNICZEJ POLSKIEJ.
1893.
|
„Historya o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim“, którą poniżej wydajemy, jest najlepszym i jedynym drukowanym tekstem widowiska passyjnego w Polsce. Pomysł jej zaczerpnięty został z konkordancyi czterech ewangelij, którą nasz autor przy pomocy tłumaczenia Jana Leopolity (1561) przytacza, niektóre zaś epizody, jakoto: o żołnierzach pilnujących grobu, o Maryach, kupujących olejki itd., dorobił na podstawie wytworzonych na Zachodzie uzupełniających opowieści. Jakkolwiek tekstu oryginalnego polskiej przeróbki nie znamy to jednak jest pewnem, że pozostaje on w bliskiem pokrewieństwie z Mystère de la Passion Arnolfa Grebana (1452)[1], jak niemniej z widowiskami niemieckiemi De resurrectione (1464) i Das Leben Jesu, pochodzącemi mniej więcej z połowy XV w.[2] Wynika z tego, że tekst polski oparł się omal nie w całości na źródłach zachodnio-europejskich, a jeśli co za naszą własność duchowa uważać możemy, to chyba wcale oryginalne ujęcie treści, dalej następstwo scen, rozkład pieśni[3] i wynikający stad efekt sceniczny, w końcu i przedewszystkiem — język.
Otóż co do języka, to w naszym zabytku jest on już tak wyrobiony, a całość tekstu tak jednolita i wygładzona, że wprost na podstawie kryteryów o tradycyi sztuk średniowiecznych utrzymywać śmiemy, iż nie jest on bynajmniej pierwszą próbą do stworzenia tekstu dla tegoż widowiska w Polsce. W stanowcze rozstrzygnięcie tej kwestyi wdawać się tu nie możemy; zwracamy tylko uwagę, że na składzie w księgarni Floryana Unglera w r. 1551 znajdowało się 200 egzemplarzów „Historyi częstochowskich“[4], pod którymto tytułem właśnie nasza „Historya“ powszechnie była znaną.
Autor polskiej przeróbki, O. Mikołaj z Wilkowiecka, był zakonnikiem i kaznodzieją w starem i sławnem naszem miejscu odpustowem — w Częstochowie. To nam tłumaczy, dlaczego się tej pracy podjął, jak niemniej, skąd tekstu prawdopodobnie zasięgnął. Trudnił się on wogóle przyswajaniem literaturze polskiej popularnych legend średniowiecznych i r. 1577 wydał Historyą o św. Annie, Panny Maryi matce a Pana Chrystusowej starce, będącą tłumaczeniem z nieznanego bliżej oryginału łacińskiego[5]; następnego zaś roku przełożył Historyą o św Stanisławie z Długosza[6]. Z rozwijającem się powołaniem autorskiem zaczął pisać oryginalnie. R. 1586 ogłosił pisemko, które naówczas na wielki zbyt liczyć mogło, mianowicie: O mszy św. opisanie i o tajemnicach przedniejszych ceremonii, ku niej należących[7]; wreszcie r. 1584 wydał jedyne swe dzieło łacińskie, duchem popularnym na wskroś przesiąknięte p. t. Flores sermonum in evangelia dominicalia post festum S. Trinitatis, które w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie czytać można.
Tekst naszej sztuki w opracowaniu Mikołaja z Wilkowiecka[8] miał wielkie powodzenie w Polsce i służył do przedstawień, zwłaszcza w Częstochowie, aż do drugiej połowy XVIII w. Nadto znaną nam jest przeróbka jego (B) w wierszu jedenastozgłoskowym z początku XVII w.[9], skrócenie (C) w rękopisie teatralnym szkoły chełmińskiej[10] z drugiej połowy tegoż stulecia, w końcu kilka wtrętów w Historia Passionis, nieznanego bliżej pochodzenia[11]. Roku 1757 wydał ten sam tekst (D) Jan Małachowski, kanclerz koronny, chcąc zrobić przykrość zacofanym, jak sądził, Paulinom, że na grywanie takich dyalogów w klasztorze pozwalają[12]. Jestto zapewne terminus ad quem odgrywania Historyi Zmartwychwstania, potem bowiem już o niej nie słychać.
W edycyi krytycznej należałoby wszystkie powyższe teksty porównawczo zestawić, coby znacznie zmieniło format i kształt tej książki. Na razie więc poprzestaję na prostym przedruku dzieła O. Mikołaja, dodając tylko ogólnikowo, że tekst drugi (B) jest niejako przelaniem tegoż w zmienioną formę wierszową, a tekst ostatni (D) błędną, umyślnie zepsutą lub nieznacznie dodatkami powiększoną kopią pierwszego.
Karta tytułowa jedynego znanego egzemplarza pierwodruku jest w części uszkodzoną (brak połowy drzeworytu, umieszczonego po lewej stronie, i ¼ części u góry i u dołu); podajemy przeto poniżej tylko nieścisłą podobiznę samego napisu, objaśniając, że w ramie, otaczającej ten napis, znajdują się następujące drzeworyty: u góry — przedstawiający św. Trójcę, umieszczoną w półkolu, u dołu — wyobrażający Chrystusa w Ogrojcu, po prawej stronie — postać św. Pawła z mieczem, po lewej — św. Piotra z kluczem w ręku.
☛ Historya zebrana
Wyrozumienie liter T. R. L. J. między ewangelią:
|
PERSONY ROZMAWIAJĄCE.
ewangelista albo prolog.
phariseus.
marya mater Jesu.
łotr krzyżowy.
|
SPRAWOWAŁ TĘ HISTORYĄ.
Ta historya może być sprawowana inter festa Paschae et Ascensionis Domini, w kościele abo na cmyntarzu, petita admissione a praesidibus ecclesiarum.
Non moveat autem bonum lectorem, iż się szeroko rozciągnęła i na tak wiele person, bo wszystkich 35. Wszakże gdzieby nie był dostatek tak wiela person, tedy z biskupów, z Piłata, ze trzech stróżów i z aptekarza mogą być ojcowie święci, odprawiwszy trzy części swoje. A z Philemona może być łotr. I zasię z ojców świętych mogą być uczniowie pańscy, odprawiwszy czwartę część swoją. Tedy tym porządkiem odprawi historyą 21 person.
A komuby się też zdało, dla prędszego odprawienia historyej może nie czytać ewangeliej, która jest per totam historiam in suis locis. Może, kto chce, opuścić i śpiewanie, które jest per totam historiam — ale dobrzeby z śpiewaniem.
Wciórnastkie rzeczy stworzone,
Tak niebieskie jako ziemne —
Krześcianie mili, wierni,
W Panu Bogu zgromadzeni —
5
Pokazowały po sobie
Na ziemi i też na niebie,
Jak się wszytkie weseliły
I też barzo radowały
Czasu onego świętego
10
Zmartwychwstania Krystowego.
Naprzód z nieba aniołowie,
Do grobu jego posłowie,
Na znak swojej wesołości
I też wielkiej stąd radości
15
Przy grobie ich dwa będący,
Z niewiastami gadający,
Byli oblicza lśniącego,
Odzienia jako śnieg białego.
Potym zaś wciórnastcy ludzie
20
Radowali się też wszędzie.
Pod ziemią, w ziemi, na ziemi
Będąc wszyscy pocieszeni:
Pod ziemią ojcowie święci,
Kiedy z piekła byli wzięci,
25
A w ziemi ciała umarłych
Wiela ludzi dobrych, świętych,
Z grobów swoich powstawając
Mat 27.
I ludziom się pokazując.
Tu lepak z wierzchu na ziemi,
30
Apostołowie z drugiemi,
Joan. 20.
Wciórnastcy się radowali,
Gdy Pana Krysta widzieli.
I po dziś dzień ludzie wierni
Po wszytkim świecie nabożni
35
Weselą się i radują,
Gdy to sobie spominają.
Stworzenia zaś nierozumne,
Wciórnastkie te rzeczy ziemne,
Też po sobie pokazują,
40
Iż się stąd nieco radują:
Drzewa swoimi pączkami,
Listkami i też kwiatkami,
Które wypuszczają z siebie
Na kożdy rok o tej dobie.
45
Znać to na łąkach, na polach,
Na górach, w ogrodziech, na rolach.
Wszytek się świat zazieleniał
Tak, by też więc przemówić chciał.
I słońce teraz inaksze,
50
Wyższe, cieplejsze, jaśniejsze.
Owa wrciórnastko stworzenie
Czuje Pańskie zmartwychwstanie.
Co wszystko my uważając
I ktemu się przykładając,
55
Tochmy sobie umyślili
I na to się przyprawili,
Iżbychmy wam pokazali
I wierszami powiadali
Istą prawie historya,
60
Z pisma świętego zebraną,
O Krystowym zmartwychwstaniu
Ku naszemu pocieszeniu.
Którą świętą historyą
Odprawim częściami sześcią.
65
Z których pierwsza o tym będzie
Przy ewangeliej wszędzie,
Jako biskupi z drugimi
Osobami duchownymi
Piłata o to prosili,
70
By grób Pański osadzili
Z jego dworu żołnierzami,
Za ich pieniądze stróżami.
Wtóra o nabożnych paniach.
O trzech, a wszytko Maryach,
75
Które maści kupowały,
Co nimi pomazać miały
Pana Jezusowo ciało,
Gdy w grobie włożone było.
Trzecia część będzie o stróżach,
80
O Piłatowych żołnierzach,
Przy grobie Pańskim będących,
A ciała Jego strzegących.
Część czwarta według Dawida
I krześcijańskiego kreda
85
O tym się będzie plątała
I to rozpamiętywała,
Jako Pan do piekieł stąpił,
Ojce święte z nich wybawił.
A piąta część z ostateczną
90
Będą miały sprawę spólną
Znowu zasię o Maryach,
O owych trzech świętych paniach,
Które do grobu chodziły,
By Pana Krysta mazały.
95
Potym o ukazowaniu
Pańskim po swym zmartwychwstaniu.
A jeśli co takowego
Do tego aktu świętego
W tej chwalebney historyej
100
Nad tekst świętej ewangeliej
Będziem przywodzić skądinąd,
Nie poczytajcie nam za błąd.
Bo jeśli co przyczynimy,
Tedy z starych patrów mamy.
105
Ostatek sami osądźcie,
Jeśli nie tak jest na świecie,
Co my tu będziem spominać,
Nad pismo święte przyczyniać.
A ten uczynim ordynek
110
Przez teraźniejszy akt wszytek:
Będziem czyść po sentencyej.
Tekst świętej ewangeliej,
Z którejechmy uczynili
To, co będziem sprawowali.
115
Waszmość się już uspokójcie,
A rzeczy pilno słuchajcie.
A chcąc waszmość mieć czujniejsze
I też w słuchaniu pilniejsze
Dla poobiedniego spania,
120
Będziem używać śpiewania,
Które waszmość budzić będzie
Miedzy wierszykami wszędzie.
Pokłona nasza staroście
Najwyższemu w tym tu mieście,
125
Piłatowi ślachetnemu,
A nam panu łaskawemu,
Danemu z państwa rzymskiego
Do tego miasta sławnego.
Łaskawy panie starosta,
130
Rządzicielu tego miasta.
Ja, Kaiphas z Annaszem,
Z tym drugim Pharizeuszem,
Tochmy sobie dziś spomnieli,
Cochmy przedtym słychawali.
135
Iż więc on zwodziciel mówił,
Gdy się miedzy ludźmi bawił
Jeszcze za swego żywota,
Pierwej niż zszedł z tego świata:
Po trzech dniach zmartwychpowstanę
140
I zasię królować będę.
Otóż go już z krzyża zjęto,
Iż jutro zachodzi święto,
W ogrodzie w grobie włożono
I kamieniem założono.
145
Przeto was barzo prosimy
I odsługować będziemy,
Każ waszmość strzedz grobu jego
Aże do dnia do trzeciego,
By snać jego zwolennicy
150
I też inszy weń wierzący
Na grób gwałtem nie przypadli,
Ciała jego nie ukradli,
A ludziom by powiadali
I tak wszędy rozsławiali,
155
Iż mocą swoją zmartwychwstał,
Jako więc przedtym powiadał.
Byłciby błąd ostatniejszy
Stokroć gorszy, niźli pierwszy.
Bo coć jego zwolennicy
160
I inszy też weń wierzący
Przed śmiercią i męką jego
Mnimali go być wielkiego,
Luc. 7.
Jedni jakiego proroka.
Mat. 16.
A drudzy zasię Krystusa;
165
Dopierościby twierdzili,
Po wszytkim świecie sławili
To o nim po zmartwychwstaniu
Ku naszemu wszemu złemu.
Wszytko u mnie otrzymacie,
170
O co tu teraz żądacie.
A to macie me żołnierze,
Z których będziecie mieć stróże:
Pilaxa z tym Theoronem
I Proklusa z Philemonem.
175
Już tam, kiedy chcecie, idźcie,
Jak nalepiej wiecie, strzeżcie.
A to zaraz stąd pójdziemy,
A was Bogu poruczamy.
A wy też, panowie, pódźcie,
180
Oręża z sobą nabierzcie.
Pójdziemy do grobu teraz
I zapieczętujem zaraz.
Dobrze, mościwi biskupi,
Jedno nie chciejcie być skąpi.
185
Będziecie mieć stróże dobre,
Dacieli pieniądze szczodre.
Boć to tu sławni hajducy,
Smieli i duży junacy.
O to się wy nie starajcie
190
Ani się z nami zmawiajcie.
Nasza rzecz, wam pieniądze dać,
A wasza, grobu pilnować.
Patrzcież, na co was bierzemy
I jak wam grób zostawiamy,
195
Wosk na kamień przylepiając,
Pieczęci nań przykładając.
Już was prosim, pilno strzeżcie,
A zawżdy ostrożni bądźcie,
By nie przyszli zwolennicy
200
I nie ukradli go w nocy.
Ba, i niewiasty też one
Z miasta, Marye rzeczone,
By o nim nie pomyślały,
Bo go barzo miłowały.
205
O, źlećby go tu kraść przyszedł.
Wierzmy, żeby rządu doszedł.
Niechaj przyjdą zwolennicy,
Ale wara, legąć wszytcy!
Niewiasty odstraszy łatwie,
210
Wziąwszy rusznicę abo dwie.
Nie trzebać się nam obawiać,
Nie przydzieć go nikt dobywać.
Rozsadżmy się każdy w swoję,
Ja już biorę wartę moję.
215
Czuwaj, czuwaj a nie leży,
Ale grobu pilno strzeży,
Chceszli, byś nie był na wieży.
O głasajże, głasaj, pacholiku miły.
A ty, Pietrze z łysą głową,
220
Wara wąsa z siwą brodą,
Byś nie wziął maczugą ową.
O widzę cię, widzę.
Widząć was też, białegłowy,
225
Coście na kradzież gotowy.
Umykaj kożda wczas głowy.
O widząć was, widzą.
A ty, zwodźca, leżąc w grobie,
Miej tam pokój dobry sobie,
230
Byś nie wziął bartą po głowie.
O wara, wara.
Ba, moje miłe siestrzyce,
Nie lutujmyż swojej prace
I pieniędzy nie żałujmy,
235
Wszak je, chwała Bogu, mamy.
Uczyńmy co takowego,
Miłość pokazującego
Ku Jezusowi miłemu,
Panu i mistrzowi swemu,
240
Którego nam umęczono
I do grobu pochowano.
Ba, i owszem, miłe moje,
Pokażmy kochanie swoje
Nietylko na świecie, w żywym,
245
Ale i w grobie, umarłym.
Nie ustawajmy w miłości
I w swej zwykłej nabożności,
Którąchmy ku niemu miały,
Kiedychmy za nim chadzały,
250
Nauki jego słuchając
Mar. 15.
I onemu posługując.
A cóż, namilsze, takiego
Chcemy uczynić dla niego?
Jam wszystko gotowa czynić
255
I gdzie trzeba, wszędy wyniść.
Ba, i wacka nie żałuję,
Zwłaszcza, gdy rzecz dobrą czuję.
Ja czekam, co uradzicie
I na co się zezwolicie.
260
Na wszystkim przestanę z wami
Tak mieszkiem, jak posługami.
Nie mamy tak co inszego
Uczynić dla umarłego:
Nakupmy ziół woniających,
265
Wódek, olejków pachniących,
Z których maści naczynimy,
Którymi ciało natrzemy,
Iżby w grobie nie cuchnęło,
Ani od ziemie próchniało.
270
Dobrze, więc tak udziałajmy,
Wieczórci już, nie mieszkajmy.
Owo, sto dukatów moich,
Przyłóżcież wy też co do nich!
Awo też moje talary,
275
Pięćdziesiąt, a kożdy stary,
By ich też na urząd szukał,
Nie wiem, by gdzie takich dostał!
Awo też moja moneta,
Bo tu z sobą nie mam złota!
280
Uczynić też to niemało,
A bodaj ze sta nie było?
Będzieć dosyć! Pochowajmy,
A w drogę sie nagotujmy!
Pójdziem zaraz do apteki,
285
Pobrawszy z sobą koszyki.
Pomóż Bóg, Panie Rubenie,
Cnotliwy krześcijaninie,
Tego miasta aptekarzu
I dostateczny kramarzu!
290 Witajcież, me miłe panie!
Jaki traf? Wszystko Marye?
Pani Madleno łaskawa
I Marya Jakobowa,
Z Maryą pana Salomego
295
I z Joanną pana Chuzego.
Cóż mi powiecie dobrego
Tego wieczoru świętego?
Przedajcie nam ziół pachniących
I olejków woniających,
300
Iż z nich maści naczynimy,
Jako my samy roz’miemy,
Na ciało mistrza naszego,
Dziś do grobu włożonego.
A to wnet, łaskawe panie,
305
Na waszmości rozkazanie!
Jedno, co trzeba, powiedzcie
A pieniądze zaraz liczcie.
Podajcie naprzód balsamu
A mirry świeżej ku temu,
310
Olejku jałowczowego
I też spikonardowego.
Otóż tu już wszytko macie,
Każcież ważyć, ile chcecie.
A sąć te olejki, wódki
315
Znamienite, prawie fryszki.
Zidzieć się ziół, ze sto funtów,
A z drugie baniek olejków.
Ale się pierwej stargujem,
Toż dopiero ważyć każem.
320
A po czemuż nam funt dacie?
Jednym słowem nam powiedzcie.
Iż pieniądze będziem liczyć,
A wy też będziecie ważyć.
Jużci, ja waszmościom przedam
325
Tak, jako sam od kupca mam,
Zwłaszcza dla mistrza waszego,
Bom też sam jest z uczniów jego.
A wam się też chcę zachować,
Iżbyście do mnie kupować
330
Potym częściej przychadzały
I insze panie stręczyły.
Dam wam balsam po sta złotych,
Mirę po ośmi talarach.
Olejki bańkami bierzcie,
335
A co każda niesie, płaćcie.
Wierzymyć, jako dobremu
Człowieku krześcijańskiemu,
Iż się nie będziesz targować,
Z nami długo handrykować.
340
Weżmiesz od nas to, coć damy,
Wszakci straty nie życzymy.
Coby dał inszemu na tram.
To dziś dasz za gotowe nam.
A masz wyborną monetę,
345
Talary, czerwone złote.
Odlicz je a przestań na tym.
A my też odchodzim zatym.
Wejcie! Coś ondzie pięknego,
Jakoby śnieg bieluczkiego?
350
O Dio! Cóż mi się dzieje?
Serce mi jakoś truchleje!
Uram gazda! Rata! Przebóg!
Jużci lecę, nie czuję nóg!
Strach, przebóg, strach mię zejmuje.
355
Hej, biżeżcie! Cóż się wżdy dzieje?
Wody, przebóg, wody, mdleję.
Gosponie, jużci martwieję.
Pro Boha, cóż wżdy działamy,
By na gwałcie, tak wołamy?
360
Jeden przebóg, drugi rata
Woła, jakby ginął z świata.
Jeden powiada, iż mdleję,
Drugi, iż w poły martwieję.
Sromotać to nasza będzie,
365
Jedno się dowiedzą ludzie.
Rycerzom tak sławnym krzyczeć,
By zmarłym na ziemi leżeć?
Co rychlej, przebóg, wstawajcie,
A broń zaraz pozbierajcie.
370
Wos ist dos, majn herr Pilaxie,
Czemu go wy tak wołacie?
Abo go Krystus zmartwychwstał?
Toćby go nam dyabli dał!
Powiedzcie go mi prawdziwie,
375
Spatrzawszy go pierwej w grobie.
Wczas, panowie, po harabie.
A Kristusa już nie w grobie.
Bo, bo, bo, panowie, poszedł,
Ba i prześcieradła odszedł.
380
Nie pomogło zamykanie
Grobu, ni pieczętowanie.
Wstał, pieczęci nie ruszając.
Ni kamienia odwalając.
A cóż my sobie poczniemy,
385
Gdy miedzy ludźmi będziemy?
Jako będziemy powiadać,
Gdy nas będą o to pytać?
Próżno powiadać inaczej,
Jedno tak, jako jest w rzeczy.
390
Zaraz do biskupów pódźmy
A jak się rzecz ma, powiedzmy.
Służba, księża miłościwi,
Biskupi, zacni, ućciwi.
Za służbę pieniądze dajcie,
395
A nowiny posłuchajcie.
Nowinę tę wiedzcie pewną:
Pan zmartwychwstał mocą własną,
Kamienia nie odwalając
Ani pieczęci ruszając,
400
W nocy, dzisiejszej niedziele.
Toć wam powiadamy śmiele.
Ba, i mamy czym dowodzić,
Byście jedno chcieli wierzyć,
Tam w grobie prześcieradłami
405
I też dwiema aniołami,
Któreśmy właśnie widzieli,
Jak najaśniejszy śnieg, w bieli.
Panowie, a błaznujecie,
Czy tak z nami żartujecie?
410
Złaby to nowina była,
Jeśliby sie tak ziściła.
Jeślićby Krystus zmartwychwstał,
Dopieroćby swój błąd rozsiał.
Jużby sie osławił wszędy
415
I zniszczył nasze obrzędy.
Co inszego powiadajcie,
A tym żartom pokój dajcie.
Nie żart, miłościwi księża,
Nie inaczej, tak się rzecz ma.
420
Nieradzi my błaznujemy
Ani z ludźmi żartujemy.
Takie to tam było drżenie
Ziemie, tak straszne trzęsienie,
Żechmy jako drwa martwieli
425
Jak glina na ziemię lecieli.
Panowie, mało potrwajcie,
Na stronę trochę ustąpcie,
Iż sie do rady schylimy,
Wnet was zasię zawołamy.
430
Przebóg, panowie hajducy,
Prosimy was barzo wszytcy,
Byście tego nie sławili,
Coście nam to powiedzieli.
I owszeją ogradzajcie
435
A przed ludźmi powiadajcie,
Mówiąc: Kiedychmy posnęli,
Zwolennicy w nocy przyszli
I ukradli go nam w grobie
Prawie o północnej dobie.
440
Panowie, tak udziałajcie
A nas sobie zachowajcie.
Nadarzymy was pieniędzy,
Nie będziecie nigdy w nędzy.
A to je zarazem macie
445
I więcej sie spodziewajcie,
Byście jedno tak czynili,
Jakochmy was nauczyli.
Bale, księża miłościwi,
Wszytko tu ludzie uczciwi,
450
Nie godzi sie tak powiadać,
Z szczerej prawdy fałszu działać.
Ale o starostę idzie,
Jeśli to do niego przydzie,
By nas za niesławne nie miał,
455
Abo gardł naszych nie pobrał.
Starostę my namówimy,
Jako żywnie sami chcemy,
Iż będziecie przespiecznymi
I jako przedtym sławnymi.
460
Dobrze, pieniądze bierzemy
A wszytko obiecujemy,
Tak jako każecie mówić
I też miedzy ludźmi sławić.
Wstałci z martwych, nie ruszył kamienia, ni pieczęci żadnego znamienia. Stróże zemdleli, jako zmarli na ziemię padali.
Przy tej tu już części czwartej
465
Na miejscu Ewangeliej
Będę wam czytał z Dawida
I z krześcijańskiego kreda:
Ze psalmu dawidowego
Dwudziestego i trzeciego,
470
A z kreda krześcijańskiego
Ze składu apostolskiego
W liczbie artykułu piątego
Który jest Philippa świętego.
Mutata voce: Stąpił do piekłów.
Ehej, piekielne książęta,
475
Otwierajcie swoje wrota.
Otwórzcie sie wieczne brany
Wnidzie tam król wiecznej chwały.
Cóżto za król wiecznej chwały,
Coto tak barzo zuchwały?
480
Nie był tu nigdy takowy
Z takimi śmiałymi słowy
Umarły z owego świata,
Coby łamał nasze wrota.
Pan Jezus mocny i możny,
485
Na bitwę barzo potężny,
Który jest wszytkich mocy pan.
Ten téż król wiecznej chwały sam.
Ba wyjrzy, Cerberze bracie,
Coto tam ktoś u drzwi plecie.
490 Nie chychy tam, Lucyperze.
A jako bracie, Cerberze?
Mamy gościa niewdzięcznego,
Jezusa Nazarańskiego,
Z chorągwią jakąś czerwoną,
495
Krzyżem napieczętowaną.
Jużci źle, bracie Cerberze,
Pewnie nam wszystko pobierze.
O one sie dziady boję,
Bo nawięcej o nie stoję,
500
Co je zową prorokami
A drugie patryarchami.
Ba, o teć nam wszytkim idzie,
Bo tu z nimi pięknie wszędzie.
To kapłani, prorokowie,
505
Patryarchowie, królowie,
Więc znamienici panowie
I bracia naszy, lutrowie.
Biada, jeśli je stracimy,
Niewczas takich nabędziemy.
510
Jużci sobie coś gadają,
Milczcie jedno, namci łają
Niezbedni dziadowie oni,
Chocia tu są we złej toni,
Śmiele sobie coś rokują,
515
Musi być Jezusa czują.
A nawięcej pan Jadamek.
U nas tu napierwszy panek.
Trzebaby go poczęstować
Z pół garnca mu smoły podać.
520
Wypijesz ją sam, poczwaro,
Szpetna, piekielna maszkaro!
Zabaczysz przewodzić więcej
Nad nami w tej tu piwnicy,
Niezbedna mocy szatańska!
525
Bo już przyszła ręka pańska,
Która wnet twej mocy skróci
I wniwecz ją już obróci.
A wszakem ja wam, Ozeas,
Oze: 13.
Te słowa więc mawiał nieraz:
530
O śmierci, gdzie jest moc twoja,
1. Cor: 15.
Już teraz niemasz pokoja.
Gdzie jest, piekło, twoje żądło?
Już cię przyście Pańskie zjadło.
Nie z namić to tu kotować,
535
Musicie wnetże dudkować.
Co tam bajesz, Ozeaszu?
Aboć nie dostaje kwasu,
Czyli trunku smolanego
Abo ognia siarczanego?
540
Posiedzisz tu jeszcze sobie.
Niż puszczą Jezusa k tobie.
Niedopustekci to tu wniść:
Trudno nasze wrota wybić.
O beanie niecnotliwy,
545
Psie piekielny, szpetny, łżywy!
Mocniejszy Bóg, niż twe wrota,
Któreć wnet złamie do szczęta.
Wejrzał już z nieba na ziemię,
By wybawił ludzkie plemię
550
Od waszego mordowania
I płaczliwego wzdychania.
Nużeż, piekielne książęta,
Otwórzcie mi swoje wrota.
Podnieście sie, wieczne brany,
555
Wnidze tam król wiecznej chwały,
Pan barzo mocny i mężny,
Na wszystkie walki potężny.
Ale cóżto za król taki,
Tak barzo śmiały na walki?
560
Jeśliś pan, idźże do państwa,
Abo do swego królestwa.
Masz wszak mieśca dosyć w niebie,
Idżże tam panować sobie.
Daj pokój piekłu naszemu
565
I łupowi nam wdzięcznemu.
A nie wieleż to, Lucyprze,
Tak markotać, piekielny psie.
Na Pana Boga mocnego,
Na wsze walki potężnego,
570
Który to tam teraz kłóci
I wnet cię chorągwią zmłóci?
Musząc puścić wrota twoje,
Otworzą sie i pokoje,
W których chowasz twoje łupy,
575
Zbiorę je ja wnet do kupy.
Którzy mię dawno czekają
I wzdychając narzekają,
Mnimam, że mię przywitają
I wesoło zaśpiewają.
580
Przydź, panie, nie omieszkawaj,
Pociechy złemu nie dawaj.
Racz nam dać swe pocieszenie
Przez twe święte zmartwychwstanie,
I według twej obietnice
585
Wyprowadź nas z tej ciemnice.
Weź nas do raju wiecznego,
Królestwa twego świętego.
Ad idem, bracia, ad idem,
Do browaru z owym dziadem,
590
Co sam sobie przekwintuje,
Iż u drzwi Jezusa czuje.
Zbadło mu sie święconego,
Radby do raju wiecznego.
Już nie dba o smołę naszę,
595
Woli w raju z mlekiem kaszę.
A drudzy drzwi zamykajcie,
Łańcuchami zakładajcie.
Ochynąćci się, zły duchu,
Utknąć wnet chorągwią w brzuchu,
600
Któryś duszami roztłoczył,
Coś je po te czasy włóczył
Do tej twej szpetnej paszczeki,
Którąć już zamkną na wieki.
Przypłacisz wnet onej zdrady,
605
Którąś mię domieścił szkody,
Iż ja i przez mię wszytek świat
Dla jabłka wiądł, jako polny kwiat.
Już przyszedł ten, który temu
Uczyni koniec wszytkiemu,
610
Swym wybranym raj wieczny da,
A wam mąk piekielnych przyda.
Otwórzcie sie wrota, brany,
Na wszystkie piekielne strony
Z tymi swemi zawiasami,
615
Z zaporami, z łańcuchami.
Wnidzie przez was król wszej chwały,
Poobala wasze wały.
A tyżto tu, czarcie, gdaczesz,
Z łańcuchem koło drzwi skaczesz,
620
Zamykając je przed nami
Łańcuchami, zaporami?
Siedzisz sobie, przekwintując,
Z Bogiem, by z równym, żartując.
Nie z Jewkąć to będzie w raju,
625
Przypłacisz tego, łabaju.
Wej, a widzisz tę chorągiew,
Ufarbowaną przez mą krew?
Utknęć ją w tym tłustym brzuchu!
Szpetny, niezbedny zły duchu!
630
Biada, biada, biada, górze!
Pódźmy, bracia, gdzie na morze.
Pewnieć sie nam rozpierzchnąć stąd.
Niestetyż nam na taki błąd.
Bodaj był do nas nie postał
635
Ten Krystus, co dziś zmartwychwstał.
Gwałt czyni, łupi nam piekło.
Aboć sie to święto wściekło?
Milcz, Luciprze, bracie miły,
Nagrodzim to w krótkiej chwili.
640
Pomścim sie tego w klasztorzech,
W karczmach, w szpitalach, we dworzech.
Będziem wadzić mnichy, popy,
W karczmie niewiasty i chłopy,
W szpitalu baby z dziadami,
645
W dworzech pany z ministrami.
Zaści sie nam te pokoje
Wnet napełnią tyle troje:
Z szynkarek niesprawiedliwych
I z panienek nieprawdziwych.
650
Będziem je wozić na takach
W trepelach, w szerokich tkankach.
Krótkich mi sie chce łokietków,
Małych miarek i też funtków.
Powagi też zażywiemy,
655
W sukniach sie wozić będziemy:
U pań na długich sajanach,
U panów w wielkich kołnierzach.
W krużkach sie nas też wżdy zmieści
Jeden abo ze czterdzieści.
660
Drudzy w półbótkach, w baczmagach,
Mogą nie chodzić na nogach;
Dostanie sie i w pióreczku
Za czapką na pachołeczku.
Nie trzeba sie nam kłopotać,
665
Nie będziemy nędze klepać.
Zostaniem w wielkiej powadze,
Będą nas wspominać wszędzie,
Napełnimy wszytkie kąty,
Sklepy, komory, warstaty.
670
Nie poczną ludzie przez nas nic,
Wszędy panu dyabłu być:
Z nami wygnać bydło w pole,
Z nami młócić i w stodole,
Z dyabłem do młyna zawieść,
675
Na dyable drwa z lasa zwieść;
Częściej dyabła spomnią przez dzień,
Niż Pana Boga przez tydzień.
Dajcież pokój, braciszkowie,
Tego rozbójnika mowie.
680
Niechaj gwałci, niech wojuje,
Wżdyć nam piekła nie zepsuje.
Boć go nie na czas zbudował
Ale na wieki zgotował,
Nam i też naszym aniołom
685
A z nami wszytkim złym ludziom.
Milcz, nie narzekaj szatanie,
Krzywdać sie żadna nie stanie.
Gwałtuć nie czynię żadnego,
Biorę to, co jest mojego.
690
Twego nie tknę, biorę trzodę
Swą, którąś uwiódł przez zdradę.
To ich tu masz jeszcze dosyć,
Wszytkie, co nie chcieli wierzyć.
I więcej ci ich przybędzie,
695
Bo złych ludzi dosyć wszędzie.
Tobieć jeszcze czarcie nie frejt.
Nieledać kto przeprawi glejt.
Biadaż mnie! Cóż jeszcze gadasz,
Tak srogo mi odpowiadasz?
700
Zwiążę cię, iż stąd nie wyjdziesz
Ani więcej zwodzić będziesz.
Biadaż mnie! Cóżciem uczynił,
Żeś sie tak na mię zzuchwalił?
Spomni sobie, coś zasłużył,
705
Gdyś na onym świecie płużył.
Już się nie będziesz przechadzał
Ani ludzi więcej zdradzał.
Jedno tu na tym łańcuchu
Będziesz łaszkował, zły duchu.
710
Oto piekło masz szatana,
Związanego jak barana.
Niechaj już tu zawżdy siedzi,
Żadnemu więcej nie szkodzi.
Niechaj tu u słupa tego
715
Popląsze do dnia sądnego.
Do was zawitam, ojcowie,
Prorocy, patryarchowie,
Kapłani, i też królowie
I wszytcy inszy stanowie.
720
Już sie żaden piekła nie bój,
Bo wam przez mię mir i pokój.
Już teraz wasze wzdychanie
I żałosne narzekanie
W wesele sie wam obróci
725
Które sie nigdy nie skróci.
Witaj, witaj żądający,
Jezu Chryste wszechmogący,
Ochłodo serca naszego
Do tego piekła ciemnego.
730
Dawnochmy cię tu czekali,
Zawżdy wzdychając wołali.
Weź nas do swego królestwa
Z tego wielkiego niewolstwa.
Prawieć sam Pan Bóg dał ten dzień.
735
Godziłoby sie śpiewać weń.
Słusznie sie dziś weselicie
I tak nabożnie śpiewacie,
Bo otrzymacie zbawienie
Przez me święte zmartwychwstanie.
740
Jamci jest on obiecany,
Wam od Boga naznaczony,
Któregoście tu czekali,
W nim nadzieję pokładali.
Już was wezmę z tej ciemnice,
745
Postawię przed Boże lice.
A bodaj stokroć zawitał
Pan Jezus, co dziś zmartwychwstał,
Który mocną ręką pańską
Starł już wszytkę moc szatańską.
750
Ach, dla zgrzeszeniać to mojego
Wszytcy szli do piekła tego
I przez kilka lat tysięcy
Narzekali w tej ciemnicy.
Ażeś ty ziścił łaskawie
755
Obietnicę Bożą prawie,
Zmartwychwstawszy dnia trzeciego
Podług mocy bóstwa swego.
Nie styskuj, Jadamie smętny,
Bo już ten twój grzech bezecny
760
Moja niewinna krew starła.
Wyrwałem cię czartu z garła.
Colos: 2.
Jużem on cyrograf zdrapał,
Któryś był czartu na się dał
I na wszytko ludzkie plemie,
765
Twe, nieboże, pokolenie.
Zmazałem i pismo z niego
Nie chciałbych mieć w nim żadnego.
Pódźcież teraz za mną wszytcy,
Moi mili miłośnicy.
770
Nie bójcie sie tych złych wrogów,
Bomci im już utarł rogów.
Odeślę was do onego
Jasnego raju ziemskiego
A stamtąd dnia czterdziestego
775
Do królestwa niebieskiego.
Chodź sam ty do mnie, Michale,
Hufców niebieskich hetmanie.
Pobierz te święte proroki,
Prowadźże do raju wszytki,
780
Jednego jako drugiego
Od starego do młodego,
Byś którego nie utracił,
Bomci je drogo zapłacił.
A ja tymczasem odchodzę,
785
Matuchnę swoję nawiedzę
I drugie, co w mię wierzyli,
Iżby sie mną pocieszyli.
Ponieważ spominasz, panie,
790
Matce swojej ukazanie,
Po twym świętym zmartwychwstaniu,
K wielkiemu jej pocieszeniu;
Prosim cie, racz nam to zlecić,
Iżby mógł kto z nas do niej iść,
795
Pierwej jej to opowiedzieć,
Niż sie sam z nią raczysz widzieć.
O, Panie Jezu, proszę cię,
Niech mię dziś potka to szczęście,
Niechaj idę do matki twej
800
Tę nowinę powiadać jej.
Bo mi to służy nędznemu
Więcej, niż komu inszemu,
Iż jakom ja był początkiem
Przez grzech, wszem ludziom upadkiem,
805
Tak niechaj będę napierwszym
Sławić o zmartwychwstaniu twym,
Przez któreś ty już naprawił
To, com ja był przez grzech skaził.
Nie dziwuj, Jadamie miły,
810
Nie godzisz mi sie z tym w posły,
Boś sie ty nauczył w raju
Przechadzać jako po gaju,
Zabawiając sie jabłkami,
Cytrynami i figami.
815
Czegoćby sie też zachciało
I snaćby cię zabawiło,
Idąc do matuchny mojej,
I zmieszkałby poselstwo k niej.
Awożem ja, Panie miły,
820
Abel, on sługa twój miły,
Któryciem ofiary czynił,
Owce i barany palił,
Któreś odemnie przyjmował
I w nicheś się bardzo kochał.
825
Niechżeć się i teraz udam,
Na tę posługę podobam,
Iżbych do matki twojej szedł,
A tę jej nowinę przeczedł.
Nie godzisz się, Able, posłem,
830
Bo masz zatarżkę z Kaimem,
Mógłby się z nim potkać w drodze,
Alibyście byli w zwadzie,
I zamieszkałby z nowiną,
Siepając się z mataniną.
835
Jam też, Panie namilejszy,
Sługa twój niepośledniejszy,
Noe, on mąż sprawiedliwy,
Comci był barzo chętliwy
W on czas, gdym arkę budował,
840
W którejem wszytek plon chował,
Tak narodu człowieczego,
Jako i stworzenia wszego,
Czasu onego wielkiego
Potopu świata wszytkiego;
845
I zasię z arki wyszedszy,
Ołtarz z ziemie zbudowawszy,
Czyniłem na nim ofiarę
Na cześć i na chwałę twoję.
Niechżeć sie też dziś spodoba
850
Moja posługa chudoba,
Być posłem do Panny Maryej,
Matki twej błogosławionej.
Nie rychłoby, Noe, była
U matki przez cię nowina.
855
Rad sie na winie zabawiasz
I dobrze sobie podpijasz.
Usnąłby, podpiwszy sobie:
Niepewne poselstwo w tobie!
Awo jestem Jan Baptista,
860
Com krzcił Pana Jezu Krysta;
Na chód człowiek barzo lekki,
Bo nie jem jedno kobyłki,
Nie piję wina, sycery,
Tylko wysysam miód leśny
865
Poranu z listków na drzewie,
Ten mi nie zawierci w głowie.
Aleś kosmaty, nieboże,
W tej wielbłądowej siermiędze,
Zlękłaćby sie ciebie matka,
870
Nie na poselstwo ta szatka.
Ponieważ, panie łaskawy,
Nie najduje sie takowy,
Któryćby sie upodobał,
Coćby poselstwo sprawował;
875
Jedni miedzy sobą zwadźce,
Drudzy łakomi obżerce,
A drudzy w bydlęcych skórach
Chodzą by w jakich siermięgach,
Odprawięć ja te posługi,
880 Wziąwszy na kule swe nogi.
A biedne twoje posługi!
A toć połamano nogi,
Kości w tobie podruzgano,
Gdy cię na krzyżu wieszano.
885
Prożneć to alterkacye,
A jedneć to facecye.
Idź ty coprędzej, aniele,
A zaśpiewaj Pannie śmiele,
Regina coeli, lactare
890
Dzisiejszej świętej niedziele.
A ja wnet będę za tobą,
Stawię sie jej swą osobą.
Pódźcież za mną, miłe dusze,
Zawinąwszy się w łoktusze,
895
By tu która nie została,
Niechaj będzie trzoda cała.
Zaprowadzę was do raju,
Onego świętego gaju,
Nakarmię was z mlekiem kasze
900
I miód dam pić w złotej czasze.
Salve sancta parens,
Jam jest entium ens.
Bądź pozdrowiona, ma matko,
Święta Boża rodzicielko.
905
Nie chciej się kłopotać więcej
Tej to wielkiej nocy świętej!
Oglądaj syna swojego
Z weselim zmartwychwstałego.
Witajże, mój miły synu,
910
Po tym świętym zmartwychwstaniu,
Ochłodo serca mojego
I też człowieka kożdego.
O witajże, święte ciało,
Któreś na krzyżu wisiało,
915
Naświętsza głowo i nóżki
I wciórnastkie ciała członki,
Które żydowie męczyli
I na krzyżu zawiesili.
Dajcież mi się pocałować
920
I siebie się namiłować.
Teraz, moja miła matko,
Nie może się sprawić wszytko
To naju spólne witanie
I miłosne rozmawianie.
925
Zachowajwa to napotym,
Ja zaraz odchodzę zatym.
Bo mię też czekają drudzy,
Oni moi wierni słudzy,
Iżbych się im też ukazał,
930
Jakom im więc obiecował,
Stawić się im w Galilei
I upewnić je w nadziei.
Mam nadzieję, Synu miły,
Iż cię zasię w krótkiej chwili
935
Ujrzę w osobie niniejszej
I w pociesze jeszcze lepszej.
Już teraz idź, kędy raczysz,
Wszak mię nigdy nie przebaczysz.
Niech się dzieje wola twoja,
940
Kiedym cię już oglądała.
Ba, nuże, me miłe panie,
Będzieć to rychło świtanie.
Cóż wżdy lepszego czynimy,
Iż do grobu nie idziemy
945
Z tymi naszymi ziołami,
Z olejkami i z maściami.
Jużto tam było dawno być,
Mistrzowi swemu posłużyć.
Więc, miłe siestrzyczki, pódźmy,
950
Choć ciemno, wszak drogę wiemy.
Będziemy tam miały chodu
Do samego słońca wschodu,
A bójmy zahaczyć czego,
Bańki abo słojka którego.
955
A, namilsze, cóż poczniemy,
Kiedy do grobu przydziemy?
Wiecie, jako wielki kamień,
Nie będzie nas tych czterech zeń,
Który do drzwi przywalono,
960
Kiedy mistrza w grób włożono.
Którego mężów dwadzieścia
Ledwie mogą ruszyć z miejsca.
My mu pewnie nie zdołamy,
Pomocników też nie mamy.
965
Któż go nam odwalać będzie,
Kiedy do mazania przydzie?
O kamień łatwiej, Marya,
Już odwalony, widzę ja.
Nie trzeba dwudziestu chłopów,
970
Już do grobu przystęp gotów.
Jedno pódźmy co narychlej
A czyńmy dosyć myśli swej.
Et valde mane una Sabbatorum etc.
Trzy Marye poszły etc.
Gdy na drodze były etc.
O siostry! Pana Boga czas,
Jużci w grobie ciała niemasz!
975
Widzę ja coś nadobnego,
W szacie lśniącej stojącego,
Ale mię bojaźń zejmuje,
Serce mi barzo truchleje.
Namilsze, jam się zdumiała
980
I wszystkam prawie struchlała.
Nie mogę się z miejsca ruszyć,
Musi to coś strasznego być.
Co to, panie, za rozmowy
Macie, pozwieszawszy głowy?
985
Czemuście się polękały
I tak barzo potruchlały?
Nie smęćcie się ni bójcie wy,
Przydźcie k sobie, wznieście głowy.
Wiemci ja, co tu czynicie
990
I kogo w grobie szukacie:
Jezusa Nazarańskiego,
W piątek ukrzyżowanego.
Mniemacie, by miał być w ziemi,
Miedzy drugimi zmarłemi?
995
Niemasz go tu, już zmartwychwstał,
Jako wam przedtym powiadał.
Zbaczcie sobie, co więc mawiał,
Kiedy w Galilei bywał,
Iż trzeba było tej rzeczy,
1000
By był wydan Syn człowieczy
Na śmierć, w ręce ludzi grzesznych,
A dnia trzeciego wstał z martwych.
Czemu jeśli nie wierzycie
Pódźcie, mieśce oglądajcie,
1005
Gdzie go było położono,
Kiedy go z krzyża złożono.
Wierać, prawda, moja miła.
Jużciem ja sobie spomniała,
Iż to spominał będący
Mar: 8. 1010
W stronach Caesareae Philippi.
I naonczas to spominał,
Mat: 16.
Gdy się na górze odmieniał;
I zaś ono drugim razem,
Mat: 20.
Gdy szedł do Jeruzalem.
1015
O, zać o tym raz powiadał?
Ktoby to tyle wyliczał!
Już sie tu nie bawcie więcej,
Ale idźcie co napręcej.
Uczniom to jego powiedzcie,
1020
Piotra nie przepominajcie.
Powiedzcie im, iż go ujrzą
W Galilei, gdy się zejdą.
Boć się im tam ma pokazać,
Jak przedtym raczył powiadać.
1025
Otoż tak będziecie miały,
Jakoście od nas słyszały.
Gdy nad grobem stały etc.
Jezusa szukacie etc.
Niewiasto, czemu to płaczesz
I tak barzo lamentujesz?
Aboś to zgubiła kogo,
1030
Czy żałujesz umarłego?
Ach, moi mili panowie,
Święci boży aniołowie?
A jakoż ja nie mam płakać
I tak barzo lamentować?
1035
Ano wzięto pana mego,
A nie wiem, gdzie włożono jego.
Dałby to Bóg, bych wiedziała,
Bobych go sama schowała.
Niewiasto, czemu to płaczesz,
1040
Czego u tego grobu chcesz?
Kogo szukasz narzekając
I tak barzo lamentując?
Któż tam? Ogrodnik z motyką,
E, z rydlem i z gracą wielką!
1045
Płaciś ty wziął pana mego
Z tego grobu kamiennego?
A wiera się sam wydawasz
A to jeszcze naczynie masz,
Któregoś ty snać używał,
1050
Kiedyś go z grobu dobywał.
Powiedzże mi, miły panie,
Iżci mi ten płacz ustanie,
Jeśliś go ty z grobu dobył
Abo gdzieby go położył,
1055
Iżbych zarazem bieżała,
A onego sobie wzięła.
Marya.
Witajże, miły Rabboni!
Gdzieżeś dostał tej czerwieni?
1060
Dajże mi u nóg poklęknąć
I jako przedtym ich dotknąć.
Nie tykaj się mego ciała,
Jakoś więc przedtym działała,
Bom jeszcze nie wstąpił do swego
1065
Boga Ojca niebieskiego.
Ale idź do mojej braciej
A powiedz im co napręcej,
Iż wstąpię do ojca swego
I do ojca też waszego,
1070
Do Pana Boga mojego,
Także do Boga waszego.
Ona mnimając być ogrodnika, przywitawszy jako ślachetnika, tak go spytała: Gdzie twa łaska Krysta położyła?
Jaciem Krystus, o którym się pytasz. Otóż mię masz, gdy mię pilno szukasz; bądźże wesoła, gdyś już swego pana oglądała.
Ba, namilsze siostry moje,
Ja nie wiem, co się wżdy dzieje?
Jednym się razem boimy
1075
A drugim się weselimy.
Jeśliż tego więcej ma być,
To się smucić, to weselić,
Więc raczej stąd uciekajmy,
Do apostołów biegajmy.
1080
Będziemy im powiadały,
Cochmy tu widziały, słyszały.
Pokój wam, me miłe panie,
Dawam wam swe pozdrowienie.
O witajże, panie miły!
1085
Ciebieciechmy też szukały.
Za nogi, siostry chwytajmy
A na kolana klękajmy,
Wyrządzając mu cześć, chwałę
W tę świętą dzisia niedzielę.
1090
Już się, niewiasty, nie bójcie,
A powstawszy zaraz idźcie.
Powiedzcie to braciej mojej,
Iżby szli do Galilejej.
Niechajże mię tam czekają
1095
Dotąd, aż mię oglądają.
O Boże, przez mękę twoję
Wysłuchaj modlitwę moję,
Racz mi odpuścić me grzechy
A daj doczekać pociechy.
1100
Ciebiem się zaprzał, wyznawam,
Zmiłowania twego czekam;
Ulecz, proszę, me sumnienie,
Boć mię trapi, jak złe mienie.
Nie pójdę nigdziej z tej skały,
1105
By mi tu mieszkać rok cały,
Aż ujrzę co pociesznego
Dnia dzisiejszego świętego.
Nie smęć się już, Pietrze, więcej
Tej to świętej Wielkiejnocy;
1110
Dawam tobie pozdrowienie
I też grzechu przepuszczenie.
Niechaj już twój płacz ustanie,
Miej nadzieję dobrą w panie.
Wynidźże stąd, otrzy oczy
1115
A nie upadaj już więcej.
A za tym twoim zgrzeszenim,
Mnie się po trzykroć zaprzenim,
Będziesz też umiał na potym
Wyrozumieć drugim grzesznym,
1120
Łatwie im grzechy przepuszczać
I jak bracią swą pocieszać.
Nie zaprzałeś się mnie swoją wolą, jam przypuścił na cię tę niewolą, takem cię chciał mieć, iżes się mnie miał po trzykroć zaprzeć.
Aby umiał ugadzać grzesznemu, gdyś sam poddan upadnieniu swemu, aby nie wspychał, a za swój grzech do śmierci swej wzdychał.
Pomóż Bóg, apostołowie,
Jezusowi braciszkowie!
Poselstwo wam powiadamy,
1025
Które za pewną rzecz mamy,
Pan Jezus już powstał z martwych
Podług onych obietnic swych,
Bochmy dziś u grobu były,
A nicechmy nie widziały,
1130
Jedno anioły stojące,
To nam opowiedające.
Istą rzecz macie, panowie,
Nie mylimy się na słowie.
Bo kiedychmy od grobu szły,
1135
I wpół drogi prawie były,
Ustniechmy z samym gadały,
Za nogichmy go trzymały.
Ba, i nie chciał wiele z nami
Zabawiać się rozmowami,
1140
Ale nam kazał prędko iść,
Wam tę nowinę obwieścić,
Byście szli do Galilei,
A tam go społem czekali,
Bo się tam wam ma pokazać,
1145
Jak więc przedtym raczył mawiać.
Nowaby to historya,
Co ty powiadasz, Marya,
Iżby Krystus miał zmartwychwstać
I żywym się wam pokazać.
1150
Nie dziwujcie, miłe panie,
Nie wierzymyć w to bajanie.
Za plotki to stoi u nas,
Co ty Marya, powiadasz
O pańskim dziś zmartwychwstaniu,
1155
I o waszym z nim gadaniu.
Ba, i próżno o tym gadać,
Iżby się wam miał ukazać.
Idźcież z tymi fabułami,
Miejcie sobie pokój z nami.
1160
Ba, mój namilszy Łukaszu,
Dobry, wierny towarzyszu!
Cóż to wżdy są za nowiny,
Które się dzisia zjawiły,
W tym mieście jerozolimskim
1165
Coś o zmartwychwstaniu pańskim?
Powiadają, że zmartwychwstał
I niewiastom się ukazał,
Onym trzem Maryam świętym,
U grobu jego będącym.
1170
Takci coś ludzie tarkają:
Czyli prawda, czyli bają?
Za pewną rzecz nie słychać nic.
Mogło to być, albo nie być.
Bona vita, cni kompani!
1175
Radziście towarzyszowi?
Co to za rozmowy macie,
Które sobie rozprawiacie,
Do Emaus pielgrzymując,
Tak smutno się pokazując?
1180
Bon fradello, sam pątujesz,
Z Jeruzalem pielgrzymujesz,
A nie miałby tego wiedzieć,
Abo wżdy od drugich słyszeć,
Co się tam teraz przydało,
1185
W te dni wielkonocne stało.
Co takiego? Radbych słyszał,
Powiedzcie, iż będę wiedział.
A toli sobie gadawa,
Jeden drugiego pytawa
1190
O Jezusie Nazarańskim,
O onym proroku wielkim,
U Boga, u ludzi sławnym,
W uczynku i w słowie możnym,
Którego biskupi więtszy
1195
I książęta naszy starszy
Na śmierć stracenia wydali,
I w piątek ukrzyżowali.
Mychmy za żywota jego
Barzo pewni byli tego,
1200
Iż jerozolimskie królestwo
Miał odkupić przez swe męstwo.
Nie wiem, już to dziś dzień trzeci,
Jako się stały te rzeczy,
A to się nie wypełniło,
1205
Ani o tym słychać było.
Ba, jeszcze nas przestraszyły
Niewiastki, które chodziły,
Niektóre z bractwa naszego,
Dziś rano do grobu jego;
1210
A gdy ciała nie nalazły,
Do nas się zasię wróciły
I to tylko powiadały,
Iż dwu aniołów widziały
Powiadających prawdziwie
1215
O tym proroku, iż żywie.
Więc też niektórzy z naszych,
Według powieści niewieścich,
Jak to skoro usłyszeli,
Zaraz do grobu bieżeli,
1220
I tak wciornastko naleźli,
Jako od niewiast słyszeli.
A samego nie naleźli,
I tak do domu przybiegli.
O głupi ludzie, szaleni
1225
I na sercu swoim twardzi
Ku wierzeniu wszystkich rzeczy,
Które mówili prorocy!
Aza o tym w piśmie mało,
Iż tego potrzeba było,
1230
By to wszytko Christus cierpiał
I tak się do chwały swej dostał.
Ale to już kasztel macie
Emaus, gdzie wy idziecie.
Ja jeszcze pójdę dalej gdzie
1235
Dotąd, niźli słońce zajdzie.
Ba, miły panie pielgrzymie,
Przećsię dziś nie będziesz w Rzymie.
Prosimy cię, zostań z nami,
Z tymi twymi rozmowami.
1240
Miło cię nam słuchać idąc,
Powiesz nam jeszcze co siedząc.
Wieczór, a gdzieżby zaszedł?
Dzień też, jako baczysz, już sczedł.
Nie zostanę, pójdę dalej,
1245
Aż do samej Galilejej.
Zostań, mile cię prosimy,
A nawet cię nie puścimy.
By się nam z tobą pasować,
Tedyć dziś z nami nocować.
1250
Ba, i toć ja już uczynię,
Iż się też tu z wami skłonię,
A macież co takowego
Zjeść na prędce gotowego?
Awo, mawa bochnek chleba.
1255
Będzie więcej, jeśli trzeba.
Będzieć dosyć, jako mnimam,
Gdy ji złamię i pożegnam.
Otożem ja złamał, bierzcie,
A już w imię Boże jedzcie.
1260 Ba, wiesz, coć powiem Łukaszu?
A co, bracie Kleophaszu?
Dopierom przyszedł ku sobie:
Pan to w pielgrzymskiej osobie.
Jam dopierz oczy odemknął,
1265
Tenci, ale od nas zniknął.
Serce to nasze wiedziało:
Azać w naju nie pałało,
Kiedy z nami w drodze gadał
I pisma święte wykładał?
1270
Jamci go po chlebie poznał
W on czas, gdy ji nama łamał.
A cóż mawa czynić? Wstańwa,
Do Jeruzalem się wróćwa.
Powiewa to zwolennikom
1275
I drugim, co tam przy nich są,
Co się nam w drodze przydało
I wszytko, jak się co działo.
Pax vobis, uczniowie moi,
Niech się z was żaden nie boi.
1280 Jam jest syn boży prawdziwy,
Zmartwychwstały, isty, żywy.
Przebóg, bracia, cóż dziwnego
Przyszło do nas takowego
Przeze drzwi pozamykane,
1285
Nagie a z wierzchu czerwone?
Cóż jest, przebóg, duch, czy mara?
Dziwnać jakaś Boża stwora.
Czemuście się potrwożyli
I tak barzo podumali?
1290
Myśli się w was dziwne roją,
A słowa rozmaite broją.
Nie duchemci ani mara
Ani żadna dziwna stwora,
Boć duch nie ma ciała, kości,
1295
Jak mnie mieć widzicie wszytcy.
A to sobie obejrzycie
Bok mój, nogi i też ręce,
Nadto jeszcze, jeźli chcecie,
Chodźcie, się mnie dotykajcie.
1300
Czyli jeszcze nie wierzycie?
Bo widzę, iż się dziwicie.
Macie tu co takowego
Zjeść w stojącki gotowego,
Iż będę jadł, jeśli macie,
1305
Aza mię po tym poznacie?
Awo część ryby pieczonej,
Na południe uczynionej.
O bądźże pochwalon, panie,
Za twe święte zmartwychwstanie,
1310
Radzichmy, iż cię widzimy,
I z tego się weselimy.
Ja też was wtóre pozdrawiam,
Pokój święty mój wam dawam;
Jak mię posłał Bóg ociec sam,
1315
Tak i ja też was posyłam.
Przyjmicież ducha świętego
Z tego na was tchnienia mego.
Komu grzechy przepuścicie
I od nich go rozwiążecie,
1320
Temu będą odpuszczone,
Tu i w niebie rozwiązane;
A komu je zadzierżycie
I z nich go nie rozwiążecie,
Temu będą zadzierzane,
1325
Ni tu ni w niebie odpuszczone.
Co uczynicie na ziemi,
W niebie się to nie odmieni.
Dobry wieczór, braciszkowie,
Społeczni apostołowie,
Słychaliście co nowego
Tym czasem niebycia mego?
1330
Ba, nietylkochmy słyszeli
Ale, Thoma, i widzieli
1335
Pana i mistrza naszego,
Dzisia już zmartwychwstałego.
A nędzęściewy słyszeli
I jak mówicie, widzieli.
Tak to sobie wymyślacie,
1340
A zemnie się naśmiewacie.
Chybabych tego doświadczył,
I oczyma sam obaczył
W rękach jego one rany,
Poprzebijane gwoździami,
1345
I w miejsca ich palec włożył,
Tożbych jako tako wierzył.
Abo jeśli rękę moję
Włożę w boku jego ranę,
Tożbych już dopiero wierzył,
1350
Iż tu Pan i mistrz u was był.
Pokój wam bądź, zwolennicy,
A jużeście teraz wszytcy.
Chodź sam ty, Toma, zuchwalcze,
Doma nieczęsty bywalcze.
1355
A gdzieś się dziś tydzień włóczył.
Kiedym ja tu u drugich był?
Wałęsasz się z niedowiarstwem,
Zaż nie lepiej z towarzystwem?
Nuż teraz palec swój ściągni,
1360
A ręce moje obejrzy.
Wyciągni i rękę twoję,
Włóż w bok mój, wszak skromnie stoję.
Nie bądźże więcej upornym,
Ale zwolennikiem wiernym.
1365
Przebóg, panie, cóżto działasz,
Iż mi się tak barzo sprawiasz?
Nie racz mi się już sprawować,
Nóg, rąk, boku ukazować;
Nie trzebać próbować tego,
1370
Gdy cię już widzę żywego.
Wierzę o twym zmartwychwstaniu
Po samym tym ukazaniu;
Wierzę cię być pana mego
I też Boga prawdziwego.
1375
Toś się już, Tomaszu, wiernym stał,
Iżeś mię oczyma widział,
I szczęśliwymeś dlatego,
Iżeś widział pana swego.
Ale wiele Tomków takich,
1380
Po stronach świata wszelakich,
Którzy zaraz uwierzyli,
Choć mię nigdy nie widzieli.
Nie dziwuj mu, mistrzu miły
A to my za nim prosimy,
1385
Boć na on czas jego siły
Barzo mdłe w nim i słabe były.
A teżci jednak zuchwalstwo
I to jego niedowiarstwo
Utwierdzi wiarę u wielu
1390
O twym świętym zmartwychwstaniu.
Nawet i sami się twierdzimy,
Głosem tego poprawiamy.
Słowniczek.
arterkacya — sprzeczka. |
- ↑ Wydali G. Paris i G. Raynand. Paris, 1878.
- ↑ Mone, Schauspiele des Mittelalters. I. 49—132, II. 34—71.
- ↑ Co do tych pieśni, to cztery są łacińskie, reszta polskie; z polskich zaś dwie pochodzą z XV w. (Przez Twe swięte, Wesoły nam dzień), jedna jest Reja (Hejnał świta), tropy próz wielkanocnych z aktu V znajdują się w kancyonale Artomiusa (1578), reszta zwrotek należy do pieśni „O Krzyżu św.“ ze śpiewnika tercyarzów franciszkańskich (1551).
- ↑ Inwentarz tej księgarni ogłosił p. A. Benis w Archiwum do dziejów literatury, t. VII.
- ↑ Lelewel, Bibliograficznych ksiąg dwoje. I. 146.
- ↑ Estreicher, Bibliografia XVI. st. 138.
- ↑ Jocher № 6406.
- ↑ Jedyny egzemplarz, z którego wydajemy, jest własnością biblioteki Kórnickiej.
- ↑ Egzemplarz w bibl. Akademii Umiejętności w Krakowie.
- ↑ Dziś w posiadaniu bibl. Ord. Krasińskich w Warszawie.
- ↑ Juszyński, Dykcyonarz poetów. II. 406.
- ↑ Egzemplarz w bibliotece Jagiellońskiej.