Hrabina Charny (1928)/Tom IV/Rozdział L

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Hrabina Charny
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1928-1929
Druk Wł. Łazarski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. La Comtesse de Charny
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ L.
ODWRÓT PRUSAKÓW.

Wiadomość o zwycięztwie pod Valmy nad Prusakami przybyła do Paryża i wywołała wielką radość; przyleciała orlim lotem, a klęskę nieprzyjaciela uważano za znacznie większą, niż nią była w istocie.
Król pruski zaś nie uważał się bynajmniej za pokonanego, on tylko przypuścił atak do wzgórza Valmy i nie mógł go wziąć, ot i wszystko; Francuzi, którzy od początku kampanji cofali się ciągle, trapieni strachem, albo porażkami, tym razem stawili czoło i atak odparli, ani mniej, ani więcej. Co się tyczy strat w ludziach, były one z obu stron jednakowe. Takie to było w rzeczywistości zwycięztwo i tak je przedstawił Dumouriez Dantonowi przez Westermana. Klęska Prusaków była tak małą, iż się wcale nie cofali i w dwanaście dni później jeszcze stali nieruchomo obozem.
Dumouriez zapytał czy w razie propozycji ma prowadzić rokowania z królem pruskim. Pytanie to miało dać dwie odpowiedzi: jednę z ministerjum, urzędową, podyktowaną uniesieniem ze zwycięztwa, drugą rozsądną i spokojną, lecz tylko od Dantona.
Odpowiedź ministerjalna głosiła:
„Rzeczpospolita nie układa się. dopóki nieprzyjaciel nic opuści jej posiadłości“.
Odpowiedź Dantona mówiła:
„Byleby Prusacy opuścili nasz kraj, przeprowadź aznimi układ za jaką bądź cenę“.
Prowadzenie układów nie było rzeczą dogodną w takim stanie umysłu, w jakim się znajdował król pruski; jednocześnie prawie, gdy do Paryża przybyła wieść o zwycięztwie pod Valmy, do Valmy dobiegła wiadomość o zniesieniu władzy królewskiej i ogłoszeniu rzeczpospolitej. Król pruski wściekał się z gniewu.
Skutki tego najazdu, przedsięwziętego celem ocalenia króla francuskiego, najazdu, którego dotąd rezultatem były tylko dnie 10-go sierpnia. 2-go i 21-go września, czyli uwięzienie króla, rzeź arystokracji i zniesienie władzy królewskiej, przejęły Frederyka Wilhelma ponurym gniewem; chciał bić się już bez żadnego namysłu i wydał na dzień 29-go września rozkaz zaciętej walki.
Daleki nie był od zamiaru opuszczenia granic rzeczpospolitej.
Dnia 29-go zamiast bitwy odbyła się narada.
Książę Brunświcki, zuchwały wielce w słowach, bardzo ostrożny był, gdy przychodziło je zastąpić czynami, zresztą był on bardziej jeszcze Anglikiem, niż Niemcem; zaślubił siostrę królowej angielskiej, tak więc otrzymywał natchnienie nietylko z Berlina ale i z Londynu. Gdyby Anglja postanowiła się bić, walczyłby obiema rękoma, jedną za Prusy drugą za Anglję, gdyby jednak Anglicy, jego panowie, nie dobyli miecza z pochwy, gotów był schować i swój. Otóż na naradzie dnia 29-go września, pokazał listy rządów Anglji i Holandji, które uchylały się obie od udziału w koalicji. Zresztą Castine manewrował na Ren, zagrażając Koblencji, a gdyby Konblencja została wzięta, Fryderyk Wilhelm miałby zamknięty odwrót do Prus.
Wreszcie składały się jeszcze poważniejsze względy. Oto naprzykład, jedna z kochanek króla pruskiego hrabina Lichtenau podążyła za armją, jak i wszyscy, jak Goethe, który w furgonie Jego królewskiej mości pruskiej szkicował pierwsze sceny swego „Fausta“, i spodziewała się triumfalnego spaceru wojskowego, pragnęła zobaczyć Paryż.
Tymczasowo zatrzymała się w Spa. Tam dowiedziała się o bitwie pod Valmy o niebezpieczeństwach, na jakie narażony był jej kochanek królewski. Obawiała się szczególnie dwóch rzeczy: kul Francuzów i uśmiechów francuzek; pisała więc listy po listach, a przypiski ich czyli streszczenie myśli w nich zawartych, brzmiały zawsze jednakowo: wracaj!
Króla pruskiego.. prawda mówiąc, powstrzymywał tylko wstyd opuszczenia Ludwika XVI. Wszystkie względy działały na niego, ale najdolegliwszemi były łzy kochanki i niebezpieczeństwo. grożące Koblencji.
Niemniej jednak usilnie nalegał, ażeby Ludwikowi XVI przywrócono wolność.
Danton skwapliwie nadesłał mu przez Westermana wszystkie postanowienia Gminy, ażeby więzień traktowany był jak najlepiej. To wystarczyło królowi pruskiemu; snać nie był zbyt wybrednym! Przyjaciele jego twierdzą, że przed dokonaniem odwrotu kazał Dumouriezowi i Dantonowi dać słowo, że ocalą życie króla, nic jednak tego zapewnienia nie potwierdza.
Dnia 29-go września armja pruska zabrała się do odwrotu i uszła milę, dnia 30-go jeszcze milę. Towarzyszyło jej wojsko francuskie, jakby odprowadzając ją do granicy z wszelkimi honorami, przynależnymi gościom; ilekroć zaś żołnierze francuscy wytrzymać nie mogli i chcieli brać Prusaków do niewoli, zawsze ich powstrzymywali ludzie Dantona, jak psy niesforne, chcące się rzucić na dzika.
Danton pragnął tylko, ażeby Prusacy opuścili Francję.
Dnia 22-go października to pragnienie patrjotyczne zostało spełnione.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.