Hrabina Charny (1928)/Tom IV/Rozdział XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Hrabina Charny
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1928-1929
Druk Wł. Łazarski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. La Comtesse de Charny
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XII.
SPOSOBNOŚĆ.

Jak powiedzieliśmy, prawdziwa wojna w tej chwili zawrzała między ulicą Guénégaud i Tuileries, pomiędzy królową i panią Roland.
Dziwna rzecz! obie kobiety wywierały na swych mężów wpływ, który ich wszystkich czworo na rusztowanie zaprowadził.
Tylko każde doszło tam inną drogą.
Wypadki, o których mówiliśmy, działy się 10-go czerwca; jedenastego wieczorem Servan wszedł uradowany do pani Roland.
— Powinszuj mi, kochana przyjaciółko, mam honor być wypędzonym z rady.
— Jakto?... spytała.
— Oto dosłowne sprawozdanie. Dziś rano udałem się do króla z interesami mego wydziału, a ukończywszy takowe, zacząłem popierać gorąco kwestję uchwały dwudziestu tysięcy ochotników, ale...
— Ale?...
— Przy pierwszych wyrzeczonych przezemnie słowach, król odwrócił się do mnie tyłem w bardzo złym humorze, a dziś wieczorem Dumouriez w imieniu króla przyszedł odebrać mi tekę ministra wojny.
— Dumouriez?
— Tak.
— Brzydką sobie obrał rolę, ale mnie ona nie dziwi. Zapytaj Rolanda, co o nim powiedziałam, gdy go po raz pierwszy zobaczyłam. Wiemy także, iż ma codziennie konferencje z królową.
— A więc to zdrajca!
— Nie, tylko człowiek ambitny. Przyprowadź pan Rolanda i Claviera.
— Gdzie jest Clavieres?
— Daje posłuchanie ministrowi spraw wewnętrznych.
— A pani, co będziesz przez ten czas porabiała?
— Napiszę list, i dam go wam potem do odczytania.
— Jesteś ową sławną boginią Rozumu, której filizofowie wzywali od tak dawna.
— A którą ludzie sumienia znaleźli... Nie wracaj bez Claviera.
— Ten warunek będzie powodem opóźnienia.
— Potrzebuję godziny czasu.
— Pracuj, i niechaj natchnie cię genjusz Francji!
Zaledwie Servan wyszedł, już pani Roland była przy biurku, i pisała list następujący:

Najjaśniejszy Panie!

Obecne położenie Francji nie może trwać długo. Przesilenie to, którego gwałtowność doszła do najwyższego stopnia, musi zakończyć się wybuchem. Powinno ono interesować Waszą królewską mość, ponieważ dotyczy całego kraju. Zaszczycony twem zaufaniem, będąc na stanowisku, które ci winno prawdę, ośmielam się wypowiedzieć ci takową. Ten obowiązek sam włożyłeś na mnie. Francuzi nadali sobie konstytucję, ale wywołała ona wielu malkontentów i buntowników. Większość narodu chce ją podtrzymać, poprzysięgła bronić jej krwią własną i widziała z radością nadchodzącą wojnę. Mniejszość zaś — podtrzymywana nadziejami, zespoliła wszystkie siły, aby mieć przewagę. Stąd ta ciągła walka przeciwko prawom, ta anarchja uciskająca dobrych obvwateli. Korzystają z niej malkontenci, aby nowy rząd spotwarzać. Stąd ta niezgoda, która się wszędzie wkrada, gdyż nikt nie pozostaje obojętnym, wszyscy pragną albo utrzymania, albo też zmiany konstytucji i w tym kierunku działają.
Nie będę zgłębiać, co ta konstytucja w istocie zawiera, zastanowię się tylko nad tem, czego okoliczności wymagają. Wstrzymam się od przekonań osobistych, a postaram się zbadać, czego się można spodziewać i co popierać wypadnie.
Wasza królewska mość cieszyłeś się prawami, które uważałeś za przynależne królewskiej swej godności. Wychowanemu w tych zasadach, nie łatwo się pozbyć takowych. Chęć odzyskania przywilejów jest równie silną jak żal po ich utracie. Uczucia te, wrodzone naturze ludzkiej, musiały wejść w rachunek nieprzyjaciół rewolucji. Uczucia te nie mogły ujść baczności narodu i wzbudziły w nim nieufność. Wasza królewska mość byłeś ciągle między dwiema ostatecznościami, potrzeba było albo ulegać swoim przyzwyczajeniom i skłonnościom i ośmielać buntowników niepokojąc naród, albo ponieść ofiary podane przez filozofję, wymagane przez konieczność; to jest, uspokoić naród i z nim się połączyć. Wszystko ma swój kres i niepewność znalazła go nareszcie.
Czy Wasza królewska mość zechce połączyć się dzisiaj z tymi, którzy utrzymują, iż ulepszają konstytucję, czy też poświęci się szlachetnie dla jej tryumfu?... Takie jest prawdziwe położenie, jakie chwila obecna koniecznie rozstrzygnąć musi.
Co się tyczy drażliwej kwestji, czy Francuzi dojrzeli już do otrzymania wolności, odpowiedź na nią zbyteczna; nie potrzebujemy rozbierać, czembyśmy stali się za lat sto, lecz zbadać, do czego zdolnem jest pokolenie obecne.
Ogłoszenie praw stało się ewangelją polityczną, konstytucja francuska religją, za którą naród umrzeć gotów. Szał dochodził niekiedy do tego, iż obywatele, uważają prawo za niedość silnie karzące wichrzycieli, sami wymierzali sobie sprawiedliwość. Tym sposobem własności emigrantów, lub osób, które należały do ich partji, były wystawione na spustoszenie zupełne, tym sposobem w niektórych departamentach musiano tak surowo postąpić z księżmi, których prześladowała opinja publiczna i z których chętnie uczyniłaby ofiary.
W tem starciu wszystkie uczucia przybrały cechę namiętności. Ojczyzna nie jest bynajmniej wyrazem, któremuby wyobraźnia tylko dodawała uroku, jest to istota, dla której nie są poświęcaniem ofiary, do której przywiązanie co dzień więcej wzrasta jest to dźwignia, którą stworzyły wielkie usiłowania; ona się wznosi pośród niepokojów, ją człowiek kocha tem więcej, im bardziej się dla niej poświęca. Wszystkie ciosy, jakie jej zadają, wzniecają tylko zapał jej obrońców!...
Do jakiegoż stopnia dojdzie zapał w chwili, gdy siły nieprzyjacielskie zewnątrz zgromadzone, podadzą ręce intrygom wewnętrznym, aby zadać jej cios ostateczny?...
Wzburzenie jest silne we wszystkich częściach królestwa, wybuch będzie straszny, chyba, że stłumi go zupełnie zaufanie do zamiarów Naszej królewskiej mości. Lecz to zaufanie nie zechce się opierać na słowach, musi mieć czyny za podstawę.
Jasnem jest dla narodu francuskiego, iż konstytucja może działać, iż rząd będzie miał potrzebną siłę, od chwili, gdy Wasza królewska mość zapragnie tryumfu dla tej konstytucji gdy wesprze ciało prawodawcze całą siłą wykonawczą, gdy odejmie w ten sposób najmniejszy pozór niepewności narodowi i wszelką nadzieję malkontentom.
Zgromadzenie wydało dwie uchwały, obydwie mają na celu spokój publiczny i zbawienie państwa. Samo opóźnianie się z zatwierdzeniem ich, wzbudza nieufność, a jeżeli potrwa to dłużej, powstanie niezadowolenie, które przy dzisiejszym stanie umysłów, może doprowadzić do wszystkiego.
Nie czas już cofać się, nie czas zwlekać. Rewolucja opanowała umysły i skończy się rozlewem krwi, jeżeli mądre rozporządzenia nie uprzedzą nieszczęść. Czas tego jeszcze uniknąć.
Wiem, że są zdania, iż można wszystko utrzymać w karbach środkami ostatecznemi, lecz, gdyby nawet użyto siiły, aby ograniczyć Zgromadzenie, gdyby trwogą napełniono Paryż, gdyby rozdwojenie i przerażenie rozlało się w okolicę, wtedy jeszcze cała Francja powstałaby z oburzeniem i niszcząc się sama w okropnościach wojny domowej, rozwinęłaby tę ponurą energję, matkę cnót i występków zawsze niebezpiecznych dla tych, którzy ją wywołują.
Ocalenie królestwa i szczęście Waszej królewskiej mości są ściśle z sobą złączone; żadna moc rozdzielić ich nie może. Bolesne niepokoje i nieszczęścia niechybnie zawisną nad tronem, jeżeli go sam, Najjaśniejszy Panie, nie oprzesz na podstawach konstytucji i nie umocnisz pokojem.
Tak więc usposobienie umysłów, bieg interesów, wymagania polityczne, spokój Waszej królewskiej mości czynią niezbędnem to połączenie się z ciałem prawodawczem i spełnienie życzeń narodu, czynią nieodzownem to, co zasady wskazują za obowiązek. I czułość, wrodzona narodowi, gotowa jest znaleźć sposób odwdzięczenia się za to. Okrutnie oszukano cię, Najjaśniejszy Panie, gdy się usposobiono do obojętności i nieufności ku temu łatwo wzruszającemu się ludowi. Niepokojami ustawicznemi zmuszono cię do czynów, na które naród nie mógł pozostać obojętnym lecz niech tylko spostrzeże on, iż zgadzasz się na konstytucję, do której przywiązuje całą swą pomyślność, a wkrótce staniesz się czci jego przedmiotem.
Postępowanie duchownych w wielu miejscowościach i fanatyzm malkontentów, zmusiły do wydania rozumnej uchwały przeciwko burzycielom pokoju. Uznaj ją, Najjaśniejszy Panie, bo spokój publiczny tego wymaga, bo bezpieczeństwo duchowieństwa uprasza cię o to. Jeżeli prawo to nie będzie istnieć w całej mocy, departamenty będą zmuszone zastąpić je środkami gwałtownemi, a naród rozdrażniony dołączy do nich nadużycia.
Usiłowania naszych nieprzyjaciół, zaburzenia, jakie się zdarzyły w stolicy, wielka niespokojność, spowodowana zachowaniem się gwardji królewskiej i oznakami zadowolenia Waszej królewskiej mości, wyrażonemi w proklamacji wielce w obecnym czasie niepolitycznej, położenie Paryża, blizkość jego od granic, uczuć dawały potrzebę posiadania obozu w pobliżu. Środek ten, którego nagła potrzeba uderzyła wszystkie umysły, czeka na zatwierdzenie Waszej królewskiej mości. Czyż potrzeba, aby opóźnienie zdradzało oznakę niechęci, gdy przeciwnie, szybko działając, zyskaćby można wszystkie serca? Same już usiłowania głównego sztabu gwardii królewskiej, aby sprzeciwić się tym rozporządzeniom, rodziły podejrzenie, iż pochodzą z wyższego nakazu. Czcze gawędy kilku krańcowych demagogów już obudziły podejrzenie o porozumiewaniu się z interesowanymi w celu obalenia konstytucji; opinja podejrzewa już wszystkie zamiary Waszej królewskiej mości. Jeszcze chwila zwłoki a naród zasmucony będzie widział w swym królu przyjaciela i wspólnika spiskowców.
Sprawiedliwe nieba! Czyście dotknęły ślepotą władze tej ziemi? Czyż nigdy nie będą miały innych rad nad te, które je wiodą do zguby?
Wiem, że słowa gorzkiej prawdy rzadko są uwzględniane u tronu, i dlatego też rewolucje stają się koniecznością. Wiem, iż te słowa prawdy powinienem wypowiedzieć Waszej królewskiej mości nie tylko jako dobry obywatel, prawom poddany, lecz jeszcze jako minister zaszczycony zaufaniem monarchy, i niema toż nic takiego, coby mnie wstrzymało od tego obowiązku, który mi sumienie nakazuje.
W tymże samym duchu ponawiam przedstawienie moje co do konieczności i pożytku prawa, wymagającego obecności sekretarza na Radzie. Już samo istnienie prawa przemawia tak silnie, iż spełnienie go powinno być bezzwłocznem, i należy użyć wszelkich środków, aby zachować obradom powagę, mądrość i potrzebną dojrzałość a ministrom odpowiedzialnym potrzeba dostarczyć środków do sprawdzania ich opinji; gdyby one istniały nie zwracałbym się listownie do Waszej królewskiej mości.
Życie niczem jest dla człowieka, który obowiązki swe nadewszystko miłuje, lecz gdy je spełni, jedynem dobrem, jakiego jeszcze doznać może jest możność złożenia dowodu, iż je spełnił wiernie, i to jest powinnością męża stanu. Dzień 10 czerwca, rok IV-ty wolności“.
List został skończony: nakreślony był jednym ciągiem pióra, gdy weszli Servan, Ciavieres i Roland.
Nazajutrz list Rolanda odczytano na trybunie, w tymże samym czasie, gdy oznajmiono jego, jakoteż panów Clavieres i Servan dymisje.
Zgromadzenie orzekło znaczną większością głosów, iż trzej wydaleni ministrowie dobrze się zasłużyli ojczyźnie.
Tak więc wojna została zdeklarowaną na wewnątrz i zewnątrz.
Zgromadzenie wyczekiwało tylko z zadaniem pierwszego ciosu, przy wiadomości, jak sobie król postąpi z dwiema uchwałami.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.