Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic/22
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic |
Podtytuł | pisał i illustrował Walery Eljasz |
Wydawca | J. K. Żupański |
Data wyd. | 1870 |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Do osobliwości tatrzańskich należy wspaniała grota w Magurze; wymaga ona 7 lub 8 godzin czasu, aby ją obejrzeć, udając się z Zakopanego. Ulżyć sobie można przez podjechanie na wózku do ujścia Jaworzynki w górze nad kuźnicami, lecz bez przewodnika na tę wycieczkę puszczać się nie można, bo trudno trafić do groty z opowiedzenia. — Minąwszy kuźnice poza dworem przebywa się Bystrą po moście, i zwraca się drogą na prawo ku południowi. Od razu wchodzimy w prześliczną, uroczą dolinkę, lasem zarosłą, z potokiem toczącym się szumnie po głazach granitowych, a skały wśród drzew sterczące uzupełniają piękność tego pieścidełka tatrzańskiego. Wkrótce wychodzi się z wąwozu fantastycznego na otwartą dolinę Jaworzynkę, gdzie są szałasy krowie i owcze, szopy na siano (3462′[2]) i t. d. Wschodni bok doliny stanowi goły i smutny z tej strony Boczań, dalej taki sam Opaleniec, zachodni zaś lesisty grzbiet tworzy Czoło Jaworzyńskie (3780′[3]), co znów jest wschodnią ścianą dolinki Goryczkowej.
Idąc powoli w górę po wapieniach koło strumyka, dochodzi się do miejsca, gdzie dolina Jaworzynka rozgałęzia się; jedną odnogą podchodzi pod Kopę Królową, drugą skręcając ku zachodowi koło grzbietu zwanego gładkiém Jaworzyńskiém (4326′[4]) ciągnie się po pod Magurę. Prawą t. j. zachodnią stroną tego grzbietu wiodą dwie drogi niby jezdne, jedna wyższa prowadzi do bogatych tu kopalń żelaza, druga niższa wród lasu na dolinę Magury, po której toczy się potoczek, znać burzliwy po deszczu, bo ma nasypy piaskowe szerokie. Powyżej na zachód jest polana, dalej drożyna prowadzi po nad dzikiem łożyskiem potoku, a doszedłszy do miejsca, gdzie się kończy las a zaczyna kosodrzewina, wchodzi się nieznacznie na zygzakowatą ścieżkę kamienistą, która wiedzie pod same turnie Magury.
Trochę to zmudna droga, zwłaszcza po deszczu, bo śliska a bystra aż po sam otwór groty, lecz dla każdego dostępna, choć sięga wysokości koło 4300′[5].
O ile na oko sądzić mogłem, to ta wspaniała grota wysoka jest na 40 stóp[7], a rozległa w szerz 50[8] wzdłuż koło 100 stóp[9], nie wliczając w to jej rozgałęzień. Zeszedłszy po zwiedzeniu groty na drużynę a obejrzawszy się ku południowi, widać czerwonawe usypiska, jest to ruda wybornego żelaza. Kopalnie, zwane w Tatrach baniami, ciągną się głęboko, lecz wywóz rudy po strasznej drodze, którą każdy ulewny deszcz coraz bardziej niszczy, każe podziwiać zręczność górskiego ludu, że wózka nie roztrzepie i koniąt nie pozabija. Robotników w bani twarda jest i ciężka bardzo praca, a przy pierwiastkowych przyborach górniczych jeszcze grożąca śmiercią przez zasypanie, przynosi im nader nędzną nagrodę. Opowiadano mi, że pracujący krwawo cały dzień motyką 30 lub 40 cent. zarabia, jeśli natrafił na bogatszą rudę, a jeśli ruda chuda, to i 10ma centami biedak się zaspokoić musi za swój trud. Cały zysk z nędzy górali ciągną właściciele kopalń pp. Chomolacze[10], z ukosa patrząc na gości, co przebywając u stóp Tatr, lepszego zarobku dostarczają ludowi.
Powrót z groty prędki, bo prawie ciągle na dół i nie źle prowadzi droga do samego Zakopanego.