[5]ZOFIA ROGOSZÓWNA
JAK TO BYŁO
W KRAKOWIE
KRAKÓW
NAKŁADEM KSIĘGARNI STEFANA KAMIŃSKIEGO
[6]OKŁADKĘ I RYSUNKI TEKSTOWE
WYKONAŁA J. JANKOWSKA-MAŁKOWSKA
[1]
1945
DRUKARNIA PRZEMYSŁOWA W KRAKOWIE
M — 01634
[7]Skan zawiera grafikę nie w PD.
Idzie matuś do Krakowa
z malutką córeczką,
niesie matuś do Krakowa
jaja, jabłka, mleczko.
Przy matusi Marysiątko
stawia drobne kroczki
i w słoneczku jasnym mruży
niebieściutkie oczki.
Maryś złote ma włosięta
i liczko rumiane,
przystroiła ją matusia
w niebieską katanę,
[8]
przystroiła ją matusia
w kwiecisty fartuszek:
— Nieś-że Maryś, do Krakowa
ten jagód dzbanuszek.
Idzie Maryś w słonku złotym,
słucha śpiewu ptaków,
serce drży jej od radości,
że zobaczy Kraków.
Kraków! Toż wie każdy o tym,
czy stary, czy dziecię —
że najmilsze to jest miasto
na calutkim świecie.
[9]Skan zawiera grafikę nie w PD.
Ledwie Maryś w rynek wejdzie
przez Szewską ulicę,
już z daleka ją witają
mariackie wieżyce,
a gdy zegar na ratuszu
godzinę uderzy,
cudny hejnał się rozlega
z mariackiej wieży
[10]
Płyną, płyną, hen od góry
starodawne nuty,
jak to jęczał naród polski
w kajdany zakuty,
bo na Polskę źli sąsiedzi
napadli przed laty
i rozdarli nam ojczyznę
na szmaty... na szmaty...
Śpiewa hejnał, jak Kościuszko
przysiągł na szablicę;
jak z chłopami wrogom sprawił
krwawe Racławice.
Śpiewu hejnał, jak wrogowie
wzięli wodza siłą...
Jak śmierć swego Naczelnika
uczcił lud — mogiłą.
Płyną, płyną cudne dźwięki
z mariackiej wieży —
a matusia z Marysieńką
ku rynkowi bieży.
I pochyli się ku dziecku
i szepnie jej w uszko:
— Klęknij córuś, tu przysięgał
nasz wielki Kościuszko.
[11]
I całują obie z mamą
kamienną tablicę...
A gdy wstaną, już przed nimi
stoją Sukiennice.
Na ten widok Marysiątku
serce głośniej bije...
mama kupić jej przyrzekła
medalik na szyję,
a Frankowi obiecała
kozik wyrzynany
za to, że jej krówki pasie,
synuś ukochany.
Cuda! cuda w Sukiennicach!
Ale w tym jest bieda,
że matusia nic nie kupi,
aż swój towar sprzeda.
[12]Skan zawiera grafikę nie w PD.
Siedzi Maryś przy matusi
i cierpliwie czeka,
a godzinka za godzinką
migiem jej ucieka.
Już sprzedane jaja, mleczko
jagódki z dzbanuszka;
jeszcze tylko się zostały
rumiane jabłuszka.
Wtem czerwonym swym kabatem
„chrzestny“ mignął w tłumie:
— Szczęść wam Boże, pani kumo!
— Bóg wam zapłać kumie!
[13]
— Toście widzę, mi przywiedli
małą mą chrześnicę,
siedźcież tutaj, a my sobie
pójdziem w Sukiennice.
Skoroście ją na krakowski
przywiedli jarmarek
musi chrzestny dziecku sprawić
uczciwy podarek.
Skan zawiera grafikę nie w PD. [14]
Kupił „chrzestny“ Marysiątku
wstążkę, koraliki:
wtem, na rynku zabrzmią tony
wojskowej muzyki.
„Chrzestny“ bierze ją w ramiona
i rączkę jej ściska:
— Przyjrzyj-no się im Marysiu
przyjrzyj się im z bliska —
rączką pozdrów ich dziewuszko,
a pozdrów ich szczerze,
bo to nasze są chłopaki
to polscy żołnierze!
Polskie mają karabiny
i polskie mundury,
patrz, jak świeci nad ich czołem
Orzeł srebrnopióry.
Już skończone rządy wrogów
nikczemne, łajdackie,
w prochu leżą orły pruskie,
carskie, austriackie!
Hej, wybiła Polsce naszej
radosna godzina...
Patrz! nasz orzeł na ratuszu
skrzydła swe rozpina!
[15]
Tak chłop siwy z Marysieńką
chrzestną córką — gwarzy
i łzę otrze wierzchem dłoni,
co mu cieknie z twarzy.
Słucha, słucha Maryś mała,
dziwi się i pyta
i różanych ust uśmiechem
znak wolności wita.
............
............
Wraca Maryś z mamą do dom
lśnią w słońcu jej włoski,
lśni na szyjce medaliczek
Matki Częstochowskiej.
Z dumą patrzy Maryś w dzbanek,
czy też Franuś zgadnie,
co tam niesie mu siostrzyczka
w tym dzbaneczku na dnie?
Maryś z mamą mu kupiła
kozik wyrzynany
i orzełka na czapeczkę
z blachy posrebrzanej.
[16]
I gazetkę niesie tacie
i wszystko im powie,
co widziała, co słyszała
na rynku, w Krakowie.
Skan zawiera grafikę nie w PD.