<<< Dane tekstu >>>
Autor Sándor Petőfi
Tytuł Janosz Witeź
Wydawca Redakcya Biblioteki Warszawskiéj
Data wyd. 1871
Druk Drukarnia Gazety Polskiéj
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Seweryna Duchińska
Tytuł orygin. János vitéz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


X.

Z Włoch snadno do Polski przybyli szerokiéj,
A z Polski w kraj Indów — nad Ganges głęboki;
Do Franków krainy kęs drogi już mały,
Lecz pochód skaliste wstrzymują zawały.

Gdzie pomkniesz, tam okiem wciąż wzgórza i wzgórza,
Szeregiem się piętrzą jak groźne przedmurza;
Im bliżéj od granic tém wyżéj w obłoki,
W chmur kłęby spowite sięgają opoki.

Strudzone Madjary, skwar srodze ich nuży;
Zrzucili dolmany: nie wytrwać im dłużéj.
Tuż słonko nad niemi, kto przed niém uciecze?
Godzina m u drogi, więc piecze a piecze.

Jedyną im strawą powietrze z pod nieba,
Tak ciężkie i twarde, że stanie miast chleba;
W słonecznym upale spragnieni ochłody,
W garść chmurę ściskają: trysnęły z niéj wody.

Do góry olbrzymiéj dotarli już szczytu,
W noc tylko iść mogą, od zmierzchu do świtu,
Wciąż nowe im stają zapory w śród jazdy,
Bieguny w pochodzie trącają o gwiazdy.


Wśród gwiazd tych promiennych, gdy jadą w noc ciemną,
Tak Janosz w swój myśli rozmawia tajemno:
„Gdy gwiazda od nieba oderwie się złota,
Wszak kres się zakończy ludzkiego żywota.

Bezbożna macocho! toż szczęście dla ciebie;
Ze nie wiem gdzie czyja tkwi gwiazda na niebie;
Twą gwiazdę, oj wiedźmo, strąciłbym ja śmiało,
Byś dręczyć przestała gołąbkę mą białą”.

Już snadniéj im z góry zestąpić wysokiéj,
Tu trawka zielona, tu huczą potoki;
Powietrze tu lżejsze, skwar słońca mniéj pali:
Wtém cudny kraj Franków zaoczą w oddali.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Sándor Petőfi i tłumacza: Seweryna Duchińska.