[33]XVIII.
O krawędź on stołu wsparł głowę zbolałą
I łzy mu strumieniem zalały twarz całą,
Od czasu do czasu boleśnie drgną wargi
I z serca głęboko wybieży głos skargi:
„O! czemuż nie padłem wśród walki, mój Boże?
I czemuż mi grobem niestało się morze?
I pocóż się rodzić, ach! pocóż mi było?
Ody ziemia dziś dla mnie szeroką mogiłą!”
I zmysły mu trzeźwi łez struga obfita,
Jak ze snu ockniony znów bada i pyta:
„Cóż było Iluszce gołąbce jedynéj?
Dlaczego umarła? mów, jakiéj z przyczyny”.
„Oj życie zbyt ciężko dopiekło niebodze!
Nieludzka macocha trapiła ją srodze;
I ona téż słusznéj doznała zapłaty,
O kiju żebraczym toć wyszła z téj chaty.
Pierś choréj śmiertelne zbiegały już dreszcze,
Do ciebie ostatnią zwracała myśl jeszcze,
„Janoszku! mówiła, choć umrę bez ciebie,
Bóg dobry? on kiedyś połączy nas w niebie”.
I smutny łez padół rzuciła bez trwogi,
Sąsiedzi w cmentarne ponieśli ją progi,
I ziemią na oczy sypnęli jej łzawo:
Dziś w okół mogiła zarosła murawą”.
„Niech na grób co prędzéj popłyną łzy moje!
Ach idźmyż tam idźmy!” I poszli oboje:
Odbiegła kobieta, on został zbolały
Na grobie Iluszki, gołąbki swéj białéj.
I myślą przebiegał wiosenne te chwile,
Gdy zrywał z nią kwiatki, uganiał motyle;
Nim oczy jéj błysły, nim drgnęło serduszko,
Dziś lodem pierś skrzepła! „Tyś w grobie Iluszko!”
Już za step szeroki słoneczko zapada,
Wyjrzała z za chmury księżyca twarz blada;
Srebrzystą półkulę jesienne mgły ćmiły
I Witeż od drogiéj odstąpił mogiły.
[34]
Powrócił raz jeszcze: na grobie wśród darny
Wyrosnął krzak róży na ziemi cmentarnéj,
On zerwał kwiat jeden. „O Boże mój, Boże!
Toż z prochów Iluszki wyrosłeś ty może!
Towarzysz mi wiernie ubogi mój kwiecie,
W dalekiéj, w samotnéj pielgrzymce po świecie;
Ach! pójdęż gdzie błędne poniosą mnie oczy,
Nim śmierć je całunem na wieki pomroczy”.