Karol Szalony/Tom I/Wstęp
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Karol Szalony |
Podtytuł | Powieść historyczna |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1910 |
Druk | Piotr Laskauer i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Chroniques de France: Isabel de Bavière |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I Cały tekst |
Indeks stron |
Do godności historyka, tego „króla przeszłości“, przywiązane są przeróżne przywileje. Najwspanialszym z nich jest ten, że, przebiegając swoje państwo, potrzebuje dotknąć tylko piórem ruin i trupów, aby odbudować pałace i wskrzesić ludzi. Na głos jego, jak na głos Boga, rozproszone kości odnajdują się między sobą, żywe ciało je pokrywa, świetne stroje je ubierają i na tej olbrzymiej dolinie Jozafata, na którą trzy tysiące wieków prowadziło swoje dzieci, wybierać on może, według swego kaprysu, wołać po imieniu tych, którym życie przywrócić pragnie, a wezwani natychmiast podniosą głowami swemi własne grobowe kamienie, rozwiną swoje całuny i odpowiedzą, jak Łazarz Chrystusowi: „Oto jestem, panie, czego chcesz ode mnie?...“.
Prawda, że trzeba odwagi do zejścia w te głębie historyi — potrzeba woli silnej, głosu potężnego do badania mar przeszłości, ręki pewnej i nie drżącej do spisywania wvrazów, przez nie podyktowanych. Zmarli kryją czasem straszne tajemnice, które, grabarz wraz z nimi w grobie zamyka. Włosy Danta zbielały od opowiadania Ugolina, a oczy zachowały spojrzenie tak smutne i lica bladość tak śmiertelną, że gdy Wirgili znów go na powierzchnię ziemi wyprowadził kobiety Florencyi, ocdgadują, skąd powrócił dziwny ten podróżny, pokazywały go synom swoim, mówiąc: „Widzicie tam oto tego człowieka, który idzie smutny i poważny? — On do piekieł zstępował!...“
Do nas to przedewszystkiem, — nie biorąc w rachunek geniuszów — stosuje się to dantejskie i wirgiljuszowe porównanie. Brama do królewskich podziemi w Saint Denis, która przed nami ma się otworzyć, ma pewne podobieństwo z wrotami piekielnemi. Jeden i ten sam napis obu im służyć może i gdybyśmy w ręku trzymali Danta pochodnię i mieli Wirgila za przewodnika, niedługo szukaćbyśmy potrzebowali wpośród tych trzech ras królewskich, które zaludniają grobowce starego opactwa. aby znaleźć kilku zbójców, których zbrodnie tyle są godne potępienia, co zbrodnie arcybiskupa Rogera — kilka ofiar, których nieszczęście jest tyle godne litości, ile jej godnym był los więźnia z wieży Pizańskiej.
Przedewszystkiem, w olbrzymiej tej kostnicy jest grób, około którego nie przeszliśmy nigdy obojętnie. Zawsze wypadało nam stanąć, założyć ręce i czoło pochylić. Jest to w jednej z katakumb po lewej stronie prosty grobowiec z marmuru czarnego, na którym położone są obok siebie dwie figury kamienne. Jedna wyobraża mężczyznę, druga kobietę. Nie zbyt dawno minęło cztery wieki, odkąd one spoczywają tak jedna obok drugiej, z rękoma złożonemi do modlitwy. Mężczyzna ten prosi Boga o wyjawienie mu przyczyny swego gniewu, kobieta zaś błaga o przebaczenie za swoję zdradę. Są to bowiem dwie postacie: szaleńca i wiarołomnej. Przez lat dwadzieścia szał jego i jej miłostki krwią broczyły Francyę i nie bez wielkiej racyi, wierzcie mi — ręka, która dokoła ich grobowca wyryła napis: „Tu leży król Karol „ukochany“ VI-ty tego imienia i królowa Izabela Bawarska jego żona“, — dodała pod spodem wyrazy: „Módlcie się za nich!“
W Saint Denis tedy, skoro tu już jesteśmy, otworzymy tajemne archiwa dziwnego tego panowania.
Obok kilku stronic białych, jakie znajdziemy: w tej książce — spotkamy wiele innych krwią splamionych i wiele stronic czarnej żałoby.
Bóg chciał, aby wszystko tu na ziemi nosiło te trzy barwy — uczynił bowiem z nich tarczę herbową człowieka. dając mu na niej dewizę: „niewinność, namiętność i śmierć.“
A teraz otwórzmy księgę — jak Bóg otwiera życie — od białych stron. — I tak dość szybko dojdziemy do stronic krwi i żałoby!...