[12]III.
Czterolistek koniczyny
U czapeczki — szczęścia znak,
Ale cóż, gdy na tym świecie
Chłopcu idzie wszystko wspak.
— „Marne, woła, szczęścia kwiecie,
Gdy wciąż nowa bieda gniecie!gniecie!“
„Ach, ubóstwo na tej ziemi
Najstraszniejsze z wszystkich nędz!“
Wtem... coś leci nagle z góry
I przed chłopcem klucze bęc!
Przygląda się — jasność płonie,
Trącił — brzmi coś, jakby w dzwonie.
— „Nie dbam, czy to piekeł sidła,
Czy bogini dobrej dar,
Klucze, wy mi otworzycie
Drzwi, co wiodą w uciech war,
Tam rozkoszy pełną czaszę
Złoto mi podsunie wasze“.
W dłonie bije, skacze, śpiewa,
Twarz radością płonie mu,
Odzywają się w kieszeni
Lube tony kluczów dwu,
Zda się, szemrzą skrzypiec dźwiękiem,
Dzwonią śmiechem, czaszy brzękiem.
[13]
Głową kręci Abram stary,
Zobaczywszy skarby te,
Długie pejsy mu się trzęsą,
Gwałtem klucze nabyć chce.
Gdy chciwością podniecony
Wstrząsa nimi, dźwięczą tony.
— „Ech, to złoto ladajakie,
Z przed potopu, stary grat“ —
I chłopaka okiem zmierzył,
Z przebiegłości swojej rad.
Poczciwiec ten, pewny siebie,
Chłopcu pomógł wnet w potrzebie.
Mieszek pełny, patrz, za chwilę
Trzyma w ręku dziarski chwat,
To mi rozkosz, to mi życie,
Bodaj trwało setki lat:
Wino, dziewy i pieśń pusta,
Od całunków bolą usta! — —
Wraca z miasta chłopiec blady,
Coś na kwintę spuścił nos,
W głowie pustka, w sercu smutek,
Ciężko szemrze na swój los:
— „Żal mi, klucze, was stokrotnie,
Straconeście bezpowrotnie!“
Skan zawiera grafikę.