Kobieta czasów obecnych/II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kobieta czasów obecnych |
Wydawca | Wydawnictwo M. Arcta |
Data wyd. | 1903 |
Druk | M. Arct |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Obecne pokolenie kobiet pracuje w najgorszych warunkach, bo pod żadnym względem nie były one przygotowane do pracy. Dla tego też spotykamy wiele bardzo takich, które z wysiłkiem i trudnością mogą podołać swoim obowiązkom, które praca nad siły wyczerpuje tak dalece, iż po pewnym czasie muszą ją porzucić czasowo lub nawet na zawsze.
Tak być nie powinno. Praca jest normalnym warunkiem bytu, lecz potrzeba do niej odpowiedniego przygotowania, którego właśnie brakuje kobietom średniego stanu. Trzeba przystosować wychowanie do nowego położenia, jakie zająć mają, czyli w wielu względach zmienić je radykalnie, bo dawne nie odpowiada temu, czego dziś od kobiety wymagamy.
Dotąd panny średniego stanu wychowywane były pod wielu względami niepraktycznie a przynajmniej niepraktycznie wobec nowych obowiązków i nowych potrzeb, jakie im konieczność narzuca.
Przygotowywano je tylko do małżeństwa, kształcono nie tyle jednak na żony i matki, choć słowa te powtarzano ciągle, ile starano się wyrabiać w nich te przymioty i wady, które podobają się mężczyznom, wychodząc z tej racjonalnej zasady, że jeśli nie zdołają się podobać, miną się ze swojem przeznaczeniem. Małżeństwo córek było marzeniem rodziców. Właściwie kobieta nie żyła sama przez się i sama dla siebie. Uważano, że się marnuje gdy za mąż nie idzie. Życzono przy każdej okoliczności tak pannie, jak jej rodzicom małżeństwa, winszowano i cieszono się, gdy to przychodziło do skutku, bez względu na to, jakim był przyszły mąż, — bo fakt już sam przez się uważano jako radosny.
Naturalnie więc pielęgnowano w kobiecie urodę i wszystkie powierzchowne przymioty, za pomocą których podobać się mogła. Zwracano więcej uwagi na kształtowanie figury, na piękną cerę, na wdzięk w układzie, niż na zahartowanie ciała i zdrowie; moralnie zaś, nie urabiano najważniejszych cech charakteru — siły woli, samodzielności, bo te mogły być tylko zawadą dla kobiety, której przeznaczeniem było żyć, nie samej przez się, ale dla męża i przez męża, a zatem poddać się jego pojęciom, urobić się według jego modły.
Pomimo radykalnej zmiany, zachodzącej w społeczeństwie, zwyczajowe wychowanie kobiet pozostało w wielu rzeczach takiem, jakiem było dawniej, to jest nieprzystosowane zupełnie do nowych potrzeb; ofiarą jego pada wiele z nich, a najwięcej te, które nie zdołały otrząsnąć się z dotychczasowych kierunków i pozostają na rozdrożu słabe i bezradne.
Zadaniem obecnej przełomowej chwili byłoby: dokonać odpowiedniego przełomu w dotychczasowem wychowaniu kobiet, i przez nie przygotować pracownice i bojownice do życiowej walki.
Pierwszym do tego warunkiem jest zdrowie, zdrowie i jeszcze zdrowie.
Ubolewamy wszyscy na wątłość i nerwowość młodego pokolenia. Jest już ono takiem dziedzicznie. Otrzymuje ono ten nieszczęsny spadek po ojcach i dziadach, żyjących nienormalnie, a niestety wychowanie, jakie odbiera, zamiast osłabiać, potęguje jeszcze to smutne dziedzictwo.
Dziewczęta są zwykle jeszcze bardziej wątłe i nerwowe od chłopców, bo chłopiec łatwiej się hartuje i otrząsa z tych przypadłości. Chłopiec używa więcej ruchu na powietrzu; wybiega na ulicę w czasie przerwy w naukach, goni się zwykle z kolegami po dziedzińcu szkolnym, na wsi ciągle prawie jest na dworze i używa swobody koniecznej dla dzieci, której zwykle dziewczyna jest pozbawioną.
Dziewczyna prowadzi prawie zawsze życie zamknięte. W mieście musi czekać aż matka, bona, służąca wyprowadzą ją na urzędowy spacer, jeżeli czas temu sprzyja, a deszcz, śnieg, błoto nie grozi zdrowiu rozdelikaconego dziecka, ani też zniszczeniem sukien, zajmujących tak ważne miejsce w życiu dziewczynek.
Potem następują lata szkolne i właściwe im przeciążanie, zwiększone jeszcze zwykle dodatkową nauką talentów i języków.
W takich warunkach, jeśli dziewczynka nie posiada wyjątkowej pamięci — w wykształceniu szkolnem idzie głównie o pamięć — musi stracić zdrowie, choćby go miała zapas daleko większy niż ten, jakim zwykle natura obdarza dzisiejsze pokolenie. Jako dziecko musi ślęczyć po nocach nad zadaniami, którym wydołać nie jest w stanie, nieraz też ma niedostateczne lub nieodpowiednie pożywienie, i to w latach rozwoju, w których sen i pokarm stanowią warunki niezbędne. Zły stan zdrowia odbija się na zdolnościach. Wyradza się stąd błędne koło: dziecko musi się uczyć tem więcej, im mniej jest w stanie to czynić.
Nic więc dziwnego, że po zdaniu egzaminu, wprost zabójczego dla wycieńczonego organizmu, dziewczyna mało co pamięta z nauk, gwałtem w pamięć wtłaczanych. Zdobywa patent kosztem zdrowia — nieraz życia — bo wychodzi ze szkoły z blednicą, anemją, skłonnością do suchot, a te niedostatki zatrują jej całe życie i odbiją się w przyszłych pokoleniach, pogorszając ich stan zdrowotny.
Taka istota zwiększa tylko liczbę nieszczęsnych nieużytków społecznych.
Bez zdrowia nie może być szczęścia na świecie. Za nic wszystkie dary losu, jeżeli tego najważniejszego warunku zabraknie. Człowiek, który je posiada, inaczej zapatruje się na życie, znosi pogodniej codzienne przykrości, umie stawić czoło nieuchronnym przeciwnościom, znajduje przyjemność w spełnianiu powszednich obowiązków; gdy przeciwnie, dla zdenerwowanego, anemicznego — wszystko jest powodem rozdrażnienia, cierpień, smutków często nieuleczalnych, chociaż urojonych. Urojone zaś cierpienie jest zawsze realne dla tego, kto je odczuwa.
Jednostka czująca się nieszczęśliwą, zatruwa życie nietylko samej sobie, ale wszystkim otaczającym.
Tem samem więc rozszerza się liczba rozdrażnionych i cierpiących. Nerwowe przypadłości wytwarzają zarazki moralne. Anemja odbiera energję i wolę, czyni nieznośnym każdy wysiłek, zaburzenia żółciowe nadają usposobieniu zgryźliwość i gwałtowność właściwości niszczące spokój domowy.
Trzeba rzeczywiście wielkiego panowania nad sobą, ażeby powstrzymać chorobliwe objawy, pochodzące z przyczyn fizycznych. Mało ludzi je posiada, tembardziej, że wychowanie obecne nie troszczy się o kształcenie woli.
Łatwo więc zrozumieć, że dla pracującej kobiety, będącej w wyjątkowo trudnych warunkach, zdrowie jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, najważniejszą podwaliną powodzenia.
Elżbieta Blackwell utrzymywała zawsze, iż nigdy nie byłaby podołała studjom lekarskim, ani potrafiła znieść wyjątkowych okoliczności, w jakich je odbywała, gdyby nie to, że wychowanie swobodne na świeżem powietrzu dało jej hartowne zdrowie, silne nerwy i wielki zasób sił fizycznych.
Takiemi być powinny wszystkie pracujące kobiety. Inaczej, jakżeby mogły podołać podwójnym obowiązkom, które ciążą na wielu z pomiędzy nich, a normalnie na wszystkich ciążyć mogą.
Można też śmiało powiedzieć, iż stan zdrowia przeszkadza wielu kobietom do zajęcia niektórych korzystnych stanowisk, wymagających energji i siły.
Jednym więc z ważnych argumentów przeciwko pracy niewieściej, jest wątłość i brak wytrzymałości ich organizmu.
W dzisiejszej dobie nie można go skutecznie odeprzeć. Ale ta wątłość jest właśnie bezpośredniem następstwem wadliwego fizycznego wychowania, które trwając przez całe szeregi pokoleń, wyrobiły w płci żeńskiej odpowiednie cechy.
W stanie natury — zdrowie i wytrzymałość dwóch płci są niemal jednakie. Platon w swej «Rzeczypospolitej,» uważał kobiety zarówno z mężczyznami uzdolnione do rzemiosła rycerskiego, a, nie cofając się do starożytności, widzimy wieśniaczki, pracujące na roli, (o ile w dzieciństwie nie zaznały nędzy), doskonale rozwinięte i nie podlegające cierpieniom kobiet klas wyższych.
Cierpienia te, do których usposobienie dziewczęta odziedziczają — jako córki wątłych matek, spotęgowane są jeszcze brakiem ruchu, powietrza, sznurówkami, obuwiem na wysokich korkach, stosowaniem się do różnych dziwactw mody, nieuwzględniającej wogóle warunków higjenicznych i stawiającej zawsze ponad nie powierzchowność.
Ażeby dziewczynka wyrosła na zdrową, pożyteczną pracownicę, trzeba zerwać z dotychczasową rutyną wychowawczą, zarówno pod względem fizycznym, jak moralnym.
Fizycznie powinna być hartowana o ile na to jej organizm pozwala. Naturalnie to hartowanie musi się odbywać pod kierunkiem doświadczonego lekarza, a nie dowolnie, gdyż w takim razie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dziecko powinno mieć poddostatkiem świeżego powietrza, snu i pożywienia, ażeby rozwijało się normalnie, i to bez różnicy płci. Jedna z doktorek, pani Adams-Lehmann, zastanawiając się nad słabym organizmem dzisiejszych kobiet średniego stanu, dowodzi, że winno temu w wielkiej mierze niedostateczne odżywianie. Dziewczęta jedzą bez porównania mniej niż chłopcy, gdyż prowadzą życie zamknięte i siedzące, gdy tamci są ciągle na powietrzu i w ruchu. A przecież potrzeby organizmów dziecięcych są zupełnie jednakie i dlatego to jedne rozwijają się bujniej od drugich.
Tu także trzeba zwrócić uwagę na fakt chorobliwy, zdarzający się w obecnych czasach coraz częściej: bezsenność u dzieci zdenerwowanych. Gdyby one prowadziły życie prawidłowe, budziły się rano jak ptaszyny, a potem bawiły się na świeżem powietrzu dzień cały, niezawodnie jadłyby z doskonałym apetytem i zasypiały bez trudu snem kamiennym, temu wiekowi właściwym.
Przedwczesna nauka, a nawet przedwczesny rozwój umysłu, zabawy i zajęcia starszych, do których obecnie zbyt wcześnie dzieci są dopuszczane, a szczególniej dziewczynki, więcej przebywające z matkami od chłopców, — jest to także jeden z powodów zdenerwowania. Dziecko powinno mieć zabawy i zajęcia przystosowane do swego wieku. Jest dla niego rzeczą niezdrową, zarówno fizycznie jak moralnie, mieszać się przedwcześnie do spraw ludzi dojrzałych.
Do lat siedmiu przynajmniej dziecko powinno prowadzić życie roślinne. Umysłowość jego nic na tem nie straci; przy zdrowiu rozwijać się będzie szybko i odzyska czas pozornie stracony.
Prawidłowo spędzone pierwsze lata przyniosą jeszcze inne korzyści dziewczynce: nadadzą jej przyzwyczajenie do większej samodzielności, niżeli nabrać jej mogła zamknięta w czterech ścianach z lalkami i gałgankami, któremi koniecznie ją otaczano, uważając je za najwłaściwsze dla jej płci.
Szczęśliwe są dzieci zrodzone i wychowane na wsi! Nie potrzebują one sztucznych zabawek, bo wszystko im za nie służy. Widzą, jak rozwijają się rośliny, kwitną krzewy, kształtują się owoce, i praca około nich jest im najmilszą zabawą. Jakże chętnie pomagają starszym swemi drobnemi rączkami! A sam widok pracy i jej owoców, budzi do niej przyzwyczajenie i szacunek.
Bawiąc się i pracując w ogrodzie, dziewczynka nabiera samodzielności, uczy się radzić sobie samej w drobnych przygodach. Może tam spotkać groźnych nieprzyjaciół: kogut, kury mogą psuć jej robotę, musi od nich oganiać swoje dobro; pszczoły, osy, bąki mogą ją straszyć, a nawet ukłuć żądłem! Naraża się więc na niebezpieczeństwa, stacza walki. Uczy się myśleć, zabiegać, kombinować. Jest to praktyczne przygotowanie do życia, którego nic nie zastąpi. Zetknięcie się z naturą, oprócz fizycznego zdrowia, daje dziewczynie zarodek samodzielności, naturalnie o ile będzie miała choć trochę swobody, której zwykle udzielają jej tak skąpo.
Jest tu rzeczywiście trudna do pochwycenia granica, pomiędzy zaniedbaniem a zabiciem indywidualności, której rozumna matka trzymać się powinna, ażeby dziewczynka nie była tresowanym osobnikiem, jakie przedstawiają nieraz wybornie wychowane dzieci, ani rozkapryszoną jednostką, będącą klęską otaczających, ale małym człowiekiem, przyszłym obywatelem w narodzie, pojmującym już pewne obowiązki, poddanym pewnym zasadom i mającym też pewne prawa.
Zadaniem wychowania jest wyrobić te poczucia w dziecku bardzo wcześnie, a wyrobić je należy bez różnicy płci.
Dla przyszłej pracownicy równie koniecznem jak zdrowie, jest zrozumienie reguł życiowych, którym poddać się musi, i stokroć trudniejsza sztuka panowania nad sobą.
Do tego wdrażać ją trzeba wcześnie. Należy kobietę od dzieciństwa przyzwyczajać do panowania nad sobą, do niepoddawania się byle jakim zachciankom, a wtedy nabędzie silnej woli, która w późniejszem życiu ochroni ją od wielu pokus życiowych.
Jest to wielki przymiot, ale jeszcze nie wszystko, czego potrzeba kobiecie pracującej.
Ażeby praca była pożyteczną,
potrzeba w pracowniku tak męskim jak żeńskim pewnej samodzielności, bez której nigdy nie zajmie odpowiedniego stanowiska i będzie tylko pionkiem poruszanym cudzą siłą.
Samodzielności dotąd mają kobiety najmniej, bo całe ich wychowanie i położenie sprzeciwia się jej nabyciu. Tutaj nie chodzi już o przymioty, które doświadczeniem nabyć można, ale o takie, które przy dotychczasowem postępowaniu z dziewczętami, nie wyrobią się, a nawet, gdyby z natury miały do nich skłonność, zanikną, bo są systematycznie przytępiane nieustanną opieką, przestrogami, a wreszcie obyczajem towarzyskim, zabraniającym pannie wykazywać ową odrębną indywidualność, odzywać się z własnem zdaniem, bo to sprzeciwia się dotychczasowemu ideałowi niewieściemu.
W tej samodzielności i szybkości orjentowania się, którą mężczyźni nabywają bez trudu praktyką życiową i nawyknieniem, leży podobno główna wyższość ich nad kobietą.
Wprawdzie wiele się już zmieniło w wychowaniu kobiet, ale pomimo to jakże trudno zerwać z ideałami wiekowemi! Zawaha się przedtem nawet najrozumniejsza matka, lękając się postawić córkę w sprzeczności z ogólnemi pojęciami, bo obawiać się będzie, czy tym sposobem nie przyniesie jej więcej szkody, niż pożytku.
Trzeba katastrof dziejowych, by społeczeństwo zmieniło się odrazu; przemiany zwykle dokonywają się częściowo, powoli, powstają punkty sporne, walki i oburzenia, na które matka nie chce dziecka swego narażać. Każdy przesąd opiera się na pojęciach, które w danej chwili rządziły społeczeństwem i miały swoją rację bytu. Warunki się zmieniły, ale obyczaje przez nie wyrobione trwają jeszcze, jak owe pale pozostałe w rzekach po mostach i drogach dawno nie istniejących.
Konieczność musi z czasem zmienić pojęcia i nawyknienia, ale jest to rzeczą nie lat kilku, lecz może kilku ich dziesiątków.
Przygotowując się do pracy, kobiety muszą stać się samodzielne, muszą się nauczyć w każdym wypadku radzić sobie samym, obywać się bez cudzej pomocy w życiu, oglądać się tylko na siebie. Nie wyklucza to wcale ewentualności małżeństwa, ale idzie o to, aby kobiety na to nie rachowały ani oczekiwały.
Przytem ani chwilę nie wolno jej zapominać, że zadanie kobiety nie polega na tem, ażeby dorównać w praktycznych zajęciach mężczyźnie, tracąc jednocześnie przymioty, jakie posiadać powinna. Dobroć serca, łagodność, dar odczuwania cierpień bliźnich, nie sprzeciwiają się stanowczości ani samodzielności; przeciwnie, złączone z niemi, okażą się dopiero w całym blasku i pożytku, bo z biernych staną się czynnemi, i wtedy rozpowszechni się ich skuteczna działalność.
Zbyt często dobroć jest bezmyślną, a łagodność, współczucie zawarte tylko w czczych słowach. Takie cnoty na nic się nie zdadzą i muszą przebrzmieć bez echa. Ale gdy kobiety nabiorą męskich przymiotów i wyrobią sobie stanowisko w życiu praktycznem — nadadzą im istotne znaczenie.
Nic na żadnem polu nie utracić, a zadość uczynić podwójnym obowiązkom, jakie dźwigać muszą, jest to dzisiaj zadaniem niewieściem.
Bardzo też mylną drogę wybrały te kobiety, które starały się w ubiorze, ruchach, wyrażeniach naśladować kolegów i tym sposobem zatracały wdzięk sobie właściwy. Ubiór kobiety powinien być zawsze staranny. Odrzucając lub modyfikując stroje śmieszne, niewygodne, krępujące swobodę ruchów, można się ubrać w sposób nie bijący w oczy, bez wytwarzania różnych dziwactw, do których oczy nie przywykły i które tylko mogą ośmieszyć kobiety.
A śmieszności nadewszystko wystrzegać się trzeba, bo jest to broń bardzo groźna!
Wszystkie te dziwactwa nie zatamują kobiecego ruchu, który ma zbyt głębokie i wypływające z konieczności powody, ale mogą opóźnić jego postęp. Mody są wytworem obyczajów; gdy więc kobiety zamiast głównie zajmować się strojem, będą miały poważniejsze zadanie, zbraknie im czasu na trawienie długich godzin u szwaczek, na dobieranie przeróżnych dodatków do strojów; wtedy to moda przystosuje się do smaku i potrzeby pracujących kobiet. Na to trzeba tylko, by takie jednostki stanowiły większość. Wszakże w dawnych czasach mężczyźni współzawodniczyli strojem z płcią żeńską. Drogie materje, koronki, klejnoty, wstążki, hafty i potworne peruki służyły im również. I oni tracili długie godziny na dobieraniu barw i przystrojeń swych szat.
To co zmiana okoliczności usunęła u mężczyzn, usunie też niezawodnie u kobiet, gdy strój przestanie być głównem zajęciem w ich życiu. Usiłowanie podobania się mężczyznom, zwrócenia ich uwagi, które przeszło w obyczaj, krew i nerwy, jest to następstwo istnienia przeznaczonego tylko na korzyść mężczyzny!
Być może, iż zmiana nie zaraz nastąpi, w każdym razie leży ona w zadaniach przyszłości. Zresztą same kobiety mogą ją oddalić lub zbliżyć przez zrozumienie swego położenia i rozumne spełnianie trudnych obowiązków.
Oprócz samodzielności i łatwego orjentowania się, pracująca kobieta musi mieć pod wielu względami wyrobiony charakter, musi umieć znosić drobne przykrości nieodłączne od każdego zawodu, być uprzejmą i koleżeńską dla współpracujących, a żądać od nich jak najmniej. W razie zaś jakiej nieprzewidzianej kolizji, szukać jej przyczyny raczej w samej sobie, niż w drugich, bo taką zawsze łatwiej usunąć. Potrzeba tu pewnej sztuki wychodzenia z ludźmi, do której przygotować winno wychowanie.
Wystrzegać się też należy zarówno zbytniego zanegowania siebie jak obraźliwości. Należy mieć wobec innych rozwagę i dobrą wolę, ale granic ich określić niepodobna.
Zdrowie więc i wyrobiony charakter są to dwa najważniejsze warunki dla kobiety pracującej.
Obok tego musi ona mieć pewne przygotowanie umysłowe, jakiego systematyczna robota wymaga.
Nie mówimy tu wcale o zawodach, wymagających specjalnych studjów i dyplomów, ale o tych powszednich zajęciach w biurach, kantorach, sklepach, które mogą być udziałem każdej przeciętnej, średnio wykształconej osoby. Do takiej pracy wprawić się łatwo, ale trzeba na to niektórych nawyknień umysłowych, nie zawsze wyrobionych w kobiecem wykształceniu: dokładności, systematyczności i ładu.
Wogóle powiedzieć można, iż nauka dziewcząt nie tworzy dotąd całości i nie daje im całokształtu wiadomości, mniej więcej każdemu potrzebnych. Są w nich luki, wymagające wypełnienia; przytem bardzo często nauki traktowane są po łebkach.
Tymczasem w nauczaniu powinno chodzić o gruntowność, a w codziennem życiu i w każdym zawodzie najpożyteczniejszemi są nie ci, którzy umieją bardzo dużo, ale ci, na których wiedzy można polegać, chociażby w szczupłym zakresie.
Co do systematyczności w pracy, jest to rzecz tak konieczna, iż nie potrzeba na to kłaść nacisku, tak samo jak na porządek w zajęciu.
Chcąc dojść do celu, trzeba go sobie jasno postawić, rozważyć, jaką drogą iść należy i kroczyć nią wytrwale, a jeśli pomimo to spotka nas niepowodzenie, nie trzeba upadać na duchu, nadziei nie tracić i cierpliwie rozpoczynać na nowo budowę, zburzoną przez wypadek, złe obliczenie, albo też złą wolę ludzką.
Nadewszystko nie trzeba nigdy zapominać, że praca kobieca jest nowością na wielu polach, a jakkolwiek pierwsze lody zostały szczęśliwie przełamane, opuszczać się nie można, przeciwnie, podwoić baczność, by nie stracić zdobytych posterunków, a wzorowem spełnianiem przyjętych nowych obowiązków zasługiwać na coraz większe zaufanie.
Postępowaniem swojem kobiety muszą wyrobić o sobie przekonanie, że każda praca im powierzona będzie sumiennie wykonana, wtedy dopiero będą mogły na nią śmiało rachować, widząc, że nie są jak dotąd przyjmowane na próbę, przez protekcję, lub z łaski, ale że mają do niej prawo z powodu swych uzdolnień i przygotowania.