Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego/Inne kobiety
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego |
Podtytuł | Zarys literacki |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1886 |
Druk | Wł. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Pominęliśmy kilka sylwetek lub zaledwie naszkicowanych postaci, które dla dokładności i zupełności obrazu choć wyliczyć nam wypada. Nie stracą one bynajmniéj na braku bliższego określenia, jeżeli wskażemy typy główne, do których się mniéj lub więcéj zbliżają. Jest bowiem rzeczą godną uwagi, że Słowacki, tak obfity w stwarzaniu charakterów niewieścich, niewielki kładł nacisk na ich rozmaitość; a powtóre, że, kochając się w rysach oderwanych, które umiał świetnie przed czytelnikami rozwijać, prawie nigdy nie wykończał swoich postaci, z jednéj je tylko strony ukazując. Wprawdzie sąd ten o wiele złagodzić może ta okoliczność, że utwory Słowackiego, mianowicie pośmiertne, doszły nas w stanie ułamkowym: brakuje może scen najważniejszych, które mogłyby dać pole do głębszych nad kreacyami jego refleksyj: — ale i w poematach za życia pisanych podobne niedokładności zauważyć nie trudno.
Z tych właśnie powodów niektóre postaci przedstawiamy tylko ogólnikowo. Tak np. o Alinie, siostrze Balladyny, cóżby się dało więcéj powiedzieć nad to, że była białą, dobrą, niewinną; że kochała szczerze nie złoto ani zaszczyty, ale osobę samę, że wyrzekłaby się nawet własnego szczęścia, — oddałaby dzban malin, gdyby ją siostrzyczka ładnie poprosiła. Jest-to postać w zasadzie ta sama co Lilla, Amelia i t. p. Nie zmieniając w niczém słów, możnaby podobnież określić Salomeę (w dramacie Horsztyński) z tym tylko dodatkiem, że w niéj podobieństwo do Amelii jest jeszcze większe: o ile bowiem domyślać się należy, stosunek jéj do Szczęsnego był taki, jak Amelii do Zbigniewa. Kocha młodego człowieka; ale wie, co winna mężowi, chociaż nie widomemu; pobożna, unosi myśl ku niebu, błagając je o pomoc i wytrwałość na ciernistéj drodze życia; dziecinna i naiwna bawi się np. obrazkiem, przedstawiającym jakąś świętą, która białą lilią uderza lwa po nosie!.. Posłuszna, szczęśliwą jest, gdy mąż daje jéj jakie polecenia...
W słowach znowu Amelii (w tymże dramacie) słyszymy dźwięk poświęcenia, szczeréj pobożności, ale zarazem i dźwięk trzeźwéj myśli, co ją zbliża z Dyaną albo z Anielą. Kocha brata nadewszystko. „Gdybym nie była twoją siostrą — powiada do niego — to musiałabym zostać twoją narzeczoną... albo mniszką...“ Przypatrując się jéj bliżéj, możebyśmy zobaczyli pewien, głęboko skrywany odcień rozpaczy bezwiednéj — smutno jéj, a nie widzi jasno przyczyny tego smutku, téj boleści tajemnéj, jaka dręczy biedne jéj serce... Ironia brata nie zraża Amelii; z pogodném czołem słucha jego namiętnych tyrad. Miłość jest cierpliwa...
„Słaba, sucherlawa“ Agnieszka (w dramacie Złota Czaszka) jest najrealniéj ze wszystkich u Słowackiego przedstawioną postacią kobiecą. Urodzona w małém miasteczku, wychowana przez rodziców bez żadnego prawie wykształcenia, nie posiada wcale idealno-romantycznych zapędów. Rysem charakterystycznym jest upór zarówno w drobnostkach jak i w rzeczach wielkiéj wagi np. w sprawie zamążpójścia. Rodzice chcą ją wydać za „drewnianego człowieka w aksamicie“ — ona z całą energią dziewiczego wstrętu odrzuca niemiłego konkurenta, témbardziéj, że już wybrała sobie ukochanego, z którym się potajemnie wieczorami widuje... Oto wszystko, co o niéj wiemy. Zresztą jest małomówna; pamiętamy tylko te słowa proste, ale ważne: „Weź sobie mama ten kornecik z różami — ja niczego nie chcę! ani prezentów, ani czego. Tylko zostawcie mnie w spokojności! Czy ja wasza niewolnica? czy ja wasz haman? Czy ja sobie nie mogę kupić pokoju? Zostawcie mię, zostawcie, zostawcie!.. Powiedz mama... że ja siebie zabiję i pana Gąskę (konkurenta) otruję!..“ Dziewczę pomimo słabości ciała miało duszę energiczną...
Nie myślę wyczerpywać całego spisu nazwisk, jakie we fragmentach napotykamy; niepodobna atoli pominąć milczeniem jednéj z najśliczniéj chociaż przypuszczalnie tylko skreślonych postaci, jaką jest Syberyna (we fragmencie dramatu Krakus), dzikie dziecię przyrody, wychowane wśród śniegów i lodów. Jak człowiek pierwotny, wszędzie widzi żywe istoty. „Tyś mi pokazał wczoraj tulipan — mówi do ojca — myślałam, że to jest duch ze złotemi oczyma, w głębi swego serca żywy wczoraj dotknęłam się listka pokrzywy i ukąszona biłam ten kwiat ręką...“ Czysta, wstydliwa, choć ogniem miłości już przepełniona, „jak kwiat nieotwarty a pełny woni w zatulonych liściach“. Zalotność i miła do pewnego stopnia obłuda przebija się w téj niewinnéj dziewicy. Ojciec, przyjechawszy do kraju Lechów, miał dla niéj wybrać męża i w tym celu kazał jéj udawać niewidomą. Rozkaz wypełniła z całą swobodą i wprawą, która zdziwiła samego ojca:
„Ojcze, gdzie czoło?
Gdzie drzwi? Ja, ojcze, nie widzę“ — i prosto
Patrzała w oczy mi gwiazdami dwoma
Rozwidnionemi ogniem i uśmiechem...
Od téj napół sennéj, napół rzeczywistéj postaci łatwe mamy przejście do istot, zaludniających świat fantastyczny poety.