[67] Kotek-Psotek.
Miała Zosia Kotka-Psotka;
Tak go w domu nazywano,
Bo coś spsocił każdej chwili,
Czy to wieczór, czy też rano.
To poplątał w motkach nici,
To umaczał wąsy w sosie,
To się z Kruczkiem pobił w budzie,
To podrapał nawet Zosię.
Aż raz, patrzy, Zosia w wodę
Puszcza śliczne rybki złote.
Psotek przysiadł, uszki stulił,
I obmyśla nową psotę:
— „Rybki” — duma — to potrawa!
To mi przysmak doskonały!
Cóż to?... zawsze będę chlapał
Mleko, jakby kociak mały? — ”
[68]
Wnet nad wodą się przechyla,
Patrzy okiem zachwyconem,
Sięga łapką jedną, drugą,
Aż — buch! — cały wpadł z ogonem.
Ledwo, że się nie utopił!
A co było krzyku, wrzasku...
— Patrzcie tylko, jak to drze się
Wniebogłosy na obrazku.
Dostał febry, sczerniał cały,
Lecz nie poszła w las nauka,
Odtąd Psotek u starego
Rybołowca rady szuka.
Często ich też widzieć można,
Jak podrywką, albo wędką,
Łowią sobie rybki złote,
Złote rybki z krasną cętką.
Psotek zmienił obyczaje:
Rzucił figle, rzucił psoty,
Obrał sobie stan rybacki,
Ostro wziął się do roboty.
[69]
Nie żałuje znoju, trudu,
I panience swojej, Zosi,
To miętusa, to kiełbika,
To okuńka nawet znosi.
Zczasem zrobił się z kociny
Rybak sławny w okolicy.
Dziś drżą przed nim wszystkie płotki,
Od Kamionki, do Bystrzycy!