Książka z obrazkami bez obrazków/Dziesiąty wieczór

<<< Dane tekstu >>>
Autor Hans Christian Andersen
Tytuł Książka z obrazkami bez obrazków
Wydawca Księgarnia Wilhelma Zukerkandla
Data wyd. 1932
Miejsce wyd. Lwów — Złoczów
Tłumacz Jadwiga Przybyszewska
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Dziesiąty wieczór.

„Znałem jedną starą pannę,“ rzekł księżyc, „wychodziła każdej zimy w żółtem atłasowem futrze, zawsze było nowe i zawsze jej jedyną modą; każdego lata nosiła ten sam słomkowy kapelusz, i jeżeli się nie mylę, tę samą szaroniebieską suknię. Chodziła w odwiedziny tylko do jednej jedynej przyjaciółki, która tuż naprzeciw przy tej samej ulicy mieszkała; ale w ostatnich dniach zaniechała odwiedzin, bo przyjaciółka umarła. Tak więc samotnie żyła moja stara panna poza oknem, w którem przez całe lato stały piękne kwiaty, a zimą wspaniała rzeżucha w filcowym kapeluszu. Ostatniego miesiąca jednakowoż nie siadywała już przy oknie, a że jeszcze żyła, tom wiedział, bom jeszcze nie zauważył, aby się udała w tę długą podróż, o której ona i jej przyjaciółka tak często mówiły. „Tak, tak, zwykła wtedy mówić, jeżeli umrę, to wówczas odbędę tak długą podróż,jakiej nie odbyłam w całem mojem życiu. Stąd o sześć mil jest nasz grób rodzinny, tam mnie zawiozą i tam spocznę przy innych członkach mojego rodu.“ Wczoraj w nocy zatrzymał się wóz przed domem, wyniesiono trumnę; teraz już wiedziałem, że umarła; obłożono trumnę słomą i wyjechano za miasto. W trumnie tej spała cicha, stara panna, co ostatniemi laty z domu nie wychodziła, a wóz pędził tak szybko, jakby na jakąś zamiejską zabawę. Za miastem na zwykłej drodze toczył się wóz coraz szybciej; woźnica zerknął parę razy za siebie, zdaje się, że obawiał się ujrzeć ją siedzącą na trumnie w żółtem, atłasowem futrze, okładał więc konie bez pamięci a lejce ściągnął tak silnie, że uździenice pianą się pokryły. A były one młode i ogniste; zając przebieg przez drogę, konie spłoszyły się i poniosły wóz. Cicha, stara panna, co za życia rok w rok poruszała się, że tak powiem odmierzonymi kroki, teraz, jak umarła, bezpamiętnie pędziła przez płoty i rowy. Trumna, owinięta w słomiane maty, zeskoczyła jak z procy z wozu i zaległa drogę, podczas gdy konie, wóz i woźnica pędziły w dzikim pościgu na oślep przed siebie. Ponad pole wzbił się skowronek i w długich trelach wyśpiewywał nad trumną swoją pieśń poranną, siadł na niej i zaczął dzióbkiem wyskubywać słomę z maty, jakby chciał jakąś poczwarkę rozedrzeć, i znowu śpiewając wzniósł się w górę, a ja ukryłem się poza różowymi obłokami świtu.“



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Hans Christian Andersen i tłumacza: Jadwiga Przybyszewska.