Kwiatek cudowny
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kwiatek cudowny |
Podtytuł | Pieśń uwięzionego hrabi |
Pochodzenie | Poezye Goethego |
Wydawca | Redakcja „Przeglądu Polskiego“ |
Data wyd. | 1879 |
Druk | Drukarnia „Czasu“ |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Hugo Zathey |
Tytuł orygin. | Das Blümlein Wunderschön |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Znam jeden kwiatek cudowny;
Napróżno za nim wyglądam,
Uwięzion w wieży warownéj
Napróżno mieć go pożądam.
Jestto nie małą przykrością,
Bo gdym się cieszył wolnością,
Miałem go zawsze w pobliżu.
Gdziekolwiek z tego zamczyska
Stęsknione oko me zajdzie,
Nic nie zobaczy, nie zyska,
Tego, co szuka, nie znajdzie.
Każdemu ze szlachty lub sług,
Wdzięczności zapłaciłbym dług,
Gdyby ten kwiat mi pokazał.
Ja kwitnę pięknie pod kratą,
I słyszę twoje westchnienia,
Do róży — ja ręczę za to,
Zwracasz gorące pragnienia.
Wzniosłą myśl umysł twój chowa,
Więc pewnie kwiatów królowa
I w twojém sercu króluje.
Prześliczną w purpurze urodę
I śliczne masz z liści odzienie,
Tak ceni dziewczę cię młode
Jak złoto i drogie kamienie.
Gdy się twym kwiatem ozdobi,
Piękna, piękniejszą się zrobi,
Lecz inny kwiat ja uwielbiam.
Róża z wyniosłą swą pychą
Zawsze wysoko się wspina,
Lecz i mnie skromną i cichą
Lubi i chwali dziewczyna.
I kto ma serce niewinne,
Ten więcéj może niż inne
Kocha i wielbi mię kwiaty.
Serca nie trapią mi grzechy,
Żaden zły czyn go nie plami,
Lecz siedząc tu bez pociechy
Trapię się złemi myślami.
Wprawdzie miłości tyś godna,
Lilijko moja łagodna,
Lecz jeszcze milszy znam kwiatek.
Możeś ty mnie niecierpliwie
I tak gorąco pożądał,
Bo za cóżby mię troskliwie
Dozorca więzień doglądał?
Pięknie mi w liści koronie,
I piękne rozsiewam wonie
W tysiąc kolorów się mieniąc.
Nikt nie odmówi ci cześci,
Rozkoszne wonie rozsiewasz,
Czy cię kto w cieniu umieści,
Czy się na słońcu wygrzewasz.
Lecz inny kwiatek, choć mały,
I cichy i nie wspaniały,
Mnie uszczęśliwia biednego.
Pokornie rosnę w ukryciu,
Wstrętne mi słowa szerokie,
Lecz teraz pierwszy raz w życiu
Przerwę milczenie głębokie.
Gdybym ja mógł cię pocieszyć!
Jakże mi żal, że pospieszyć
Z wonią do ciebie nie mogę.
Woń twą i skromność ja cenię,
Mój ty fijołku niewinny,
Ale na moje cierpienie
Potrzebny kwiatek mi inny.
Prawdę nareszcie wynurzę:
Na całéj skalnéj téj górze
Nie ma mojego kochanka.
Lecz niżéj, gdzie strumień płynie,
Chodzi tam wierna kobiéta —
I kiedy niewola ma minie?
Wzdycha i płacze i pyta.
A gdy kwiatek niebieski rwie
Mówiąc: Nie zapominaj mnie!
To czuję to z daleka.
O tak, z daleka czuje się moc
Szczeréj i wiernéj miłości,
Dlatego mimo więzienia noc
Nie tracę ja wytrwałości.
Gdy ból i rozpacz serce mi rwie,
To wołam: Nie zapominaj mnie!
I znowu wracam do życia.