Twórcy sceny polskiej XVI. Lirnik mazowiecki
(Cieniom Lenartowicza)
 • Jan Kasprowicz
Maryi Konopnickiej
Twórcy sceny polskiej XVI. Lirnik mazowiecki
(Cieniom Lenartowicza)

Jan Kasprowicz
Maryi Konopnickiej
ze zbioru Dzieła poetyckie Tom 3

XVI.

LIRNIK MAZOWIECKI.
CIENIOM LENARTOWICZA.

W rokicinie bąk zabębnił, kos zagwizdał w lesie,
Kukułeczka zakukała do rumianej zorzy,
Huk wywilgi cichy wietrzyk po wierzchołkach niesie,
W niebo wzleci skowroneczek, ranny śpiewak boży...
 
Wzleci w niebo, szare skrzydła wykąpie w błękicie
I tak słodko się odezwie z dźwięczącej gardzieli,
Aż przepiórka mu odpowie, ukryta gdzieś w życie,
Aż zielony łan, jak długi, w głos się rozweseli.

Aż z tej rzeki, co po piaskach modre toczy koła,
Srebrne rybki wychyliły z ciekawości głowy,
Jedna drugą, popluskując, do gromady woła
Na to granie zbóż i ptaków, na hejnał majowy.

Na ten poszum zbóż i klonów, na szelest jaworu,
Szmer topoli, pomruk dębów, zbrojnych w setne lata,
Na kalinę pokraśniałą, szepczącą śród boru,
I na gwar ten, którym gwarzy wierzba rozsochata.

Płynie, sunie pieśń po rosie, błyszczącej na trawach,
To na kwiatach chwilę spocznie, o gałąź zaczepi,

Po strumieniu się przewije, to się nurza w stawach,
To wystrzeli, niby promień, gdzie się niebo sklepi.

Płynie, sunie pieśń po rosie — wprasza się wierzbina:
Hej, pastuszku, ani nie wiesz, jakie tajemnice
W tej gałązce, co ku tobie sama się przegina;
Wyliń! wyliń z niej fujarkę, niechże się poszczycę!

Li! li! li! li! piszczałeczko!... Płynie pieśń po rosie:
Pani pana w cichym grobie schowała w ogrodzie,
Śpiewa ruta, nuci lilia: co tu nie stało się!
Z wierzchu zioła dookoła, a trupik na spodzie.

Nie tak smutno, piszczałeczko!... Głos po rosie leci:
Jakże ja się nie mam smucić, kiedy wszędy zdrada:
Ponad brewką starszej siostry krwawa plama świeci,
Młodsza w dole, a zaś starsza do wesela siada...

Li! li! li! li! piszczałeczko! a dalejże, daléj!
Kiedy nie chcesz już inaczej, niechże głos twój płynie
Po tej rosie, po tym boru, po tej mokrej fali,
Po pagórkach mchem pokrytych, i po tej dolinie.

Płynie, sunie pieśń po rosie — dziewczę rwie jagódki,
Staje, słucha, dzbanek puści, zdziwiona zapyta:
Co tak prawisz, ciemny gaju, gaju zieloniutki?
Co tak szepcesz, gałązeczko, powojem owita?

Płynie, sunie pieśń po rosie — zanim gaj odrzecze,
Nim gałązka olszynowa coś z siebie wyjawi,
Z ust Jagusi, sama nie wie, jak nuta pociecze
O tej doli i niedoli, która serce krwawi.

O sierotce, co z tęsknicy w ziemi zmarł dalekiéj,
Bo choć mleka miał do syta i białego chleba,
Nie miał jednak tej dąbrowy i ojczystej rzeki,
Nie miał jednak polskiej ziemi i polskiego nieba.


Płynie, sunie pieśń po rosie, dziw, że nie omami!
Ba! omami, jak ten ognik w moczarowej łozie...
Odsieb’, wołki! ano k’sobie! chłop ja nad chłopami,
Stodołeczka świeżo kryta, dwa konie przy wozie!...

Jeden konik skarogniady, drugi jabłkowity,
Jutro w mieście odpust święty, pojadęć z żonulą,
Wszak ma kabat granatowy, we Warszawie szyty,
I korale, aż się oczy od czerwieni tulą.

Niema ci to — niech gadają, co chcą — nad stan kmiecy!
Człek haruje, gnie się nieraz, aż mu pot się leje,
A jak ino utną skrzypce, sprostują się plecy,
A po rosie skoczna nuta popłynie, powieje...

Hej! powieje! hej popłynie, grajże, miły Janku,
A ty smykiem tak od serca pociągnij po basie!
Przytupujże!... Jeszcze piwa nie zabrakło w dzbanku;
W niebie grają Jezusowi, gdy owieczki pasie...

Rzecz wiadoma! Toć niedawno z dalekiej podróży
Powróciła dusza Baśki, a ta prawi wszędy,
Że tam w górze, tak jak u nas, gdzie człek na chleb służy
I zagony pługiem orzą, rydlem kopią grzędy...

Ino kłosy ma złociste pszeniczka niebieska
I złociste, niby słońce, jabłka na jabłoni!
Raju! raju! święty kraju, gdzie nie płynie łezka,
A jak płynie, to z żałości, że człek za złem goni...

Goni! goni! a nie widzi, że to złe-niewiara
Tak od razu do otchłani piekielnych go stoczy —
A i w piekle była-ć Baśka, ona kuma stara,
Madejowe nawet łoże widziała na oczy...

Graj-że, grajku! Straszno myśleć!... Urżnij tak od ucha,
Cała wieś się, patrzaj, zbiegła, walne będą tany,

Bieda z nędzą takiej nuty pewnieć nie wysłucha —
Już ucieka, zakasawszy poły od sukmany...

A niech-że ją! toć jej Maciek aż zanadto dożył:
Grad mu wytłukł wszystko w polu, piorun wziął stodołę,
Chałupa się rozwaliła, żonę w grób położył,
A dzieciaki bez koszulska, jak ten piasek, gołe.

Siła złego na jednego!... Maćku! dalej w pląsy!
....................
....................
....................

....................
....................
....................
....................

....................
....................
....................
....................

....................
....................
....................
....................




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.