[95]Skan zawiera grafikę.
LIST.
Z czarną pieczęcią list przybywa biały.
Z daleka, hen, gdzieś z zaświata...
Miasta, pustynie, oceanu wały,
Jak myśl skrzydlaty i nagły — przelata.
I szepcą cichym szumem morza fale:
— »Czy to nie miłość nieżywa,
Pod kirem twej się pieczęci ukrywa?« —
On milczy, lecąc w niewidzialne dale.
I świszczą wichrów lodowate wargi:
— »Co niesiesz? Radość i siły,
Uścisk żyjących, czy zaduch mogiły?« —
On bez uśmiechu leci i bez skargi.
Dalej, a dalej! Przez góry, rozłogi,
Dniem, nocą, w obce gdzieś strony,
Leci — ptak, co z swej nie wróci się drogi:
Szmat ludzkiej duszy, na losy rzucony.
[96]
I nikt nie zgwałci jego tajemnicy.
Nikt nie wie — śmierć to, czy życie,
Czy rozłączenie, czy rozpaczy wycie,
Czy blady promień z warkocza dziewicy...
Kropla krwi, która ze śmiertelnej rany
Trysła ostatniej godziny,
Łzy i błagania rzuconej dziewczyny,
Co w mękach płaci dług niezaciągany?...
Leci, a leci... Aż przybył wraz z cieniem
Zimowych zmierzchów. Do mety
Przybył, do skromnej izdebki kobiety,
Trawionej zwolna miłości płomieniem.
Błysła źrenica, żar buchnął do twarzy,
Serce jej omal nie pęka...
Drżąca namiętnie, drobna, blada ręka,
Już sięga... już się łamać pieczęć waży...
Nie! — Ręko drobna, blada ty i drżąca,
Stój! To twój los się przechyla...
Jeszcze ten moment tylko... Jeszcze chwila...
O, niecierpliwa ręko blada, drżąca!
Skan zawiera grafikę.