<<< Dane tekstu >>>
Autor Czesław Pieniążek
Tytuł Literatura o Mickiewiczu
Podtytuł Luźne uwagi
Data wyd. 1890
Druk Drukarnia Kuryera Poznańskiego
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


III.

Praca dr. Teofila Ziemby, rozdzielona na artykuły po różnych pismach umieszczone, tworzy całość i gdyby wszystko w jedną ująć książkę, mielibyśmy dzieło użyteczne, zwłaszcza dla tego, że byłoby popularne.
W roku 1882 pojawiły się w „Czasie“ felietony dr. Ziemby: „Dziecięce lata Mickiewicza.“ Następnie w „Bibliotece Warszawskiéj“ rozpoczyna się w t. I w marcu 1883 roku szereg artykułów pod tytułami: „Mickiewicz pod wpływem profesorów wileńskich“, „Przyjaźń i miłość w życiu Adama Mickiewicza“, „Petersburg, Odessa i Moskwa“, „Mickiewicz w podróży po Niemczech i Szwajcaryi w roku 1829“, „Mickiewicz i Ankwiczówna“, „Adam Mickiewicz podczas podróży w roku 1830-31.“ Ostatni z tych artykułów pojawia się w „Bibliotece Warszawskiéj“ w styczniu 1886 roku. Tymczasem w r. 1883 czytamy w „Przewodniku naukowym i literackim we Lwowie“ dalsze ustępy z biografii Mickiewicza, a to: „Mickiewicz w Dreźnie“, „Mickiewicz w pierwszych latach emigracyi.“ W sierpniu 1887 roku „Czas“ umieszcza felietony: „Miodowy miesiąc w życiu Mickiewicza“ i „Mickiewicz w pierwszych latach rodzinnego życia.“ „Tygodnik Ilustrowany“ w Warszawie rozpoczął w num. 36 dnia 8 września 1883 roku drukować koniec biografii po tytułem „Mickiewicz w Lozannie“, a w numerze 48 z dnia 1 grudnia 1883 roku „Mickiewicz w przededniu Towiańszczyzny.“ W „Bluszczu“ (num. 40 z dnia 25 września 1885 roku) znajduje się ustęp: „Wyzdrowienie pani Celiny“, aż wreszcie znowu w „Tygodniku Ilustrowanym“ (sierpień 1885): „Mickiewicz w ostatnim okresie swego życia.“

Wspólnem tych wszystkich artykułów znamieniem jest pełna wdzięku prostota w opowiadaniu, styl potoczysty, język poprawny, skromność autora, który nigdzie swojego „ja“ nie narzuca czytelnikowi, jeno przedkłada mu źródła i opinie tych, których za powagi poczytuje. Szczególniéj zaleca pracę dr. Z. iście synowska miłość i cześć dla poety; praca ta czyni wrażenie ciepłéj, serdecznéj, pełnéj pietyzmu opowieści syna o życiu ojca. Dr. Ziemba nie tyle nas uczy, jak rozumieć Mickiewicza, ile tego, jak go ukochać. — Jest to atoli także tylko biografia, a nie monografia. „Korespondencya Mickiewicza,“ „Listy Odyńca“ i inne do biografii służące źródła starannie wyzyskane, nowe też źródło odkrył dr. Ziemba w aktach wileńskich, przechowanych w Bibliotece Jagiellońskiéj.
Wykazawszy activa, poznajmy i passiva. Przedewszystkiem uderza to, że z pracy dr. Ziemby nie podobna się dowiedzieć, na jakim gruncie wyrósł geniusz poety, bo brak tu zupełny tła historycznego. Dr. Ziemba nie sięgnął ani w historyą, ani w literaturę powszechną po materyał, z któregoby piedestał Mickiewiczowi wytworzyć wypadało. Nie rozumiemy ani ducha czasu, ani charakteru literatury ówczesnéj europejskiéj i polskiéj, nie rozumiemy ideałów ożywiających w onych czasach Europę i Polskę, nie rozumiemy w ogóle otoczenia Mickiewicza i wpływów, jakie na niego działały, a ztąd nie rozumiemy i poety. Poznaliśmy z pracy p. dr. Ziemby w Mickiewiczu zacnego, szlachetnego, nie pospolitego człowieka, ale nie możemy się z niéj dobadać, dla czego naród pomnik mu wznosi, dla czego wielkim jest nie tylko w Polsce, ale i w Europie, dla czego stał się postacią historyczną nie jednego stulecia, ale całéj historyi.
Można też mieć pretensyą do autora, dla czego o życiu młodzieży w Wilnie, o Filomatach i Filaretach pisze tak mało, tak sucho, tak nie wyraźnie. Czyż nie mogł tego ustępu rozwinąć należycie i usuwając go z pod wymogów cenzuralnych warszawskich, umieścić w tych pismach lwowskich i krakowskich, w których inne ustępy biografii umieszczał?
O Towiańskim niczego się nie dowiadujemy od dr. Ziemby. Autor pominął „Sprawę Bożą“ zupełnie. Nie podobna przypuścić, by materyały istniejące brał zupełnie za nic, więc zapewne pisać nie chciał o Towiańszczyznie. To téż w szeregu artykułów dr. Ziemby, całość stanowiących, w tém miejscu znajdujemy przerwę — rzecz się łamie, a dalsze ustępy już się nie nawiązują logicznie do poprzednich.
Może to i nadużycie mówić o pracy dr. Ziemby, skoro się jeszcze nie pojawiła w książce osobnéj, skoro jeszcze ukrywa się po części w rocznikach pism peryodycznych. Mówimy o niéj, bo nam żal, że jéj w książce nie ma. To, co się niedostatecznem w niéj widzi, w książce uzupełniłoby się pewnie, a zalety tego dzieła zniewalają do tego, by z upragnieniem wyczekiwać, rychło autor je wyda.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Czesław Pieniążek.