Ludwik Lambert/25 listopad

<<< Dane tekstu >>>
Autor Honoré de Balzac
Tytuł Ludwik Lambert
Pochodzenie Komedya ludzka
Wydawca Biblioteka Boya
Data wyd. 1924
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

25 listopad.

„Wierzaj mi, wuju, trudno jest bez bólu wyrzec się życia, do którego się jest stworzonym. Wracam do Blois ze straszliwie ciężkiem sercem; umrę tam, unosząc z sobą użyteczne prawdy. Żaden osobisty wzgląd nie obniża mego żalu. Czyż sława znaczy coś dla człowieka, który wierzy iż może się wznieść w sferę wyższą? Nie czuję żadnego przywiązania do tych dwuch sylab Lam i bert; czy je będą wymawiać z czcią czy z obojętnością na mym grobie, nie zmieni to nic w moim dalszym losie. Czuję się silnym, energicznym, mógłbym się stać potęgą; czuję w sobie życie tak promieniste że mogłoby ożywić cały świat, a jestem zamknięty w rodzaju minerału, tak jak są może owe kolory, które podziwiasz na szyi ptaków pochodzących z Indji. Trzebaby objąć cały ten świat, uścisnąć go aby go przetworzyć; ale ci, którzy go tak objęli i przetopili, czyż nie zaczęli od tego że byli kółkiem w machinie? Mnieby ona zmiażdżyła. Mahometowi szabla, Jezusowi krzyż, mnie pokątna śmierć; jutro w Blois, w kilka dni potem w trumnie.
„Czy wiesz dlaczego wróciłem do Swedenborga, dokonawszy olbrzymich studjów nad religjami i stwierdziwszy, drogą lektury wszystkich dzieł jakie cierpliwe Niemcy, Anglja i Francja ogłosiły od sześćdziesięciu lat, głęboką prawdę moich młodzieńczych spostrzeżeń nad Biblją? Niewątpliwie Swedenborg streszcza wszystkie religje, lub raczej jedyną religję ludzkości. Jeżeli obrządki miały niezliczone postacie, ani znaczenie ich, ani ich konstrukcja metafizyczna nie zmieniły się nigdy. Słowem, człowiek posiadał zawsze tylko jedną religję. Siwaizm, wisznuizm i bramanizm, trzy pierwsze obrządki ludzkie, zrodzone w Tybecie, w dolinie Indu i na rozległych równinach Gangesu, skończyły na kilka tysięcy lat przed Chrystusem swoje walki, przyjmując hinduską Trimurti. Trimurti to nasza trójca. Z tego dogmatu wypływają, w Persji magizm; w Egipcie religje afrykańskie i mozaizm; potem kabiryzm i politeizm grecko-rzymski. Gdy te promieniowania Trimurti dostrajają mity azjatyckie do wyobraźni każdego kraju, gdzie wnikają wprowadzone przez mędrców, których ludzie zmieniają w półbogów, Mitrę, Bachusa, Hermesa, Herkulesa etc., — Budda, słynny reformator owych trzech pierwotnych religji, zjawia się w Indjach i zakłada tam swój Kościół, który liczy jeszcze dziś o dwieście miljonów więcej niż chrystjanizm i w którym szukały wzmacniającej kąpieli potężne wole Chrystusa i Konfucjusza. Chrystjanizm podnosi swój sztandar. Później Mahomet stapia mozaizm i chrystjanizm, Biblję i Ewangelję w jedną księgę, Koran, gdzie je przystosowuje do ducha Arabów. Wreszcie Swedenborg bierze z magizmu, bramanizmu, buddyzmu i mistycyzmu chrześcijańskiego to, co te wielkie religje mają wspólnego, rzeczywistego, boskiego, i daje ich nauce rację można rzec matematyczną. Dla każdego, kto rzuca się w te rzeki religijne, których nie wszyscy założyciele są znani, niewątpliwem jest że Zoroaster, Mojżesz, Budda, Konfucjusz, Chrystus, Swedenborg posiadali też same zasady i zakładali sobie ten sam cel. Ale ostatni ze wszystkich, Swedenborg, będzie może Buddą Północy. Mimo całej ciemności i rozwlekłości jego książek, znajdują się tam składniki olbrzymiej koncepcji społecznej. Jego teokracja jest wspaniała, a jego religja jest jedyną jaką może przyjąć wyższy umysł. On jeden daje dotykać Boga, budzi pragnienie Boga, wyswobodził majestat boski z powijaków w jakie zamotały go inne ludzkie wyznania; zostawił go tam gdzie jest, każąc dążyć ku niemu jego niezliczonym tworom i stworzeniom, zapomocą kolejnych przeobrażeń, stanowiących przyszłość bardziej bezpośrednią, bardziej naturalną niż wieczność katolicka. Obmył Boga z zarzutu, jaki mu czynią tkliwe dusze: z wiekuistości kar, jakiemi karze błędy jednej chwili; system równie przeczący dobroci jak sprawiedliwości. Każdy człowiek może wiedzieć, czy mu jest przeznaczone inne życie i czy ten świat ma sens. O to doświadczenie ja pragnę się pokusić. To usiłowanie może ocalić świat równie dobrze jak krzyż Jerozolimy i pałasz Mekki. Jeden i drugi są synami pustyni. Z trzydziestu trzech lat Jezusa znanych jest tylko dziewięć; jego życie ciche przygotowało życie pełne chwały. I mnie również trzeba pustyni!“


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Honoré de Balzac i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.