Maciusiowa nocka/Akt II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Maciusiowa nocka |
Podtytuł | Obrazek w trzech aktach |
Pochodzenie | Przyjaciel Dzieci, 1904, nr 17-31 |
Redaktor | Jan Skiwski |
Wydawca | Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów |
Data wyd. | 1904 |
Druk | Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
AKT DRUGI.
(Odmienny trochę krajobraz leśny).
BARBARA GRZĄDKÓWNA, WACEK, JACEK.
JACEK (śmieje się).
Ha! ha! (przysiada ze śmiechu). BARBARA.
Cóż ci tak śmieszne, dudku? WACEK.
Ha, ha! BARBARA.
Zrobi jak zechce. Was się nie poradzi, JACEK.
Bo jej do tańca żaden chłopak nie chce. BARBARA.
Zaraz cię tutaj po grzbiecie połechcę! (Chce uderzyć go, Jacek ucieka, śmiejąc się).
WACEK.
Ale na prawdę, pani gospodyni, BARBARA.
Kto? Albo nie wiesz, że z wieśniaczej chaty WACEK.
Ba!... mówiliście, że na pewno Franka. BARBARA.
Bo najgodniejsza książęcego wianka. JACEK.
Może i godna — ale nie urodna. BARBARA.
Co brzydkie chłopu, piękne jest dla księcia. JACEK.
Ta czarownica? (Ukazuje się Marcycha).
BARBARA.
Cyt!... wszystko wyrozumie MARCYCHA (staruszka, siada na kamieniu, postękując).
Oj, kości moje biedne! BARBARA.
Wyrzekacie! MARCYCHA.
Jak nie wyrzekać!... Gnije dach na chacie; BARBARA.
Jednym się darzy, innemu nie darzy. JACEK.
Ale wam chyba wszystko idzie z płatka. BARBARA (do Jacka).
Nie kpij se z baby, radzę ci jak matka. (Do Marcychy).
Ostańcie z Bogiem; do dom wracać pora. MARCYCHA.
Wszakci nie tędy... BARBARA.
Ale od jawora MARCYCHA.
I grzybów przyzbierać. BARBARA (z gniewem).
Za cóż będziecie mnie tu poniewierać! JACEK.
A raz się może trafia taka gratka. BARBARA.
Ty gęby pilnuj, by ci nie zamknięto! WACEK.
Nie rychło znowu przyjdzie takie święto. MARCYCHA.
Dziewuchy poszły? BARBARA.
Zaraz od świtania. JACEK.
Szłyby i nocą, choć nikt nie nagania. BARBARA.
Mojej ta nigdy naganiać nie trzeba! (Odchodząc).
Ostańcie z Bogiem. Macie glonek chleba... (Idzie na prawo).
MARCYCHA.
Wiadomo! JACEK.
Dużo poradzi!... Naciesz się oskomą. (Jacek i Wacek idą na lewo. Z prawej strony wchodzą: Franka, Magda, Ulina, Baśka, Agatka, Zośka i Teośka).
BAŚKA (do dziewcząt).
Może nam powie. AGATKA.
Boję się! ZOŚKA.
Nie, starej TEOŚKA.
I nie trza przez czary FRANKA.
Mnie wszystko jedno, kiedy się nadarza. (Do Marcychy).
Powiedzcie mi, babko... MARCYCHA.
Hę? nic nie słyszę... Ja araku kapką FRANKA.
Araku?... owszem. Dobrze wam się składa: (Daje wódkę).
Tylko odrazu powiedzcie mi szczerze, MARCYCHA.
Ta, co mi dała araku... FRANKA (ucieszona).
Ja najwięcej?! MARCYCHA.
Ale... ULINA.
Szczęśliwa! TEOŚKA.
Dolo-ż moja, dolo! MARCYCHA.
Tu brzytwy nie chcą, tam znów szydła golą! FRANKA.
Wiem bez myślunku. MAGDA.
Wszyściusieńkie wiemy! ULINA.
Jeść dużo, tłusto... BAŚKA.
Pracować nie chcemy. FRANKA.
E!... i bez tronu chleba mam po uszy. AGATKA.
Jam też nie głodna! ZOŚKA.
Byle ręce zdrowe. ULINA.
U ojców kur sześcioro, mają krowę... MAGDA.
U nas w ogrodzie rzepa jak ambona, TEOŚKA.
Mnie dużo nie trza... Ale jabym chciała, FRANKA (śmieje się).
Każ grać muzyce, a ludziskom skakać!... TEOŚKA.
Mówię niemądrze, ale sercem czuję. ULINA.
Ty pięknie mówisz! FRANKA.
Głupstwa wygaduje! (Do Marcychy).
Nie słuchaj... MARCYCHA.
Owszem... Niech każda z was powie, MAGDA.
Kupię wór wstążek, korale jak baty. ZOŚKA.
Ja cekolady, kawy i herbaty. AGATKA.
Jabym mieć chciała łóżko aksamitne, MARCYCHA (do Franki).
Ty, panno, chyba masz inne żądanie, FRANKA.
Skoro na króla osiądę stolicy, (Wacek i Jacek wchodzą).
WACEK.
Słyszałeś, bracie, co nam się gotuje?... JACEK.
Bredzi jak we śnie, albo też żartuje. FRANKA.
Patrzajcie, teraz gonią za mną oba, WACEK.
Może nie blizka! JACEK.
I niemrawa Franka. FRANKA.
Precz stąd! precz, mówię, bo każę ochłostać! ULINA.
Nie drzej się! MAGDA.
Cicho! AGATKA.
Chcesz sama co dostać? MARCYCHA.
No, no, chłopaki, nie bądźcie przeszkodą! (Do Franki).
A ty, Grządkówna, zauważ se pilnie: FRANKA (daje pieniądze).
Macie, dam więcej, gdy dostanę króla, MARCYCHA (trzęsąc głową).
Za mało, lubko!... o, za mało krzynkę! (Dziewczęta rozchodzą się).
JACEK.
Coś tam szeptały... WACEK.
Ot!... źle mają w głowie. JACEK.
Czy to z chłopkami żenią się królowie? WACEK.
Skoro ich wola... JACEK.
Było tak już kiedy? MARCYCHA.
Było, nie było... Zawdy koniec biedy WACEK.
Nie wierzę temu. JACEK.
Co tam zważasz na nią! MARCYCHA.
Zobaczyła!... Jeno że wybranka WACEK.
Mówiłaś, że Franka... JACEK.
Mówiłaś przecie... MARCYCHA.
Bo dostałam grosze. JACEK.
A ty szachrajko! WACEK.
Zaraz cię przepłoszę! JACEK.
Wypędzę z lasu za dziesiątą wodę! MARCYCHA.
Nic nie wskórała!... Głupie wy, bo młode! WACEK (do Jacka).
Byle nam tylko król nie wziął Teoni! (Słychać śpiew i gwar za sceną. Wchodzą kobiety starsze, chłopaki, dzieci, później dziewczęta).
CHÓR.
Hej! hu! ha! grzybobranie! KOBIETA.
Kto może wiedzieć! CHŁOPAK.
Idą już z koszami... (Wchodzą Agatka i Magda).
KOBIETA.
O, idą! idą!... Która-ż między wami (Zagląda do koszyków).
Dlaczego tak mało? MAGDA.
Jakby kto wymiótł!... AGATKA.
Niewiele ostało. KOBIETA DRUGA.
A gdzie Ulina, Baśka, moja Zośka? MAGDA.
Wszystkie już idą! (Franka i Barbara niosą koszyk, w którym siedzi grzyb-Maciuś).
Och, och, ledwie zipię! BARBARA.
Ale! trzymajcie!... dech w piersi zapiera! (Przewraca się, a z nią koszyk).
FRANKA.
Co matli się stało?! (Maciuś wyskakuje z kosza, gdy Franka chce kosz podnieść).
Czary!... BARBARA.
Co tobie?... Pobladłaś jak chusty... FRANKA.
Kosz pusty... i przetak też pusty. KOBIETA TRZECIA.
Grzyb, jak chłop wielki, porwał się i biega! (Biegają. Maciuś chce uciec i kręci się po scenie).
MACIUŚ (nie mogąc mówić ze strachu).
Bum! bum! bum! bim! bam!... KOBIETA PIERWSZA.
Cóż to za bimbanie? KOBIETA DRUGA.
Jakieś niemieckie, czy insze gadanie. KOBIETA TRZECIA.
Grzyb gadający... CHŁOPAK.
Chyba z ciepłych krajów? KOBIETA PIERWSZA.
Pewno... KOBIETA DRUGA.
Nie z naszych lasów, ani gajów (Do Maciusia).
Słuchaj, ty bimbasie... KOBIETA TRZECIA.
Co z nim zrobimy? (Do chłopaka).
Bierz go! MACIUŚ (opędzając się przed chłopakiem).
A sie! a sie! KOBIETA PIERWSZA.
Czy widzieliście kiedy takie dziwy, (Kobiety kręcą głowami zdziwione, ogromna wrzawa, wprowadzają Teośkę).
GŁOS Z GROMADY.
Niesie moc grzybów, więc zostanie panią. INNY GŁOS.
Tej nam dziewuchy narody nie zganią. KILKA GŁOSÓW.
Hura, Teośka, królowa!... niech żyje! DZIEWCZĘTA.
Hura, Teośka nasza! BARBARA.
Czyje? czyje FRANKA (płacząc).
Matlu, matlu!... płachta pusta! (Słychać głos trąb).
KTOŚ Z GROMADY.
Królewicza świta (Słychać radosne krzyki, muzyka coraz głośniejsza).
(ZASŁONA SPADA).
|