[114]XVIII.
Marudziarz.
„Nie stój Nianiu nademną,
Idź-że sobie na taras!
Czekaj!... pobaw się ze mną,
Ja nie będę spał zaraz:
Chcę się bawić w konika...
Nie — opowiedz bajeczkę,
Albo daj mi z słoika
Konfiturek troszeczkę...”
Tak Staś mały marudził,
Biedną Nianię wciąż nużył,
Aż się w końcu utrudził
I oczęta zamrużył.
Lecz choć miękki jest puszek,
Choć w kołderce dość waty,
Koło samych mu uszek
Brzęczy komar skrzydlaty;
Brzęczy w cienkie wciąż tony,
To bliziutko, to daléj,
Tak że Stasio znużony
Na bezsenność się żali:
[115]
A więc woła Mateczkę:
„Mamo odpędź natręta,
Bym mógł chociaż troszeczkę
Zmrużyć senne oczęta...”
„Choć odpędzę, przyleci
Jeden, drugi i trzeci:
Komar bierze, mój synku,
Przykład z twego uczynku.
Tyś marudził przed łóżkiem,
Jak to twoim zwyczajem,
Więc on także nad uszkiem
Brzęczy teraz nawzajem.”