[128]MATKA I DZIECIĘ.
(Z DELVIGNIOTTIEGO.)
Matka.
Zerwała się, z oczu sen spycha:
Słoneczko ty moje żywota...
Czy ból ją dojmuje, tęsknota?
Czy żałość? że wzdycha a wzdycha!
Dziecko.
O! mamo! nad moją kołyską,
Trójkręgiem biegł anioł do koła,
I płynął, i spłynął tu blizko..
Ach! mamo, nie widzisz anioła?
Nie widzisz? — On w białej prawicy,
Wianuszek różany zaplata;
Od kwiatu wianuszka w świetnicy,
Od róży mu biała lśni szata;
Po mroku, jak z ziół kadzielnicy,
Nasiąkła wonnością komnata.
[129]
Matka.
Przez Boga żywego, ty dziecię,
Ty marzysz, zorzyczko w mym świecie!
Dziecko.
I w oczach, uśmiechu światełko,
Twojemu podobne, zagrało;
I, szczero-złociste skrzydełko,
Światłością łysnęło się całą.
I mówił: „nie truchlej mi, córo;
Wstań z łoża, tknij mego ramienia;
My górą wzbijemy się, górą,
Na gody wiecznego zbawienia.“
Matka.
Marzyła... o wielki mój Boże!
A czem ja to dziecię ukoję?
Nie zaśnie, nie wraca na łoże;
Prześliczne, prześliczne ty moje!
Wciąż marzy... o! mgławo a srogo,
Wciąż patrzy do gwiazd nieprzytomnie...
Tu do mnie zorzyczko, tu do mnie;
W świetnicy nie widać nikogo.
Dziecko.
Oj mamo! rozejrzyj się przecie,
Jak lotnie, powiewnie, na moje
[130]
Kędziorki, na skronie oboje,
Z wianuszka, kwiat pruszy po kwiecie.
A ciszej, mateczko! niech stanie
Otucha i pokój nad głową!...
Nie boli ni ból, ni znękanie,
I raźnie dzieweczce i zdrowo.
Spokojnie przyległa dzieweczka,
I patrzy się w niebo, w świt biały;
Uśmiechem lśnią jeszcze usteczka,
Jak gdyby przemówić co chciały,
A milczą... I wstrząsnął świetnicą
Krzyk matki, łzy krwawe i łkanie...
Nie, nie, ty nieszczęsna rodzico!
Już nasza dzieweczka nie wstanie.
F. Jezierski.