Motywy i Zagadnienia Litewskie w Literaturze Polskiej

>>> Dane tekstu >>>
Autor Józef Birkenmajer
Tytuł Motywy i Zagadnienia Litewskie w Literaturze Polskiej
Wydawca „Kuryer Polski”
Data wyd. 1938
Miejsce wyd. Milwaukee
Ilustrator Józef Birkenmajer
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Motywy i Zagadnienia Litewskie w Literaturze Polskiej
DR. JÓZEF BIRKENMAJER,
Prof. Uniwersytetu Wisconsin, U. S. A.

(Odczyt wygłoszony na dorocznym zebraniu Polskiego Klubu Artystycznego w Chicago, dnia 15 maja 1938).


Dr. Józef Birkenmajer,
Prof. Uniwersytetu Wisconsin,
U.S.A.

W całkiem świeżej pamięci mamy wszyscy te wieści, które biegły do nas niedawno z dalekiej Europy i poruszały nam serca na przemian bólem, niepokojem i trwogą, czasem nawet uniesieniem niechęci czy gniewu, to znowu budziły w nas jaśniejsze nadzieje i pragnienia i „jakieś oczekiwania tęskne i radosne”. Aż nakoniec te wszystkie różnorodne uczucia, jak „rozpierzchłe tony”, związały się w akord jeden zgodny, dźwięczny i wspaniały, a tak potężny, iż cały świat zdumiał się niespodziewaną „mocą, czystością, dziwną harmonią pieni”. Był to hymn wielkiego triumfu, piękniejszego i donioślejszego nad wiele triumfów czyto rozumu czy oręża. Triumfu, w którym „prysnęły nieczułe lody i przesądy światło ćmiące”, w którym uprzedzenie i urazy ustąpiły miejsca dobrej woli, przebaczeniu i miłości.
Każdy odgadł niechybnie, że mówię tu o dniach naprężonych stosunków między Polską i Litwą, dniach, co zdawały się nieść burzę i rozterkę, a przyniosły ciszę, pogodę i ukojenie. Oto jesteśmy obecnie świadkami, jak z dniem każdym gruntują się i utrwalają zgodne warunki sąsiedzkiego spółżycia między tymi dwoma krajami, które tak niedawno zdawały się być oddzielone od siebie przepaścią nieprzebytą. Z dniem każdym porozumienie staje się wyraźniejsze i głębsze na każdym polu: zarówno na gruncie politycznym i ekonomicznym, jak i na terenie kultury. A to, co się już dokonało w czasie tak krótkim, w ciągu niespełna dwóch miesięcy, pozwala żywić nadzieję, że następne miesiące i lata, że dalsze okresy historyi litewskiej i polskiej będą ciągiem dalszym akcyi tak poczętej i że bieg ich będzie się odbywać na drodze poszanowania się i zrozumienia wzajemnego 2-ch narodów, które przez tyle wieków stały, jako równe z równymi i wolne z wolnymi, na czele rzeszy narodów Europy Wschodniej.
Gdy myślę o niedawnych zatargach granicznych między Litwą i Polską, o niesnaskach czy przeciwieństwach, jakie różniły mieszkańców i obywateli dwu tych krain, nieraz przychodzi mi na myśl treść najwspanialszego utworu literatury polskiej, owej nieśmiertelnej epopei noszącej tytuł „Pan Tadeusz czyli Ostatni zajazd na Litwie”. Bo też treść ta ma wiele analogii do zdarzeń niedawnych. Były tam też różne zatargi graniczne, były różne zadawnione, choć nieistotne, spory niechęci i nieporozumienia, grożące nawet i orężną rozprawą. A jednakże wszystkie te spory, Horeszków z Soplicami, Rejenta z Asesorem, Domejki z Dowejką, kończą się pojednaniem i miłością. A gdy nieprzebyta na pozór i „strzeżona żelazem” granica między Litwą i Polską staje się nakoniec znowu dostępną, wówczas zbratani z sobą Litwini i Koronijasze wołają w zgodnym okrzyku: „Kochajmy się”.
Wzruszająca jest scena, w której dwaj dawni przeciwnicy, Gerwazy i Protazy, siedząc przy sobie „wiodą rozhowory” i z uśmiechem wspominają przeszłe chwile; między innymi mówią i o tym że wszak różnymi czasy nie brakło zatargów między Litwą i Polską, a przecie „gdy na rozum wzięła królowa Jadwiga”, doszło łatwo do obopólnego porozumienia i współpracy.
Niech się nikt nie dziwi, że gdy myślę i mówię o Litwie i jej stosunku do Polski, odrazu powstają we mnie wspomnienia dzieł Mickiewicza oraz wielu innych dzieł literackich. Trafnie powiedział Józef Weyssenhoff, że gdy się ktoś znajdzie na Litwie, musi mimowoli na każdym kroku cytować Mickiewicza. Słowa te albo podobne mogłoby za Weyssenhoffem powtórzyć wielu Polaków, a nawet rozszerzyć ich treść, dodając, że przedewszystkim przez dzieła Mickiewicza i przez wiele arcydzieł literatury naszej zbliżali się do Litwy nawet ci z pośród nas, którzy nigdy nie byli na ziemi litewskiej. Narówni z pomnikami i grobowcami Wawelu, narówni z „Lituanią” Grottgera czy „Grunwaldem” Matejki oglądanymi w naszych muzeach, narówni z muzycznymi utworami Moniuszki i Karłowicza, narówni z nazwiskami wielkich naszych uczonych takich jak Jundziłł, Warszewicz czy Talko Hryncewicz, pospołu z chwałą wielkich bohaterów historyi, jak Kościuszko, Traugutt i Józef Piłsudski, — narówni i pospołu z wieloma najwspanialszymi czynami naszych dziejów i kultury, przypominała nam Litwę na każdym kroku nasza literatura. Jej utwory, które umiały niejednokrotnie — że użyję wyrażenia Mickiewiczowskiego — „zabłądzić pod strzechy”, nietylko zaznajamiały mieszkańców odległych dzielnic Polski z historyą Litwy, jej położeniem i losem, z obyczajami jej obywateli, ale też ukazywały „jej piękność w całej ozdobie”, uczyły „ile ją cenić trzeba”, a nawet: ile ją należy kochać.
Już to samo byłoby dostatecznym powodem do zwrócenia baczniejszej uwagi na te utwory literatury polskiej, w których mowa o Litwie i jej sprawach, lub które wyrosły ze środowiska litewskiego.
Ale są też powody inne, dalej sięgające i głębsze. Oto jest faktem uderzającym, że pośród wspomnianych utworów jest wiele takich, które stoją na miejscu naczelnym w literaturze polskiej i są jej ozdobą i chlubą. Co więcej, wśród tych utworów literatury polskiej, wiążących się z Litwą, widzimy i takie, które miały decydującą rolę w dziejach narodu polskiego, urabiając jego psychikę oraz wskazując mu drogę działania w chwilach krytycznych. Wspomnę tu dwa wymowne tytuły dzieł tak potężnych, jakimi są: „Dziady” Mickiewicza i „Potop” Sienkiewicza.
I to właśnie sprawia mi radość niezmierną że ukazując motywy i zagadnienia litewskie, przejawiające się w literaturze polskiej, nie potrzebuję grzebać w jakichś zapadłych zakątkach i zakamarkach naszego piśmiennictwa, skoro mogę przebywać w kręgu dzieł literackich najsławniejszych, nieomal każdemu Polakowi znanych i drogich. Są to dzieła, które imponują szczególnie swym artyzmem i wielkością, albo te, które w tych czy innych chwilach dziejowych wywierały szczególnie wielki wpływ na społeczeństwo, albo te wreszcie, które zdobyły sobie w społeczeństwie polskim szczególnie wielką poczytność i popularność.
Litwą i jej sprawami interesowała się literatura polska już od chwili wejścia Wielkiego Księstwa Litewskiego w łączność z Polską przez małżeństwo Jagiełły z Jadwigą. Syn rycerza-bohatera bitwy grunwaldzkiej, a sekretarz i powiernik kanclerza Zbigniewa Oleśnickiego, Jan Długosz, dał w swej znakomitej „Historyi Polskiej” wiele szczegółów o Litwie, jej położeniu, ludziach i obyczajach, czynach jej władców; w sposób nadzwyczaj barwny i zaciekawiający opisał chrzest Litwy w r. 1386, oraz tryb życia króla Jagiełły, w którym szczera prawowierność chrześcijańska łączyła się czasem dość osobliwie z pozostałościami pogańskich zabobonów.
Długosz był pierwszym utalentowanym pisarzem, który światu szerokiemu opowiedział o tym dalekim kraju, ukrytym — niby jakiś kraj z baśni — za wodami i lasami, kraju chowającym jeszcze świeże wspomnienia swych bogów i śpiewającym dawne swe pieśni ludowe, a przecież już osłaniającym i krzewiącym na wschodnich krańcach Europy cywilizacyę łacińską i chrześcijańską.
A niebawem druga taka wieść o Litwie poleciała w świat daleki i rozbrzmiała hen daleko, w murach stolicy świata, papieskiego Rzymu. Znakomity opiekun sztuki i literatury, papież Leon X Medyceusz, wyraził wobec ambasadora polskiego, biskupa Erazma Ciołka, życzenie dowiedzenia się bliższych szczegółów o kraju, tak odrębnym od reszty Europy, obfitym w rozległe lasy i niezwykłą zwierzynę. Życzenie to spełnił dworzanin Ciołka, młody poeta Mikołaj z Hussowa, i choć wymawiał się, że ręka jego jest zdatniejsza do łuku i oszczepu myśliwskiego niż do pióra, jednak stworzył wspaniały poemat w języku łacińskim, opiewający piękno lasów litewskich. Poemat ten nosi tytuł „Pieśń o polowaniu na żubra”. Według trafnego przypuszczenia jego tłumacza, Jana Kasprowicza, utwór ten był znany Mickiewiczowi, a nawet mógł największemu z poetów polskich dać podnietę do napisania ksiąg „Pana Tadeusza” opiewających lasy litewskie i łowy.
Napewno zaś wiemy, że Mickiewicz rozczytywał się z zapałem w dziele innego pisarza polskiego z epoki jagiellońskiej, Macieja Strykowskiego, którego kronika, napisana barwną polszczyzną, opowiadała dzieje Litwy od najdawniejszych, zamierzchłych jej czasów, zwłaszcza zaś mówiła o dawnych obyczajach litewskich i pierwotnej religii pogańskiej.
Te zaciekawienia, te motywy literackie, jakie zjawiły się we wspomnianych utworach z epoki panowania Jagiellonów w Polsce, będą się ponawiały i w utworach późniejszych. Poeci polscy nieraz wyrażali swój zachwyt dla piękna lasów litewskich, gdzie znajdowali niejedno szczęśliwe natchnienie. Tak w wieku XVII, gdy król Władysław IV wybrał się na łowy w lasy birsztańskie, towarzyszący mu poeta o światowej sławie Kazimierz Sarbiewski stworzył jedno z najpiękniejszych swych dzieł poetyckich, „Igraszki leśne”, gdzie w melodyjnych strofach wyśpiewał urok rosy porannej, księżycowej nocy, sennej ciszy borów w czas południowy. Godny to był następca Mikołaja z Hussowa i godny poprzednik dwóch artystów wielkich: Mickiewicza i Weyssenhoffa.
Podnietę i twórczy materyał literatom dawały i dzieje Litwy, zwłaszcza dzieje Litwy pogańskiej, walczącej przeciwko Krzyżakom i wiodącej zwycięskie boje z Rusią, w końcu jednak chylącej się kornie przed znakiem krzyża. Marzeniem wielu poetów było osnuć na tle tych dziejów wielką epopeję, mogącą iść w zawody z epiką Homera czy innych poetów starożytnych. Niezbyt udatną próbą takiego poematu na modłę „klasyczną” była „Jagiellonida” Dyzmy Tomaszewskiego, napisana z początkiem XIX wieku, opowiadająca o czynach Jagiełły. Doczekała się ona ostrej oceny ze strony młodego naówczas studenta uniwersytetu w Wilnie, Adama Mickiewicza. Nie poprzestał on na owej krytyce, ale niebawem sam stworzył dzieło o treści pokrewnej, którym o całe niebo przewyższył i zaćmił „Jagiellonidę”.
Dziełem tym była “Grażyna”, powieść poetycka o losach pięknej i bohaterskiej księżny litewskiej, która życie swe poświęciła na placu boju, byle uratować kraj swój od zguby, a męża swego Litawora od zdradzieckiego sojuszu z krzyżakami. Jakkolwiek samo to zdarzenie jest przez poetę całkowicie wysnute z fantazyi, jednakże zarówno tło epoki jak i podstawowe fakty poematu świadczą o gruntowności studyów historycznych prowadzonych przez poetę na uniwersytecie wileńskim pod kierunkiem najznakomitszego dziejopisa polskiego, Lelewela.
Dzieje walk narodu litewskiego z Krzyżakami stanowią również wątek zasadniczy następnej powieści poetyckiej Mickiewicza, zatytułowanej — „Konrad Wallenrod”. Wiąże się ona z „Grażyną” ponadto i swoją ideą — ideą poświęcenia się dla ojczyzny. Bohaterem utworu jest Litwin wzięty w niewolę przez Niemców i wychowany na dworze mistrza krzyżackiego. Jeniec utrzymał w sobie litewskie poczucie narodowe dzięki przyjaźni ze starym litewskim pieśniarzem czyli wajdelotą, Halbanem, który rozżarzył w nim nienawiść ku zaborczemu zakonowi krzyżackiemu i pragnienie zemsty. Zemsta zostaje wykonana: wychowaniec Halbana wszedłszy w porozumienie z księciem litewskim Kiejstutem i jego synem Witoldem, osięga pod nazwiskiem Konrada Wallenroda godność Wielkiego Mistrza i choć sam gaśnie, jednak sprowadza na zakon krzyżacki klęski, z których ten przez sto lat się nie wygoi.
Postacie dawnych książąt litewskich nieraz jawiły się w wyobraźni poety, gdy dumał w cieniu puszcz ponarskich czy nad brzegami jeziora Switezi. Wspominał Gedymina, który marząc o wilku żelaznym założył miasto Wilno, co siedzi jak wilk w lasach. Wspominał Mendoga, co walczył z carem z Rusi. A najpiękniejsza z ballad Mickiewicza w dziarskim rytmie i z przepysznym humorem opowiada o tym, jak to trzej młodzi Budrysowie wyprawieni zostali przez ojca Litwina na wojnę w trzy strony świata — i wszyscy trzej pojechali w jedną tylko stronę, do Polski, by stamtąd przywieźć sobie żony...
Nie wszystkich wątków historycznych związanych z Litwą musiał Mickiewicz poszukiwać w zapylonych księgach czy dokumentach. Sam przecie był naocznym świadkiem jednego z największych zdarzeń historycznych: wyprawy Napoleona na Moskwę. Wspomnienie tego pochodu, oglądanego przezeń w dzieciństwie, pozostało mu na całe życie jako „piękna mara senna”, i związało się niepodzielnie z najpiękniejszymi wspomnieniami o Litwie, jakie wszędzie niósł za sobą po świecie wielki poeta — tułacz. Tak więc najbardziej zdumiewający fakt historyczny XIX w., wojny napoleońskie, wydały w poezyi polskiej najwspanialszą epopeję, której miano „Pan Tadeusz”.
Nie same tylko historyczne zdarzenia były osnową tego wspaniałego dzieła. Prócz czynów owego „boga wojny”, co bił gromami w Marengo, Ulm, Austerlitz, wspomnieniem w sercu poety odzywała się cicha wieś litewska, jej gospodarstwo, jej praca, jej ludzie i przyroda, jej pola i lasy.
A wspomnienia te były tak żywe, że stawały wprost w widzialnej postaci przed myślą poety. On naprawdę je widział i opisywał — a prawdziwość i wyrazistość opisów jest tu wprost niedościgniona. Poeta nie pominął niemal żadnego szczegółu krajobrazu — czy to na ziemi czy na wodzie czy na niebie. Widzimy wszystkie przemiany nieba od wschodu słońca do zachodu, widzimy jasną pogodę i mgły i burzę. Obserwujemy grę promieni księżycowych na stawach i wsłuchujemy się w muzykę wieczoru. Od uprawnych pól “wyzłacanych pszenicą, wysrebrzanych żytem”, od ogrodów i zapłoci wędrujemy do lasów — najpierw do tego najbliższego gaju brzozowego, gdzie chodzi się na grzyby, potem do gęstszego już boru, gdzie myśliwi chodzą na polowanie, i gdzie sam poeta upolował — owszem — niejedno poetyckie natchnienie, wreszcie wkraczamy nawet do dziewiczego „matecznika” — gdzie zwierzęta żyją we własnym świecie — niby w Kiplingowskiej dżungli — rządząc się swoimi prawami i nie podlegając władzy człowieka.
Poeta sam niejednokrotnie przyznał się, że siłą, która nadawała wyrazisty kształt nakreślonym przez niego opisom Litwy, była tęsknota. Ona też sprawiała, że szum lasów litewskich wydawał mu się dźwięczniejszy od pieśni południa, a drzewa i niebo litewskie piękniejszym od krajobrazu Italii. I tęsknota ta dręczyła go wszędzie i ona to wywołała w nim ten okrzyk:
Litwo, ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie.
Jak zrośnięty był z przyrodą litewską, tak też na całe życie związany był z jej ludźmi. I to nietylko z kolegami swymi z ławy uniwersyteckiej, którzy mu byli druhami i powiernikami myśli, a następnie towarzyszami więzienia i niedoli. Prócz nich Mickiewicz zachował w pamięci całe rzesze różnych ciekawych osobistości, które brał na wzór postaci uczestniczących w akcyi „Pana Tadeusza”. Prócz szlachty z której pochodził znał dobrze i lud litewski. Zapisywał w brzmieniu oryginalnym ludowe pieśni litewskie (Eik tatuszele), z innych zaś pieśni brał pomysły do swych ballad. Znał ludowe podania, wierzenia i obrzędy, a jeden z tych obrzędów, związany z pamięcią o duszach ludzi zmarłych, dał mu podnietę do stworzenia utworu dramatycznego p. t. „Dziady”, stanowiącego obok „Pana Tadeusza” najwspanialsze dzieło Mickiewicza.
Mickiewicz oddziałał na literaturę polską jak nikt przed nim ani po nim; znaczenie jego po dziś dzień nie umniejszyło się ani trochę choć mieliśmy przecie po nim tylu wielkich pisarzy, często o światowym rozgłosie.
Prócz myśli czy idei, prócz form przezeń stworzonych, dziedzictwem następców stały się i tematy czy motywy. Tym się tłumaczy, że w okresie t. zw. romantyczności, której twórcą i wodzem u nas był Mickiewicz, miały w literaturze polskiej olbrzymią wziętość tematy i motywy litewskie. Obserwować to możemy nietylko w t. zw. litewskiej szkole romantycznej, do której należeli bliżsi ziomkowie poety, jak Odyniec lub autor wybornych „Obrazów litewskich” i „Pamiętników kwestarza” Ignacy Chodźko. Ale i literaci z innych okolic nieraz czynią Litwę widownią swych utworów. Wkracza na nią Henryk Rzewuski w swych “Pamiętnikach Soplicy” i najpłodniejszy pisarz polski, Józef Ignacy Kraszewski, który poza szeregiem powieści, mających bliższy czy dalszy związek z Litwą stworzył wielki poemat bohaterski p. t. „Anafielas”, oparty na litewskich podaniach i mitologii, a opowiadający o czynach Mindowsa i Witola. Motywów litewskich wiele wprowadził do swych utworów także drugi po Mickiewiczu poeta Juliusz Słowacki, nieraz biorąc podnietę z dzieł swego współzawodnika. Zasługuje na uwagę jego dramat młodzieńczy p. t. „Mindowe”, ukazujący wielkiego księcia Litwy w jego wahaniach się między wiarą pogańską i chrześcijańską. W jednym z późniejszych utworów Słowacki wyraził swój podziw dla głębokiej chrześcijańskiej religijności litewskiego chłopa, który modlitwą swoją przeorywa niebo, jak oracz glebę.
Jeden z tych poetów włóczęgów, który nigdzie długo miejsca nie zagrzeli, dał kilkakrotnie szczególnie żywy wyraz tej sympatyi, jaką w epoce romantycznej literaci polscy darzyli kolebkę romantyzmu polskiego — Litwę. Był nim autor „Pieśni Janusza” i „Pieśni o ziemi naszej”, Wincenty Pol. W serdecznych i żywych naprzemian tkliwych i wesołych rytmach, opowiada ten gawędziarz o braciach Litwinach, opisując ich krajobraz i siedziby, ich obyczaje, stroje, i cechy charakterystyczne:

Gdy na lud ten człek spoziera,
To aż serce żal opłynie,
I zapytać chęć go zbiera:
Co ci to Litwinie?
Ale Litwin nie wygada!
Bo w tej duszy hart nielada!
Lud to cichy, rzewny, skryty.
Jak to mówią: kuty, bity.
Kiedy szczery, jak wosk topnie,

Ale gdy go kto zahaczy:
To i w grobie nie przebaczy,
I na końcu swego dopnie!
Choć kraj jego niebogaty,
radzi sobie, bo oszczędny;
nie marnuje grosz na szaty,
bo rozsądny i oględny.
Niezwykł on się kochać w krasie.
Ale myśli o zapasie,
I dobytek w dom prowadzi,
I „o jutrze” wiecznie radzi.

Jeżeli autor „Pieśni o ziemi naszej” przelotnie tylko bywał na Litwie gościem, to całą duszą związany był z tym krajem pokrewny Polowi poeta, Władysław Syrokomla. Próbował i on za przykładem Mickiewicza poematów bohaterskich o dziejach Litwy. Ale ważniejsze będą jego drobne utwory, w których wyraził swoją miłość dla ludu i gleby, z której wyszedł, i w których niejednokrotnie jakby oddźwięczał nutą litewskiej pieśni ludowej.
Gdy wymarło już pokolenie, które było świadkiem bezpośrednim natchnień Mickiewicza, po chwilowym zastoju literatura polska zapłonęła znów wielką świetnością w ostatnich trzech dziesiątkach wieku XIX. Niezwykłym blaskiem po świecie całym zajaśniała przedewszystkiem twórczość Henryka Sienkiewicza.
Pisarz ten, którego przodkowie wywodzili się z ziemi augustowskiej dał świadectwo tradycyi swego rodu, gdy pod swymi słynnymi felietonami oraz pod „Szkicami amerykańskimi” umieszczał pseudonim Litwos. I choć sam już nie z Litwy był rodem, jednak, że przechował w swej duszy gorącą sympatyę i miłość dla tego kraju. W naczelnych rozdziałach „Potopu” dał przepiękny i w pamięć każdego czytelnika głęboko zapadający obraz zimy na Zmudzi i wogóle Litwę uczynił widownią ważnych wypadków. A iluż ludzi tego kraju nam ukazał! Komuż nie znany pan Longinus Podbipięta, najpiękniejsza — i obok Zagłoby i Bohuna — najbardziej przez czytelników ukochana postać z „Ogniem i Mieczem?” Albo Kmicic-Babinicz i jego harda Oleńka!
Ku Litwie ciągnęły autora „Trylogii” nietylko tradycye rodzinne, ale i kult Mickiewicza. Pamiętamy z jaką żarliwością rozczytuje się w księgach Mickiewicza stary latarnik na wieży Aspinwall i powtarza słowa:
Litwo, ojczyzno moja...
Nic dziwnego, że poszedł Sienkiewicz poniekąd śladem „Grażyny” i „Wallenroda”, gdy pisał „Krzyżaków”, wielką powieść o wspólnych walkach Litwinów i Polaków przeciwko zakonowi niemieckiemu. Wprawdzie społeczeństwo litewskie ukazane tu zostało tylko na drugim planie, nie mniej jego udział w bitwie grunwaldzkiej przedstawiony jest wyraźnie.
Obok Sienkiewicza dwoje wybitnych mistrzów powieści w tejże epoce wzięło piękno krajobrazu litewskiego za częsty motyw swych utworów. I można powiedzieć, że jakby podzielili się natchnieniami zaczerpniętymi z Mickiewiczowskiego arcypoematu. Józef Weyssenhoff w „Sobolu i pannie” — powieści o tytule wziętym z popularnej piosenki myśliwskiej — jeszcze raz z mistrzowską plastyką i werwą ukazał czar lasów litewskich oraz żywe tempo łowów; zaś Eliza Orzeszkowa w „Nad Niemnem” rzewnym uczuciem ogarnęła tak drogie Mickiewiczowi „pagórki leśne i łąki zielone” i rozsypane wśród pól i łanów drobne zaścianki schłopałej szlachty zagonowej.
Wspominałem tu dwie powieści, należące nietylko do najcelniejszych w literaturze polskiej ale i do tych, które zyskały sobie największą — obok Sienkiewiczowskiej „Trylogii” popularność w całym narodzie polskim. Wspomnę jeszcze jedną powieść mało ustępującą artyzmem tamtym dwojgu, a conajmniej dorównywującą im w popularności. Mówię o “Dewajtisie” Maryi Rodziewiczówny.
Sam tytuł tej powieści już nabrał dla Polaków znaczenia symbolicznego i wszedł raz na zawsze do skarbnicy mowy polskiej. Wyraz ten litewski oznacza stary dąb odwieczny znamionujący siłę niepożytą oraz kult dla tradycyi. Tacy też są ludzie, których w cieniach Dewajtisa wiodą swe ciche życie. Są twardzi i nieustępliwi, a jednakże dobrzy i miłujący. Przepysznie, z całą gorącością serca i przywiązania, odmalowała autorka tych „żemajtysów”, i roznieciła dla nich w sercach polskich takąż miłość, takie uznanie, jakim ich niegdyś darzył Wincenty Pol. I znów nie obco brzmiały dla uszu polskich te słowa, którym autorka zaczęła swą powieść: Tegul bus pagarbientas Jezus Kristus — at amżiu amżius! i te którymi je zamknęła: Likites svejki!
Te same strony, które w „Dewajtisie” odmalowała Rodziewiczówna, były przedmiotem szczególnego umiłowania ze strony największej polskiej poetki lirycznej dzisiejszych czasów, Kazimiery Iłłakowiczówny. Nic dziwnego: przecież to były strony rodzinne tej poetki, która sama siebie nazywa Litwinką. Przez część znaczną swego życia od tych stron oddzielona, patrzyła na nie z oddali przez pryzmat tęsknoty; podobna jest w tym do Mickiewicza, do którego się zbliża ponadto używaniem form ballady, bardzo często przypominającej ton litewskiej pieśni ludowej.
Ze wzruszającą rzewnością prosi poetka słowika z nad Niemna, żeby śpiewał jej o wszystkim, co tam zostało — po tamtej stronie. Pod wtór śpiewu słowika wspomina grób swej matki w Dubinkach, zdziczałe róże, łąkę niebieską z kładką, oraz ten len „co się pokruszył, na nitki się podzielił”... i jak zeń było płótno do trumien czy na wesele.
O tym lnie litewskim wyśpiewała Iłłakowiczówna cały szereg pieśni, ujmujących siłą uczucia i wdziękiem. A poświęciła słów wiele serdecznych kochających nietylko litewskiej przyrodzie, ale i ludziom. W balladach bohaterskich potrąciła i o dawne dzieje litewskie i wydobyła z nich tony nowe, niespodziane. Ileż uroku ma w jednej z tych ballad młodociany królewicz bohater, Władysław Warneńczyk, gdy z chłopięcą ciekawością pyta swego ojca Jagiełły, jak to tam było na tej tajemniczej dawnej pogańskiej Litwie. Nowe tony dobyła poetka również z tak po całej Polsce znanego o tylekroć przez poetów zużytkowanego tematu miłości króla Zygmunta Augusta do Barbary Radziwiłłówny. Ale podobnie jak Mickiewicz tak i ona w spojrzeniu na historyczną przeszłość Litwy nie ograniczyła się do tego, co się mogło znaleźć w kronikach historycznych lub w wieści gminnej. Potrąciła też o wypadki historyczne bliższe, te, które były współczesne dniom jej życia. Dlatego obok pieśni o marszałku Piłsudskim i generale Żeligowskim znajdzie się pełna żywego uczucia pieśń ludowa o Waldemarasie, znajdą się też gorące wyrazy czci i współczucia dla dwóch bohaterskich lotników litewskich, Dariusa i Girenasa, którzy po przelocie Północnego Atlantyku zginęli tragiczną śmiercią w katastrofie lotniczej na progu swej ojczyzny.
Dochodząc do tego wiecznie ruchomego punktu, który się nazywa bieżącą chwilą, poetka dotykała też spraw aktualnych dotyczących Litwy, zwłaszcza jej stosunku do Polski.
Nie była ona na tym polu pierwsza. Temat ten był częsty w literaturze polskiej jeszcze za czasów Jagiellonów, gdy toczyła się sprawa Unii dwóch krajów. Najznakomitszy, obok Skargi prozaik polski w XVI w. — a jakże odeń różnym i poglądami i sposobem pisania, Stanisław Orzechowski, nieraz o sprawę tę potrącał. Prócz zdań podyktowanych zbyt pospiesznym sądem były tam przecie zarówno tony gorącej braterskiej sympatyi dla narodu litewskiego, jako też hasła te, które literatura polska najgłębiej zaszczepiła w Litwinach: hasła wolności, równości i braterstwa, które później w tonie tak entuzyastycznym odezwały się w Mickiewiczowskich „Księgach Pielgrzymstwa”.
Rozdźwięki, jakie w ostatnich pokoleniach rozpoczęły się między narodem litewskim i polskim, bolały głęboko Weyssenhoffa i Sienkiewicza. Pierwszy z nich w „Unii” wstąpił na drogę perswazyi i dyskusyi; drugi w „Dzwonniku” dał wyraz rosnącym w duszy jego niepokojom. Ale cała pełnia bólu z powodu przeciągającego się i rosnącego rozłamu zabrzmiała dopiero w utworach Iłłakowiczówny. Wymownymi słowy poetka nawoływała do zgody obie strony zwaśnione, błagała i modliła się o to, by prysnął przedział granic i uprzedzeń dzielących te dwa sąsiadujące z sobą narody.
Poezya Iłłakowiczówny, z każdym nowym tonem idąca ku coraz wspanialszym wyżynom, ma jeszcze przed sobą niewątpliwie wielką przyszłość, a już i dzisiaj jej miejsce jest bliskie temu, jakie osiągnęli wielcy twórcy: Mickiewicz i Sienkiewicz. Nowe zaś zdarzenia, jakie rozgrywają się w chwili obecnej w Polsce i w Litwie, niewątpliwie dadzą jej niejedną silną podnietę twórczą.
I to warto pamiętać: że tak przed stu laty przykład Mickiewicza obudził czy raczej do głosu powołał szereg twórców, polską mową sławiących ziemię litewską, tak dziś mamy w Wilnie jakby nową „szkołę litewską” poetycką. A są w niej talenty pierwszorzędne, takiej naprzykład Dobaczewskiej lub Kobylińskiej.
Na tym kończę ten ogólny, jakże od dokładności daleki przegląd motywów i zagadnień litewskich w literaturze polskiej. Nazwiska wielkich twórców, jakie wymieniałem, same za siebie świadczą wymownie. Wielka jest wartość myślowa i artystyczna tego dorobku, jaki literatura polska zdobyła przez istniejące w niej w takiej obfitości pierwiastki litewskie. Gdyby te pierwiastki z niej usunąć, gdyby o nich zapomnieć, literatura polska stałaby się uboższą o całe niebo.
Zwłaszcza, że kilkakrotnie impuls dany od strony owych litewskich czynników był dla literatury polskiej decydujący i przełomowy.
Pierwsze wzniesienie się literatury polskiej na wielkie wyżyny dokonało się dzięki opiece ze strony królów z dynastyi Jagiellońskiej. Prawdziwą zaś wielkość dał literaturze polskiej poczęty z tradycyj litewskich czyn i przykład Mickiewicza.
Śmiem przypuszczać, że jeżeli nie te same, to podobne zasługi, jakie mają czynniki litewskie w literaturze polskiej, może mieć literatura polska wobec litewskiej. Żałuję, że mam za małą wiedzę w tej mierze. Uczyłem się wprawdzie kiedyś języka litewskiego pod kierunkiem Albina Horbaczewskiego, czynnego równie na niwie literatury polskiej i litewskiej... niestety jednak nie było mi później nigdy danem zgłębić do dna owej strony zagadnień, czyli zaznajomić się dokładnie z literaturą litewską. Więc bardzo bym się cieszył, jeśliby mnie w tym wyręczył ktoś bardziej powołany.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Birkenmajer.