<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Na Powązkach
Pochodzenie Poezye
Redaktor Franciszek Juliusz Granowski
Wydawca Franciszek Juliusz Granowski
Data wyd. 1903
Druk A. T. Jezierski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
NA POWĄZKACH.



Między grobami cichy chodzę
W jesieny[1] ranek, słońcem złoty,
Kładą się liście na mej drodze,
Jak rozpaczliwy kwiat martwoty,
Wiatr je przelotny z drzewin strąca,
I leci w słońcu ćma ich mdżąca.

Jeszcze się niebo w łzach uśmiecha,
Rozbłękitnione na pogodę:
Jeszcze wiosenne płyną echa,
Jeszcze i serce zda się młode —
Lecz nad tem wszystkiem w czarnej zbroi
Nieubłagana śmierć już stoi.

Między grobami chodzę cichy,
Wspominający dni minione
I widzę świetnych róż kielichy,
I czar majowy duszą chłonę,
Z mogił on nawet wiał na wiosnę,
A dziś? O wspomnień łzy żałosne!

Mówi ten do mnie stary cmentarz
I grób niejeden do mnie gada,
I zda się słyszę: „Czy pamiętasz?”
W szeptaniu liścia, co z drzew spada,
I u mogiły stoję znanej,
Jak posąg smutku zadumany.

I myślę: Serce, które w życiu
Na męki idzie coraz nowe,
I gubi marzeń kwiat w rozbiciu,
A z nim zaziemską swą połowę,

Serce, co trumnę z siebie stwarza,
Jest okropniejsze od cmentarza...

Bo z mogił wiosnę kwiat wyrośnie,
I ptak nad niemi zaszczebiota,
I śpiewać będzie o tej wiośnie,
Co z za mórz idzie słońcem złota,
Aż się umarłych ruszą kości,
Na tę radosną, pieśń miłości.

A z serca, co jest żywym trupem
Li piołun wschodzi jadowity,
Ono jest iście śmierci łupem,
Który nie wskrześnie raz zabity,
A, by pomnożyć moc cierpienia,
Ta śmierć nie daje ukojenia...

Tak rozmyślałem smętny w sobie,
A otom głos usłyszał, prochy
Zaszeleściały w zimnym grobie,
I życiem drgnęły ciemne lochy,
A głos ów mówił z pleśni szarej:
„Wejdź w siebie, człecze malej wiary!

To serce, które z bólu kona,
Wiecznego życia nie jest godne!
Patrz! krzyż podnosi swe ramiona
Nad wszystko ziemskie i zawodne:
Symbol miłości, krzyż skrwawiony,
Niech świeci duszy umęczonej!

Bo jeśli Miłość nosisz w sobie,
Tedy cię żaden cios nie złamie,
Ani cię żywym złożą w grobie,
Ani-ć upadku shańbi znamię,
I mimo życia bój zdradliwy
Przez Miłość będziesz w śmierci żywy.








  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – jesienny.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.